Konkursofilka

 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Ledwo mama Łukaszka ochłonęła po jednym konkursie, a tu się okazało, że jest kolejny. Tak się złożyło, że przyszła po coś do szkoły, w której uczył się Łukaszek i koło pokoju nauczycielskiego spotkała mamę Wiktymiusza. Rozmawiała z jakąś nauczycielką.
- Czy pani syn wziąłby udział w konkursie? Jest dobrowolny.
- Oczywiście! - zaśmiała się mama Wiktymiusza. - No proszę, dziewięć dni po rozpoczęciu roku szkolnego już konkurs. Dobrze, bardzo dobrze. Wie pani - zwróciła się do mamy Łukaszka - Im częściej dziecko bierze udział w jakimś konkursie, tym lepszą ma później ocenę ze sprawowania.
- Czy to takie ważne? - spytała mama Łukaszka bezskutecznie usiłując sobie przypomnieć oceny z zachowania swojej pociechy z lat poprzednich.
- To jest kolosalnie ważne! Proszę pani, a coś więcej o tym konkursie?
- To jest konkurs plastyczny... - nauczycielka zajrzała w kartki.
- Super, Wiktymiusz uwielbia rysować.
- Tematy są do wyboru. Szanuj każdego człowieka, myśl dobrze o wszystkich, mów zawsze życzliwie o drugiej osobie, rozmawiaj z każdym językiem miłości, przebaczaj wszystko wszystkim, działaj zawsze na korzyść drugiej osoby, czynnie współczuj w cierpieniu, pracuj rzetelnie, włącz się w pomoc społeczną dla drugich osób.
- O jakie to piękne - rozmarzyła się mama Łukaszka.
- O tak, piękne - westchnęła mama Wiktymiusza.
- A co to za konkurs? - zapytała nierozważnie mama Łukaszka.
Nauczycielka zrobiła niewyraźną minę.
- No... Taki tam... Dobrowolny... - bąknęła nauczycielka.
Mama Wiktymiusza westchnęła i wzięła nauczycielce z rąk kartkę. Zaczęła ją czytać i krzyczeć.
- Co?! Konkurs z okazji pięciolecia kanonizacji kardynała Wyszyńskiego?! Katolicka indoktrynacja! To skandal! Gdzie jest świecka szkoła ja się pytam?! I co najgorsze: dziewięć dni po rozpoczęciu roku szkolnego!
Pani nauczycielka szepnęła nieśmiało:
- A gdyby to było dwa tygodnie po rozpoczęciu roku to byłoby dobrze?
5
5 (1)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>