Stracona szansa (2)

 |  Written by Godziemba  |  4
Zdobycie Kijowa w maju 1920 roku okazało się krótkotrwałym sukcesem.
 
     Ostateczny plan operacji kijowskiej opracowany został przez grono zaufanych oficerów Kwatery Głównej Naczelnego Wodza, którymi kierował szef oddziału operacyjnego  sztabu Naczelnego Wodza ppłk. Julian Stachiewicz. Przewidywał on wykonanie głębokiego zagonu kawaleryjskiego w celu opanowania Koziatyna, z równoczesnym natarciem wydzielonych grup piechoty, dążących do zajęcia Żytomierza i Berdyczowa.
 
     W czasie gdy w połowie kwietnia 1920 roku Naczelne Dowództwo WP rozpoczęło bezpośrednie przygotowania do działań zaczepnych na Ukrainie, strona bolszewicka rozpoczęła zmianę dyslokacji swych wojsk wzmacniając swe siły na Białorusi i przygotowując jednostki na Ukrainie do odwrotu w przypadku polskiej ofensywy.
 
     W tym momencie nie można było już zatrzymać polskich przygotowań do wyprawy kijowskiej. Zwraca na to uwagę Tadeusz Piskor, współautor polskiego planu, podkreślając, iż wiadomości o gromadzeniu wojsk bolszewickich na Białorusi „przychodziły w czasie, gdy własna koncentracja na południu rozpoczęła się już, gdy magazyny były założone i prace przygotowawcze rozpoczęte; były natomiast na tyle nieścisłe, że o zmianie planu działań, tj. skierowaniu głównych sił polskich na front północny, nie mogło być mowy”.
 
      W dniu 17 kwietnia ND WP wydało rozkaz oddziałom zgrupowanym na Ukrainie przyjęcia postaw wyjściowych do działań ofensywnych, których celem było „przeprowadzenie operacji ofensywnej na Wołyniu i Podolu z zadaniem rozbicia 12. i stojącej przed naszym frontem części 14. armii bolszewickiej”. Równocześnie termin ofensywy wyznaczono na 25 kwietnia.
 
      Wraz z rozpoczęciem operacji w dniu 26 kwietnia 1920 roku w wydanej odezwie do mieszkańców Ukrainy Naczelny Wódz zapowiedział, iż wojska polskie po wyparciu bolszewików „pozostaną na Ukrainie przez czas potrzebny po to, aby władzę na ziemiach tych mógł objąć prawy rząd ukraiński. Z chwilą, gdy rząd narodowy Rzeczypospolitej Ukraińskiej powoła do życia władze państwowe, gdy na rubieży staną zastępy zbrojne ludu ukraińskiego, zdolne uchronić kraj przed nowym najazdem, a wolny naród sam o losach swoich mocen będzie, żołnierz polski powróci w granice Rzeczypospolitej Polskiej, spełniwszy szczytne zadanie walki o wolność ludów”.
 
     W opublikowanej równocześnie odezwie Głównego Atamana Petlury podkreślono, iż „dotychczas naród ukraiński walczył sam, dzisiaj bezprzykładne czyny poświęcenia przekonały inne narody o słuszności żądań ukraińskich i znalazły przede wszystkim oddźwięk w sercach wolnego już narodu polskiego. Naród polski, w osobie Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego i swego Rządu, uznał niezawisłość państwową Ukrainy. Rzeczpospolita Polska weszła na drogę okazania realnej pomocy Ukrainie”.
 
     Marszałek Piłsudski był przekonany, iż bolszewicy nie wycofają się z Ukrainy, mającej dla nich znaczenie strategiczne i podejmą walkę z Polakami. Bolszewicy jednak świadomie oddawali teren bez walki, chcąc za wszelką cenę uchronić swe wojska przed rozbiciem. Dowódca Frontu Południowo-Zachodniego liczył na wciągnięcie w głąb własnego terytorium wojsk polskich, by następnie związać je walką i zyskać czas na ściągnięcie własnych rezerw zdolnych do podjęcia kontrofensywy.
 
      W dniu 7 maja o godzinie 16.00 do opuszczonego przez bolszewików Kijowa wkroczył oddział rozpoznawczy 1 BPLeg. W ślad za nim do miasta wkroczył 1 pułk szwoleżerów z 7 BJ.
 
