Globalne ocipienie

 |  Written by kokos26  |  0
Kto ma oczy i uszy otwarte wyraźnie widzi i słyszy, że dzisiejszy świat zwariował. W tym świecie najmniej mile widziani są ci ludzie, którzy nazywają rzeczy po imieniu. Tych tematów objętych swoistym poprawnym politycznie embargo jest wiele, a ja dzisiaj chciałbym zająć się kolejną nową postępową religią pod tytułem „zmiany klimatyczne” i „globalne ocieplenie”. Wydaje mi się, że trzeba ten temat podejmować póki jeszcze można, bo kto wie czy lada chwila tak jak „kłamstwo oświęcimskie” nie nastąpi penalizacja „kłamstwa klimatycznego”. I może nie tyle chodzi tu o to czy ocieplenie klimatu ma miejsce, ale raczej o to czy rzeczywiście człowiek jest głównym odpowiedzialnym za te zmiany. Jak wiemy światowe lewactwo neguje istnienie Boga i wszelkimi dostępnymi środkami i metodami zwalcza chrześcijaństwo. Według nich to człowiek jest współczesnym bogiem decydującym o wszystkim, także o klimacie.
 
Wycofanie się Donalda Trumpa z paryskiego porozumienia klimatycznego wywołało burzę w eurokołchozie i niemal wszyscy nadzorcy tego od dawna skręcającego w lewo projektu wyrazili swoje oburzenie decyzją prezydenta USA zapowiadaną zresztą już w kampanii wyborczej. W tym ataku na Trumpa używają górnolotnych słów, wśród których nie mogło zabraknąć tych wyrażających troskę o losy, całego świata, globu i planety Ziemia. Tylko dla przykładu mała próbka w wykonaniu francuskiego odpowiednika Ryśka Petru, Emmanuela Macrona: „Donald Trump popełnił błąd, który będzie miał konsekwencje dla przyszłości USA i całej planety. Wyjście z paryskiego porozumienia klimatycznego oznacza, że USA odwróciły się od świata”. Ktoś naiwny i ogłupiony przez lewactwo pewnie zachwyci się tą dalekowzrocznością europejskich elit i ich troską o los ludzkości za sto czy dwieście lat, ale ja oczywiście tego zachwytu nie podzielam. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że jakaś Merkel z jej lokajem Tuskiem, Macron, Timmermans, czy alkoholik Juncker dniami i nocami troszczą się o los już nie tylko obecnie żyjących, ile nawet naszych prawnuków i praprawnuków. Jakoś nie przemawia do mnie ta ich troska o losy całego globu skoro nie porusza ich tak bardzo jak efekt cieplarniany nasza teraźniejszość, w której 1/3 mieszkańców ziemi, czyli 2 mld ludzi cierpi na brak pożywienia, a rocznie tylko z powodu głodu umiera 18 mln osób, głównie dzieci. Tylko te przywołane przeze mnie dane powinny skutkować tym, że Juncker notorycznie upijałby się na smutno, a on jak wszyscy wiemy zawsze, kiedy jest na rauszu epatuje szampańskim humorem i przystępuje do całuśno uściskowej ofensywy nie bacząc na płeć i wiek molestowanych.  
 
O co więc chodzi z tym całym globalnym ociepleniem? Jeżeli nie wiadomo, o co chodzi to zapewne idzie o władzę i grubą kasę idącą nie w miliony, ale miliardy dolarów. Międzynarodówka geszefciarzy znalazła nowy sposób na wypłukiwanie złota i to wprost z powietrza, a mówiąc konkretnie z dwutlenku węgla, który w tym powietrzu stanowi zaledwie 0,036 procenta, bo jak wiemy 99 procent to azot i tlen. Wieszczenie klimatycznej apokalipsy, którą rzekomo ma wywołać człowiek swoją działalnością oraz twierdzenie, że dwutlenek węgla może spowodować ocieplenie o katastrofalnych skutkach jest jednym z największych kłamstw ekologicznych, kłamstw służących propagandzie a nie prawdzie i rzekomemu ratowaniu ludzkości. Ich celem jest wytworzenie ogólnoświatowej atmosfery wielkiego zagrożenia niewyobrażalnym kataklizmem i przez to skłonienie ludzi do powierzenia swoich losów iluminatom, czyli rządowi światowemu, który handlując powietrzem zapanuje także nad całą światową gospodarką.
 
