Świecka szkoła - gwóźdź do trumny cywilizacji

 |  Written by Lech 'Losek' Mucha  |  23
   Obywatelski projekt ustawy w sprawie zmiany zasad finansowania religii - "Świecka szkoła", został skierowany do dalszych prac w komisji. Początkowo klub PiS wnioskował o odrzucenie projektu już na tym etapie prac ale, jak powiedziała Marzena Machałek, wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży:
 "Wniosek o odrzucenie projektu, po dyskusji w klubie, wycofaliśmy. Zrobiliśmy to nie ze względu na to, że popieramy ten projekt, bo nie popieramy go, ale dlatego, że postanowiliśmy być konsekwentni. Dlatego pozwolimy by przeszedł on całą procedurę legislacyjną: pierwsze, drugie i trzecie czytanie, a w trzecim czytaniu powrócimy do tego wniosku"
Należy zauważyć, że inaczej postąpiły wszystkie pozostałe kluby, które od razu, już wcześniej opowiedziały się za skierowaniem projektu do komisji.
  Pan Marcin Celiński  z Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Świecka szkoła", jednocześnie zastępca redaktora naczelnego magazynu Liberte', powiedział ostatnio w mediach, że projekt "Świecka szkoła", nie jest wcale skierowany przeciw religii jako takiej, a tylko przeciw metodom jej finansowania z budżetu.
Wbrew temu co twierdzi pan Celiński i jemu podobni, próba zmiany zasad finansowania lekcji religii, poprzez zakaz takiego finansowania z pieniędzy publicznych jest walką z religią! Jest to walka prowadzona w typowy dla lewaków sposób, metodą drobnych kroczków. Wiedząc, że póki co  z normalnie myślącymi nie wygrają, lewica stosuje starą i wypróbowaną metodę walki podjazdowej, sprawdzoną przez nich już w wielu różnych sprawach, jak choćby w sprawie związków jednopłciowych i prawa adoptowania dzieci przez homoseksualistów.
Już sama  nazwa "Świecka szkoła" zdradza  prawdziwe zamiary lewaków ją popierających i ukazuje całą ich hipokryzję. Oni dążą po prostu do tego, by szkoła była świecka i nie wolno nam się dać nabrać na ich podstępne metody.
Myślę, że każdy w miarę uważny obserwator sceny politycznej wie, że tak jest.
 
   Pan Celiński powiedział również, że:
"Formowanie młodego wyznawcy określonej religii nie  jest takim samym przedmiotem jak podawanie wiedzy ogólnej na matematyce."
I tu zaskoczenie. Pan Celiński ma 100 % racji. Nauka religii, to nie to samo co matematyka. Nauka religii jest znacznie ważniejsza, niż matematyka! 
 
   Aby przekonać się, że tak jest, wystarczy uświadomić sobie po pierwsze rolę wychowania dzieci i młodzieży, oraz to, jak wychowywano młode pokolenie przez wieki, zanim nastały czasy powszechnej edukacji, zanim zlikwidowano analfabetyzm, zanim wymyślono telewizję edukacyjną, radio i internet, a przede wszystkim, zanim lewacy zaczęli głosić swoje demagogiczne hasła.
Jakimi narzędziami dysponowali zwykli, prości ludzie, którzy nie mieli do dyspozycji szkoły, którą mogli się wyręczyć, ani podręczników pedagogiki, ba, którzy nie umieli pisać ani czytać?
Ci ludzie mieli w swoim arsenale środków wychowawczych wyłącznie twarde, ale proste i jasne zasady, którymi sami kierowali się na co dzień.
Mieli do dyspozycji tylko swą wiarę w Boga i miłość do ojczyzny.
To, co pozwalało im wychowywać kolejne pokolenia dzieci na dobrych ludzi, to była religia i miłość do ziemi i przywiązaniedo grobów ojców.
 
   Nie da się zaprzeczyć, że matematyka jest dziś przydatna w życiu, ale jej wartość jest najistotniejsza  przede wszystkim dla indywidualnego człowieka, a dla społeczności, ważne jest wychowanie ludzi na wartościowych członków społeczeństwa. I nie da się tego osiągnąć li tylko  "podawaniem wiedzy ogólnej na matematyce", nie da się tego osiągnąć bez utrzymania wysokiego poziomu nauczania języka ojczystego, historii, a także religii! Bo to właśnie religia, oprócz miłości do ojczyzny pozwala na wychowywanie dzieci bez specjalnego wyszkolenia, to właśnie religia jest narzędziem wychowawczym, przewodnikiem, podręcznikiem dostępnym dla zwykłych ludzi. Im więcej jest kolejnych pokoleń, które odeszły od kościoła i wyrzekły się wiary swoich przodków, tym wychowanie młodzieży przez rodziców staje się coraz bardziej niemożliwe do wykonania.
 
