Właściwy rodzaj wojny

 |  Written by  |  14

 II WŚ na Dalekim Wschodzie i Pacyfiku nie bez powodu uchodzi po dziś dzień za wojnę niezwykle okrutną, a to ze względu na postępowanie armii japońskiej z jeńcami alianckimi i miejscową ludnością cywilną.

 

Przeczytałem wiele książek naukowych, wspomnieniowych i beletrystycznych na ten temat, ale największe i najbardziej trwałe wrażenie uczyniły na mnie zbeletryzowane wspomnienia szeregowego marine, Johna McCormicka, wydane w Polsce pod tytułem „Okrutna wojna”. Wyjątkowo nietrafne tłumaczenie oryginału „The Right Kind of War”, co raczej oznacza „wojnę (prowadzoną) prawidłowo (we właściwy sposób).

 

Młodzi marines nie nienawidzą Japończyków. Traktują wrogów z szacunkiem i po prostu ich eliminują. Bezlitośnie i skutecznie, choć bez okrucieństwa.

 

Jeden z bohaterów mówi:

 

Japońcy nie powinni poddawać się nam, a my nie powinniśmy poddawać się Japońcom. Dopóki utrzymuje się taki stan, obie strony prowadzą właściwy rodzaj wojny.

W Europie niemiecki żołnierz strzela z karabinu maszynowego i zabija 10 naszych ludzi, a gdy robi się gorąco, wywiesza białą flagę i wychodzi z podniesionymi. I chociaż sukinsyn jest członkiem partii faszystowskiej, zabił twojego brata i najlepszego przyjaciela, powinno się go poklepać po główce, wręczyć porcję wołowiny i wywieźć poza zasięg rażenia jego własnej artylerii. Już wkrótce będzie ścinał trzcinę w Luizjanie lub zbierał kukurydzę w Illinois. Po zakończeniu wojny wystąpi o obywatelstwo amerykańskie, zabierze ci dziewczynę, założy rodzinę i z radością będzie popijał piwko. A twoi przyjaciele nadal będą leżeć sześć stóp pod ziemią i ominą ich wszystkie te przyjemności.”

 

Przywódcy polityczni tego, co mianuje się dumnie wolnym światem, którzy od lat „walczą z terroryzmem” powinni sobie szybko przypomnieć o prowadzeniu właściwego rodzaju wojny.

 

 

 

 

5
5 (5)

14 Comments

Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Z mieszanymi uczuciami.
Zwłaszcza pod koniec wojny w niemieckiej armii było sporo Niemców, którzy wcale nie chcieli do nikogo strzelać i mieli to wszystko w d... Co innego formacje SS. Tutaj, zgodnie z wiedzą, jaką posiadali alianci, należało z nimi postępować "właściwie".

Ludzie, którzy mordują ludność cywilną, powinni byc straceni. Już w prawie wedyjskim istniały znane w Polsce artykuły grodzkie: gwałt (porwanie kobiety), podpalenie, nielegalny zajazd na dom, napad na drodze publicznej. Terroryzm jest zawarty w artykule czwartym oraz drugim (podpalenie).

Jednakże, lepiej byłoby nie dokonywać stracenia na miejscu, lecz najpierw sprawcę gruntownie przesłuchać. Sprawca bywa często i świadkiem. A po nitce do kłębka...
Obrazek użytkownika tł

Jestem zdumiony - a także nieco zawiedziony - że tak dosłownie i "historycznie" potraktowałeś tę notkę. Otóż nie jest ona "historyczna", odnosi się natomiast do skutecznych metod walki z zagrażającym wrogiem, którym nie jest tylko islamski terroryzm.

Pojawia się wiele propozycji, żeby z islamistami walczyć wykorzystując środki odwołujące się do religii. A to grzebać ich ze świniami, a to strzelać do nich pociskami z rdzeniem ze słoniny, a to umieszczać na zasiekach wieprzowinę, etc. ;-)

Otóż świński łeb na kiju nie powstrzyma "wojowników islamu" tak samo, jak krzyż nie powstrzymywał katolickich terrorystów irlandzkich. Jednych i drugich powstrzymają natomiast skutecznie dwie kule w głowę i jedna w korpus. Dlaczego akurat dwie i jedna? Bo tak szkoli się żołnierzy oddziałów specjalnych.

Ponieważ muszę używać skrótów myślowych powiem tylko tyle; pochwalam i akceptuję akcję SAS w Gibraltarze w 1988 roku, natomiast akcję Specnazu w  Beirucie w 1985 uważam za nadmiernie brutalną. Ale obie były skuteczne! I o to chodzi.

Jeszcze jedno. Nie dostrzegasz analogii między uproszczonym przez narratora sposobem traktowania jeńców niemieckich, a sposobem traktowania terrorystów przez  współczesne "demokracje"?
Obrazek użytkownika ro

ro
Nie zaniedbując oczywiście metody "2+1", warto chyba jednak szukać także innych rozwiązań.
Świński łeb - jak pewnie słusznie twierdzisz, nie podziała na absolwentów, ale może zniechęcić wielu adeptów. Perspektywa, że mimo męczeńskiej śmierci może nie być szesnastu dziewic, powinna przed praniem mózgu zasiać wątpliwości. 
 
Obrazek użytkownika tł

Nie, nie zniechęci, czego dowiodły doświadczenia amerykańskie w walce z  powstańcami islamskimi z plemienia Moro na Filipinach na początku XX wieku. Co najwyżej, rozwścieczy.

