Pogaństwo wiecznie żywe

 |  Written by max  |  21
Oficjalnie żyjemy w kraju chrześcijańskim, kraju, gdzie większość ludzi deklaruje się jako katolicy. Mieszko I przyjął chrzest tysiąc lat temu z okładem, chrystianizacja chwilę trwała, ale ostatecznie Swarożyc, Matka Ziemia i inni odeszli w niebyt. Tak by się wydawało.

A jednak - tradycje pogańskie wiecznie żywe. Przesadzam? Niekoniecznie - przypatrzmy się bliżej, jak  w praktyce wygląda współczesny katolicyzm w Polsce, w wydaniu duszpasterzy i w wydaniu wiernych.

Kwiecień 2013. Metropolita częstochowski poświęcił wpisaną do Księgi rekordów Guinnessa laminatową figurę Jana Pawła II. Rekordowo wysokie, trzynastometrowe paskudztwo straszy Częstochowę już od roku. Komiczne i znamienne zestawienie: Księga Guinnessa, laminat i arcybiskup. Ktoś zapyta - i co w tym złego? Nic. Nic - chyba, że ktoś przypadkiem przykłada wagę do tzw. sacrum...

A jak już o kulcie Jana Pawła II mowa - krakowski Instytut Jana Pawła II posiada "na stanie" kilkunastometrowej długości autobus, pełniący rolę "Mobilnego Muzeum Jana Pawła II". Zamysł, jak zamysł, powiedzmy, ujdzie - ale czemu w środku można sobie obejrzeć między innymi narty, sweter i buty? Odpowiem, czemu. Prościej zobaczyć, pomacać sobie jego rzeczy, niż zastanowić się nad jego nauczaniem. Już nie mówiąc o przeczytaniu symbolicznej jednej encykliki. Po co się neokatolik ma wysilać.

Gigantyczne pomniki, objazdowe muzea, wizerunki Jana Pawła II (w żadnej mierze nie zasługujące na miano "podobizn")  obecne na kubkach do kawy, breloczkach i lizakach. I inne tym podobne.
Jarmark zamiast świętości, tani symbolizm zamiast religijnej refleksji. Fasadowość. Parafrazując Napoleona: "od świętości do śmieszności tylko jeden krok".

Od 17 lat na Polach Lednickich odbywa się zlot młodzieży katolickiej. Pomysłodawcą był ojciec Jan Góra, dominikanin. Rokrocznie spotkania gromadzą co najmniej kilkadziesiąt tysięcy osób, również z zagranicy.
Jak dotąd brzmi dobrze, prawda? Czas na łyżkę dziegciu.

Każde ze spotkań odbywa się pod określonym hasłem. Niektóre z nich brzmią jak wyjęte z refrenów popowych pseudoprzebojów ("Zobaczyć cel"), inne nadawałyby się na tytuł łzawego melodramatu ("Daj się złowić w sieć miłości"), jeszcze inne epatują enigmatyczną "głębią" ("Rozpoznaj czas"). Mówiąc w skrócie: hipermarketowe reklamiarstwo stosowane zazwyczaj w popkulturze. Prosty, krótki przekaz - chwytliwe, tandetne hasło. Idea spłycona wręcz tragicznie.

