Co Tusk ma za kołnierzem?

 |  Written by mieszczuch7  |  1

Tusk twierdzi, że wezwanie go do złożenia zeznań w charakterze świadka jest działaniem politycznym, mogącym mieć na celu uniemożliwianie mu wypełniania zadań przewodniczącego Rady Europejskiej i że w związku z tym - prędzej czy później - skorzysta on z immunitetu. Ze swojego wezwania zrobił on wiec polityczny z happeningiem, jakim była pierwsza od czasów studenckich chyba przejażdżka pociągiem tego "ojca Pendolino".

Ale zacznijmy od początku. Każdy z nas może zostać wezwany w danej sprawie w charakterze świadka i zgodnie kodeksem postępowania karnego Tusk ma jak każdy Kowalski obowiązek stawienia się w wyznaczonym czasie i miejscu. Sam kiedyś przesiedziałem bez sensu ponad cztery godziny w sądowym korytarzu zanim sędzia łaskawie zadał mi pytanie sprawdzające, że w sposób oczywisty nie mogę okoliczności sprzed dziesięciu lat pamiętać i jako świadek jestem zupełnie bezużyteczny. Ponad cztery godziny upokarzania przez jakiegoś bezczelnego sędziego? Nie wyszedłem z sądu, ani z siebie. Przecież obywatel może zostać ukarany grzywną  w wysokości 10 tys. zl,  albo doprowadzony siłą przez policję. Czy Tusk uważa się za kogoś lepszego niż każdy normalny  obywatel, czy stawia się ponad prawem? Zwłaszcza, że, inaczej niż przeciętny świadek - obywatel, jako premier był on współodpowiedzialny za współpracę kontrwywiadu z putinowskim KGB, sorry, FSB.

Tusk nie ma prawa oceniać postępowania czynności prokuratury, ani uzależniać stawiennictwa od swojego subiektywnego uznania, czy wezwanie utrudnia mu pracę czy nie. Jest rzeczą oczywistą, że każde przesłuchanie przez prokuraturę może odbywać się w dniach roboczych i w godzinach pracy, zatem może kolidować z każdą pracą zarobkową, jaka by ona nie była. Jednak zgodnie z przepisami każdy może ubiegać się o zwrot udokumentowanych kosztów podróży i utraconego zarobku. Giertych może zatem w imieniu Tuska domagać się zwrotu kosztu przejazdu owym "Pendolino", aczkolwiek trudno raczej wyobrazić sobie zwrot za bilet lotniczy... Tusk raczej nie utracił z tego powodu ani euro swojego zarobku. Poza tym jest rzeczą powszechnie wiadomą, że wykonywanie funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej jest najmniej wymagającym ze wszystkich brukselskich zajęć, i to nie tylko ze względu na charakter aktualnego przewodniczącego.

Co do immunitetu Tuska, ma on taki sam walor jak każdego brukselskiego urzędnika, a nie polityka z wyboru: to zasadnicza różnica, którą Tusk zdaje się chcieć zamazywać, kreując się na ... no właśnie, na kogo? Na "prezydenta Europy"? Na "króla Europy"? Żałosne. W rzeczywistości chodzi o odegranie się piarowskie, o odwet za policzek i dyshonor, jakiego doznał z ręki swojego partyjnego przyjaciela Jacka Saryusza Wolskiego i pomysłu prezesa Jarosława Kaczyńskiego.  Najlepiej wyraża to jeden z triumfalistycznych postów na FB: "po dzisiejszym dniu jest 28:1 dla Donalda Tuska". Współpracownicy i najbliżsi partyjni koledzy oraz pupile ze świata artystycznego od wielu dni nawoływali do tego wiecu poparcia dla Tuska, ale, cóż, jak na tak wielkie ich zaangażowanie efekt był raczej mierny: jakaś setka emerytów i oszołomów w hełmach z KOD-owskich znaczków i czerwonymi portretami Tuska-Lenina, śpiewająca "Sto lat" i skandująca "dziękujemy" na wzór smoleńskich miesięcznic... Brakowało jeszcze tylko, by zaśpiewali "Pod Twą obronę, Ojcze na niebie, grono swych dzieci swój powierza los...". A propos ojca, Tusk rano wmawiał dziennikarzom, że jedzie pociągiem, bo się czuje "współojcem Pendolino". Słyszałem komentarz jakiegoś dziennikarza, że Tusk powinien jeszcze lepiej wykorzystać piarowsko tę okazję nie tylko reklamując się jako ojciec sukcesu transportu kolejowego, ale i osławionych "Orlików" - powinien na jednej ze stacji wyskoczyć na chwilę i "poharatać w gałę". Świetny pomysł, moim zdaniem. Albo niechby wpadł na moment na lotnisko, pociągnąć jakiś samolocik OLT Express? Zaraz mi się przypominają raporty NIK o przekrętach z tym "Pendolino" i afery z tymi "Orlikami", dobre! 

A jeśli nie immunitet, to co? Tusk może odmówić składania zeznań, jeśli uzna, że mogą go one narazić na odpowiedzialność karną. I coś może być na rzeczy, skoro jego obrońca, mecenas Giertych, na swoim TT wzywał do pospolitego ruszenia w obronie Tuska, strasząc  tym, że prokuratura mogłaby aresztować dzisiaj ich idola... Straszą i przepowiadają! Tak, jak zaraz jesienią 2015 r. donosili do nowojorskich gazet, że Tuskowi grożą kryminalne dochodzenia, co wydawało się szaleństwem, jakąś histerią wtedy. I cóż, sprawdziło im się? Albo obawiali się naprawdę, bo wiedzieli, co Tusk ma za kołnierzem.

5
5 (4)

1 Comments

Obrazek użytkownika Animela

Animela
widowisko od początku do końca. Według moich obliczeń (naprawdę starannych) było około 250 osób - w tym CO NAJMNIEJ 50 osób z kamerami. Polityków pewnie ze stu - rachuba nawet by się więc zgadzała, jeśli chodzi o emerytów.
A notka znakomita i trafiająca w samo sedno!

Więcej notek tego samego Autora:

=>>