Problemy z liczeniem

 |  Written by Krzysztof Karnkowski  |  0
Przed wyborami parlamentarnymi  w internecie pojawiła się sonda, w której osoby napotkane na warszawskim Placu Zbawiciela, odpowiadały reporterowi na pytanie o preferencje wyborcze. Pytanie w tamtym czasie oczywiste, jednak jedna grupa odpowiedzi okazała się być dla mnie pewnym zaskoczeniem. Oprócz głosów poparcia dla Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości, względnie ugrupowań Pawła Kukiza i Janusza Korwina-Mikke,  pewna część zaczepionych przechodniów deklarowała poparcie dla  Nowoczesnej Ryszarda Petru lub partii razem, przy czym jasne było, że decyzje, która z tych sił ostatecznie dostanie głos, podjąć planują w ostatniej chwili.

Widzimy tu cała płytkość politycznych decyzji tej części zawiedzionego elektoratu PO przyjęła zasadę – skoro nie Platforma, to każdy, byle nie PiS. Paweł Kukiz przestał być atrakcyjny dla tej grupy już wcześniej., zostały więc dwie, różniące się bardzo mocno programem w sprawach społecznych partie. Nowoczesna dla większości tej grupy była i pozostała do dziś pierwszą alternatywa, po dobrym wystąpieniu w telewizyjnej debacie część z nich zaczęła jednak zastanawiać się nad poparciem Adriana Zandberga i jego kolegów.
Później losy obu ugrupowań splatały się od czasu, do czasu, jednak raczej zobaczyć można w nich było przeciwieństwo, niż punkty wspólne. Nowoczesna, głownie dzięki postaci swojego lidera i jego związkom z Leszkiem Balcerowiczem i sektorem bankowym stanowiła wręcz symbol gospodarczych zależności i patologii III RP, skrajnego i egoistycznego , źle pojętego liberalizmu, który stał się znakiem rozpoznawczym Platformy Obywatelskiej, by ostatecznie doprowadzić ją do porażki. Gdy narastające protesty opozycji streścić dały się szczerym i naiwnym zarazem hasłem „Żeby było tak, jak było” partia Petru była tam jak najbardziej na miejscu, w swoim żywiole, wśród beneficjentów transformacji ustrojowej.
Partia Razem przyjęła wobec III RP stanowisko odwrotne, mocno krytyczne, piętnujące patologie transformacji i, choć, jak się za chwile przekonamy, selektywne (dotyczące bowiem tylko już narodzonych) wrażliwe społecznie. Podejście to powodowało pewna życzliwość wobec głoszonych przez ugrupowanie poglądów wśród socjalnych wyborców PiS, ta sympatia kończy się jednak z reguły tam, gdy w grę wchodzą takie kwestie, jak ochrona życia ludzkiego czy dopuszczalność i finansowanie in vitro. Działacze razem zbierali w Warszawie podpisy w sprawie refundacji tek metody przez miasto, zaś Adrian Zandberg  zasłynął proaborcyjnymi wpisami na twitterze. Jednocześnie jednak działacze Razem, narażając się na krytykę „GW” nie brali udziału w protestach i marszach KOD, choć teoretycznie zajmują zbliżone stanowisko w sprawie publikacji wyroku TK. Gdy jednak na imprezach Komitetu Obrony Demokracji pojawiał się ktoś, krytycznie patrzący na poprzednie rządy, kończyło się to zawsze odebraniem mu głosu pośród gwizdów i ogólnej dezaprobaty. Tak było, gdy w Warszawie podczas wiecu KOD o odejściu od ideałów „Solidarności” mówili przedstawiciele Zielonych. „Wszyscy ci, którzy teraz krzyczą, że zabierają nam wolność, że niszczą demokrację. Chciałabym się was uprzejmie zapytać - gdzie byliście, jak łamali nasze prawa pracownicze? Jak zatrudniali nas na umowy o dzieło, pozbawiając prawa do ubezpieczenia zdrowotnego? Gdzie byliście, jak wywalali nas z pracy za zakładanie związków zawodowych? Gdzie byliście, kiedy rządzący robili wszystko, żebyśmy byli jeszcze bardziej elastyczni i rozregulowani?"- pisała tymczasem w liście do liberałów działaczka razem Marcelina Zawisza. „Rozczarowani socjaliści z Razem nie rozumieją tego, co się dzieje w Polsce.” – martwiła się na łamach „gazety Wyborczej” Dominika Wielowieyska. Nieodpowiednie zachowanie tej partii spędzało zresztą sen z powiek wielu dziennikarzy.

