Smog, CO2 i inne syfy...

 |  Written by krisp  |  6
Od dłuższego już czasu Polska jest obwiniana o wszytkie klimatyczne grzechy, smog, CO2 i Bóg jeden wie, co jeszcze, choć to na 10 najbardziej toksycznych elektrowni opalanych węglem brunatnym tylko 2 są w Polsce, a reszta w Niemczech. To nam wysmażono w Europie dwóch (lub więcej) prędkości pasztet w postaci handlu zezwoleniami na emisję CO2, żeby nas podnieść na wyższy poziom cywilizacyjny, jak mniemam, z jednej strony, a "udupić" finansowo z drugiej. 

NIe kwestionuję tego, że gdyby Polacy mieli więcej pieniędzy, nie palili by miałem i najpodlejszym, aczkolwiek najtańszym węglem, czy wręcz wszyskim, co się nawinie pod rękę, choćby i śmieciami, co powoduje zwiesinę różnych dziwności w atmosferze. Z biedy robi się dziwne rzeczy i nie zrozumie tego ktoś kto,  z perspektywy dużego miasta i stabilnej pensji, z góry patrzy na kiepsko uposażony plebs, pogryzając czipsy z ośmiorniczki i zapijając je piwem znanej niemieckiej bądź duńskiej marki. 

NIe znalazłem jednak w domenie publicznej pytania o to, skąd do nas wiatr wieje. Czy nie jest tak, że przez większość roku mamy cyrkulację zachodnią/południowo-zachodnią, a z nią wiatry wiejące z tamtych właśnie obszarów? A jeśli wieją stamtąd, to co nam przynoszą? Czy aby na pewno świeże i niczym nie skażone powietrze, czy też może całe zło wyprodukowane i wyrzucone do atmosfery na zachód/południowy zachód od nas? A u nas, kto to bada, jakimi metodami i jak oddziela "nasze" zanieczyszczenia od  "cudzych" i napływowych? I ile jest "tego" do "tamtego"? W procentach, kilogramach, czy tonach. I jakie to substancje, poza rodzimymi produktami spalania węgla w  domowych kotłowniach starego typu.

Odpowieź na takie pytania mogłaby mi wiele wyjaśnić. Czy ktoś z blog-n-rollowej braci oświeciłby mnie, podlaski ciemnogród, w temacie, bo może bezpodstawnie się czepiam i jątrzę, jak na PiS-iora i mohera przystało. 

Pozdrawiam

krisp
5
5 (3)

6 Comments

Obrazek użytkownika stronnik

stronnik
Według Wikipedii, którą bardzo trudno podejżewać o podkopywanje interesu z globalnym ociepleniem, wartość procentowa CO2 w CAŁEJ atmosferze Ziemi wynosi 0.0385 jednego procenta. Czyli niecałe cztery setne tegoż procenta. Pozostała część atmosfery, czyli 99.615%, to głównie azot i tlen. Według kilku żródeł znalezionych w necie, także według Wikipedii, szacuje się, że około połowa całej ilości CO2 to, produkt działań człowieka oraz zwiarząt hodowlanych. Ale nasuwa się pytanie: Czy możliwe jest aby tak znikoma procentowo ilość CO2 zdominowała procesy zachodzące w skali CAŁEJ ziemskiej atmosfery? A jeśli tak to w jaki sposób przebiegają takie procesy, zdające się być dosyć osobliwe i wyjątkowe? Odpowiedzi na takie pytania próżno szukać w internecie. Przeważa bezkrytyczne przyjmowanie za pewne i wirygodne tłumaczenie, dlaczego mamy się wyrzec palenia drewnem czy przesiąść na rowery. Co nie znaczy, że śmieciami palić się nie powinno, bo najbliższa okolica poprostu dusi się od odoru i lokalne stężenie toksyn w powietrzu przekracza miarę zdrowego rozsądku.
Obrazek użytkownika ro

ro
Zacznę od tego, że w antropogeniczną przyczynę zmiany klimatu nie wierzę, przy czym kluczowe jest słowo "nie wierzę".

"Szklarniowe" działanie CO2 i paru innych gazów jest faktem - bez nich na Ziemi byłoby dość chłodno. Mechanizm jest dość dobrze opisany, więc nie będę się wymądrzał. Czy "znikomo małe" stężenie dwutlenku węgla może mieć znaczenie w skali globalnej? Odpowiem trochę demagogicznie: o połowę mniejsze stężenie cyjanowodoru w atmosferze spowodowałoby śmierć większości ssaków w tym ludzi w ciągu pięciu minut (dosis letalis). 

