Kolejna "dobra zmiana"?

 |  Written by Lech 'Losek' Mucha  |  5
Tadeusz Jędrzejczyk przestał być prezesem Narodowego Funduszu Zdrowia.
Powodem, dla którego minister zdrowia Konsytanty Radziwiłł podjął tę decyzję, była podobno utrata zaufania do prezesa NFZ.
Wydaje się że jest to decyzja wpisująca się w schemat reformy ochrony zdrowia, zapowiedzianej przez Prawo i Sprawiedliwość, której trzonem ma być likwidacja Narodowego Funduszu Zdrowia.
 
Jak powiedział minister Radziwiłł w jednym z wywiadów:
 
- To nie jest likwidacja dla likwidacji, tylko, jeśli mówię o uprawnieniu obywatelskim, to znaczy, że odchodzimy od modelu powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego, a instytucją, która prowadzi powszechne ubezpieczenie zdrowotne, jest NFZ i w tym sensie jego istnienie jest bezprzedmiotowe.
- Oczywiście - jak mówił dalej minister Radziwiłł - to nie znaczy, że likwidujemy płatnika, tylko odpowiedzialność za płacenie za świadczenia zdrowotne będzie spoczywała na kimś innym – prawdopodobnie na jakiejś agendzie wojewody.
 
   Ochrona zdrowia w Polsce leży na obu łopatkach. Brakuje lekarzy, brakuje pielęgniarek, brakuje pieniędzy, brakuje również dobrego pomysłu.
W wydanym już po raz dziewiąty Europejskim Konsumenckim Indeksie Zdrowia (Euro Health Consumer Index, EHCI) zajmujemy  34. miejsce na 35 możliwych, a za nami tylko Czarnogóra!
Z jednej strony - to trochę ułatwia sprawę, bo wiele gorzej już być nie może. Wydawać by się mogło, że można już tylko naprawiać, zepsuć więcej się nie da. Ale czy aby na pewno?
 
Decyzja o przeniesieniu zarządzania systemem z instytucji, która - jak każda - swoje za uszami ma,
jest - moim zdaniem - jednak decyzją błędną. Należy rozwijać system ubezpieczeń, a nie go likwidować! Należy dążyć do usprawniania działania różnych ubezpieczalni w ramach systemu Bismarcka.
Zmiana systemu finansowania w kierunku systemu Beveridga, czyli takiego w którym finansowanie i zapewnianie świadczeń zdrowotnych odbywa się w ramach jednej centralnie sterowanej struktury, nie jest "dobrą zmianą". Jest zmianą na gorsze. Zamiast rozwijać system ubezpieczeń zdrowotnych, wprowadzać konkurencję pomiędzy ubezpieczalniami, rząd PiS-u ma zamiar stworzyć centralnie sterowany system, zarządzany przez urzędników państwowych. Dla krajów wielkości Polski taki system się nie sprawdza, o czym mówi również cytowany przeze mnie powyżej Europejski Konsumencki Indeks Zdrowia.  Duże kraje w których stosowany jest taki system, a do takich zaliczyć należy Wielką Brytanię, Hiszpanię, czy Włochy zajmują miejsce w środkowej części stawki. Jest tak pomimo tego , że nakłady na leczenie są tam wyraźnie wyższe niż u nas ( na przykład  dla Wielkiej Brytanii jest to 3100 dolarów rocznie na jednego chorego, wobec 1400 dolarów w Polsce). Centralne zarządzanie w dużych krajach się po prostu nie sprawdza.
Źle, że w otoczeniu ministra zdrowia, a także prezydenta i skupionej wokół niego Narodowej Rady Rozwoju nie ma ludzi o poglądach bardziej prawicowych, wolnorynkowych.  Bardzo niedobrze, że nie słychać głosów rozsądku.
Szkoda, że nikt nie zwróci rządzącym uwagi na to, że centralne sterowanie ochroną zdrowia skończy się jak każde centralne sterowanie. Skończy się porażką.
Do czasu likwidacji, która ma nastąpić nie wcześniej niż w 2018 roku,  ktoś będzie pewnie NFZ-tem kierował i oby była to zmiana lepsza niż na stanowisku Komendanta Głównego Policji...
 
 
z poważaniem
Lech Mucha


ilustracja z:http://bi.gazeta.pl/im/10/94/ee/z15635472Q,NFZ.jpg
Hun
3.333335
3.3 (3)

5 Comments

Obrazek użytkownika ość

ość
Wklejam tu, co napisałem pod pańskim textem gdzie indziej:
Muszą być jakieś sposoby aby ludzie bardziej dbali o siebie, nie jedli tyle cukru, glutenu, nie pochłaniali fluoru, ciężkich metali i innych szkodliwych substancji. Trzeba pomyśleć nam tym a nie z góry zakładać, że to niemożliwe.
W obecnym systemie dlaczego lekarzom ma zależeć na wyleczeniu pacjenta? Przecież wyleczony pacjent to stracony klient a zatem i dochód. Mało tego im więcej chorych tym więcej pracy i dochodu. Czy to wg. pana normalne? 
Według mnie system stoi na głowie by napędzać kasę dla big farma, a pośrednio lekarze mają swoje konfitury. Przecież, gdyby w obecneym systemie rzetelnie leczono i zapobiegano lekarze staliby się bezrobotni a wielkie koncerny by splajtowały.
Słyszałem, że kiedyś w Chinach był odwrotny system, gdzie lekarze byli odpowiedzialni za swoje rejony i wynagradzani za zmiejszającą się (procentowo do liczby ludności) liczbę chorych. Gdy ta liczba rosła ich zarobki malały.
Wiem, że to w dzisiejszych czasach brzmi na razie abstrakcyjnie ale jeśli chcielibyśmy na prawdę uzdrowić system to powinniśmy serio zastanowić się nad tym rozwiązaniem.
Kiedyś, jeszcze pamietam takie czasy, pacient mógł polegać na powołaniu, etyce i sumieniu lekarza. Dzisiaj to już przestaje działać, materializm w zastraszającym tempie niszczy te wartości. 
Z poważaniem 
Obrazek użytkownika Lech 'Losek' Mucha

