Sorry, Winnetou!

 |  Written by Everyman  |  4

Jeśli przyjąć, że konflikt pomiędzy stroną rządową i opozycją przypomina walkę zwaśnionych plemion, a przypomina z pewnością, bo już dawno istota konfliktu straciła racjonalny wymiar i zastąpiona została przez antagonizmy wynikające wyłącznie z przynależności do konkretnego plemienia, to śpieszę donieść, że sam się zaliczam do szlachetnych Apaczy, zaś podstępnych Siuksów i wrednych Komanczów zwalczam i nie trawię.

To rzekłszy nie będę udawał, że mi ze Schetyną czy Petru po drodze. Przeciwnie, im częściej ich widzę tym głośniej zgrzytam zębami, zagłuszając nieśmiałe, słyszane tu i ówdzie nawoływania do pojednania z opozycją. Aż mną wstrząsa, gdy mi wyobraźnia podsuwa obrazek jak to w geście zbratania ściskam się z Szejnfeldem lub, dajmy na to, Szczerbą, że nie wspomnę innych, budzących równie alergiczne reakcje posłów czy posłanki.

Skąd to się bierze? Skąd ta awersja?

U członków plemion - z samej istoty członkostwa, solidarności stada poszerzonego o rzesze zwolenników, potwierdzanej zazwyczaj krzyżykiem postawionym na kartce wyborczej. A także z założenia, że odmienny od naszego wybór to błąd wynikający z ignorancji lub wręcz świadome wsparcie złej strony mocy. Czasem dodatkowym powodem niechęci bywa zachowanie któregoś z przedstawicieli przeciwnika, które z łatwością przypisujemy całej grupie. Mnie, na przykład, nieszczery uśmieszek rzecznika PO, posła Grabca i jego skłonność do prymitywnej demagogii kojarzy się natychmiast z fałszem całej Platformy. Z czym zaś kojarzą się naszym politycznym rywalom wypowiedzi niektórych naszych posłów – nie zamierzam dociekać, mimo wszystko głęboko przekonany o wyższości Apaczy nad marnością Siuksów i Komanczów.

Nawalanka w Sejmie, nawalanka w mediach, bój trwa aż wióry lecą. Serie bitew i potyczek o cokolwiek i o byle co układają się w kolejne kampanie wojny polsko-polskiej. Te ostatnie, bitwy o TK i o budżet, dowodzą dobitnie, że mimo sromotnej przegranej Siuksowie i Komancze dalej chcą zbierać siano z caluteńkiej prerii i gotowi nas, Apaczy, łupić i skalpować jak dawniej bywało …

Sorry, Winnetou, ale ja nie rozumiem dlaczego im tak bardzo zależy by budżet był „lewy”, a TK w ruinie? Nie odnosicie wrażenia, że jakikolwiek argument za legalnością budżetu, czy też działań przywracających trójpodział władzy poprzez ograniczenie samowoli TK działa na opozycję jak płachta na byka?

Czy oni czasem nie chcą by przyszły blade twarze i z nami wszystkimi zrobiły porządek?

No właśnie, a propos byka …

Wiem, można mi zarzucać brak obiektywizmu. Tym niemniej, choć świadomy, że żaden bloger wielu nowych członków Apaczom nie przysporzy, będę się jednak upierał, że trzeba mieć wizję.

Moja jest taka, że oczami wyobraźni widzę wielkie stada bizonów na zielonej prerii.

Według wojownika Siuksów, posła Nitrasa, to nie bizony jednak …

Obawiam się, że on tam widzi ... mrowie białych myszek.

Img.: https://pl.pinterest.com/gaellerioual7/winnetou/   @kot

5
5 (2)

4 Comments

Obrazek użytkownika tł

A ja widzę eksterminację przeklętego plemienia Indian-kanibali przedstawioną w filmie "Bone Tomahawk" ;-). Potem niech preria będzie zielona, a bizony niechaj się na niej pasą. Howgh!
Obrazek użytkownika Dixi

Dixi
Teza o "wrogich plemionach" (że niby "PiS dzieli Polaków") to stały element antypisowskiej narracji.
Czy warto ją powielać?
--------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
Obrazek użytkownika Animela

Animela
To ironiczno-cyniczne stwierdzenie było bardzo polulatne w czasie mojej młodości ...
A Winnetu to ideał mężczyzny z czasów mojego dzieciństwa. Nawet miałam kieszonkowe lusterko z Pierre Brice ...
A opozycji totalno-totalitarnej nie toleruje nikt przyzwoity!

Więcej notek tego samego Autora:

=>>