Teza mojej notki jest następująca: walczyć i eliminować wrogów bezlitośnie i bezwzględnie, ale bez nienawiści i uprzedzeń. Najwyższy czas, aby politycy zrozumieli uniwersalną prawdę wojny, znaną żołnierzom; albo ja zabiję ciebie, albo ty zabijesz mnie.
Obrazek użytkownika ro

ro
Jakoś mnie to nie przekonuje. To znaczy - nie kwestionuję amerykańskich doświadczeń, o których piszesz i nie upieram się przy tym co napisałem o "odstraszaniu". Być może faktycznie jest to metoda "literacka" (Łysiak, Cejrowski), z gadunku pobożnych(?) życzeń.

Chodzi mi o to "bez nienawiści i uprzedzeń".
Hm... Może co dziesiąty, a może nawet co setny żołnierz jest do tego zdolny. Owszem, tam gdzie dominuje technika (pilot bombowca, artylerzysta, nawet snajper), gdzie można jakoś tam oddzielić naciśnięcie spustu od zabijania. Ale nie sądzę, by było zbyt wielu żołnierzy, którzy potrafiliby osiągnąć stan wyłączenia emocji - strachu (obrona)  lub nienawiści (atak) w bezpośrednim starciu. 
Obrazek użytkownika tł

Nie zamierzam Cię do niczego przekonywać tym bardziej, że domyślam się kolejnego nieporozumienia. Ale po kolei:

Nie wiem, co wymienieni panowie postulują w zakresie pozbawiania islamistów dziewic w raju, niemniej jednak sądzę, że każdy z nich wolałby w przypadku "bliskiego spotkania III stopnia" mieć pod ręką produkt firmy H&K niż świnię. Wszak to ludzie rozsądni ;-).

"Bez nienawiści i uprzedzeń... dlaczego odnosisz to tylko do żołnierzy? W tym przypadku należy to odnieść do społeczeństw i narodów, a szczególnie do polityków. To, co mówi cytowany marine to po prostu vox populi - bo jeszcze kilka miesięcy wcześniej nie był on żołnierzem - wzbogacony o jego ostatnie, już żołnierskie, doświadczenia.

Nawiasem mówiąc, badania własne US Marine Corps z okresu wojny na Pacyfiku wykazały, że wśród żołnierzy "debiutujących" na polu walki tylko ok. 10% strzelało tak, by trafić i zabić wroga. Reszta po prostu naciskała spust.... Ale ich osobiste doświadczenia szybko doprowadzały ich do wniosku, że strzelać trzeba celnie, skutecznie i z rozmysłem.


 
Obrazek użytkownika ro

ro
Faktycznie, czasem trudno się zrozumieć...

Czy nienawiść i uprzedzenia wykluczają strzelanie celne, skuteczne, a nawet z rozmysłem?
I vice versa? 
Obrazek użytkownika tł

Nie, nie wykluczają. Są po prostu zbędne. Nienawiść i uprzedzenia prowadzą do ścinania głów. Przez Japończyków, islamistów... i żołnierze specnazu w Bejurucie...
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
50% strzałów było na wiwat. A mimo to straty były ogromne.

Ludzie wolą walkę białą bronią. W I wojnie czeczeńskiej doszło do takiego incydentu. Po dłuższym wzajemnym ostrzale Czeczeni zaproponowali Rosjanom walkę na noże. Na swoje nieszczęście Rosjanie propozycję przyjeli. nikt nie przeżył.

Sprawa druga: za ludzkie odruchy odpowiada podobno "gadzi mózg". Ćwiczenie i pranie mózgu żołnierzy polega na tym, aby wyłączyć gadzi mózg i uruchomić mózg ssaka. Ten mózg w warunkach naturalnych uruchamia się tylko wtedy, gdy przeciwnik rzuca się do ucieczki. Wtedy straty uciekających sa największe.

Jeśli dobrze rozumiem, tł prosi, aby państwa zachodnie użyły do zwalczania islamistów jednostek wojskowych z żołnierzami o wypranych mózgach. Lub też dostatecznie długo walczących, by nauczyć się chłodnej kalkulacji i bezwzględności.
Obrazek użytkownika tł

Niestety, znowu zle rozumiesz ;-)!

tł sugeruje tylko, żeby tzw. demokracje zachodnie używały polityków o niewypranych mózgach.
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Wczoraj Marian Kowalski zaproponował, żeby wzorem Zydów Szwedzi, Francuzi i inne nacje pobudowali dla uchodźców getta i otoczyli je murem. W razie ataków terrorystycznych, mają wjeżdżać buldożery i niszczyć dom sprawcy. Sugerował też stosowanie odpowiedzialności zbiorowej wobec całej rodziny sprawcy.

Trochę się facet uniósł, ale takie głosy sa potrzebne w przestrzeni publicznej. Pokazują kontrast między obecną polityką a rzeczywistością. Pytanie jednak, czy to jest dobre rozwiązanie? Oznaczałoby ono tylko i wyłącznie dalsze kłopoty.

Zresztą tradycję gett Europa ma opanowaną do perfekcji w czasie II WS. Chyba trzeba jednak jakiegoś innego sposobu wink
Obrazek użytkownika tł

 Getta w Europie to  ideą diaspory żydowskiejh, która ze zrozumiałych względów spotkala się w średniowieczu  z przychylnym przyjęciem ludności chrześcijańskiej ;-)

Żadne "sposoby" nie pomogą, gdyż wojna cywilizacji w Europie jest nieuchronna. A muzułmanie już żyją w gettach, tyle że bez murów. Z własnego wyboru, i żadna gadanina o wykluczeniu tego faktu nie zmieni.

Europa może tylko podjąć działania opóżniające, dążąc do osłabienia przeciwnika i - przynajmniej częściowego - narzucenia mu warunków konfrontacji. Ale brak jej determinacji, żeby choć tyle uczynić.

 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>