A co konkretnie daje nam religia?
 
   Religia daje nam trwałe i niezmienne, a także równe dla wszystkich zasady. Zasady te są zewnętrzne,  stąd mniej podatne na wszelkie próby majstrowania przy nich, tak charakterystyczne dla lewicy obyczajowej.
Ale jest coś jeszcze. Religia sprawia, że zyskujemy wolność wewnętrzną od naszych prymitywnych popędów. Religia powoduje, że ludzie nie kradną, nie gwałcą, ani nie zabijają, przede wszystkim dlatego, że uznają to za niedopuszczalne, a nie dlatego, że odczuwają strach przed karą. Musimy wzmacniać naszą wiarę nie po to, by tworzyć purytańskie społeczeństwo, ale by zapobiec szerzeniu się niemoralności.
Można bowiem bardzo łatwo manipulować całymi społeczeństwami poprzez rozpalanie niczym nieskrępowanych namiętności, poprzez pozwolenie ludziom, w imię źle pojętej wolności - na wszystko, przez  skłonienie nas do pogoni za prymitywną przyjemnością. Taki superbodziec jest niczym kolczyk w nosie, za który lewica obyczajowa ciągnie nas tam, gdzie jej się podoba, a nie tam, gdzie chcielibyśmy iść!
 
   Jaka jest alternatywa - co lewica panów Celińskiego, Sierakowskiego, lewica Krytyki Politycznej i Liberte', chcą nam dać w zamian?
Otóż, oni zamiast wewnętrznej wolności od popędów, chcą nam dać wolność do wszystkiego, ograniczoną jedynie kodeksem karnym, który oni sami napiszą! Zamiast norm zewnętrznych, boskich, wynikających z czegoś pozaludzkiego - chcą nam dać normy ludzkie, zmieniane przy każdej okazji, relatywne, ale też różne dla różnych ludzi. Zamiast samokontroli wynikającej z etyki chrześcijańskiej, wpojonej młodemu pokoleniu już na etapie szkoły - proponują państwo policyjne! Bo przecież na tym polegać musi kontrola przestrzegania praw. Jeśli nie będziemy mieć wewnętrznego przekonania o słuszności norm i zasad, to przy każdym z nas trzeba będzie postawić policjanta, żeby zapewnić przestrzegania  prawa. Tak właśnie jest teraz w Europie Zachodniej.  Trafiło tam mnóstwo ludzi, których normy etyczne są inne niż nasze i nawet tak bogate państwo jak Niemcy, nie ma tylu policjantów, by sobie z tym poradzić.  
Tego właśnie chce dla nas lewica. A zaczyna, jak zwykle - od drobnego kłamstwa, od małego kroczku - od świeckiej szkoły, od wyrugowania religii ze szkoły, od ograniczenia możliwości jej finansowania z naszych pieniędzy.
Lewica lepiej wie, na co nam katolikom wolno wydawać nasze pieniądze.
 
   Jedno jest pewne. Religia jest nam potrzebna, w przeciwieństwie do lewicy. Bez religii nie przetrwamy! Nie przetrwamy również, jeżeli wreszcie nie wywalimy lewicy obyczajowej kulturowych marksistów na śmietnik historii!
Proponuję zatem podejmowanie działań mających na celu utrzymanie finansowania nauki religii w szkołach, przy jednoczesnym ograniczeniu finansowania z pieniędzy publicznych takich szkodliwych instytucji, jak Krytyka Polityczna, Liberte' i wszystkich innych - promujących marksizm i obyczajową lewicę!
(Kto jest za, proszę o rozsyłanie artykułu po znajomych, linkowanie na FB i Twitterze)
 
   Warto, aby rozumieli to nie tylko posłowie PiS, którzy mam wrażenie w większości zdają sobie z tego sprawę, ale również posłowie Kukiz15. Na zrozumienie ze strony pozostałej opozycji, nie ma chyba co liczyć...
 
z poważaniem
 
Lech Mucha
3.666665
3.7 (6)

23 Comments

Obrazek użytkownika tł

Temat zastępczy, proszę Pana. Chce Pan uczyć religii (jakiej?) wbrew woli rodziców i dzieci?

