Zakrwawione karty

 |  Written by Krzysztof Karnkowski  |  0
 We wszystkich rozmowach, dotyczących filmu Jana Komasy „Miasto ‘44”, stając w obronie filmu, zaznaczałem, że moim zdaniem jego pełny odbiór możliwy jest tylko wtedy, gdy obejrzymy go w pakiecie ze zrealizowanym z udziałem tego samego twórca „Powstaniu Warszawskim”, montażu zachowanych archiwalnych zdjęć z powstania, uzupełnionych o dograną współcześnie narrację. Co prawda wobec „Wołynia” Smarzowskiego nie wysuwa się zarzutów takich, z jakimi spotykał się Komasa i trudno w ogóle porównywać te filmy, niemniej postanowiłem zacząć nie od wyprawy do kina, a od przeczytania wydanej przez wydawnictwo „Zona Zero” książki „Wołyń – bez komentarza”.

Ta pozycja to znakomite wprowadzenie, lub – dla większości czytelników – uzupełnienie filmu Smarzowskiego, lecz także istotny wkład w ogólnonarodową dyskusję, która toczy się wokół rzezi wołyńskiej. „Zona Zero” przygotowała dla nas zbiór dokumentów źródłowych – zeznania przed sowieckimi sądami, komunikaty Polaków i Ukraińców, zapisy reportaży radiowych oraz wypowiedzi świadków historii. To wstrząsające relacje ludzi, którzy wydarzenia, które możemy w pełni określić naszą narodową traumą, przeżyli jako dzieci, często na własne oczy lub przynajmniej uszy byli świadkami śmierci, okrutnie zadawanej swoim rodzicom, rodzeństwu, często jeszcze młodszemu, dopiero co przyszłemu na świat. To historia straszna, przerażająca, robiąca wrażenie za każdym razem – tu pozbawiona komentarza (poza refleksjami części opowiadających) i zebrana w dawne tak dużej, że trudno jest nad książką nie zapłakać, nawet, jeśli tragedia ta nie była udziałem naszej rodziny.

Nie sposób uciec od myśli, że to faktycznie jedna z tych chwil, gdy na małym kawałku świata otworzyło się piekło. Z drugiej strony – co czyni tę książkę trudną i dla tych, którzy słuszne poczucie krzywdy przekształcili we własną nienawiść – znajdziemy tu jednak i nadzieję, jakby to nie brzmiało, czytamy przecież relacje ludzi, którzy przetrwali. Dzięki rodzinie, sąsiadom, obcym ludziom, Polakom, lecz czasem również Ukraińcom. Sąsiadom, wczorajszym przyjaciołom, czy ludziom, których w ostatniej chwili ruszyło sumienie i ludźmi pozostali. Niektórzy z opowiadających, większość nawet, jeździ dziś na skrwawioną ziemię i spotyka się z życzliwością, czasem i jakimiś stłumionymi wyrzutami sumienia. Historie, dotyczące poszukiwania grobów i przywracania pamięci nie są już dramatyczne, lecz przecież interesujące.
Bardzo polecam tę książkę, choć nie będzie to lektura łatwa.

Wołyń. Bez komentarza, red. Martyna Posłuszna, Fronda/Zona Zero 2016
 
5
5 (2)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>