W ramach spotkania odbywają się próby tańca i śpiewu, rozdawane są "symbole lednickie", całość kończy się  przejściem przez słynną bramę-rybę, mającym symbolizować zjednoczenie z Chrystusem. Chwilka, moment - czy to wszystko czegoś Wam nie przypomina? Przecież, technicznie rzecz biorąc, mamy do czynienia z rytuałem inicjacyjnym, typowym dla religii pogańskich. Dominują emocje, dźwięki, obrazy  - jak bywało drzewiej. Swarożyc ręce zaciera. A przecież typowo zmysłowe doznania mają niewiele wspólnego z głębokim przeżywaniem wiary. Ale w epoce komercji i infantylizacji wartości, również religijnych,  na pierwszy plan nieuchronnie wybija się ortopraksja, czyli prymat gestów i praktyk nad treścią i meritum. Co z tego - młodzi bawią się świetnie. Ciekawostka: ostatnio w grupowych pląsach i wspólnym skandowaniu brał udział pan prezydent Komorowski, deklarujący się, z racji posiadania pięciorga pociech, jako utrakatolik. Sam ojciec Jan Góra podobno błogosławił zebranych gipsowym odlewem ręki Jana Pawła II. Ciekawe tylko, co powiedziałby katolicki ksiądz obserwując podobne "obrzędy" - powiedzmy, 50 lat temu?

Przykłady neopogańskich praktyk udrapowanych w szatki chrześcijaństwa ( a przynajmniej częściowo sankcjonowanych przez Kościół) można mnożyć. Signum temporis? Być może. Natomiast jako konserwatysta światopoglądowy, uważający Kościół Katolicki w Polsce za naturalną ostoję podstawowych wartości i moralności oraz za instytucję potrzebną i pożyteczną - odczuwam głębokie zażenowanie i niepokój. To ma być sposób niektórych duszpasterzy na... "dotarcie do mas"? Czy aby o czymś ważnym nie zapomnieli? Święty Piotr łowił dusze, nie ciała. Religia nie powinna być "reklamowana" tak, aby przypadkiem nie zraziła "masowego odbiorcy", który, jak wiadomo, szybko się nudzi i trzeba sprawnie dostosowywać rodzaj i jakość towaru do aktualnego popytu. Nawet ja, zakamieniały agnostykiem, widzę, że coś tu jest bardzo nie w porządku.

PS. "Wiadomość z ostatniej chwili". Już pisząc ten tekst dowiedziałem się, że papież Franciszek złożył na ołtarzu Matki Bożej piłkę plażową i t-shirt - w lipcu ubiegłego roku, po powrocie z Copocabana. Chyba jednak signum temporis. Cóż, Kościół zapewne przetrwa, wielokrotnie udowodnił, że jest "niezatapialny". Chyba, że...

Parę załączników :

1. Słynny pomnik w Częstochowie.

2. Jan Paweł II na tęczowym lizaku. I w jakim fajnym "towarzystwie".

3. Słynna brama-ryba na Polach Lednickich. Pomijając wszystko inne - kto to ohydztwo projektował?

4. Oazowa koszulka - jeden z modeli. Urocza?

5. Papież Franciszek z piłką i t-shirtem.

 
5
5 (8)

21 Comments

Obrazek użytkownika max

max
Proponuję komiks.
Chociaż nie, to już było, wszystko już było, my tylko gonimy adwentystów, świadków, przede wszystrkim - protestantów. Brakuje nam jeszcze nalepek na zderzak "Jezus zbawia", wcale nierzadko spotykanych gdzie indziej. Czasem myślę, że muzułmanie chociaż jednym mają rację, chociaż lista ich "grzechów" jeszcze dłuższa, tyle, że trochę inna.

Pomijając już ngaminne lekceważenie I przykazania - gdzieś przeczytałem, że tylko 40% Polaków deklarujących się jako katolicy regularnie chodzi do kościoła, spowiada się, pości, itd. W największych miastach procent ten spada do 20 - Warszawa, Kraków. Nie weryfikowałem tych danych. Natomiast pamietam, jak koleżanka w pracy zadała mi pytanie, czy jak ona chodzi do spowiedzi na święta i o takiej jednej rzeczy księdzu nie mówi - czy to grzech? Słowo "świętokradztwo" wybitnie ją zdziwiło...