     Wielkie miasto, centrum administracyjne Ukrainy, zostało opanowane bez walki przez kilkuset żołnierzy. Doszło do humorystycznych scen – po zajęciu jednego z przedmieść „do tramwaju idącego z letniska podmiejskiego Puszczy Wodnej w stronę Kijowa – zanotował Tadeusz Kutrzeba – wsiadł na ochotnika jeden z oficerów z patrolem szwoleżerskim i karabinem maszynowym i pojechał do miasta, przywożąc w niedługim czasie ośmiu jeńców – wartę rosyjską przy jakimś obiekcie wojskowym”.
 
     Bolszewicy wycofali się za Dniepr, ograniczając się do obrony jego wschodniego brzegu.
 
     Bardzo trafnie ocenił ten sukces Tadeusz Kutrzeba pisząc: „Po sukcesie pierwszych dni, umożliwionych przez to, że zdołaliśmy całkowicie zaskoczyć przeciwnika i zadać mu ciężkie straty, działania polskie osłabły. Nieprzyjaciel odszedł, nie przyjmując bitwy. Więc też działania polskie w tym okresie nie mogły być ukoronowane pożądanym zwycięstwem. Zajęliśmy jedynie niebroniony teren. (…) Zajmując zatem Kijów, osiągnęliśmy Dniepr i bierzemy w okupację część Ukrainy, lecz nie zdołaliśmy pobić 12 Armii tak decydująco, żeby ona została wykreślona z rachunku na zawsze”.  Pomimo ciągłego unikania walki, bolszewicy  ponieśli znaczne straty przekraczające 5 tysięcy zabitych i kilkanaście tysięcy wziętych do niewoli.
 
      W walkach o Kijów uczestniczyli żołnierze z ukraińskiej 6 Dywizji Strzelców (płk Bezruczko), którzy 9 maja wzięli w uroczystej defiladzie w ukraińskiej stolicy. Jednostki ukraińskiej 2 Dywizji Strzelców (gen. Udowyczenko) wzięły z kolei udział w walkach o Mohylów. Polska ofensywa na Ukrainie zaktywizowała antybolszewickie oddziały partyzanckie, dezorganizując zaplecze bolszewickie i napadając na wycofujące się oddziały bolszewickie.  
 
      Zajęcie Kijowa było ważnym  wydarzeniem politycznym, stwarzającym szanse na realizację federacyjnych planów Naczelnego Wodza. Do Kijowa przybył wkrótce rząd Ukraińskiej Republiki Ludowej z premierem Iwanem Mazepą na czele, który przystąpił do tworzenia ukraińskiej administracji centralnej.
 
     Strona polska domagała się od sojuszników zorganizowania armii złożonej z sześciu dywizji piechoty, jednak Ukraińcy powitali wojska polskie bez specjalnego entuzjazmu i do wojska zgłosiło się zaledwie 800 ochotników. W tej sytuacji 15 maja ogłoszono mobilizację roczników 1896-1898, która także dała jednak znikome rezultaty. Oddziały ukraińskie zasiliło niespełna 5-6 tysięcy rekrutów, podczas gdy potrzeby były kilkadziesiąt razy większe.
 
     Odezwy Piłsudskiego i Petlury do narodu ukraińskiego nie zawierały haseł społecznych, co dawało pewną pożywkę propagandzie bolszewickiej o powrocie "polskich panów". Wobec nieustannych od 1917 roku zmian ludność Ukrainy  była jednak przede wszystkim zmęczona i nieufna. A przecież w kraju znajdowały się dziesiątki tysięcy rezerwistów, weteranów oraz antykomunistycznych partyzantów.
 
     Na Ukrainie brakowało jednej dominującej partii narodowej, a Petlura nie cieszył popularnością wśród szerokich kręgów społeczeństwa ukraińskiego. Dla części ukraińskich elit kompromisowe stanowisko atamana wobec Polski kojarzyło się ze słabością i zdradą. Błędem ukraińskiego ruchu narodowego było poleganie na politycznie zdezorganizowanej, warstwie chłopskiej, podatnej na wrogą propagandę i odznaczającej się silną skłonnością do anarchii.
 
     Ponadto brakowało sprzętu dla formowanych jednostek ukraińskich. Polacy liczyli, że większość obiecanego Ukraińcom uzbrojenia i wyposażenia będzie pochodziła ze zdobyczy wojennej uzyskanej podczas ofensywy. Szybko okazało się jednak, iż ilość zdobytego uzbrojenia jest dużo mniejsza niż przewidywano.
 