Mnie uczono religii (w latach `60 ub. wieku) na zajęciach w klasztorze Sióstr Sercanek św. Zofii Barat.Znajdował się on blisko mojej podstawówki, a uczęszczałem tam z woli mojej Matki (Ojciec już nie żył). Nie powiem, że także nie z własnej woli. O ile kazania na mszach niedzielnychg bywały nudne, o tyle lekcje religii/historii z Matką Kaczorowską - nigdy ;-)))!!!. Nie narzekam, bo to Zgromadzenie było wówczas bardzo elitarne personalnie i intelektualnie. Wśród Matek i Sióstr było wiele potomkiń historycznych rodów polskich. Siostrzyczki uczyły nas Starego i Nowego Testamentu z mapą Palestyny w ręku. Uczyły nas też angielskiego i francuskiego, bo doskonale władały tymi językami. Inscenizowaliśmy  Jasełka po angielsku!

Co zawdzięczam Matkom i Siostrom? Ciekawość. I biblijne podstawy wiary.

Ale bez Babci i Rodziców tej wiary by nie było, albo przyszłaby ona pózniej, jako intelektualna refleksja. Ktoś mnie prowadził, ktoś wysyłał do mojego kościółka na msze niedzielne, nabożeństwa majowe, do ministrantury...

Jeśli dziecko nie wyniesie religii z rodziny, to - owszem - może zostać wyznawcą, ale tylko pózniej, w wyniku autorefleksji.

Państwo ma uczyć religii? Nie! Państwo ma nie przeszkadzać, a w określonych przypadkach - jeśli taka jest wola rodziców - pomagać. Także finansowo.

Religijność dziecka, Panie Mucha - w naszym przypadku, katolicyzm - rodzi się i dojrzewa w rodzinie. To rodzice, dziadkowie, tłumaczą dziecku praktycznie Dekalog i Zbawienie. Jeśli miałaby robić to szkoła (czyli Państwo) to ja dziękuję.

PS. Są dwa podstawowe problemy wychowania religijnego w dzisiejszej  Polsce. Pierwszy to faktyczny indyferentyzm religijny rodziców. Drugi to fatalna (w większości) kadra katechetyczna. Dziecko wychowane bez kontekstu kulturowego - co w naszym przypadku oznacza chrześcijaństwo - jest ułomne. Moralnie i intelektualnie, co najlepiej obrazuje pan Petru i święto sześciu króli. To samo dotyczy kontekstu historycznego, co zresztą w znacznej mierze związane jest z chrześcijaństwem.

 
Obrazek użytkownika ro

ro
Wbrew woli rodziców (niektórych) należy uczyć w szkole, że Ziemia nie jest płaska.
Będę się przy tym upierał, chociaż sam nie zdobyłem namacalnego dowodu. (Jednak byłem dostatecznie daleko, żeby nabrać takiego przekonania przez ekstrapolację).

Natomiast z Tobą - choć wprost tego nie wypowiadasz, zgadzam się, że religii nie należy uczyć w szkole, w której dominującą ideoologią jest lewicowy nihilizm. Ale co stoi na przeszkodzie (pytanie retoryczne), by wspomniana przez Ciebie Matka Kaczorowska była - niekoniecznie katechetką, ale przynajmniej dyrektorką szkoły?
W perspektywie wydarzeń które nieuchronnie nadchodzą, niezależnie od sfery transcendentnej zbliżenie szkoły i Kościoła jest wręcz polityczną koniecznością. 
Obrazek użytkownika Lech 'Losek' Mucha

Lech 'Losek' Mucha
Natomiast z Tobą - choć wprost tego nie wypowiadasz, zgadzam się, że religii nie należy uczyć w szkole, w której dominującą ideoologią jest lewicowy nihilizm.
To chyba należy odmienić szkółe, żeby nie była lewicowa, nie?