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika max

max
A to byli Zieloni czy Niebiescy? Ikonoklasci, w sensie?
Niebieskiego koloru nie lubię, a do źródeł sięgać mi się nie chce. :)

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
od historii Bizancjum nie jestem, ale stronnictwa z hipodromów jakoś tak niekoniecznie kojarzą mi się z ikonoklazmem.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika max

max
W pewnym okresie tak było.
Musiałbym podejśc do biblioteczki i niejakiego pana Ostrogorskiego "Historię Bizancjum" otworzyć. A jest późno i nie pamietam na której półce się aktualnei znajduje. Nota bene - polecam, pozycja obowiązkowa dla kżzdego kto się do studiowania tych czasów przymierza. Bo nie sądzę, żeby w internecie (źródle wszechwiedzy absolutnej, jak wiadomo :D), tego typu dane łatwo można było odnaleźć. Kogo to interesuje w czasach "Pudelka"? :)

Nastąpiła polaryzacja. Od dawna w hipodromie, pozostałości po Rzymie, były już tylko dwa stronnictwa, nie cztery. Kiedy problem ikonoklazmu znalazł się na porządku dziennym, jedno z nich opowiadało się za ikonoklazmem, drugie przeciw. Jak piszę - nie pomnę w tym momencie, które po której stronie. A kolejni władcy również opowiadali sie za konkretną opcją, ich wybory były, oczywiscie, mocno uwarunkowane bieżącą sytuacją polityczną, niekoniecznie kwestiami doktrynalnymi.

Jeszcze jedna ciekawostka: ikonoklazm nie był wyłącznie problemem bizantyjskim. Aż do X wieku podobne problemy trapiły również zachodnią Europę.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika tł

Dopuszczając się pewnej genaralizacji można powiedzieć, że kibice bizanyjscy byli raczej ikonoklastami, niezależnie od koloru stronnictwa ;-).
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
w pewnym sensie wszystko to już było. Choćby wspomniana przez Tł`a Biblia Pauperum. Skoro ludzie nie potrafili czytać, dostali książki z obrazkami i malunki na ścianach kościołów.
Albo pieśni religijne. Często się nimi zachwycamy, że tradycja, że dawny język. Są wyrazem ludowej wiary i zawierają wiele przekłamań, żeby nie powiedzieć bzdur.
Dzisiaj wprawdzie ludzie potrafią czytać albo im się tak wydaje, ale to nie zmienia zapotrzebowania na prosty, naiwny, kiczowaty przekaz. Od potrzeby kiczu nie są wolni także hierarchowie - oni są tacy jak społeczeństwo.
Nie znajdziesz wielu chętnych do poznawania duchowości karmelitańskiej, uczestnictwa w rekolekcjach ignacjańskich, czy rozważania pism Jana Pawła II ("Osoba i czyn" to dzieło, które śni się w koszmarach nawet wielu duchownym, krążą dowcipy, że w czyścu będą to dostawać do czytania i nie wyjdą, dopóki nie pojmą ;)). O wiele łatwiej budować pomniki, a laminat tani i lud zachwycony, nie mówiąc już o nartach, czy swetrze...  Tego nie da się przeskoczyć.
Jedyne, czego nie potrafię zdzierżyć, to religijne lansowanie się polityków, którym zazwyczaj z wiarą nie po drodze. O Kościele i religijności przypominają sobie wówczas, gdy trzeba poprawić słupki. Taki Komorowski na Lednicy  albo rekolekcje łagiewnickie dla parlamentarzystów PO. A jeszcze bardziej irytują mnie duchowni, którzy takie szopki firmują.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
Myślę, że wizerunek papieża na tle tęczowego lizaka to największy hicior tego kiczu! surprise
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika max

max
Kiczów jest więcej, ale już nie chciałem "śmiecić" obrazkami.

