Rewolucja na własne życzenie (1)

 |  Written by Godziemba  |  0
Nie ulega wątpliwości, że nacisk opinii publicznej odegrał istotną rolę w decyzji o zaangażowaniu Rosji w I wojnę światową.

    W ostatnich latach przed jej wybuchem nastrój „prosłowiańskiej wojowniczości” opanował korpus oficerski, elity i znaczną część społeczeństwa. Jedynie na dworze silna była frakcja przeciwników udziału Rosji w wojnie.

   Po zabójstwie arcyksięcia Ferdynanda i austriackich żądaniach wobec Belgradu, prasa rosyjska powszechnie domagała się wojny w obronie Serbii. Rosyjska Rada Ministrów w lipcu zaleciła przygotowania wojenne, obawiając się, że „opinia publiczna nie zrozumie, dlaczego w krytycznym dla interesów Rosji momencie carski rząd opiera się przed podjęciem śmiałych działań”.

   W tych warunkach Mikołaj II nie mógł postąpić inaczej. Idąc na wojnę ryzykował porażkę i rewolucję społeczną. Gdyby jednak tego nie uczynił mogło również dojść do gwałtowanych wystąpień przeciwko niemu, które mogły doprowadzić do utraty politycznej kontroli nad państwem. Gdy Austria wypowiedziała wojnę Serbii, car zarządził częściowo mobilizację i wystosował apel do kajzera o powstrzymanie Wiednia. „Przewiduję – pisał – że wkrótce będę zmuszony ugiąć się pod wywieraną na mnie presją i podjąć wyjątkowe kroki, które doprowadzą do wojny”.    

   W Berlinie zwyciężyło przekonanie, iż jeśli miałoby dojść do wojny z Rosją, to lepiej by nastąpiło to prędzej niż Później. „Rosja rośnie i rośnie – oświadczył niemiecki kanclerz Berhmann-Hollweg – i spędza nam sen z powiek niczym nocny koszmar”.

   Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Sazanow ostrzegł cara, iż „jeśli nie ulegnie powszechnemu żądaniu wojny i nie dobędzie miecza w imieniu Serbii, ryzykuje rewolucję i być może utratę tronu”.  Mikołaj II pobladł i odparł: „Pomyśl tylko o odpowiedzialności, którą radzisz mi na siebie przyjąć”.

   Ostatecznie, pomimo ewidentnego nieprzygotowania państwa do wojny, car podjął w dniu 31 lipca 1914 roku decyzję o powszechnej mobilizacji armii rosyjskiej. W dniu 2 sierpnia 1914 roku na balkonie Pałacu Zimowego w Petersburgu przyglądał się wiwatującym tłumom, które uklękły przed nim i odśpiewały hymn narodowy. „Widzisz – powiedział do guwernera swych dzieci – teraz rodzi się w Rosji wielki ruch, podobny do tego, który miał miejsce podczas wielkiej wojny 1812 roku”.

   Wygasły konflikty, zakończyły się strajku, a prasa rozpisywała się nad jednością narodu rosyjskiego . Duma rozwiązała się podczas uroczystej sesji w dniu 8 sierpnia, aby nie obciążać rządu „niepotrzebną polityką” w czasie wojny. „Tylko stalibyśmy na przeszkodzie. – oznajmił jej przewodniczący Rodzianko – Dlatego lepiej rozwiązać się całkowicie aż do zakończenia działań wojennych”.

   Ta jedność była jednak zwodnicza. Masy chłopskie nie podzielały entuzjazmu klas średnich, a na twarzach większości żołnierzy malowała się posępna rezygnacja. Straszliwe doświadczenia wojenne stały się następnie zarzewiem rewolucji. Ryzykowny krok cara przyniósł w efekcie zagładę imperium.

   Brak jasnej struktury dowodzenia stanowił jedną z głównych słabości armii rosyjskiej, która poniosła w 1914 roku dotkliwe porażki na froncie. Władza wojskowa była podzielona między Ministerstwo Wojny, Kwaterę Główną (Stawkę) oraz dowództwa frontowe. Nikt nie wytyczył przejrzystego planu wojny. Wszystko zasadzało się „na rozkazach, kontrrozkazach i braku rozkazów” – słusznie wskazał gen. Niezobrazow.

   Najwyżsi dowódcy wojskowi wywodzili się z wąskiego kręgu arystokratycznych kawalerzystów i członków dworu słabo orientujących się w sprawach wojskowych. Od objęcia w 1909 roku ministerstwa wojny przez Władimira Suchomlinowa prowadzono politykę awansowania oficerów na podstawie ich osobistej lojalności wobec cara, a nie umiejętności i wiedzy wojskowej. Koneksje i wierność liczyły się bardziej niż kompetencje wojskowe.

