O moim stosunku do jakości demokratycznych standardów i procedur w Polsce pisałem już wielokrotnie. Szczególnie jasno wyrażałem swoja nieufność, a właściwie pewność tego, że ogłaszane oficjalnie wyniki wyborów mają niewiele wspólnego z prawdziwymi nastrojami Polaków i tym jak w rzeczywistości posłużyli się oni wyborczą kartką. Mówiąc wprost uważam, że reżim fałszuje, a usłużne niczym w PRL-u sądy te fałszerstwa przyklepują.
(1)