Wiara i religia "popularyzowane", w złym tego słowa znaczeniu, od zawsze.
Ale były wersje, hm, uproszczone i wiadomo było, że są one uproszczone - już nie wnikając w szczegóły. I nigdy nie znajdowały na piedestale, nie spotykały się z publiczną i powszechną aprobatą. Elity, takie czy inne, zaleznie od czasu i okolicznosci - nie akceptowały, traktowały z pobłażaniem. Teraz jest inaczej  - i to boli. "Urawniłowka" weszła w życie, także i w tej dziedzinie.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika SmokGorynycz

SmokGorynycz
to po prostu zły gust. No dobra - z dużą domieszką głupoty...


 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
"Rewolucje przerażają, ale kampanie wyborcze wzbudzają obrzydzenie."
Obrazek użytkownika SmokGorynycz

SmokGorynycz
ponad podziałami. Dla ludzi o mocnych nerwach :))))
 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
"Rewolucje przerażają, ale kampanie wyborcze wzbudzają obrzydzenie."
Obrazek użytkownika max

max
Coś a la Elvis, w fazie schyłkowej - wytrzymałem 50 sekund.
Naprawdę, czy noblesse już nie oblige?

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika chryzopraz

chryzopraz
 brzmi jakby żywcem przeniesiony z kapeli podwórkowej, wzięty z łapanki.

Czyżby szkoły kształcące organistów przestały istnieć? Mój stryjek ukończył takową. Sam pięknie śpiewał, komponował, prowadził orkiestrę parafialną i chór. Mistrzów organowych grał dla wprawy.

 

Obrazek użytkownika germario

germario
Napisałem się jak głupi. Napisałem i zniknęłlo.
Inaczej, jak zniknęłlo to napiszę, że teoretycznie popieram Maxa, ale..........
Obrazek użytkownika max

max
Aj...
Napisz do mnie, prosze, prywatnie, jak to się stało, że zniknęło. Odpowiem jako "techniczny". Jak wina witryny, jestem żywotnie zainteresowany (trzeba poprawić), jak nie - może coś doradzę na przyszłość.

A myślałem, ze zbiorę co najmniej kilka krytycznych komentarzy, szczerze mówiąc. Nie, żebym tęsknił, ale tematyka nalezy do wrażliwych.

Dodam, ze geograficznie niedaleko mi do Wadowic, czyli miejsca urodzenia Jana Pawła II. Kiedy zawitałem tak z rok temu, przy innej okazji, i zobaczyłem jak pręznie rozwija się "przemysł" bazujący na pamięci o Papieżu, poczułem niesmak. Tanetne suweniry (pisownia adekwatna do ich jakości) dla turystów i tym podobne "kwiatki". Przecież to, de facto, obelga, zniewaga.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Przychylam się do opinii, że jest to połączenie bezguścia z duchowością bizantyjską, a raczej jej odmianą moskiewską. Moskwiczejemy, że hej! i to pod patronatem "Jana Pawła II".

Jak spojrzałem na zdjęcie tego pomnika i twarz, to zauwazyłem, że nie ma ona żadnych cech żywego Papieża-Polaka.

Powiem to tak dość brutalnie. Pewien szalony mnich buddyjski naśmiewał się z buddystów i obrażał ich na wszelkie sposoby. Zwykł był mawiać: "wy nie medytujecie natury Buddy. Wy czcicie diabła, którego nazywacie >Budda<".

To jest właśnie to, co określam mianem "moskwiczejemy, że hej".
Obrazek użytkownika Geolog1988

Geolog1988
Witam :-)

