Pozwoliliśmy Ukraińcom wejść nam na głowę.

 |  Written by Danz  |  5
Pozwoliliśmy Ukraińcom wejść nam na głowę

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/173599,pozwolilismy-ukraincom-wejsc-nam-na-glowe.html

 
A jak to wygląda w praktyce? – Widać to bardzo wyraźnie chociażby na przykładzie lokali w Przemyślu i we Lwowie. Polacy w Przemyślu kilka lat temu przekazali na własność Ukraińcom jedną z kamienic w Rynku, Narodny Dom, co więcej – płacą za jej remont. Podobnie będzie w tym roku, bo Związek Ukraińców w Polsce otrzyma pół miliona złotych na przebudowę klatki schodowej i wykonanie części elewacji tego budynku. Tymczasem mimo że upłynęło kilka lat od momentu przekazania obiektu w Przemyślu społeczności ukraińskiej i deklaracji składanych wówczas jeszcze przez prezydenta Wiktora Juszczenkę, Polacy we Lwowie jak nie mieli, tak wciąż nie mają Domu Polskiego z prawdziwego zdarzenia, w którym mogliby prowadzić działalność kulturalną, społeczną, kultywować polskie tradycje czy po prostu się spotkać i porozmawiać. Ukraińcy wycofali się z wcześniejszych decyzji i chcą nam tylko wydzierżawić budynek przy ul. Szewczenki 3a na 49 lat. Ponadto za kapitalny remont tego obiektu Polacy sami muszą sobie zapłacić.
Co więcej –umowa dzierżawy ma to do siebie, że zawsze może zostać wypowiedziana. Kolejna sprawa dotyczy kwestii zwrotu obiektów kultu religijnego. Proszę zauważyć, że w Przemyślu zwrócono Kościołowi greckokatolickiemu wiele budynków, natomiast we Lwowie Kościołowi rzymskokatolickiemu przez 25 lat nic nie zwrócono.
Na zachodniej Ukrainie wciąż są miejscowości, gdzie polska społeczność jest zmuszona modlić się np. w kaplicach cmentarnych, a nasze zabytkowe świątynie zamknięte na cztery spusty z roku na rok niszczeją, coraz bardziej popadając w ruinę. XVII-wieczny kościół w Komarnie jest tego przykładem. Ponadto wierni katolicy we Lwowie od 1991 r. nie mogą doprosić się zwrotu kościoła pw. św. Marii Magdaleny, gdzie obecnie mieści się Dom Muzyki Organowej i Kameralnej i gdzie odbywają się koncerty. To tylko nieliczne spośród wielu przykładów, które pokazują, jak naprawdę wygląda polityka wzajemności. Co więcej – jak wygląda polityka uległości kolejnych polskich władz wobec Ukrainy i Ukraińców, którzy – co by nie powiedzieć – weszli nam na głowę.

Dlaczego polskie władze wspierają antypolskie działania, co więcej – bagatelizują roszczenia terytorialne wobec Polski, z którymi nacjonaliści ukraińscy właściwie nawet się nie kryją? – Taktyka nacjonalistów ukraińskich wyciszyła na razie antypolskie treści w oficjalnych komunikatach. To taka gra, która ma uśpić czujność polskich władz. Jednak antypolskie nastroje wciąż są tam obecne i wybuchną w momencie, kiedy Polska nie będzie już tak potrzebna im w konfrontacji z Rosją. Czy w tej sytuacji nie jest konieczna zmiana, a przynajmniej rewizja koncepcji strategicznej polskiej polityki wschodniej w odniesieniu do Ukrainy – zwłaszcza jej zachodniej części? Czy to w ogóle możliwe? – Od kilku lat powtarzam, że nasze nazbyt głębokie zaangażowanie w podtrzymanie państwa ukraińskiego jest zbyt duże. Polska nie ma na tyle mocy politycznej i gospodarczej, żeby uratować kraj dwukrotnie większy od naszego. Nie ma też możliwości, aby wstrzymać odśrodkowe tendencje rozrywające Ukrainę. Jednocześnie nasze bezrefleksyjne wsparcie dla Ukrainy przekłada się na ogromne nasze straty polityczne i gospodarcze w relacjach z Rosją. Na dłuższą metę spowoduje też wykluczenie w przyszłości naszego kraju na obszarach wschodnich i południowych Ukrainy, czyli w sercu gospodarki tego państwa. W przypadku polityki w stosunku do państwa ukraińskiego nasze zadanie to postępować bardzo rozważnie. Mając na względzie przede wszystkim nasze interesy, nie powinniśmy wychodzić przed szereg największych krajów Unii Europejskiej

