Przeciąganie Naćpanej Hołoty

 |  Written by Seaman  |  0

Komu odbiera elektorat polityk uczestniczący w Marszu Wolnych Konopi, na którym bardzo młodzi ludzie skandują hasło Sadzić! Palić! Zalegalizować!? No komu? Kto podchwyci, a potem się i zachwyci ideą, żeby wszystkie lekarstwa były dostępne w aptekach bez recept? No kto? Kogo może przyciągnąć polityk, który podchodzi do dziewczynki na wózku inwalidzkim i mówi jej, że swojemu dziecku nie pozwoliłby ćwiczyć na lekcji wychowania fizycznego wspólnie z nią, żeby nie zaraziła niepełnosprawnością? No kogo?

To wszystko pytania retoryczne, gdyż odpowiedzi wydają się dość oczywiste. Jest w Polsce, jak i w każdym kraju, grupa wyborców zwana palikociarnią, a przez jeszcze innego polityka celnie określona naćpaną hołotą, co charakteryzuje nie tylko ich upodobania, lecz także styl życia i pojmowania polityki. Z tym, że pojęcia życie i polityka traktujemy w ich przypadku jako umowne, gdyż jakoś trzeba ten pokraczny model opisać.

Mamy także liczną grupę wariatów, aczkolwiek posiadających prawa wyborcze; także psychopatów, narkomanów, fanatycznych komunistów (czy istnieją nie fanatyczni?), zwyczajnych pijaków, buraków i lewaków, komunistów, anarchistów, oszalałych antyklerykałów, obscenicznych nihilistów, dewiantów  i wszelkich „transformatorów”, jak nazywa ich mój znajomy. Są wśród nich także jaskiniowi liberałowie i antyfaszyści, nawiedzeni prorocy, celebryci, niespełnieni artyści i literaci, filozofowie od siedmiu boleści, tęczowi genderyści.

Wreszcie liczna grupa osób, którym wydaje się, że wszystko jest dość proste i tylko zła wola polityków powoduje, iż jest tak źle, jak jest, więc będą wybierać zgodnie ze znaną skądinąd zasadą: Nie mamy pewności, czy będzie lepiej, jeśli nastąpi zmiana, lecz wiemy, że wszystko się musi zmienić, żeby było lepiej. A nie można nie wspomnieć o  bardzo młodych ludziach, którzy pomimo skażenia młodzieńczym brakiem wiedzy i doświadczenia (to również gatunek głupoty, z którego się wyrasta, chociaż niekoniecznie), też mają prawo położyć na szali swój głos.

Ktoś by pomyślał, że taka zbieranina jest skazana wyłącznie na jednego patrona, że nie ma szans na przejście pod skrzydła kogoś innego. I to jest myślenie całkiem racjonalne, bo przecież nie ma lepszego przewodnika dla nich niż twarz przemysłu pogardy, rycerz wolnych narkotyków, człowiek ze świńskim ryjem, zakamieniały wróg katolicyzmu, uliczny błazen-celebryta i obsceniczny nihilista z powołania. Ktoś by tak pomyślał i zaraz ku swojemu zdumieniu odkrył, że tkwi w fatalnym błędzie.

Bo tymczasem wszystkie wymienione powyżej „opcje” zebrane razem do kupy (nomen omen) tworzą elektorat, o który toczy się bój pomiędzy dwoma siłami, które nie całkiem się pokrywają z konkretnymi ugrupowaniami, dlatego nadałem im nazwy zastępcze: Jego Ruch i Jego Prawica. Natomiast elektorat kłębiący i miotający się pomiędzy owymi ugrupowaniami nazwałem dla niepoznaki Naćpaną Hołotą, co każdy normalny człowiek powinien zrozumieć jako synonim. 

W całej swojej krasie i palecie barw Naćpana Hołota zaprezentowała się przed kilku laty na Krakowskim Przedmieściu. Wtedy to przybyli tłumnie na wezwanie jakiegoś kuchennego pomocnika, aby dać wyraz zagrożeniu swojej wewnętrznej wolności, która jest tak krucha, że jeden drewniany krzyż mógł im ją odebrać. Nie czas tu omawiać ekscesy tej tłuszczy, która wówczas wychynęła nie tylko z dark room`ów i komyszy warszawskiego półświatka, lecz także z całkiem szacownych instytucji, które nie do końca oparły się tym współczesnym Hunom i hunwejbinom.

Dzisiaj toczy się o nich walka przede wszystkim pomiędzy Jego Prawicą, mieniącą się liberalnym konserwatyzmem, gorliwym katolicyzmem i prawdziwym kapitalizmem, a Jego Ruchem, który dla odmiany wyznaje socjalizm naukowy, antykatolicyzm jaskiniowy i nihilizm obsceniczny. O paradoksie! Jakim cudem te dwa obozy, głoszące kompletnie przeciwstawne wartości, biją się o ten sam elektorat, to najstarsi politolodzy nie są w stanie wyjaśnić.

Ale jest faktem, że gdy Jego Prawica rośnie w siłę, to Jego Ruch więdnie w oczach, a na dodatek mamy jeszcze przepływy poboczne, strumyczki mało znaczące, które płyną sobie od lub do niemal wszystkich pozostałych ugrupowań. Jest to tajemnica obywatelskiej demokracji sterowanej, która tak zamieszała ludziom w głowach, że sami nie wiedzą, iż są Naćpaną Hołotą rozszarpywaną przez dwa obozy deklarujące kompletnie odmienne światopoglądy.

Można bowiem zrozumieć, że faszysta odbiera głosy komuniście, katolik protestantowi, a konserwatysta liberalny podkrada wyborców konserwatywnemu liberałowi, bo przecież ludzie nie krowy - rewidują poglądy w ramach swoich przekonań, a czasem zmieniają nawet wyznania. Ale żeby ludzie zmieniali światopoglądy na zawołanie i przechodzili od zatwardziałego nihilisty do ortodoksyjnego katolika; od zapiekłego lewaka do jaskiniowego wolnorynkowca i na odwrót, to musi istnieć jakiś wspólny mianownik.

Nie można pogodzić ognia z wodą ot tak, od niechcenia i z głupia frant. Jakoś to trzeba sobie uzasadnić – przynajmniej tak by się mogło nam wydawać. I tak być powinno. Ale w tym momencie łapiemy się na fundamentalnej niekonsekwencji. Przecież nie po to się ćpa, żeby cokolwiek sobie uzasadniać.

PS. "ALFABET SZCZEREGO PRZYWÓDCY" - mojego autorstwa, w każdą sobotę na portalu wPolityce.pl...polecam! Dzisiaj litery "I-J" : http://wpolityce.pl/polityka/194917-alfabet-szczerego-przywodcy-i-j-jak-...


img: http://www.wprost.pl/ar/236540/Sadzic-Palic-Zalegalizowac-Palikot-na-mar...

5
5 (3)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>