Rzeczywistość alternatywna

 |  Written by waw75  |  7
Największym fenomenem współczesnego polskiego społeczeństwa – ćwierć wieku po transformacji ustrojowej – jest powszechne umiłowanie rzeczywistości zaprojektowanej i całkowite odrzucenie rzeczywistości realnej. Trudno mi się bowiem oprzeć wrażeniu że  miliony ludzi w Polsce – choć sądzę że jest to także europejski standard – całkiem świadomie wybrało życie w tej rzeczywistości jaka wydaje im się atrakcyjniejsza (a czasem bezpieczniejsza)  niż w realnym świecie który faktycznie ich otacza i decyduje o ich losie czy bezpieczeństwie.
Przykłady na poparcie tej tezy można sypać garściami. Począwszy od takich banałów jak  nienaturalne zapotrzebowanie wśród dorosłej części społeczeństwa na kinematografię i literaturę since-fiction czy wręcz produkcje animowane  a skończywszy na tak ważnych kwestiach jak społeczne rozumienie ciągu przyczynowo – skutkowego pomiędzy ostatnią dekadą europejskiej (w tym także polskiej)  polityki wobec Rosji a tym że rosyjskie czołgi i rakiety równają dziś z ziemią ukraińskie wsie i miasta a na ulicach ukraińskich miast leżą realne zmasakrowane ciała przechodniów.
Nasze rozumienie miejsca jakie zajmujemy w społeczeństwie ogranicza się do chwilowej  atrakcyjności zdjęć na portalu społecznościowym, czy wyobrażeniu sobie jak wyglądamy w określonym stroju czy w posiadanym samochodzie. Wielu z nas nie potrafi sobie wyobrazić że we współczesnym europejskim matrixie są jakieś straszniejsze tragedie niż przerwa w dostawie internetu czy awaria telefonu komórkowego. Głębsze rozumienie naszego miejsca w świecie, w społeczeństwie – nawet w rodzinie, stało się intelektualnie niedostępne.
Na domiar złego dobrobyt – często aplikowany współczesnemu społeczeństwu od wczesnego dzieciństwa doprowadził do całkowitego zaniku wyobraźni w przewidywaniu następstw realnego świata. To powoduje ciągły strach – przerażenie przed nieznanym i niewyobrażalnym. Dzieci potrafią projektować wirtualną rzeczywistość na tablecie czy laptopie, z łatwością przyswajają nowoczesne narzędzia projekcji rzeczywistości ale coraz częściej trafiają do gabinetów psychologicznych bo nie potrafią sobie wyobrazić swojego miejsca w realnym świecie – w zasadach które są poza dostępnymi narzędziami wirtualnej projekcji. W rezultacie jedyną drogą do poczucia stabilności i normalności jest całkowite odrzucenie świata realnego i zaakceptowanie jedynie rzeczywistości zaprojektowanej i zdefiniowanej w czytelny sposób przez ośrodki opiniotwórcze. 
Pierwszym widocznym od lat efektem tego ogłupienia jest rosnąca popularność ideologii lewicowych, opartych przede wszystkim na różnego rodzaju atrakcyjnych intelektualnie doktrynach światopoglądowych. Społeczeństwa rozleniwione intelektualnie trybem życia który zapewnia im wszelkie luksusy w zamian za całkowite wyrzeczenie się indywidualizmu, po prostu zaczynają się nudzić. Nie bez przyczyny od dziesiątków lat najbardziej wpływowy aktyw lewicowy – spoza aparatu partyjnego – tworzą ponadprzeciętnie bogaci przedstawiciele środowisk artystycznych, filmowych czy literackich. Codzienna rzeczywistość nie jest dla nich na tyle atrakcyjna aby mieli ochotę poszukiwać sensu swego życia w naturalnych relacjach międzyludzkich. Atrakcyjna może tu być tylko absurdalnie nienaturalna i przerysowana ideologia czy jakaś wyrazista zaprojektowana czarno – biała karykatura wartości. Najczęściej zamaskowana jakimś pseudo-humanitarnym sofizmatem.  Im więcej nudy i samotności wywołanej dobrobytem tym więcej alternatywnych do realnego świata sztucznych ideologii i światopoglądów. Miejsce jednostki we współczesnym społeczeństwie zaczęły definiować oferty „avatarów” – bojowników lub dobrodziejów wklejonych w zaprojektowaną rzeczywistość. Swoją drogą – choć to oczywista dywagacja – pokuszę się o złośliwość, że społeczeństwa „zachodu” mają wojnę na Ukrainie w głębokim poważaniu. To nie element ich zaprojektowanego świata w którym się ulokowali. Ale gdyby jutro się okazało że separatyści tym razem zamiast szkoły, przedszkola czy osiedla mieszkalnego zbombardowali lokalny klub gejów albo lesbijek to miliony Europejczyków wyszłoby na ulicę w proteście przeciwko tej okrutnej wojnie.  
Najmocniej przepraszam za ten przydługawy wstęp – w dodatku naszpikowany truizmami i oczywistościami, ale spostrzeżenia te wydały mi się konieczne aby zrozumieć jak to możliwe że debata publiczna w Polsce dobrnęła w ostatnich latach do poziomu takiego absurdu, że funkcjonuje już właściwie poza realnymi problemami kraju.
Nie będę krył - mimo że być może zajrzą tu także moi znajomi którzy od lat twardo popierają obecną władzę -  że akceptowanie dziś retoryki i argumentacji  Bronisława Komorowskiego czy obozu Platformy Obywatelskiej traktuję nie jako pewien pogląd polityczny ale pochodną różnego rodzaju syndromów społecznych. Także tych przytoczonych w tym skandalicznie długim wstępie.
Słuchając wczoraj w radiowej „Jedynce” wywiadu z obecnym Prezydentem RP zastanawiałem się jakie mechanizmy społeczne mogłyby spowodować że ta argumentacja mogłaby się wydać dla kogoś wiarygodna. Oto bowiem prezydent który jednym z filarów swojej prezydentury przez całą kadencję uczynił całkowity brak zaangażowania w rozwiązywanie trudnych problemów społecznych czy międzynarodowych, przekonuje że jego kadencja była nacechowana pojednaniem i zgodą między Polakami a nie grzebaniem się w „polskie piekiełko”. To trochę tak jak by osobisty instruktor w klubie fitness twierdził że on realnie leczy ludzi a nie dajmy na to  ci brutalni kardiochirurdzy którzy się grzebią we krwi i machają skalpelem.