W perspektywie wydarzeń które nieuchronnie nadchodzą, niezależnie od sfery transcendentnej zbliżenie szkoły i Kościoła jest wręcz polityczną koniecznością. 
Szkoły i Kościoła, państwa i Kościoła, społeczeństwa i Kościoła....
Inaczej nie przetrwamy.
    Lech "Losek" Mucha
    Obrazek użytkownika ro

    ro
    No przecież to piszę! Mój komentarz należy traktować jako całość. 
    W niedopowiedzeniu: podobnie jak Twój adwersarz chodziłem na lekcje religii do salki katechetycznej, i podobnie jak On nie wyobrażam sobie, żeby przełożonym księdza katechety lub siostry katechetki był (wtedy) tow. kierownik, czy tow. dyrektor, a dziś - aktywista KOD.  
      
    Obrazek użytkownika Lech 'Losek' Mucha

    Lech 'Losek' Mucha
    Mam nadzieję, że uda się wreszcie pozbyć aktywistów KODu i ze szkół, i z sądów, i z mediów, i ze służb...
    Pozdrowienia.
    Lech "Losek" Mucha
    Obrazek użytkownika Lech 'Losek' Mucha

    Lech 'Losek' Mucha
    Pan nie jest tu mile widziany. To Pan się zachowuje agresywnie, używa epitetów zamiast argumentów i w kometarzu do kogoś innego pisze Pan o mnie. To jest mój blog i ja tu ustalam zasady. 
    Jestem jednak skłonny przyjać przeprosiny. Za epitety w stosunku do mnie użyte, wtedy puszczę wszystko w niepamięć. Do tego czasu, nie mam przyjemności widzieć Pańskich komentarzy na moim blogu.
    Lech "Losek" Mucha
    Obrazek użytkownika Lech 'Losek' Mucha

    Lech 'Losek' Mucha
    Oczywiście, że najważniejsza jest rodzina, ale obcinając możliwość finansowania religii w szkole odbiera Pan szansę na poznanie religii i późniejszą autorefleksję, tym, którzy szczęścia posiadania religijnych rodziców nie mają.
    Lech "Losek" Mucha
    Obrazek użytkownika tł

    Ludzie. którzy nie mają "religijnych rodziców" nie mają szczęścia. Moi rodzice nie byli wyjątkowo religijni. Byli tradycyjnie religijni.

    Zajmij się Pan religijnością swoich dzieci. Tyle.

    Nie ustosunkował się Pan w żadnej mierze do konkluzji.
     
    Obrazek użytkownika tł

    Panie Losek, to jest wolny kraj od zawsze. Pan tego nie zauważył? Wolność, panie Losek, jest funkcją świadomości. A Pan, jesteś kiciarz.
    Obrazek użytkownika Lech 'Losek' Mucha

    Lech 'Losek' Mucha
    Że niby co Pan nie powie, że wzajemnie? 
    Pan czyta co Pan pisze, przed wysłaniem?
    Pan się lepiej zajmie czymś pożytecznym, bo z braku argumentów nie tylko zmuszony jest Pan do używania epitetów, ale jeszcze Pan powtarzasz te same. Żałosne to jest.
     
    Lech "Losek" Mucha
    Obrazek użytkownika Traube

    Traube
    co do religii w szkole.

    Ja religii w szkole nie miałem. Do podstawówki poszedłem w r. 1967. 

    Wszyscy, powtarzam wszyscy, z mojej klasy chodzili na religię w salce przy pobliskim kościele.

    Moje dzieci religię w szkole już miały.

    Starszy syn opowiedział, że pan od religii skomentował budowę nowego "kościoła" Jehowitów słowami "dobrze, że z drzewa to budują, będzie się dobrze palić". Potem było trzęsienie ziemi w Kalifornii, które pan od religii opisał dzieciom jako karę za grzechy bogatych. Mniej więcej w tym samym czasie zdarzyło się trzęsienie ziemi w Indiach czy innej Etiopii. Powiedziałem synowi, żeby zapytał tego durnia, za jakie grzechy było ono karą, no i żeby go poinformował, że ci bogaci mieli ubezpieczenia, więc wyjdą i tak na swoje, ale biedni już nie.

    W szóstej czy siódmej klasie syn poprosił mnie o podpis pod pismem, że wyrażam zgodę, aby nie musiał uczęszczać na religię. Oczywiście, że zgodę podpisałem, bo lekcje z tym niebezpiecznym idiotą uważałem za profanację religii i ewidentną stratę czasu.

    Mimo iż była to szkoła w małej miejscowości (ok. 20 tys. mieszkańców) syna nikt nie prześladował. Większość dzieci mu zazdrościła.