   Najwyższy dowódca – wielki książę Mikołaj – nigdy nie brał udziału w poważniejszych walkach i był w Stawce jedynie figurantem.  Gen. Nikołaj Januszkiewicz – szef sztabu – był faworytem Mikołaja, który odkrył go jako młodego gwardzistę w pałacu. Jak słusznie ocenił płk Knox, brytyjski attaché wojskowy, był to „raczej członek dworu, a nie żołnierz”.

   W konsekwencji wojnę prowadzono wedle przestarzałych zasad, nakazując piechocie szturmować artyleryjskie pozycje bez względu na ofiary, marnując środki na kosztowną i nieskuteczną kawalerię, lekceważąc techniczne potrzeby nowoczesnej wojny artyleryjskiej. Gardzono sztuką budowa okopów, uważając, że wojna pozycyjna zasługuje na wzgardę. Prymitywny charakter rosyjskich okopów przyczynił się do ogromnych strat w ludziach.

   Niski stan zapasów sprawił, iż już po kilku miesiącach armii rosyjskiej zaczęły doskwierać straszliwe braki materiałowe. Brakowało wszystkiego – mundurów, butów, karabinów i naboi.  Niedostatki były tak wielskie, że całe bataliony szkolono bez broni, a wielu żołnierzy na froncie mogło liczyć na karabiny odebrane zabitym kolegom.

   Fatalny poziom opieki medycznej, wszechobecny brud oraz brak wody do mycia sprawił, iż armię zaczęły nękać liczne choroby. Epidemie cholery, tyfusu plamistego, duru brzusznego i dezynterii dziesiątkowały szeregi.

   Kolejne klęski na froncie sprawiły, iż zaczęły się szerzyć pogłoski o zdradzie na szczytach władzy. Niemieckie korzenie carycy oraz niektórych osób w rządzie i na dworze, zdawały się potwierdzać te rewelacje. Dla wielu żołnierzy był to szok, który spowodował pęknięcie więzów lojalności wobec monarchii. Rząd, który wysłał ich na rzeź, nie zabezpieczył im odpowiedniej broni i zapasów, a dodatkowo wdał się w podejrzane konszachty z wrogiem. W czasie klęski w 195 roku ponad milion żołnierzy rosyjskich poddało się Niemcom i Austriakom, woląc resztę wojny spędzić w obozach jenieckich, niż dalej walczyć za  „zdrajców” w rządzie i na dworze.

   W miarę pogarszania się sytuacji na froncie i zwiększania się skali masakry morale i dyscyplina w armii zaczęły podupadać. Armia rozrastała się tak szybko, że oficerowie nie byli w stanie panować nad swymi ludźmi. Ponadto wielkie straty w korpusie oficerskim sprawiły, iż w jednostkach brakowało dowódców. Liczba podoficerów była nawet przed wojną zbyt mała, teraz zaczęto na masową skalę awansować chłopskich synów. Ich sympatie leżały zdecydowanie po stronie szeregowych żołnierzy, a nie nielicznych oficerów. „Ta radykalna wojskowa kohorta – napisał trafnie Figes – pnąca się po szczeblach drabiny społecznej, zdezorientowana społecznie i odczłowieczona przez wojnę – stanie na czele buntu lutowego, rewolucyjnych komitetów żołnierskich, a wreszcie w 1917 roku, działań zmierzających do utworzenia Rady”. 

   Po upadku Warszawy latem 1915 roku car zdymisjonował wielkiego księcia Mikołaja i sam objął najwyższe dowództwo armii. Stawkę przeniesiono 300 km na wschód, do brudnego, posępnego Mohylewa, którego nazwa wywodziła się od słowa „mogiła”.

   Obejmując władzę nad wojskiem i przenosząc się na front car podważył swoją władzę na tyłach, gdzie pod jego nieobecność wykształciła się biurokratyczna anarchia, a caryca, dwór, rząd, przedstawiciele Dumy oraz przedsiębiorcy toczyli ze sobą nieustanne walki. Przejmując najwyższe dowództwo car liczył, iż w ten sposób odbuduje morale armii. Nie miał jednak żadnego doświadczenia w zakresie dowodzenia wojskiem, przez co jego obecność na froncie wywierała niekorzystny wpływ na morale żołnierzy. „Wszyscy wiedzieli – słusznie wskazywał gen. Brusiłow – że Mikołaj niemal zupełnie nie rozumie spraw wojskowych i chociaż słowo car, wciąż miało wśród żołnierzy magiczną moc, monarsze całkowicie brakowało charyzmy, by w tę magię wskrzesić. Stając przed grupą żołnierzy, robił się nerwowy i nie wiedział , co powiedzieć”.
 
CDN.
 
5
5 (2)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>