Bronisław Komorowski dla ogromnej rzeszy Polaków stal się elementem pewnej zaprojektowanej rzeczywistości, w której polityka wizerunkowa stała się substytutem realnego działania. Nie ma znaczenia co prezydent robi, ale to czy potrafi napisać o sobie legendę która będzie pasować do jakiejś obszerniejszej bajki.
Zupełnie osobnym rozdziałem jest tu oczywiście polityka międzynarodowa jaką prowadzi nie tylko ów Prezydent ale cały obóz rządzący Polską od przeszło siedmiu lat. Tu mamy do czynienia z ewidentnym fenomenem tego, że zaprojektowana, atrakcyjna  rzeczywistość w której zdecydowały się funkcjonować miliony Polaków nie musi być ani logiczna ani konsekwentna. Mogą to być równie dobrze chwilowe dekoracje, które ulegają ciągłym wymianom. Dla wyborców obecnej władzy okoliczności zewnętrzne czy konsekwencje zewnętrzne nie mają żadnego znaczenia. Liczy się tylko aktualny i chwilowy „profil użytkownika”. Dla przykładu: Polska może być najbezpieczniejsza w historii z powodu przyjaźni z Rosją, trzy miesiące później może bić rekordy bezpieczeństwa z powodu tego że jest przeciwko Rosji, miesiąc później okazuje się że stan euforii osiągamy informując że jesteśmy sojusznikami Niemiec a kolejne dwa miesiące później okazuje się że osiągnęliśmy pełne bezpieczeństwo bo co prawa Niemcy mają nas w nosie ale gwarancje daje nam sojusz z USA, które są przez Niemców marginalizowane. I oczywiście żaden z tych opisów nie musi być prawdziwy – liczy się tylko to że dzięki wybitnej roli naszych liderów  możemy żyć w zaprojektowanej rzeczywistości bezpiecznej i szczęśliwej Polski.
 Równolegle mamy też oferowaną całą filozofię tego jakie miejsca i rolę zajmuje dziś Polska w Europie i tu jednym tchem serwuje się tezę że wyznacznikiem silnej pozycji Polski w Europie jest udział przy stole negocjacyjnym jak również to że przejawem jej silnej pozycji jest brak owego udziału przy stole rokowań. I mimo że oba te hasła okazują się fikcją to i tak nie ma znaczenia bo chodzi przecież wyłącznie o hagiografię dla naszego fajnego i dominującego świata ... fikcji.
Podobnie miała się rzecz z alarmującymi danymi na temat emigracji młodych Polaków w poszukiwaniu pracy i godziwego wynagrodzenia. To co przerażało demografów było jednak nie do ogarnięcia rozumowego dla mieszkańców alternatywnego świata. No bo jak zrozumieć że wyjazd ze świata fikcyjnego dobrobytu do świata dobrobytu realnego jest czymś niepokojącym? Dla tych ludzi emigracja rówieśników nie była konsekwencją realnego świata w ich fikcyjnej rzeczywistości ale awansem społecznym do jeszcze fajniejszej baśni.
Aby tego było mało „mieszkańcy zaprojektowanego świata” nie są w stanie odnaleźć żadnego związku pomiędzy kilkoma latami polityki wspierania i promowania Władimira Putina a tym że po owym okresie wzmacniania swojej pozycji – ten wieloletni oficer KGB, nie kryjący nigdy że jego celem jest odbudowa pozycji Rosji do roli dawnego ZSRR – szantażem, przemocą i zbrojną agresją zdecydował się podporządkować sobie dawne republiki radzieckie. Wręcz fascynujące jest dziś to jak gładko i bezrefleksyjnie „mieszkańcy rzeczywistości przyjaźni” przenieśli się w nową – całkowicie sprzeczną i przeciwstawną rzeczywistość projektowaną i zarządzaną przez tych samych ludzi którzy ich przez ostatnie 7 lat zaprowadzili na skraj śmiertelnego zagrożenia. To fenomen. Tym bardziej ze ludzi i dyplomatów którzy od niemal dekady bili na alarm mówiąc otwarcie że ta polityka doprowadzi do takiego właśnie  krwawego scenariusza, dziś oskarżają o ... „wywoływanie wojen”. Czy potrafilibyśmy sobie dziś wyobrazić żeby po ostrzelaniu przez separatystów w Donbasie konwoju obserwatorów OBWE prezydent Komorowski żartował że z 30 metrów to nawet ślepy snajper by nie spudłował? Widać zmieniła się dekoracja. Trudno dyskutować ale niewątpliwie warto zrozumieć te fascynujące mechanizmy.
W tym fikcyjnym i karykaturalnym świecie specjalne miejsca zajmuje tzw „gest symboliczny”. Gest symboliczny jest dziś wyrazem najwyższego poświęcenia i przejawem niewyobrażalnej troski. Ostatnimi czasy za – pompowany do granic absurdu – gest symboliczny uważa się na przykład fakt dyskusji czy Polska może sprzedawać broń Ukraińcom masakrowanym przez rosyjską armię i separatystów w Donbasie. To trochę tak jak by patrząc na broczącą krwią ofiarę wypadku drogowego, dokonać gestu symbolicznego w postaci dyskusji czy zasadne było by jej sprzedać bandaż. Obawiam się że w przypadku Ukrainy owe symboliczne gesty skończą się tym ze za kilka tygodni po prostu problem rozwiąże się sam – bo nie będzie już kogo zbroić. Ot taki kontrast między rzeczywistością alternatywną a światem realnym. 
Przerażająca jest przy tym myśl, że po wymordowaniu tysięcy Ukraińców i zagarnięciu części ich państwa Władimir Putin nieuchronnie upomni się także o dostęp do Kaliningradu.  I przetrwa ten kto zrozumie że życie w rzeczywistości alternatywnej to jak bieganie z zamkniętymi oczami po polu minowym.   
5
5 (3)

