Translator wieczorową porą

 |  Written by Everyman  |  0

Po wyborach majowych częściowo, a po październikowych radykalnie, zmieniła się pozycja biorących udział w dyskusji o Polsce. Dotychczasowi apologeci III RP aspirują teraz do roli niepokornych, a my, dotychczasowi krytycy, znaleźliśmy się nagle na pozycjach obrońców nowej władzy.

Wydawać by się mogło, że w zaistniałej sytuacji obie strony podejdą do nowej roli z debiutancką tremą, lecz przebieg toczonej debaty na to nie wskazuje. Przeciwnie, najgłośniej słychać skaczące sobie do oczu koguty, choć to akurat nie powinno dziwić, bo to przecież normalne gdy dawnych „racjonalnych” los przewrotnie zmienił w „radykalnych” i na odwrót.

Sam, przez lata całe stygmatyzowany mocher, nie przeczę, że zamiast szukać w rewanżu zgrabnego berecika, którym mógłbym przyozdobić rozpalone głowy politycznych przeciwników, aż mnie ręka świerzbi by im te głowy raczej oskalpować.

Nie wiem jak to się skończy, mój radykalizm tak daleko nie sięga jak tego pajaca, który najpierw wstawkami pornoli reklamował sztukę Jelinek, a potem - już jako poseł - z trybuny sejmowej straszył wojną domową. Nazwiska pajaca nie wspomnę, nie tylko dlatego, że nie chcę sobie nim głowy zaprzątać, lecz przede wszystkim dlatego, że w obu rolach – artysty podpierającego własne kreacje pornografią i posła wieszczącego nieszczęście – szuka on frajerów, którzy pozwolą mu szerzej zaistnieć. Skoro mu jednak tak łatwo przychodzi wojenna retoryka – też mam dla niego przestrogę: kto czym wojuje, od tego ginie.
I to „coś” w jego przypadku, to nie miecz z twardej stali lecz raczej ... wprost przeciwnie.

Z tego samego powodu ani myślę pisać o garstce frustratów śniących o reaktywacji opornika. Choćby się mieli nie wiem jak natężać, choćby im GW wysmażyłą jeszcze sto laurek, jak można brać poważnie kilkunastu gości, którzy albo nie mogli trafić kartką wyborczą do urny, albo im się te kartki całkiem pomyliły. Ci, którzy wybory mają za nic mają nas uczyć demokracji?

Co do sporu o TK nie mogę się zgodzić z panią ekspert w markowych okularach, która dziś w telewizorze raczyła poczuć się zniesmaczona debatą wieczorową porą. Po co to wszystko? Nie lepiej zostawić po staremu? Przecież zwyczajni ludzie i tak tego nie pojmują! - niezwyczajna pani probowała wcisnąć to, co zwyczajni ludzie nazywają ściemą.

No, nie wiem. Mnie się zdaje, że do zwykłych ludzi właśnie dotarł przekaz, że nie po to głosowali jak głosowali by oddać władzę w ręce 15 starszych pań i panów, których im chyłkiem wybrali przegrani w wyborach.

No, dobra - czternastu z piętnastu. Czy aby nie tak, miła pani?

Dlaczego u mnie narasta wrażenie, że to co sam usłyszę wieczorową porą, ktoś mi zaraz przepuszcza przez marny translator?

Żadnej wojny nie będzie, lecz widać jak na dłoni, że poprzez rozliczne próby „obrony demokracji”  powstaje nam nowy, unikalny ... kodeks etyczny.

W sam raz dla Lewickiej.

5
5 (1)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>