Ale franca z tego Fransa

 |  Written by kokos26  |  0
Frans Timmermans podczas odbywającego się w Lizbonie zjazdu europejskich socjaldemokratów został przez aklamację okrzyknięty kandydatem tej lewackiej frakcji na stanowisko przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Timmermans politycznie istnieje już tylko w Brukseli, ponieważ w swojej ojczyźnie Holandii przegrał wszystko, co było do przegrania i jest tam politykiem skończonym, który nie miałby szans w jakichkolwiek wyborach. Jego Partia Pracy ( PvdA ) wywodząca się z międzynarodówki socjalistycznej stanowi już tylko margines i polityczny folklor, a w ostatnich wyborach parlamentarnych uzyskała zaledwie 5,7 proc. przy 25 proc. poparciu w poprzednich wyborach. Tak, więc kariera polityczna Timmermansa zależy już tylko od dobrej woli Berlina i on doskonale o tym wie. To właśnie dlatego obecny wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej skoncentrował się na atakowaniu Polski i to w sposób wyjątkowo łajdacki i bezczelny. On po prostu wie, że tego oczekują od niego Niemcy i używa Polski niczym bokser worka treningowego zerkający przy tym ukradkiem na zadowoloną minę obserwującego go niemieckiego sponsora.
 
Niejednokrotnie w swoich artykułach próbowałem apelować do rządzących, aby w konflikcie z Unią Europejską nie cofali się ani o krok, ponieważ lewakom i demoliberałom z Brukseli nigdy nie chodziło o rzekomo zagrożone rządy prawa w Polsce, ale o ratowanie politycznych kumpli Berlina, którzy przegrali wybory w Polsce i utracili władzę. Dzisiaj po kapitulacji rządu w sprawie reformy sądownictwa widzimy jak głupie i naiwne było nadskakiwanie Timmermansowi i zapraszanie go do Warszawy gdzie witany był z honorami. Właśnie takie zaproszenie wystosował do wiceprzewodniczącego KE szef polskiego MSZ, Jacek Czaputowicz i w kwietniu tego roku ten żywiący się nienawiścią do Polski uzurpator, który nie posiada żadnego demokratycznego mandatu przybył do Warszawy odbywając rozmowy z premierem Mateuszem Morawieckim, Krzysztofem Szczerskim z kancelarii prezydenta i prezes TK, Julią Przyłębską. Naiwność polskich polityków obozu rządzącego poraża zwłaszcza, że doskonale wiedzieli, iż Timmermans rok wcześniej odbierał w „Gazecie Wyborczej” nagrodę „Człowieka Roku”. Podczas uroczystej gali prowadzonej przez Dominikę Wielowieyską i wicemichnika Jarosława Kurskiego laudację na cześć laureata wygłosił stary komuch, towarzysz Włodzimierz Cimoszewicz znany również jako TW „Carex”.
 
Dzisiaj wszyscy jesteśmy świadkami wielu ustępstw polskiego rządu i samego premiera Morawieckiego poczynionych wbrew własnemu elektoratowi i woli większości Polaków domagających się zmian w sądownictwie. Z jakim skutkiem? Z marnym, ponieważ tak jak od początku można było przewidzieć tu chodzi tylko i wyłącznie o długodystansowe gonienie polskiego króliczka. Kto zatem może czuć się na dzisiaj wygranym? Na pewno komisarze polityczni z „Gazety Wyborczej” i wszelkiej maści miejscowi folksdojcze, którzy naocznie przekonali się, że ich antypolski donosicielski zapał nie poszedł na marne. A jak dzisiaj zachowuje się ten polityczny odpad, Timmermans? On triumfuje i w swojej niepohamowanej bezczelności posuwa się jeszcze dalej. On kontynuuje to polowanie z nagonką na Polskę, a wszystkie ustępstwa rządu w Warszawie budują mu pozycję oraz idą na jego konto w Berlinie. Dziś już jako oficjalny kandydat na szefa Komisji Europejskiej Timmermans ubolewa, że prezydent Andrzej Duda nie podpisał jeszcze znowelizowanej ustawy o Sądzie Najwyższym. Tylko patrzyć jak przybędzie do Warszawy i tarmosząc za ucho zaprowadzi prezydenta Dudę do biurka wręczy mu pióro i każe w podskokach podpisywać. Przecież w każdym państwie są jakieś procedury, określone terminy na podpisywanie ustaw i nic do tego jakiemuś holenderskiemu dupkowi, którego w dużym stopniu rozbisurmanili polscy politycy obozu rządzącego. Ten lewacki typek nie ma już żadnych hamulców i ustawia się w roli dyktatora, który mówi Polsce jakie prawo może uchwalać i w jakim terminie głowa państwa ma składać podpisy pod ustawami. Prezydent Duda powinien zdać sobie sprawę, że to wszystko jest logiczną konsekwencją jego wet hamujących reformy sądownictwa. Chciał pokazać swoja niezależność wobec rządu wywodzącego się z tego samego obozu politycznego, to teraz musi demonstrować uległość wobec Timmermansa, a tak naprawdę wobec Berlina i Brukseli.
 
20 grudnia ubiegłego roku Timmermans postanowił umilić nam święta, informując o uruchomieniu art. 7 unijnego traktatu otwierając tym samym drogę do nałożenia na Polskę sankcji. Sankcji, których jak wiadomo nałożyć się nie da gdyż do tego potrzebna jest jednomyślność państw członkowskich. Zapytany przez jednego z zagranicznych dziennikarzy, czy nie obawia się, że takie postępowanie wobec Polski rozbudzi w społeczeństwie nastroje antyunijne, ten prostacki bałwan porównał się do sędziego piłkarskiego, który widząc brutalnie faulującego zawodnika, powinien pokazać mu czerwoną kartkę nie oglądając się na to, jak zareaguje publiczność. Timmermans chyba nie zauważył, że od początku sporu na linii UE – Polska nie biega po boisku w uniformie sędziego, ale w stroju zawodnika drużyny polskiej totalnej opozycji, która walczy o to, „żeby było tak jak było”. Timmermans nawet na przedmeczowe odprawy przybywa do szatni przy ulicy Czerskiej w Warszawie.
 
W grudniu ubiegłego roku rozzuchwalony typek Timmermans znowu postanowił nam umilić święta swoimi impertynenckimi i chamskimi wyskokami. Niestety powiem ze smutkiem, że w dużej mierze wpływ na jego bezczelną i pozbawioną jakiegokolwiek szacunku do polskiego państwa postawę miało tchórzliwe i kapitulanckie zachowanie polskiego rządu i prezydenta. Dlatego zakończę słowami Żorża Ponimirskiego z „Kariery Nikodema Dyzmy”: „To wy sami wywindowaliście to bydlę na piedestał”.   
 
Felieton ukazał się w magazynie „Polska Niepodległa”              
5
5 (1)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>