Atencja poprzez nieobecność

 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Szli sobie Hiobowscy przez osiedle wracając z niedzielnego spaceru, aż tu nagle zaskoczył ich napis na tablicy pod osiedlowym domem kultury.
Napis ten zauważyła siostra Łukaszka i z miejsca wyniknęło przykre zdarzenie. Siostra była znana z tego, że za napisami nie przepadała. Czytać, owszem, potrafiła, ale od literek i cyferek o wiele bardziej wolała obrazki. Zwłaszcza ruchome. Zatem siostra chciała się popisać umiejętnością czytania. Niestety, wskutek pośpiechu i stresu nie doczytała wszystkiego.
- O! - zakrzyknęła siostra Łukaszka wskazując na tablicę - Zobaczcie kto u nas wystąpi!
Hiobowscy podeszli do tablicy, a wraz z nimi kilka innych osób zwabionych krzykiem siostry.
Wkrótce też okazało się, że siostra popełniła drobną, acz istotną pomyłkę.
- Chyba kto nie wystąpi - sprostowała babcia Łukaszka. - Zobaczcie, przecież tam jak wół stoi "W naszym domu kultury nie wystąpią"...
Siostrze zrobiło się przykro.
- No już, no już, dobrze - Łukaszek poklepał ją delikatnie po ramieniu. - Prawie dobrze.
- Prawie robi różnicę. Ten drobny wyraz kompletnie zmienia sens zdanie, tak więc procentowo... - zaczął tata Łukaszka, ale spojrzał w oczy siostry Łukaszka i zamilkł.
- Okularów nie wziąłem - poskarżył się dziadek Łukaszka. - Czy ja się wreszcie dowiem, kto wystąpi?
- Kto nie wystąpi - poprawiła go babcia. - Więc w najbliższy czwartek nie wystąpią u nas Pływah i Cesia-Karekwicka.
- Co? Kto? - rozpaczliwie dopytywał się dziadek. - A tak byłem spragniony dobrej rozrywki!
- To bardzo się cieszę - odezwał się z tyłu jakiś żeński głos. Za Hiobowskimi stała młoda dziewczyna.
- Jak już pani czyta listę, to proszę doczytać do końca!
Babcia spojrzała ponownie na tablicę i stwierdziła, że faktycznie, coś jej umknęło. Na samym dole, małymi literkami widniało jeszcze jedno nazwisko.
- Zofia DeMoll.
- To ja - oznajmiła z dumą dziewczyna. - Czy słyszeli już państwo jakąś moją piosenkę?
- Nie.
- I raczej nie usłyszymy - dodał Łukaszek.
- Dlaczego?
- Przecież pani nie wystąpi.
- A no faktycznie - Zofia DeMoll zwiesiła głowę. - Ale zaraz! Przecież państwo możecie mnie posłuchać w internecie.
- Ile już ma pani piosenek? - zapytała siostra.
- Dwie... - przyznała piosenkarka. - Ale za w trzech wersjach! To co, obejrzą państwo?
- To jak to jest? - zainteresował się tata Łukaszka. - Tutaj pani nie chce wystąpić, a w internecie pani występuje? Czemu?
- Tutaj nie występujemy przeciwko prezesowi domu kultury! A w internecie go nie ma!
- Jest, ma konto na Fejsie - wtrąciła się siostra.
- To się nie liczy - mama Łukaszka czule pogłaskała plakat. - Ja to rozumiem. Ja się cieszę. Cieszę się, że takie wielkie artystki jak Pływah i Cesia-Karekwicka rozumieją, że terror na naszym osiedlu nie pozwala na swobodny odbiór sztuki. Co innego internet. Oczywiście, będziemy słuchać pani piosenek, pani Ireno DeDur...
- Zofia DeMoll!
- A ja nie będę - nadął się dziadek. - Ja wolę przyjść tutaj na koncert Roryli-Madowicz.
- To ona tu wystąpi??? - zdumiała się babcia.
- Nie jest napisane, że nie wystąpi, więc...
- To państwo widzę jeszcze nie wiecie, ona tu też nie wystąpi - pospieszyła z informacją piosenkarka. - Stwierdziła, że jest taki terror...
- Jaki terror?! Jaki terror?! - rozzłościł się dziadek. - Za komuny występowała i było dobrze, a teraz jest źle?
- Oczywiście - odparła z przekonaniem mama Łukaszka. - Wystarczy poczytać "Wiodący Tytuł Prasowy", żeby wiedzieć, że nie ma demokracji.
- Sam fakt, że "Wiodący Tytuł Prasowy" się ukazuje, świadczy o tym, że demokracja jest - ripostował tata Łukaszka.
- Wypraszam sobie - obraziła się babcia. - Proszę tak nie demonizować minionych lat. Policzcie no ile mostów zbudowano to potem pogadamy.
- Sam most to nie wszystko - szalał dziadek. - A wolność? Czy za komuny można było tak sobie wstać i powiedzieć, że jest źle?
- Nie.
- No więc!
- Bo było dobrze.
- Uch! - stęknął dziadek i zwrócił się do Zofii DeMoll:
- Niechże pani zakrzyknie publicznie, że jest teraz źle.
- Jest źle! - krzyknęła piosenkarka.
- No i co, spotkały panią jakieś represje?
- Nie, ale...
- A niech pani krzyknie, że teraz jest dobrze - zaproponowała z demonicznym uśmiechem mama Łukaszka.
Piosenkarka odmówiła z przerażeniem w oczach.
- Wiecie państwo co by się stało gdyby się dowiedzieli że wołam na ulicy, że jest dobrze?
- Co za czasy - pokręcił głową tata Łukaszka. - Kiedyś karali ludzi za mówienie, że jest źle, a teraz karzą za mówienie, że jest dobrze.
- Bo za każdym razem to prawda? - spytał Łukaszek. - Niech pani powie co by się stało?
- Nie wydaliby mi płyty - wyszeptała blada ze strachu Zofia DeMoll.
- Kto by nie wydali? - zirytował się dziadek.
- Karosław-Jaczyński - powiedziała głośno siostra powodując wybuch śmiechu.
- A to akurat prawda, bo Karosław-Jaczyński nie wyda płyty tej pani - powiedział po chwili tata Łukaszka.
- No i widzisz jaki on jest - załamała ręce mama Łukaszka.
- Proszę pani - dziadek zwrócił się do piosenkarki. - Obiecuję, że nie pójdę na pani koncert, a co więcej obiecuję, że nie pójdę na wszystkie następne. Niech mi pani tylko poda przykład terroru, co to go kiedyś nie było, a teraz jest. Ale to ma być terror. Taki prawdziwy.
Zapadła cisza.
- Y... No... Więc... - wysilała zwoje Zofia DeMoll. - Kiedyś nie do pomyślenia byłoby żeby w biały dzień i w majestacie prawa usuwać tabliczki z ulicą Świerczewskiego!

--------------
NOWOŚĆ -> marcinbrixen.pl
http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html - blog w formie książki
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen
5
5 (1)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>