Według polityków i doskonale opłacanych klimatologów takim papierkiem lakmusowym skutków ocieplania się klimatu na skutek zabójczej działalności człowieka jest Grenlandia. Co rusz widzimy stamtąd obrazki opatrzone alarmistycznymi komunikatami w stylu „ocieplenie klimatu przyspiesza” i zdjęcia smutnych grenlandzkich Inuitów, których podstawa egzystencji została zagrożona, ponieważ nie mogą polować, bo lód jest zbyt gruby by pływać łodziami i zbyt cienki do poruszania się skuterami czy saniami.
 
Nieliczni prawdziwi klimatolodzy z niedowierzaniem pukają się w czoła i próbują dotrzeć do opinii publicznej z udokumentowanymi wynikami badań, według których ocieplenie klimatu na Ziemi pojawia się od setek tysięcy lat cyklicznie i żadnego wpływu na to nie ma działalność człowieka. Na tej samej Grenlandii mającej być koronnym dowodem zbliżającego się potopu przeszło tysiąc lat temu za Eryka Rudego dzięki kolejnemu cyklicznemu ociepleniu klimatu Wikingowie zakładali całoroczne osiedla i nawet uprawiali tam jęczmień. Czy suto opłacani pseudonaukowcy przekonają nas, ze tamto ocieplenie spowodowały dymarki, w których Chińczycy wtapiali żelazo? Kilka wieków później osadnictwo na Grenlandii nie było to już możliwe gdyż zamarzał nawet Bałtyk, co w starych kronikach tak opisywano: „Było bowiem między Danią, Słowiańskim Krajem i Jutlandią zamarznięte całe Morze Bałtyckie, tak że rozbójnicy przychodzący ze Słowiańskiego Kraju splądrowali niektóre okolice Danii, a pośrodku morza na lodzie były założone gospody dla przyjezdnych”.
 
Aby zostać dobrze zrozumianym, nie jestem zwolennikiem zasypywania naszej planety tonami śmieci, które dzisiaj dryfują już nawet po oceanach. Nie jestem za truciem atmosfery. Jestem jedynie za zatrzymaniem spirali kłamstw wprowadzonych do publicznego obiegu w celu realizacji kolejnych utopijnych wizji szkodników dążących do panowania nad światem. Dla ludzkości nie tyle groźne jest globalne ocieplenie, ile globalne ocipienie, któremu jedni ulegają poprzez niewiedzę i poddanie się propagandowemu praniu mózgu, a inni postanowili prostytuować się za pieniądze i przybijać pod kłamstwem naukowe pieczęcie.
 
Jednym z największych orędowników klimatycznego oszustwa jest były wiceprezydent USA, Al Gore, który „za walkę ze zmianami klimatu” otrzymał w 2007 roku Nagrodę Nobla. Wielki wpływ miał na to nakręcony przez Gore’a w 2006 roku film „Niewygodna prawda”, który z uwagi na zawarte w nim kłamstwa i mijanie się z faktami naukowymi został przez Sądy Najwyższe Anglii i Walii uznany za szkodliwy i zakazano wykorzystywania go w szkołach do celów dydaktycznych. Warto też przypomnieć, co o Polsce pisał kłamca Al Gore w swojej książce „Earth in the Balance” (Ziemia na krawędzi):Dowiedzieliśmy się, na przykład, że w niektórych miejscach w Polsce dzieci regularnie zabiera się pod ziemię do głębokich kopalni, by mogły odpocząć od gazów i zanieczyszczeń unoszących się w powietrzu. Można sobie niemal wyobrazić ich nauczycieli, wyprowadzających dzieci tymczasowo z kopalni, trzymających kanarki by ostrzegały o tym, że dalsze przebywanie na powierzchni jest niebezpieczne”. Czy może jeszcze kogoś dziwić, że tylko w 2007 roku, w którym Gore otrzymał Nobla jego firma General Investment Management na rynku tak zwanych kredytów CO2 zarobiła 50mln dolarów? Czy nie przywróci ludziom rozumu informacja, że światowy rynek kredytów CO2 zdominowała Grupa Edmond de Rothschild?
 
Tak więc to nie globalne ocieplenie najbardziej zagraża dzisiaj światu, ale raczej globalne ocipienie, do którego społeczność międzynarodową doprowadzili sprytni geszefciarze i odkrywcy współczesnego El Dorado, w którym kwitnie handel powietrzem.
 
Artykuł opublikowany w tygodniku „Polska Niepodległa”
5
5 (1)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>