Lokarneńczyk (1)

 |  Written by Godziemba  |  0
W okresie Locarno szefem polskiej dyplomacji był hrabia Aleksander Skrzyński.
 
   Aleksander Skrzyński urodził się w dniu 18 marca 1882 roku w bogatej, arystokratycznej rodzinie. Jego ojciec Adam zbudował w Libuszy w Gorlickim Zagłębiu Naftowym rafinerię nafty, która przynosiła znaczne dochody. Po śmierci ojca w 1905 roku, młody Aleksander przejął zarząd nad rafinerią. Mimo, iż została ona w 1918 roku sprzedana braciom Nobel, to hrabia Aleksander nadal był współwłaścicielem wielu okolicznych firm naftowych.
 
    Po ukończeniu Gimnazjum im. Jana Sobieskiego w Krakowie, Aleksander Skrzyński studiował prawo na uniwersytetach – wiedeńskim, monachijskim i krakowskim, specjalizując się w prawie międzynarodowym. Na tym ostatnim uzyskał stopień doktora praw w 1906 roku.
 
    W 1909 roku wstąpił do służby zagranicznej monarchii austro-węgierskiej, pełniąc różne funkcje w Watykanie, Hadze, Berlinie i Paryżu. W uznaniu zasług w 1912 roku uzyskał od cesarza Franciszka Józefa I godność szambelana.
 
   W momencie wybuchu wojny odmówił przyjęcia nominacji na pierwszego sekretarza ambasady w Waszyngtonie, zgłosił się na ochotnika do wojska i na swoją prośbę został przydzielony do swego przyjaciela gen. Tadeusza Rozwadowskiego, zostając wkrótce jego adiutantem.
 
    Po zakończeniu wojny zaangażował w działalność konserwatywnego Stronnictwa Pracy Konstytucyjnej, a w czerwcu 1919 roku został polskim posłem w Bukareszcie. Największym jego dokonaniem było doprowadzenie do podpisania w marcu 1921 roku sojuszu polsko-rumuńskiego.
 
    W powstałym w grudniu 1922 roku rządzie gen. Sikorskiego Skrzyński został ministrem spraw zagranicznych. Po wkroczeniu w styczniu 1923 roku wojsk francusko-belgijskich do Zagłębia Ruhry, jako sankcji wobec Niemiec za zaleganie ze spłatą rat odszkodowań wojennych, polska dyplomacja zachowała rezerwę, nie chcąc zrazić do siebie Wielkiej Brytanii, zdecydowanie krytykującej Paryż za ww. akcję oraz pragnąc podkreślić swoją niezależność od francuskiego sojusznika.
 
    Sukcesem ministra było doprowadzenie do ostatecznego uznania w dniu 15 marcu 1923 roku granic wschodnich Polski przez Konferencję Ambasadorów. Spór Warszawy z Kownem dotyczący przynależności Wileńszczyzny uniemożliwiał wcześniejsze ich uznanie. Sytuacja uległa zmianie po samowolnym wkroczeniu w styczniu 1923 roku wojsk litewskich do Kłajpedy, pozostającej dotąd w gestii Ligi Narodów.
 
    Po upadku rządu gen. Sikorskiego Skrzyński opuścił gmach MSZ i poświęcił czas na przygotowanie książki „Poland and Peace”, w której wyraził zamiar zaznajomienia brytyjskiego czytelnika ze współczesną Polską. Na uwagę zasługuje stwierdzenie autora, iż granica polsko-rosyjska oddziela „dwa światy kulturalno-psychiczne, które od blisko tysiąca lat szukają na próżno wspólnego między sobą mianownika”. Deklarując, iż Polska z pewnością nie naruszy granicy ryskiej, nie był pewny czy to samo można powiedzieć o Rosji. Granica między oboma państwami była – jego zdaniem – jak „linia ognia, raz przygasającego i tylko tlącego, drugi raz wybuchającego jasnym i daleko widnymi płomieniami, lecz zawsze jednakowo niebezpiecznego dla Polski, a także dla Europy”.
 
     Po dymisji premiera Witosa i utworzeniu rządu przez Władysława Grabskiego, Aleksander Skrzyński został w maju 1924 roku delegatem RP w Lidze Narodów. Zainteresowany problematyką ligową, był dobrze przygotowany do pracy w Genewie.
 
     Nowy polski delegat był przekonany, iż istnienie Polski „łączy się nierozerwalnie z nowym porządkiem rzeczy wytworzonym przez wielką wojnę”, wymagającym „oparcia się na tym porządku rzeczy nowej równowagi europejskiej, dla której Polska jest i pozostanie zrozumiałym wykładnikiem i skutecznym bastionem”. Później wyraził ten oczywisty dla siebie fakt w formule: „Pakt Ligi Narodów jest Traktatem Wersalskim, a Traktat ten to istnienie Polski”.
 