7 Comments

Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Z jednym maleńkim zastrzeżeniem. Piszesz, "Pierwszym widocznym od lat efektem tego ogłupienia jest rosnąca popularność ideologii lewicowych, opartych przede wszystkim na różnego rodzaju atrakcyjnych intelektualnie doktrynach światopoglądowych". Ja bym powiedział, że to nie są ideologie, tylko propaganda masowa.
Natomiast w rzeczywistości należałoby napisac, że "Pierwszym widocznym od lat efektem tego ogłupienia jest rosnąca popularność ideologii liberalno-prawicowych, opartych przede wszystkim na różnego rodzaju atrakcyjnych intelektualnie wydmuszkach światopoglądowych, takich jak korwinizm, wypleryzm, wielkoruski konserwatyzm, palikocizm, chamo-nacjonalizm" itp. Niedawno Targalski powiedział, że jesli chcemy sie dowiedzieć, jaka jest aktualna linia propagandy Kremla, powinniśmy czytać prawicowych blogerów (http://blogpress.pl/node/20714). Poniewaz nie uściślił których blogerów, ja uściślę. Wymienionych: korwinistów-palikocistów, wyplerystów, wielkoruskich konserwatystów, chamo-nacjonalistów.
Obrazek użytkownika waw75

waw75
Hmm, no bo to nie jest przeciez tak że tylko ludzie wrazliwi na lewicowe propozycje szukają swojego miejsca w debacie publicznej. Konserwatyści też.