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/173599,pozwolilismy-ukraincom-wejsc-nam-na-glowe.html
5
5 (2)

5 Comments

Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska

katarzyna.tarnawska
to "mój" kościół parafialny - tam jestem ochrzczona.
We Lwowie także, przed 10-ciu laty, widziałam kult Romana Szuchewycza - Tarasa Czuprynki, (obchodzono wówczas stulecie jego urodzin), choć w Polsce nic się wówczas na jego temat nie mówiło.
Dobrze, że teraz... I może, ponieważ "wiedza" najłatwiej trafia do głowy "przez kieszeń" - należałoby podjąć uchwały o uzależnieniu dalszych świadczeń na rzecz mniejszości ukraińskiej w Polsce - od realnych świadczeń ukraińskich na rzecz Polaków na Ukainie. Przy braku świadczeń - "zamknąć kurek" w Polsce.
Pozdrawiam,
Obrazek użytkownika ro

ro
To jest to opium, które odurzyło niektórych Polaków. Dziewietnastowieczne sny o potędze. Nie będzie żadnego Międzymorza, a jeśli nawet powstanie, to z Polską w trzeciorzędnej roli.
Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska

katarzyna.tarnawska
Idea Międzymorza, jeśli się zrealizuje, to nie "się zrealizuje" per se.
Jest to idea rodem z Polski, jest to doświadczenie, które wiąże się z naszą historią w Europie.
Jest jednak kwestia przywódcy - kto posiada, kto będzie miał charyzmę lidera Międzymorza.
Wbrew pozorom - to nie jest "sen o Międzymorzu", to bardzo realna wizja polityczna, to problem zównoważenia i przeciwstawienia się dominacji sowieckiej i unijnej w Europie. Widzą to liczni, nie tylko polscy, politycy. "Ambitnych" może być wśród nich paru, charyzmatycznych - ilu?
Pzdr,
Obrazek użytkownika ro

ro
Załóżmy, że Polacy chcą Międzymorza, nagle "opozycja totalitarna" doznaje iluminacji i nie torpeduje, a tacy jak ja machają ręką z rezygnacją - "Próbujcie!".
Powstaje pytanie, kto jest zainteresowany?
Litwa? Z Polską???
Białoruś? Grosik za to, co jutro zrobi Łukaszenka.
Słowacja, Węgry, Rumunia - jakieś objawy zainteresowania, poza podkreślaniem jaka to ważna idea?

Last but not least, Ukraina - mówiąc oględnie, jej entuzjazm w sprawie MM jest porażający.
I nie tylko... Gdzieś mi się obiło, że Ukraina byłaby zainteresowana Międzymorzem jako zakończeniem Jedwabnego Szlaku. Bez Polski!

Bądźmy realistami. Międzymorzem jeżeli - to grają Ukraińcy. A raczej pogrywają z nami.
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista

Konkretna sprawa, brak wzajemności, czytelnik wybucha oburzeniem.

Jednak wnikliwe oko dostrzega, że od szczegółu autor przechodzi do wniosków zbyt ogólnych. Pisze:

" Jednocześnie nasze bezrefleksyjne wsparcie dla Ukrainy przekłada się na ogromne nasze straty polityczne i gospodarcze w relacjach z Rosją.".

Mamy tu do czynienia z przywołanym pośrednio mitem, że z Rosją trzeba handlować. Jego bezrefleksyjni wyznawcy nie rozumieją, że z Rosją moga handlowac tylko wybrani ludzie i tylko na specjalnych zasadach, to znaczy bez prawdziwych korzyści dla Polski. Na koniec autor raczy nas zdaniem jakby żywcem wyjętym z ust Radka Sikorskiego:

"Mając na względzie przede wszystkim nasze interesy, nie powinniśmy wychodzić przed szereg największych krajów Unii Europejskiej"


Skłania mnie to do refleksji, że poglądy wyrażone przez autora, jak równiez poglądy Radka Sikorskiego, nie są ich samodzielnymi przemyśleniami, a raczej podsuniętym "przekazem dnia". Naturalnie w wieloletniej skali czasowej...

Oczywiście pozostaje pytanie co oznacza wyrażenie "nasze interesy". Jak autor je definiuje? Możemy się tylko domyślać, więc na tym poprzestanę.

Więcej notek tego samego Autora:

=>>