Gdy Nowoczesna ogłosiła niedawno swoje propozycje gospodarcze, to Adrian Zandberg okazał się być ich pierwszym i największym krytykiem. „Według Ryszarda Petru <<niekontrowersyjne>> jest obniżenie podatków dla biznesmenów, tak by płacili stawkę niższą niż nawet najbiedniejsi pracownicy. (…)Według Ryszarda Petru <<niekontrowersyjne>> jest podniesienie cen żywności i podręczników, a obniżenie cen samochodów i jachtów (według informacji na stronie Nowoczesnej nowe stawki VAT to 10% i 20%). Według Ryszarda Petru <<niekontrowersyjne>> jest obniżenie podatku dla korporacji o niemal jedną czwartą. (…) Jeśli mediom uda się przekonać Polaków, że jedyny wybór, jaki mają, to wybór pomiędzy PiSem a pomysłami Petru - to Jarosław Kaczyński ma władzę w ręku na dłuuuugie lata.”.

Tymczasem jednak los okazał się być przewrotny i obie partie znalazły się w podobnej sytuacji, Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła bowiem ich sprawozdania finansowe z kampanii. Co więcej przesądził o tym bardzo podobny powód – przyjęcie przez komitet wyborczy środków ze źródła innego, niż fundusz wyborczy. Tyle, że o ile w przypadku Partii razem chodzi o kwotę 10 tys. zł., która, w momencie spostrzeżenia błędu, została zwrócona, o tyle Nowoczesnej nie zgadzają się prawie 2 miliony. Co więcej, są to pieniądze z kredytu, którego spłatę planowano z dotacji, która właśnie się od Ryszarda Petru oddaliła.

Petru, chętnie przedstawiający się jako ekonomista i pozujący na chłodnego, rzeczowego eksperta, wyłożył się na księgowości i finansach. Co więcej, biegły, badający raport na zlecenie PKW, znalazł w nim bardzo wiele uchybień, takich, jak: „na części przedłożonych do badania dokumentów brak opisu niezbędnego do dokonania oceny prawidłowości  kwalifikacji poniesionego  wydatku  do  danego rodzaju kosztu zgodnie z podziałem zaprezentowanym w sprawozdaniu finansowym;  na   części   przedłożonych   do   badania   dokumentów   brak opisu niezbędnego do dokonania oceny poniesionego wydatku pod względem jego powiązania z przeprowadzonymi wyborami; część dokumentów nie została podpisana przez strony stosunków cywilnoprawnych; część wydatków z rachunku bankowego nie została potwierdzona dokumentami, potwierdzającymi zawarte przez Komitet zobowiązania; na części przedłożonych do badania dokumentów brak dekretów umożliwiających stwierdzenie sposobu ujęcia wydatku w księgach rachunkowych (w tym przyporządkowanie do rodzaju kosztu); brak weryfikacji pod względem formalnym i rachunkowym części dokumentów oraz przyjęcie przez komitet dokumentów wystawionych na innego odbiorcę; brak potwierdzenia na dokumentach przedłożonych do badania odbioru wykonanych usług/materiałów związanych z agitacją wyborczą;  brak śladów kontroli merytorycznej dokumentów przez osoby upoważnione, mającej na celu weryfikację i potwierdzenie zgodności przebiegu operacji gospodarczej ze stanem faktycznym.” To lista długa, która chwały finansistom i technokratom zdecydowanie nie przynosi.

W trakcie niedawnej dyskusji nad propozycjami wprowadzenia VAT-u, Petru bronił się przed zarzutem, że doprowadzi on do podwyżki cen podstawowych towarów, gdyż uchroni nas przed nią niewidzialna ręka rynku. Tymczasem chleb obłożony jest dziś stawką 5%, zaś większość produktów spożywczych objętych jest stawką 5 i 8%, podatek w ich przypadku wzrósłby więc co najmniej dwukrotnie. Po lekturze decyzji PKW,  trudno dziwić się, że ekonomiczne prognozy lidera Nowoczesnej zaczynają dorównywać jego wiedzy historycznej i językowej. Czy partia fachowców ucierpi od własnej niefachowości? Na razie upatruje nadziei w odwołaniu do SN, wydaje się jednak, ze nie ma żadnego pomysłu na działanie w przypadku niekorzystnego wyroku. I to dobra wiadomość dla naszych portfeli.

Artykuł ukazał się we wczorajszym wydaniu Gazety Polskiej Codziennie
 
5
5 (3)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>