Co do Korwina to sprawa jest wyjatkowo inspirująca bo facet ktory buduje dziś rzekomo prawdziwą polską prawicę przez całe życie był zadeklarowanym piewcą skrajnego liberalizmu a właściwie nawet raczej  libertarianizmu. No ale skoro nazwal się prawicą to musi prawica. :)
Palikot - pzy wszystkich innych proporcjach, też prezentuje podobną retorykę:  najpierw deklarujący zaangazowany katolicki konserwatyzm, potem staje się zwolennikiem linii liberalnej i orędownikiem panstwa liberalnego a potem staje sie trybunem rzekomo prawdziwej polskiej antyklerykalnej lewicy.

Obaj są więc bardzo ciekawymi przykladami ludzi którzy doktryny polityczne czy światopogląd traktują wyłącznie jako narzedzie do zdobycia głosow w wyborach iściągnięcie dotacji i skladek czlonkowskich.  Wipler to inna kategoria. 

Ale generlnie zgoda. Niestety ... 

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
na TT można spotkać  wyznawców tej alternatywnej rzeczywistości. Czasami, z świadomą i dobrowolną złośliwością pytam, czy oni naprawdę wierzą w to, co wypisują, czy też mają taką niewdzięczną pracę. I niestety wygląda na to, że wierzą, że zdarzają takie ewenementy.
Ostatnio ścięłam się z niejakim Krzysztofem Mądelem, podobno to jezuita. Dla niego gazociąg Nord Stream nie ma wpływu na sytuację energetyczną Polski, a Duda to nieuk...
Zresztą w realu podobnie. Kiedyś rozmowa ze znajomą, narzekała, że państwo zabrało jej oszczędności z OFE. Na moje słowa, że przecież ludzie taką władzę sobie wybrali, stwierdziła: "Ale ten Kaczor to tylko żeby się zemścić za Smoleński więc będzie jeszcze gorzej..."
Ręce opadają!
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika waw75

waw75
No ... fakt, ręce opadają. Wiesz, co do TT to tu akurat moze być trudno wyrobić sobie jakieś zdanie o ogole bo Tweeter to - wedlug mnie  - klasyczny przyklad tego zwinięcia potencjalu refleksyjnego. Cały swiat i wszystkie jego problemy muszą zostać zdefiniowane w jednym blyskotliwym zdaniu - na głębszą anlizę nikt nie ma czasu, ochoty czy ... umiejętności. Tak to widzę.

Ale ciekawszą kwestią jest problem ojca Mądla. Nie wiem czy mialas sposobność gadac z nim kiedyś na Salonie? Miał tam przez lata dość płodnego ploga. Mądlowi odpaliło. Przez lata prowadzil bloga skupiając się na tematyce religijnej i musze powiedzieć że naprawdę warto bylo do niego zaglądać. Facet spod Tarnowa, potem osiągnął faktycznie dużą rozpozanwalność jako teolog i biblista. I - jakoś chyba po katastrofie smoelńskiej coś sie z gościem stalo. Zaczął pisac coraz wiecej tekstów na temat katastrofy i to takich - bym powiedział - rodem z Gazety Wyborczej. Generalnie stal sie własciwie blogerem politycznym i mocno antypisowskim. O ile dobrze pamiętam bronil tez mocno ksiedza Lemańskiego ale nie jestem teraz pewien czy dobrze pamiętam. I nagle coś się kurczę stalo i ... Mądel zniknął na chwile a potem pojawil sie znowu i zaczął opowiadać swoją tragedię z dzieciństwa bo jak się okazalo byl molestowany przez swojego księdza katechetę w rodzinnej Zalasowej. I się zrobilo ... dziwnie. Faktycznie podobno tak bylo i taka tragedia go spotkala. Ale już wcześniej po tych tekstach politycznych prowincjal zabronił mu publicznych wypowiedzi i wtedy jego blog ucichł. Potem te teksty o molestowaniu zlamaly ten zakaz i w koncu Mądla wcięlo na dobre. 
Ale miej baczenie Kotko, że Madel o facet którego spotkalo w życiu duże nieszczęście i facet calkiem niedawno mocno się pogubil w tym wszystkim. Moze szuka.