Byłem w ubiegłym roku w Lednicy i powiem szczerze, że jest bardzo dużo racji w tym, co piszesz - komercja, komercja i jeszcze raz komercja, jednak samo misterium Eucharystii, odmawianie Koronki do Bożego Miłosierdzia, słuchanie świadectw zarówno duchownym jak i osób świeckich miało w sobie coś, dzięki czemu można było poczuć bliską obecność Boga. Początkowo byłem jakoś zniesmaczony, ponieważ widziałem dużo młodzieży, która sprawiała wrażenie, jakby wszystko to, co się dzieje, przepraszam za wyrażenie, miała "gdzieś" a przyjazd na lednickie pola był dla niej czymś w rodzaju taniej rozrywki.
Jednak podczas Koronki do Bożego Miłosierdzia i Mszy Świętej ten obraz prysł, ponieważ zobaczyłem skupienie i przejęcie Liturgią, którego nie jestem w stanie opisać, ponieważ było to coś niesamowitego.
Na plus na pewno też muszę dodać fakt, iż gdy Prezydent Komorowski zaczął przemawiać, wówczas usłyszałem z kilkuset gardeł głośne skandowanie: "Lech Kaczyński, Lech Kaczyński" :-)
Warto też dodać, że Siewcy Lednicy w swoim repertuarze mają przede wszystkim piosenki żywe, skoczne etc i sami zachęcają do tańczenia w ich trakcie (https://www.youtube.com/watch?v=fhLLHo9cCDg), ale niektóre z nich są po prostu tak majestatyczne, że w trakcie ich śpiewania człowieka ciarki przechodzą ;-)

Do tego wszystkiego pozwolę sobie dodać jeszcze jeden aspekt, który mnie zirytował w minionym Wielkim Poście, mianowicie - komentarze do Stacji Drogi Krzyżowej. W tym roku byłem na Drodze Krzyżowej w kilku kościołach i spotkałem się z tak wieloma (często sprzecznymi) interpretacjami ostatnich chwil Jezusa Chrystusa, że szczerze mówiąc zastanawiałem się czy ksiądz odprawiający ma aż tak krótką pamięć, że nie pamięta iż tydzień wcześniej mówił coś zupełnie innego. Gdy doda się do tego nadzwyczajne "upiększanie" misterium Drogi Krzyżowej, które polega między innymi na porównywaniu jej do szkoleń "służb specjalnych", to w mojej ocenie tajemnica w niej zawarta rozmywa się na drobne, co w mojej ocenie bardziej szkodzi niż pomaga...

Przepraszam za przydługi komentarz ;-)
Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie
Obrazek użytkownika max

max
Oczywiście i na szczęście. Zresztą, gdyby samo misterium Eucharystii i Liturgia uległy "skomercjalizowaniu" mielibyśmy do czynienia z czymś zdecydowanie gorszym.

Jak wspominałem, piszę jako człowiek pozostający odrobinę "z boku". Zdecydowanie sympatyzuję z Kościołem i z oburzeniem obserwuję nagonkę nakręcaną przez środowiska lewicowe. Sam jednak w życiu Kościołą nie partycypuję, z tych czy innych przyczyn. Z drugiej strony gdy patrzę, co wyprawiają niektórzy księża cierpnie mi skóra - do niczego dobrego to nie może doprowadzić.

Kościoły protestanckie na Zachodzie pustoszeją - to właśnie efekt większej "elastyczności" w kwestiach doktrynalnych, efekt "otwarcia się na XXI wiek", efekt źle pojętej nowoczesności.

pozdrawiam serdecznie

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
gdy przestaje się wymagać, gdy jest lekko, łatwo i przyjemnie, kościoły pustoszeją.
Dla wielu ludzi uczęszczanie na msze św. traci sens, skoro powiela się narrację z mediów. One są w tym "niewymaganiu" oryginalne, więc lepiej przemawiają.
Czasami słyszę w kazaniach przekaz - jesteś świetny, wcale nie musisz się starać, przecież Pan Bóg i tak kocha.....Nota bene, to jest prawda, On kocha, nawet gdy grzeszymy, ale wymaga, właśnie dlatego, że kocha. Tylko, że w tym przkazie trącącym "nieznośną lekkością bytu" tego ostatniego członu - o wymaganiu - brakuje.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika max

max
Lapidarnie rzecz ujmując: jak tak dalej pójdzie, to przeciętny człowiek wybierze koncert albo kino, zamiast kościoła.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."

Więcej notek tego samego Autora:

=>>