„Dochód gwarantowany” we Włoszech – to wydatek, czy inwestycja?

 |  Written by Docent zza morza  |  0

Nowy, „populistyczny” tamtejszy rząd, jasno deklarujący się jako „gabinet zmian”, ku zgrozie europejskiego establiszmentu odstępuje od szeregu dotąd obowiązujących dogmatów.

M.in. planuje uzdrawiać finanse publiczne nie drogą cięć budżetowych, ale poprzez zwiększanie dochodów obywateli - co powinno przełożyć się na wzrost wpływów podatkowych. (A „dobra ciocia Merkel” to ordynowała dotąd jedynie bezlitosne zaciskanie pasa oraz dalsze pożyczki wyłącznie na skrzętne spłacanie długów wobec niemieckich banków).

Rząd włoski proponuje więc dziś wypłatę 780 euro miesięcznie dla każdego ubogiego i bezrobotnego we Włoszech. To niewątpliwie obciąży budżet kraju, ale też rozrusza gospodarkę, podobnie jak program „Rodzina 500+” oraz podwyżka płacy minimalnej uczyniły to w Polsce.

Pamiętacie te lamenty totalnych o "braku pieniędzy" oraz „nadchodzącej katastrofie ekonomicznej”?

Tak to już jest, gdy umysły są przesiąknięte i zmacerowane balcerowizną, uważającą każdą złotówkę zostającą w kraju i wspomagającą Polaków za bezprawne uszczuplenie puli przypadającej ponadnarodowym korporacjom.

Bo do tego sprowadzała się propaganda tego sorosowskiego neoliberalizmu pod osłoną rozmaitych michników... (no i spokojnie mogli wykupić sobie za 10% wartości praktycznie cały nasz majątek produkcyjny).

A pieniądz przekierowany przez państwo do najbardziej potrzebujących – zamiast zniknąć w rajach podatkowych – po prostu wzmacnia rodzimą gospodarkę (oczywiście kosztem korporacyjnych zysków).

Bo pieniądz ten niemal na pewno zostaje natychmiast wydany, napędzając koniunkturę lokalnie i regionalnie. A od każdego produktu i usługi wpływa też VAT do państwowej kasy, a rozkręcony w ten sposób popyt owocuje podażą nowych miejsc pracy.

A im więcej euro ubodzy Włosi wydadzą na swoje lokalne towary i usługi, tym większa korzyść dla ich małych ojczyzn i własnego kraju.

image

Ale globalistów to będzie aż skręcało, gdy coraz więcej euro będzie dzięki tej wersji trumpowskiego hasła „America First”zostawało we Włoszech...

Ponad sto lat temu Henry Ford rozkręcił kapitalizm wprowadzając w swoich fabrykach najważniejszy wynalazek epoki przemysłowej – czyli linię produkcyjną.

Nieco mniej znany jest inny jego wynalazek społeczny, czyli radykalne podwyższenie poborów swoich robotników (przy akompaniamencie dzikich wrzasków, że to zniszczy całą branżę oraz gospodarkę kraju) - tak by również ich było stać na produkowane przez nich (i przez Forda) samochody.

image

Dzisiaj być może jesteśmy świadkami rodzenia się nowych wynalazków społecznych lepiej odpowiadających potrzebom nowej epoki postprzemysłowej, gdzie pleni się nieludzka plaga – ciągle rosnące rzesze ludzi zbędnych i trwale wykluczonych, tak z procesu produkcji, jak i konsumpcji.

A właśnie poszerzenie grona lokalnych konsumentów – przywracające ludziom w epoce władzy pieniądza ich podstawową godność i tożsamość - może dalej napędzać rozwój społeczny i gospodarczy kraju.

A Polakom, nadal wyposzczonym po komunistycznych dekadach premiowania głupoty wiodącej do wielkiego marnotrawstwa zasobów, skukujące zapaścią rynkową, co prawda daleko do statusu postprzemysłowego, ale i tak każda złotówka na prywatną  komsumpcję wewnętrzną od razu przekłada się na wzrost dobrobytu nas wszystkich.

image

P.S. Pamiętam, że na początku mojego pobytu w Szwecji, w roku 1982, władze miasta Malmö słały błagalne petycje do rządu, by zechciał osiedlić w mieście kolejnych uchodźców, bo lokalna komunalna firma mieszkaniowa miała wtedy ok. 2000 pustych mieszkań, a za uchodźcą szły wtedy państwowe pieniądze na pokrycie czynszu i kosztów utrzymania.

Czyli „koszty migracji”były w moich oczach jedynie „zasiłkiem socjalnym dla kamieniczników i właścicieli sklepów”. Ale nikt tutaj tak tego wtedy nie widział, ;-)

A i dzisiaj wylicza się tutaj koszt migracyjny bez uwzględnienia stwarzanych w ten sposób nowych miejsc pracy dla Szwedów ani sumy podatków przez nich płaconych. I wychodzi, że każdy imigrant stanowi stratę dla państwa szwedzkiego.

Cóż, każda epoka ma swoją prawdę... ;-)

P.S. 2 Ale gdyby tak eurokraci wzięli się dzisiaj za ograniczanie europejskiej luki vatowskiej (szacowanej na 150 miliardów euro rocznie), to poziom życia milionów ludzi niewątpliwie znacznie by się poprawił.

No tak, ale zyski korporacji niechybnie by wtedy spadły... (a do tego Komisji Europejskiej to naprawdę nie wolno dopuścić).

Coś mi mówi, że ten nowy włoski rząd może okazać się swego rodzaju odpowiednikiem naszych obecnych władz – działając głównie dla dobra swych rodaków (a nie korporacji, jak dotąd), będzie nieuchronnie ściągał na siebie dobrze kamuflowany gniew globalistów, którzy przecież nigdy nie atakują wprost...

Ciekawe, co też "tym zatroskanym"

- w Brukseli, Berlinie i Tel-Awiwie

- przestanie się teraz we Włoszech podobać...?

image

Wszystko...? ;-)

0
Brak głosów

Więcej notek tego samego Autora:

=>>