Cisza między faktami

 |  Written by Katarzyna  |  11

Jako kilkuletnia dziewczynka leżałam w szpitalu po operacji wyrostka. To był czas, kiedy jeszcze w peerelowskich szpitalach pracowały siostry zakonne w czepcach z białymi anielskimi skrzydłami. Czułe i dobre jak mama, za którą się tęskniło, zwłaszcza w bezsenną noc, kiedy na sąsiednim łóżku chłopiec w moim wieku płakał z bólu i strachu, że jutro będą zrywać opatrunki na ranach po oparzeniu.

Myślę o tej traumie z dzieciństwa (chłopiec bowiem zmarł) za każdym razem, gdy jakieś rany są rozdrapywane, choć wydawało się, że już można zdjąć opatrunek, bo pod nim tylko blizna.
Dzieje się tak nie tylko, gdy rana jest fizyczna, ale także, a może przede wszystkim, gdy dotyka ran psychicznych.
Ileż to recept wymyślono na leczenie takich ran. Czy w ogóle są one uleczalne?

Wojnę znam z opowiadań rodziców, książek i filmów. Zrosła się tak z moim dzieciństwem, że często w snach powracała, jakbym w niej uczestniczyła.
Za młoda byłam, za bardzo wpatrzona w przyszłość, którą sobie w marzeniach budowałam, by zadawać rodzicom pytania bardziej dociekliwe. Nigdy ich nie zapytałam, jak sobie radzą, gdy my zasypialiśmy, a w domu zapadała cisza, ze wspomnieniami. I normalna kolej rzeczy, już nie zapytam.

Dlaczego myślę o tym, dlaczego próbuję odpowiedzieć sobie na pytania, na które nie ma odpowiedzi? Bo znowu, ze zdwojoną siłą wróciła przeszłość.

Młodzi ludzie z Niemiec, Ukrainy, Polski czyszczą groby jeńców wojennych w Łambinowicach. Z nieudawaną szczerością mówią, że chcą poznać przeszłość wojny.
Co może być piękniejszego, co można jeszcze wymyślić lepszego dla porozumienia między różnymi narodami, państwami? Szlachetne i piękne cele, tylko przyklasnąć.
Niestety, ja w skuteczność takich bandaży na niezagojone rany nie wierzę, zwłaszcza gdy opierają się o półprawdy.
Wciąż słyszę mamę, kiedy mówi: Nie zna wojny ten, kto nie żył na Kresach.

To takie dziwne wojenne sytuacje, kiedy jeden wróg staje się obrońcą przed drugim wrogiem. W innych częściach Polski to przed Niemcami się ucieka. Ale na Wołyniu Niemcy dają bezpieczeństwo – mówi czeski pastor z Kupiczewa, wspominając legalne kupno broni od Niemców dla obrony przed banderowcami.(1)
 

Z faktami o ogromie zbrodni banderowców i Niemców będzie musiał zmierzyć się czy prędzej czy później młody Ukrainiec czy Niemiec, choćby wyczyścił wszystkie groby na wojennym szlaku. Czy nie będzie chciał ich usprawiedliwić?

Poczucie krzywdy, upokorzenie, jakie Polaków spotyka ze strony niemieckich polityków i dziennikarzy przy aplauzie unijnych urzędników, musiało doprowadzić do zerwania bandaży, w które Polaków owijano. Okazało się, że pod nimi zamiast blizn, są zadawnione rany, wracają obrazy krwawych nierozliczonych i nieprzebaczonych zbrodni, które wcale nie zostały zapomniane i za które nikt nie przeprosił.

Nie ma nic gorszego jak w imię pojednania stawiana jest między faktami cisza.
Czy prędzej czy później wróci ze zdwojoną siłą piekąca rana. I nie pomoże tu pojednawcza odpowiedź na pytanie

– „Kto mówi prawdę? - Każdy ma tu swoją pamięć. Każdy ma swoją historię”.(2)
Jesteśmy teraz tego świadkami.