Zatem nie czy, tylko w jakim stopniu CO2, metan, para wodna, podtlenek azotu, ozon i jeszcze kilka innych gazów efekt  cieplarniany wywołują i podtrzymują, ale w tym czy i w jakim stopniu zmiany ich stężenia mogą się przyczyniać do zmian klimatu, a przede wszystkim, czy mogą w tych zmianach "konkurować" ze Słońcem i promieniowaniem kosmicznym. 
Moim zdaniem nie bardzo...
Ale gazy mają nad Słońcem tę przewagę, zwłaszcza dwutlenek węgla, że od czasu kiedy wyszło na jaw oszustwo kapłanów egipskich w sprawie zaćmień, trudno było by przekonać podatników, że da się poprzez sterowanie naszą dzienną gwiazdą wpływać na klimat, natomiast gazy, zwłaszcza dwutlenek węgla i ozon nadają się do tego znakomicie. Ba! Nawet można je wprowadzić na giełdę - czyli oszustwo w sercu oszustwa. Samo słodkie!
Syn Zeusa i Mai, patron Unii Europejskiej, może być dumny. 
Obrazek użytkownika karlin

karlin
Nie tylko ze Słońcem czy promieniowaniem kosmicznym, ale i z aktywnością wulkaniczną. Ekohisteria to oczywiście działalność biznesowa, ale jej skuteczność opiera się nie tylko na wszechwładzy mediów, ale także, a może przede wszystkim na słodko kuszącym kulcie ludzkiej wszechpotęgi. "Niszczymy naszą planetę", "możemy wszystko zmienić" itd. Tylu ludzi trwa tak uparcie na tej tonącej tratwie, bo na drugim brzegu czeka pokora, wiara i modlitwa. Zbyt łatwe i zbyt trudne jednocześnie, ich zdaniem, aby było prawdziwe. 

 
Obrazek użytkownika stronnik

stronnik
Podtrzymuję swoje wątpliwości. W jaki sposób, znikoma ilość gazów tzw. cieplarnianych sprawia, że zachodzą globalne zmiany, jeśli wogóle zachodzą?.Bo przekopałem dość dokładnie internet i przyznam, że po kilkunastu sesjach, motywowany na różne sposoby, poddałem się. Nie znalazłem żadnego tekstu, który w przekonywujący sposób prezentował argumenty podpierające tezę. Być może akurat TEGO tekstu nie znalazłem lub przeoczyłem. Natomiast znalazłem kilka bardzo wartościowych tekstów udowadniających, że ten wpływ może istnieć jedynie lokalnie i przejściowo. Lokalnie to znaczy na obszarze od wielkości województwa do nawet takiej Grenlandii. Wszystko wskazuje na to, że ten brak (zakładam, że teksy nie istnieją) jest wynikiem braku wiarygodnych wyników badań.
Pośpiech i sposób w jaki ludziom wciska się ten kit oraz usiłuje robić biznes na CO2 sugeruje, że komuś bardzo zależy aby jeszcze za źycia tego pokolenia, móc skonsumować owoce swojego wytężonego wysiłku. 
Obrazek użytkownika ro

ro
do czegoś, w co sam nie wierzę. 
Sam efekt szklarniowy jest moim zdaniem dość dobrze*), a w każdym razie przekonująco, opisany na przykład w Wikipedii. Na studiach też mnie o tym uczyli, choć było to w czasach, kiedy wieszczono nadchodzenie epoki lodowcowej (lata 70-te), a "globalne ocieplenie" czekało dopiero na odkrycie. 
Natomiast w zestawieniu ze Słońcem i - to prawda, działalnościa wulkaniczną, można gazy cieplarniane traktować jako warunek konieczny wystąpienia efektu, ale nie wystarczający. 

Natomiast co do "tak niewielkiego stężenia"... Jeżeli porównanie z cyjanowodorem nie jest przekonujące, to propnuję przykład z... samym CO2:
-W jaki sposób ta "znikoma ilość gazu" jest w stanie podtrzymać wegetację roślin, a tym samym życie na Ziemi? 

_____________
*) Brakuje moim zdaniem informacji o tym, że Słońce jest nie tyle źródłem energii, co "niedocenianej" niskiej entropii S=Q/T, która (bez wchodzenia w zawiłosci fizyki kwantowej) po kontakcie z niektórymi gazami gwałtownie rośnie, a to sprawia, że  energia cieplna jest trudniej oddawana w postaci promieniowania). Ten sam efekt powoduje, że wstawiony do pomieszczenia zwykły grzejnik o takiej samej mocy jak promieniowane Słoneczne wpadające przez okno (ok 800 W / m2), nie sprawi, że rośliny będą wegetować.
Obrazek użytkownika Hun

Hun
Są dane wykazujące, że metan pochodzący z krowich tyłków, hodowanych na steki itp itd ma o wiele bardziej niszczycielski charakter, niż CO2. N, ale steki są popularne w US itp...blush

"...And what do you burn, apart from witches?   - More witches!..."

Więcej notek tego samego Autora:

=>>