Lech 'Losek' Mucha
Muszą być jakieś sposoby aby ludzie bardziej dbali o siebie, nie jedli tyle cukru, glutenu, nie pochłaniali fluoru, ciężkich metali 
Ależ oczywiście, ale nie może Pan zwalać tego na lekarzy, bo nie mamy takich narzędzi! Jak Pan to dokładnie widzi, że ja mam sprawić, że ktoś się będzie lepiej odżywiał?
W obecnym systemie dlaczego lekarzom ma zależeć na wyleczeniu pacjenta? 
Jeżeli Pan myśli, że ja widząc przed sobą chorego człowieka, będę go specjalnie źle leczył, żeby dłużej do mnie chodził, to współczuję Panu lekarzy, z którymi się Pan spotykał.
Jeżeli dostaję pod nóż chorego z wyrostkiem, to leczę go najlepiej jak umiem, choćby w trosce o swoją sławę chirurgiczną. Jak będę miał masę nawrotów po przepuklinie, to myśli Pan że się pacjenci nie zwiedzą?
Istotnie dzisiejszy świat jest odhumanizowany, ale nie jest to wina lekarzy. Jeśli na przykład chce Pan, byśmy materialnie odpowiadali za błędy, musimy mieć możliwość się ubezpieczyć. Żeby się ubezpieczyć musimy na to zarobić. Jeśli chce Pan byśmy nasze decyzje konsultowali z pacjentami, musimy uczciwie mówić o powikłaniach itd, itp. No, chyba że optuje Pan za rozwiązaniem, by lekarz został pochowany wraz z pacjentem, którego nie wyleczył. No, to wtedy obawiam się może być kłopot znaleźć chętnych lekarzy do leczenia niektórych chorób..
Lech "Losek" Mucha
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
"Centralne zarządzanie w dużych krajach się po prostu nie sprawdza.".

To jest wniosek-teza wzięta zupełnie z sufitu, nie poparta żadną rzetelną analizą. Kraje te znajdują się - jak podałeś - w środkowej części listy, czyli - jak rozumiem - osiągają wynik dobry-mierny. To jednak znacznie lepiej, niż Polska, prawda? Może w Polsce istnieje jakiś inny problem, a nie tylko niedofinansowanie?

Druga kwestia. Można by powiedziec, że ogólnie rzecz biorąc Twoja teza jest prawdziwa, bo centralne zarządzanie dużym krajem nie jest łatwe. Pytanie czy zarządzanie zdecentralizowane lub autonomiczne jest łatwiejsze? Mam wątpliwości. Popatrzmy chociażby na PKP i do czego doprowadziła jego decentralizacja.

Świadomie podaję przykład kolei, bo przecież istnieją przewozy opłacalne dla PKP, ale istnieją też nieopłacalne, które należałoby jednak utrzymać ze względu na różne ukryte koszty, które wynikają np z likwidacji nierentownych połączeń (w domyśle: korki na drogach, wzrost spalin, zużycie dróg itp.). Podobnie bywa z "nierentownymi" pacjentami - często zbyt ubogimi, by ich leczenie było dla kogokolwiek opłacalne...
Obrazek użytkownika Lech 'Losek' Mucha

Lech 'Losek' Mucha
Raport o którym piszę stwierdza, że centralne zarządzanie dla dużych organizacji jest mniej wydajne. I uzasadnia to. Porównuje kraje o dobrym finansowaniu między sobą. A nie porównuje ich z Polską. A u nas chce się właśnie w taki system pójść...
Lech "Losek" Mucha
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Niech będzie, że raport tak właśnie podaje. 
Zastanówmy się jednak dalej na innym przykładzie. Centralne zarządzanie wojskiem to konieczność. Naturalnie, pewne zadania mozna i trzeba zdecentralizować, ale każdym oddziałem musi ktoś dowodzić i ten ktoś podlega pewnej hierarchii. Można mu dac sporo swobody w doborze środków, ale cele wyznacza zwierzchnik.

Jeśli kierownictwo wojska jest skorumpowane, system wpada w delirium. Jeśli jednak jest dobre, to działa dobrze, o czym świadczy historia wielu wojen. Armia dobrze kierowana jest tańsza, niż powiedzmy zatrudnienie na kontraktach kilkuset firm ochroniarskich. W ramach jednolitej armii można taniej wyprodukować uzbrojenie, wyżywić żołnierzy, zbudować garnizony, poligony itp. To wszystko wymaga uczciwego przywództwa i niczego więcej.

Więcej notek tego samego Autora:

=>>