 

Czy można zabić własną żonę i dzieci, by udowodnić, że jest się Ukraińcem? Można, choć wydaje się to nieprawdopodobne.
Czy może naukowiec pracować nad wynalazkiem sprawniejszego zabijania ludzi? Może. Czy można zadenuncjować, wydać na śmierć sąsiada, bo jest Polakiem, Żydem? Można. Mało tego, można znajdować dla tych czynów uzasadnienie, konieczność dziejową i po latach mieć pretensje, że wciąż pamiętamy i przypominamy tym, którzy z różnych powodów wolą zapomnieć.

Kiedy w imię poprawności politycznej zapada cisza między faktami, otwierają się rany i odradzają się bestie. Czy jest na to jakaś rada?

1Witold Szabłowski, Sprawiedliwi zdrajcy Sąsiedzi z Wołynia. Gdy jedni mordują, drudzy rzucają się, by ratować, str. 284;
2 Tamże str. 133

_______________________________________________

Ilustracja:Dyskutują o historii. W Łambinowicach trwa obóz młodzieżowy

Zapraszam do słuchania
audycja 863 (niedzielna)
 
5
5 (5)

11 Comments

Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
wspólne interesy i zrozumienie dla tychże w elitach obu krajów. I wydaje sie, że Niemcy rozumieją wspólne interesy z Polską, ale trochę inaczej, niż Polacy. W tym szkopuł.

Podobnie jest zresztą w relacjach Polski z Ukrainą. Ukraińcy jednak nie są lustrzanym odbiciem Niemców, więc są dużo bardziej zróżnicowani w swoich poglądach. A nacjonalistyczny ukraiński Korpus Narodowy wręcz potępia rzeź na Wołyniu.
http://www.blogmedia24.pl/node/78042
https://nationalistdiaries.wordpress.com/2017/04/06/detonator-nienawisci/
Obrazek użytkownika Katarzyna

Katarzyna
Zgoda; wspólne interesy zniekształcają albo powodują przemilczanie faktów.

Dzięki za linki. O pułku Azow wiedziałam. Warto docenić i warto wzmacniać.
Co do  "Detonatora nienawiści" to właśnie przeciwko takiemu podejściu protestuję.

Rzeź Wołyńska odgrywa w polskiej historii bardzo ważną rolę i jest świeżą raną w ukraińsko-polskich relacjach, jednak każdy myślący człowiek się zgodzi, że ukraińsko-polski konflikt pamięci nie należy do tego rodzaju konfliktów, gdzie nie ma szans na znalezienie kompromisu i wypracowania  wspólnego punktu widzenia na temat kontrowersyjnych kart wspólnej historii.

W tym duchu właśnie jest napisana cytowana przeze mnie książka "Sprawiedliwi zdrajcy". Tak dobrane relacje, by rozmyć odpowiedzialność, obciążyć winą również ofiary.

Czy ktoś może sobie wyobrazić kompromis w stylu:
Holokaust był zbrodnią, ale sami Żydzi sobie winni?


Ci, którzy próbują usprawiedliwiać konflikty narodowościowe na Ukrainie złą polityką Polaków popełniają tę samą ekwilibrystykę logiczną. To prawda, że tak też było. Konflikty na kresach państw są nieuniknione.
Sedno jest jednak  w idologii Doncowa i w organizacji OUN UPA  tak jak holokaust w ideologii nazistowskiej. Z tą różnicą, że ideologię nazistowską Niemcy poparli w wyborach. OUN UPA były jedynie zbrodniczymi organizacjami na ziemiach należących do II RP okupowanych przez Niemcy.
Nie ma kompromisu i wspólnego stanowiska w  ocenie zbrodni ludobójstwa. Fakty historyczne nie podlegają uzgodnieniu stanowisk.
Jeśli politycy  ustalają wspólne stanowisko kosztem prawdy historycznej, to rany nigdy się nie zabliźnią. Po prostu trzeba dokumentować fakty i nie oglądać się na racje polityczne. Domagać się prawdy tak jak to przez dziesięciolecia robili Żydzi.
To chciałam, miedzy innymi,  przekazać  pisząc notkę.

Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Zgadzam się, ustalenie prawdy historycznej jest ważne.
Sojusz polsko-ukraiński też jest ważny. On powstaje na naszych oczach, ale go jeszcze nie widać na szczytach władzy.
Czasu jest mało, Intermarium poddawane jest morderczej presji i ze wschodu, i z zachodu.
Obrazek użytkownika Katarzyna

Katarzyna
Prawda. Jest tylko jeden mały problem. W momencie jakiegokolwiek kryzysu, sojusz strategiczny okazuje się fikcją, bo on zaczyna się od ludzi, w których odżywa pamięć, poczucie krzywdy i upokorzenie. Wrogowie to podsycają. Oby nie stało się to z Ukrainą, choć przyznaję jest to sojusz strategiczny.
Obrazek użytkownika boldandcharm

boldandcharm
 Sojusz jako komercyjne, terminowe współdziałanie w celu osiagnięcia obopólnie porządanej korzysci, OK.
 Sojusz w rozumieniu dużego, długotrwałego projektu angażującego poważnie i trwale potencjał naszego państwa, z Ukrainą w obecnym kształcie? Nigdy.
 Nic na szybko, bo juz trzeba, jakaś Rzeź ważna, ale tu czas ucieka i presja. Intermarium zagrożone.
Nic z tych rzeczy. Ukraina dotąd, dokąd nie rozliczy i nie potępi zbrodni na Polakach do żadnego poważnego związku z Polską sie nie nadaje. Innych istotnych przeszkód nie ma. Cała inicjatywa po stronie Ukraińców. Ale kroku do tyłu nie wolno postawić. W dupie z sojuszami zawieranymi z ludźmi potrafiącymi ziać do Polaków taką nienawiścią, a którzy obecnie nie zamierzają nawet jednoznacznie odciąć się od tych korzeni. 
Obrazek użytkownika Katarzyna

Katarzyna

Ukraina dotąd, dokąd nie rozliczy i nie potępi zbrodni na Polakach do żadnego poważnego związku z Polską sie nie nadaje

Niestety, to coraz bardziej widoczne. A szkoda.
Jerzy Targalski przekonuje, że nacjonalizm banderowski to margines. Oby miał rację.

Obrazek użytkownika Torpeda Wulkaniczna

Torpeda Wulkaniczna
Pełna zgoda.
Sojusz na strupiałym fundamencie jest groźniejszy, niż brak sojuszu.
 

<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>

Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
ale o jakim sojuszu my mówimy? Ja mówię o sojuszu zwykłych ludzi i liderów opinii. Ten pierwszy powstaje łatwo na bazie ukraińskiej emigracji zarobkowej w Polsce i tu rzeź na Wołyniu nie powinna byc przeszkodą, bo Ukraińcy po prostu ratują nam gospodarkę.
Ten drugi mozolnie - widac pierwsze próby dopiero.
Natomiast w sferach rządowych sojusz z Ukrainą ogranicza się do deklaracji antyrosyjskich. O niczym więcej oficjalnie nie wiadomo. Nie ma Ukrainy w Trójmorzu, chociaż powinna być. I odnoszę wrażenie, że gdyby Amerykanom na tym zależało, to już by w nim była. Ale najwyraźniej Warszawa "nie nalegała", Kijów prowadzi jakąś swoją śmierdzącą grę z Niemcami i Rosją, Saakaszwili jest bezdomny, a Amerykanie nie mają dostatecznie silnych atutów, żeby zmusić Poroszenkę do rozsądku.
Obrazek użytkownika Katarzyna

Katarzyna
Co do oceny politycznych sojuszów to zgrubsza się zgadzam z Pana opinią, choć mam świadomość, że nie wszystko wiem.

Natomiast jeśli chodzi o sojusz ludzi i opinie liderów, to sprawa bardziej skomplikowana.

Najpierw   posłużę się czarnym humerem, bo  zawiera sporo życiowej prawdy.
Sojusz zależy od ilości wypitej wódki lub samogonu, potem może się okazać, że nasz sojusznk wali pięścią w stół i bełkocze; Lachy budiem riezat!