Pozdrawiam i Dzieki za Komentarz
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
Mądel się pogubił i szuka, nie przeczę też, że jeśli to o czym opowiadał było prawdą, doświadczył dużej traumy, ale... własne krzywdy nie upoważniają nikogo do obrażania ludzi i zdrowego rozsądku.
Pisze takie bzdury i do tego tak jadowicie, że nie dziwię się zakazowi wypowiadania się w mediach. Jak widać nie przestrzega do końca tego zakazu...
Jeśli znajduje się rzeczywiście w trudnej emocjonalnie sytuacji, powinien się usunąć, próbować dojść do siebie, zakon z pewnością udzieliłby mu pomocy, a zamiast tego atakuje innych.
Może to dość oschłe, ale przyznam, że po jego wypowiedziach zupełnie nie mam ochoty traktować go jako skrzywdzonej ofiary.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika ro

ro
Może jestem niesprawiedliwy, ale przyznam się, że z każdym "wyznaniem po latach", lub z każdą informacją o takim wyznaniu, w którymś ktoś dorosły publicznie opowiada, że był molestowany (oczywiście przez księdza), nabieram przekonania graniczącego z pewnością, że owo molestowanie jest bytem z tej "zaprojektowanej rzeczywistości", o której pisze waw.

Może gdybym spotkał się z takim przypadkiem w swoim otoczeniu - a byłem przecież jako ministrant przez wiele lat w "jaskini lwa", i to nie tylko na zasadzie "Ite missa est. Deo gratias i do domu", ale były na plebanii organizowane dla dziatwy ministranckiej różne atrakcje,  w których dość często brałem udział. 
Księży przez ten czas przewinęło się przez parafię kilkudziesięciu, bo to była parafia prowadzona przez zgromadzenie zakonne, i żaden kapłan, których jednocześnie było około dziesięciu, nie "zagrzał miejsca" dłużej niż 3 - 4 lata. Więc statystycznie...
- No dobrze - powie ktoś - są gusta i guściki, mogłeś się nie podobać.
Mogłem. Ale z pewnością zauważyłbym, że któregoś z kolegów rozbolał nagle brzuch i z tego powodu nie mógł więcej służyć do mszy, albo robił to z wyraźną niechęcią.
Niczego takiego nie zaobserwowałem. Więc na podstawie doświadczenia z mojego własnego realu, a nie z "rzeczywistości wirtualnej"  piszę to co piszę.

To tak jak z UFO - tysiące ludzi na świecie twierdzi, że widziało, albo nawet miało kontakt.
Ale ja nie widziałem...
Choć z tym UFO mam większy kłopot, niż księżmi - pedofilami, bo jeden mój bardzo dobry znajomy, człowiek oczytany, wykształcony  (inżynier w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo mechanik, a więc jeszcze mocniej chodzący po ziemi, niż chemik cheeky ) i obyty w świecie, powiedział mi, że na własne i na swojej żony oczy, obserwował pwenego letniego wieczoru obiekt, który w żadnym razie nie mógł być jakimś zabłąkanym piorunem kulistym, czy balonem przybranym w choinkowe lampki.  Mam z tym jego UFO kłopot. Dużo większy, niż z księżowskim molestowaniem.
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
O ojcu Mądlu nie słyszałem, ale podany wcześniej przykład konserwatysty-Palikota coś w sobie ma na rzeczy. Ludzie tego rodzaju szukają odpowiedniego języka, aby dotrzeć do mas. Jedni sa zadaniowani na prawicę, inni na lewicę. Świętoszkowie udają prawicowców, potem nieoczekiwanie zmiana frontu, nagle duchowy autorytet zaczyna ze wszystkich sił nadawać o Smoleńsku i pedofilach... Oj, coś mi się to nie wydaje być pogubieniem...

W okresie kryzysów agenci czesto sami się ujawniają. Bo zleceniodawcy czasem ich poświęcają na rzecz ważniejszego, niż dotąd zadania. Wtedy wszystkie rece na pokład, niewazne, że ktoś jest specjalistą od proszku do prania - ma nadawać o Smoleńsku i pedofilach!

A zanim się ludzie zorientują, że jakiś tam Palikot bynajmniej sie nie pogubił, tylko po prostu wykorzystuje wcześniejszą popularność do nadawania aktualnej linii Kremla, to szkody sa niepowetowane.

Więcej notek tego samego Autora:

=>>