
Tak to już czasem jest, że rzeczy najmniej znaczące działają jak katalizator. W moim przypadku tak było, jeśli chodzi o cielę, które zaznało zaszczytu (a może i rozkoszy) ssania prezydenckiego organu, czyli palca. Na moment, rozczulona tym widokiem, rozluźniłam samokontrolę, i moje myśli rozpierzchły się niczym skoczne pchełki.
Pierwsze skojarzenie - mam nadzieję, że wcześniej sztab panaprezydencki sprawdził przynależność partyjną zwierzaka, nie dowierzając własnej propagandzie o zielonej wyspie? ... No bo, oczywiście, syty PSL-owski cielak z radością possie potężną dłoń koalicjanta. Co jednak mogłoby się zdarzyć, gdyby zwierzak należał do jakiegoś PiS-owca? ... Odmowa ssania jest pewna jak w banku, a mógłby nawet i ugryźć!
(Osobną kwetią, jak taki palec mógłby potraktować cielak z Jego Ruchu - no, ale do tego to mam jednak za małą wyobraźnię!)
A gdy już myśli poszły się pasać swobodnie, nie to, co ten biedny cielaczek, to pomyślałam tak: lud się nabija z szesnastu brontozaurów ... wróć, bronkobusów. Onegdaj była nawet nieprzyjemna sytuacja, gdy Rada Miejska w pewnym pięknym polskim mieście przerwałą sesję, by oddać podkłon Mistrzowi Kandydatów, a tam ... pustka. Głosy z kręgów na tyle oddalonych, by nie kłamać, twierdzą, że co niektórzy, przeżywszy srogi zawód, szpetnie klęli na pana prezydenta!
... I po co to komu? ...
A przecież możnaby tę kampanię pana prezydenta przepięknie rozkręcić! Wystarczyłoby zrobić podobizny szlachetnej postaci Strażnika Żyrandola z czekolady po prezydenckim orle. Zapewniam, że wtedy każdy biegłby w podskokach, by possać jakąś część kandydata! Wybór należałby do ssących, ale możnaby wprowadzić opłaty - w dodatku w rozróżnieniu na organ. I tak: zwykłe smoknięcie w sygnet - złotówa, podczas gdy możliwość wpicia się w ust korale wycenionoby na zeta 15. Najdroższe i najbardziej poszukiwane byłoby pewne miejsce, które przez prezydentów miast mogłoby zostać czule polizane, i wreszcie z przyjemnością! Co Państwo na 30 dychy? ...
Oczywiście, w tej sytuacji nie byłoby już konieczności ani chyba nawet potrzeby, aby fatygować oryginał, który dni swe pędziłby dostojnie w Pałacu, ze swym wiernym Szogunem u boku, jak Konstutucja nakazuje.
Autobusy powinny mieć wmontowane szczekaczki, które nadawałyby melodię "Autobus czerwony przez ulice mego miasta mknie", natomiast czekoladowy prezydent móglby być zaopatrzony w miniaturowe urządzenia, które wydawałoby z siebie głos "Ho, ho, ho"!
Rzadko sama siebie chwalę, ale w tym przypadku nie potrafię się powstrzymać od dumnego uśmiechu.
Img.: http://www.fakt.pl/polityka/zobacz-jak-bedzie-wygladal-bronkobus,artykul... @kot
2 Comments
Animelo,
11 March, 2015 - 19:30
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
A nie masz wrażenia (mnie
11 March, 2015 - 23:18
Przecież, patrząc z boku, wszystko co obserwujemy - vide chociażby dinozaurowa kampania, choć to tylko jeden element - jest tragikomiczne i poniekąd niepoważne. Wpadka goni wpadkę, bzdura bzdurę. Byłoby całkiem śmiesznie, tylko przy okazji Polska przestaje być Polską... a to już jest tylko i wyłącznie tragiczne.
Zbieranina błaznów, szemranych figur, ćwierćinteligentów i reklamowanych celebrytów - to? To nami rządzi? I, podobno, przy demokratycznej aprobacie większości społeczeństwa?
Wygląda na zły i bardzo głupi sen - ale to nie sen, to rzeczywistość, od blisko 8 lat ponosimy konsekwencje "rządów" PO i spółki.
Nie do wiary - a jednak się dzieje. Wiarę w rozsądek Polaków straciłem chyba AD 2010, a ostatecznie rok później, przy okazji wyborów parlamentarnych. Rozsądek - bo już nie chciałem podejrzewać rodaków o tak abstrakcyjne przymioty ducha, jak patriotyzm...
Bronkobusy, psujące się pendolino, czekoladowy "ożeł", oskarowa "Ida", "profesor" Bartoszewski, Sławku Nowaku - władca czasu... Tak można wymieniać do znudzenia. Za dwuwymiarowymi malunkami wsi potiomkinowskich kryła się paskudna rzeczywistość. O czym już wiemy, a o czym nie mamy jeszcze pojęcia?
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."