A teraz moje obserwacje:
1. Polscy Ukraińcy są podzieleni. Ich poglądy zależą od sytuacji. Komuniści ich przesiedlili, a oni i tak im służyli ze strachu lub dla korzyści.

2. Są solidarni, jeśli chodzi o pomoc w zdobywaniu pracy. W urzędach na Ziemiach Odzyskanych dominują, przynajmniej to obserwuję w Olsztynie i powiatach, choć wielu ma w dowodzie jak za komuny; narodowość polska.

3. Wychowanie w domach i w szkołach ukraińskich, np. w LO w Górowie Iław. jest nacjonalistyczne. W wielu domach są portrety Szuchewicza i Bandery.

4. Bardzo złą robotę wykonuje "Słowo Ukraińskie" i Piotr Tyma prezes Związku Ukraińców w Polsce.
Najprawdopodbniej działają pod wpływem pieniędzy z Kanady, gdzie jest bardzo wpływowe lobby rezunów. Ale nie tylko. Bo środowisko ukraińskie jest hołubione przez polityków, przede wszystkim PO, ale przypomnijmy sobie Kancelarię Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i tańce Michała Kamińskiego na festiwalu kultury ukraińskiej w Sopocie w rocznicę rzezi na Wołyniu i wizytę Juszczenki. To był fatalny błąd prezydenta; próba podporządkowania faktów bieżącej koncepcji politycznej, która nic nie dała, a tylko zraziła do prezydenta. (Pawłokoma)

5.Jest szansa na to, by Ukraińcy przyjeżdżający za pracą mogli zapoznać się z ludobójstwem OUN UPA. Trzeba to jednak robić umiejętnie acz twardo bez kompromisów jeśli chodzi o fakty i nie obciążać za winy ojców młodych Ukraińców.

6.Jest i inny problem. Zachowujemy się i traktujemy Ukraińców pracujących w Polsce jak Niemcy Polaków w RFN; z poczuciem wyższości i co tu dużo gadać, wyzyskujemy ich.

Czy jest szansa na sojusz? Obawiam się, że niewielka. I chyba pokolenia muszą przeminąć, by stało się to tylko historią.
Obrazek użytkownika Torpeda Wulkaniczna

Torpeda Wulkaniczna
Rzecz oficjalna, pompatyczna i mogąca być zdmuchnięta, jak Związek Radziecki i z tymże "wieczne braterstwo broni".
Albo wrześniowe 1939  bombardowania Niemiec ulotkami przez Francuzów i Anglików.
Ukraińcy potrafią się świetnie zorganizować, vide diaspora np. w Kanadzie. Polacy tak nie potrafią.
Na razie mamy głosy, żeby we Wrocławiu drugim urzędowym był ukraiński, bo juz 10% mieszkańców pochodzi z tego kraju.
No i te fundacje kramkowe.
Bardzo chciałbym ufać, że każdy przyjezdny pracujący i  niebędący obciążeniem dla mojego kraju będzie wobec tegoż lojalny.

Widzę niestety, że mała grupa zdeterminowanych nienawiścią, pieniądzem czy niewiedzą osób może trzepać naszymi ulicami i zachodnimi mediami.
Zdeterminowani nacjonalizmem będą groźniejsi - to paliwo raczej u Ukraińcow się nie wypala, skoro nadal mają problem z OUN.


 

<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>

Obrazek użytkownika Katarzyna

Katarzyna
Jestem przeciwna sojuszom budowanym na przemilczaniu faktów, bo to czy prędzej, czy później, jak pan napisał może  być zdmuchnięte, jak Związek Radziecki i z tymże "wieczne braterstwo broni".

Mamy podobne zdanie do do diaspory ukraińskiej w Kanadzie. Poliszczuk miał rację.

Jeśli chodzi o politykę to mnie najbardziej niepokoi odradzanie się "przyjaźni z Niemcami", obawiam się też agentury wpływu przysyłanej niby z Ukrainy. Ale to już problem naszych służb. Mam nadzieję, że panują nad tym.
 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>