    Nową funkcją nie cieszył się zbyt długo, gdyż po rezygnacji szefa MSZ Maurycego Zamoyskiego, Skrzyński w lipcu 1924 roku został jego następcą w gmachu przy ulicy Wierzbowej. Od początku zmuszony był przeciwstawić się coraz silniejszemu rewizjonizmowi niemieckiemu oraz chwiejnej polityce Paryża wobec Berlina.
 
    Nie ulega wątpliwości, iż głównym celem  Skrzyńskiego było zapewnienie trwałego pokojowego współżycia narodów przy zabezpieczeniu ich słusznych praw i interesów, co okazało się niemożliwym do zrealizowania w ówczesnym świecie. Głęboko wierzył w przyszłość Ligi Narodów i zbiorowego bezpieczeństwa. Jego światopogląd bliski był ideologii konserwatystów krakowskim, w których kulturze politycznej ważne miejsce zajmował kompromis i pragmatyzm.
 
    Jednocześnie świadomy niezmiernie ciężkiego położenia geopolitycznego II RP, uważał, iż wynikały z niego dwa wnioski: Polska „musi uprawiać politykę bezwzględnie pokojową, równocześnie zaś musi tworzyć i utrzymywać możliwie najsilniejszą armię”. Rozbrojenie miało być „możliwe tylko wtedy, kiedy bezpieczeństwo i stabilizacja zapanują na świecie”, a przecież – przestrzegał – „niedaleko od nas, na wschodzie horyzont jest jeszcze czerwony”.
 
     W trakcie jesiennej sesji Ligi Narodów podpisano tzw. protokół genewski, który – jego zdaniem – opierał się na „trzech kamieniach węgielnych: arbitrażu obowiązującym, na bezpieczeństwie i na rozbrojeniu”. Jakkolwiek był świadomy, iż protokół nie rozwiązuje problemów świata, to stanowił punkt wyjścia do ich rozwiązania. Alternatywą dla niego był powrót „do tego, że siła idzie przed sprawiedliwością”, a wtedy świat zostanie „zagrożony w taki sposób, jakiego najgorszy pesymista nie byłby w stanie odmalować”. Ostatecznie protokół nie wszedł w życie, gdyż odrzuciła go Wielka Brytania.
 
     Polityka ministra wywołała konflikt z ówczesnym ministrem spraw wojskowych gen. Sikorskim, który opowiadał się za jeszcze większym zacieśnieniem stosunków z Paryżem, nie widząc, że francuskie sfery rządowe coraz mocniej przekonane były o konieczności zawarcia kompromisu z Niemcami. Z kolei Skrzyńskiemu zależało „na tym, aby rozproszyć panujące poglądy, że Polska jest przykuta do rydwanu Francji”, co pozwalało na szukanie wsparcia także w innych stolicach.
 
    Z perspektywy późniejszych wypadków zarówno multilateralizm Skrzyńskiego, jak i bilateralizm Sikorskiego nie okazały się skutecznym narzędziem obrony polskich interesów. Jak zostało wspomniane protokół genewski nie wszedł w życie, a rząd francuski – wbrew zapewnieniom udzielonym Sikorskiemu, zaczął coraz silniej traktować sojusz z Polską jako obciążenie.
 
    Na początku 1925 roku Niemcy wystąpiły z inicjatywą, która miała w zasadniczy sposób wpłynąć na rozwój sytuacji międzynarodowej w Europie. Jej podstawą było wedle jego autora – ówczesnego ministra spraw zagranicznych Gustava Stresemanna, utworzenie strefy bezpieczeństwa na zachodnich granicach Niemiec, poprzez potwierdzenie nienaruszalności granicy francusko-niemieckiej, obustronne wyrzeczenie się wojny oraz przedłożenie sporów arbitrażowi. Pomysł ten przedstawiony poufnie w Londynie, zyskał szybko poparcie rządu brytyjskiego, zdaniem którego propozycja niemiecka nie tylko zabezpieczała Francję ze wschodu, włączała Niemcy do systemu europejskiego, ale usuwała niebezpieczeństwo zbliżenia Berlina z Moskwą, czego Anglicy obawiali się najbardziej.   
 
   Na prośbę Londynu Niemcy przedstawili projekt Francuzom, którzy wyrazili wstępne nim zainteresowanie, nie informując o tym swojego polskiego sojusznika.
 
CDN.



ilustracja z:https://media1.britannica.com/eb-media/02/135002-004-23B406DE.jpg
Hun
5
5 (1)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>