    I tu powtórzę, że mnie i moich kolegów nikt do lekcji w salce parafialnej nie zmuszał. My chodzić na religię lubiliśmy.

    Aha, żeby było jasne. Niedawno byłem na chrzcinach wnuka w Londynie. Kiedy tam jestem, dzieci - tj. ten starszy syn z żoną - zawsze zaciągają mnie do polskiego kościoła. 

    Na szczęście, ten kościół nie jest obowiązkowy.
     
    Obrazek użytkownika Lech 'Losek' Mucha

    Lech 'Losek' Mucha
    Powtarzam do znudzenia. 
    Zła jakość religii, z którą niewątpliwie, choć nie wszędzie mamy do czynienia (też mam dzieci, które chodzą na religię w liceum i w gimnazjum i nie jest najgorzej), nie jest argumentem wystarczającym do usunięcia jej ze szkoły, a powinna nas skłaniać do żądania jej naprawy. 
    Żadne z wad religii nie wynikają wprost z miejsca jej nauczania. Bez religii nie mamy szans. Świecka szkoła jest kardynalnym błędem, podobnie jak świeckie państwo, co widać wyraźnie zwłaszcza w obecnej sytuacji. Jak nie oprzemy wychowania dzieci na sprawdzonch wzorcach katolicyzmu - jest już po nas.
    Lech "Losek" Mucha
    Obrazek użytkownika Traube

    Traube
    Jakby to nie miało zabrzmieć...

    Ja w szkołach PRL-u, w latach 1967-1979, odebrałem bez porównania bardziej patriotyczne wykształcenie niż moje dzieci uczęszczające do szkół w wolnej już Polsce.

    Już w podstawówce był "Pan Tadeusz" w kawałkach. A w LO nauczycielka brała nas do tablicy, wyciągała planszę z czterowierszem i obrazkiem i kto nie umiał go zlokalizować i opowiedzieć o co tam chodziło dostawał dwóję.

    Nigdy, podczas tych 12 lat, nie usłyszałem jakiegoś ataku na kościół.

    Każdy dzień w moim LO, nota bene tym samym, które ukończył Donald Tusk, zaczynał się od odstanego na baczność i odśpiewanego "Ukochany kraj" Mazowsza.

    Lekcje godności osobistej - temat na osobny wpis - mojej (i Donalda Tuska) polonistki śp. Haliny Mierzwińskiej, ukształtowały mnie na całe życie. To że ja tu piszę, to także Jej zasługa.

    Moje dzieci nie otrzymały w szkole nawet ułamka patriotycznego wychowania w tym wymiarze. Fason trzymali jeszcze nauczyciele z mojego pokolenia. Reszta to było dno.


     
    Obrazek użytkownika Lech 'Losek' Mucha

    Lech 'Losek' Mucha
    Ano tak...
    Taka to właśnie była to "wolna Polska" po 89-tym...
    Najwyższy czas to zmienić.
    Lech "Losek" Mucha
    Obrazek użytkownika Traube

    Traube
    O tym, że "Donek" chodził do kl IV, kiedy ja byłem w kl II, wiedziałem od dawna, choć go nie pamiętam.

    Tego, że uczyła go "Halinka" dowiedziałem się już po Jej śmierci.

    http://machnikowski.radiogdansk.pl/index.php/blogerzy/wlodzimierz-machni...

    Tak to się dziwnie potem potoczyło, że Donek stał się tym, kim się stał, ja tym, kim jestem, i cała masa innych ludzi, tym kim są, a wszystko to za sprawą albo pomimo, tej korpulentnej i energicznej kobiety. 

    Tylko skończony debil nie uległby w wieku 15-18 lat wpływowi Pani Profesor. Jedno, czy dwuletni kontakt jakiś ślad zostawić musiał. A że wyszło, jak wyszło, to już nie Jej wina.
    Obrazek użytkownika ro

    ro
    No to miałeś pecha! devil Chodzić z kimś takim do jednej szkoły*)...

    A w dodatku jako starszy, mógł Cię pobić (albo podeptać kurtkę). To że tego nie zrobił, można mu chyba zapisać na plus, jak towarzyszowi Leninowi w przypowiastce "Lenin z brzytwą".  
     
    *) Ja mam podobną "traumę" - technikum i grupa dziekańska z "krzesłowym Demostenesem"
    wink

    Więcej notek tego samego Autora:

    =>>