     Jak trafnie zauważył P. Wandycz: „Powstawały niesnaski i tarcia. Szef sztabu armii ukraińskiej przedstawił‚ sztabowi polskiemu długą listę wykroczeń ze strony władz administracyjno-wojskowych - głównie na niższym szczeblu - jak: zabieranie zdobyczy wojennej, słabe zaopatrywanie, zakazy mobilizacyjne i internowanie oddziałów galicyjskich. Piłsudski pisał‚ z irytacją o grabiących wojskach i pytał jak ma je prowadzić na obszary objęte propolskimi powstaniami. W praktyce Wódz Naczelny nie zawsze interweniował, gdy chodziło na przykład o wywożenie taboru kolejowego do Polski. Dwutorowość‡ polityki polskiej, wynikająca z różnic w podejściu do sprawy Ukrainy, nie mogła być‡ zachętą dla Petlury i jego otoczenia".
 
      W momencie rozpoczęcia w końcu maja 1920 roku kontrofensywy sowieckiej na Ukrainie zabrakło ukraińskich jednostek, które mogły z powodzeniem uzupełnić luki - po przerzuceniu niektórych jednostek na północ - w polskim froncie.  W tym siły ukraińskie liczyły niespełna 20 tysięcy żołnierzy i oficerów, wyposażonych w 37 działa i 207 ckm. Jedynie część z nich znajdowała się na froncie.
 
      Po pierwszych udanych działaniach obronnych, w dniu 5 czerwca 1920 roku front polski zostaje definitywnie przerwany, a w nocy z 10 na 11 czerwca polskie oddziały opuściły Kijów. Polskie zdobycze na Ukrainie okazały się nietrwałe.
 
Wybrana literatura:
 
Z. Karpus - Formowanie oddziałów ukraińskich w Polsce w latach 1919-1920
J. Gdański-  Uwagi o dziejach formacji sprzymierzonych w wojnie 1920 roku
Studia taktyczne z historii wojen polskich 1918-1921
G. Nowik – Zanim złamano „Enigmę”
B. Skaradziński – Polskie lata 1919-1920
T. Kutrzeba – Wyprawa Kijowska 1920 roku
T. Piskor – Działania dywizji kawalerii na Ukrainie
S. Szajdak – Polsko-ukraiński sojusz polityczno-wojskowy w 1920 roku
Polska i Ukraina. Sojusz 1920 roku i jego następstwa
P. Wandycz - O czasach dawniejszych i bliższych. Studia z dziejów Polski i Europy Środkowo-Wschodniej
 
5
5 (3)

4 Comments

Obrazek użytkownika Danz

Danz
Szkoda tego zwycięstwa, ale państwo polskie i polskie siły zbrojne były świeżo sformowane i pozbawione broni i amunicji.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska

katarzyna.tarnawska
A granice między Ukrainą i Polską, ustalone z Petlurą - wyegzekwowali Moskale w traktacie Ryskim. Oczywiście - zadnych rekompensat, także w Rydze uzgodnionych, nie zaplacili nam. Ani nie powołali się na granicę polsko-ukraińską w Jałcie. Z bandytami żadne ugody nie są przez nich (bandytów) respektowane.
Dziękuję za wszystkie wpisy, są niezwykle cenne.
Może dodam jeszcze taką "ciekawostkę" - wspomnienie z czasu wojny polsko-bolszewickiej. Jest to wspomnienie przyjaciela mego Stryja, również doktora medycyny. Otoż w roku 1920 dostał Ukraińca, ordynansa, który od 1919 był w armii bolszewickiej. Urodzony w Galicji, pisał i czytał zarówno po polsku, jak też po ukraińsku i rosyjsku. Jako "dobrze wyedukowany" - został wcielony do bolszewickiej armii (chyba - zglosił się na ochotnika) i został dowódcą sotni - atamanem. W walkach z Polakami - szybko tę sotnię stracił, ale - dostał następną, którą stracił również. Gdy, po raz trzeci, stracił kolejną sotnię - zdezerterował, bo u Moskali czekać go mogła tylko śmierć. Dlatego doktor R., przyjaciel mego Stryja, mógł być pewny lojalności ordynansa. I - nie zawiódł się!
Serdecznie pozdrawiam,
Obrazek użytkownika Godziemba

Godziemba
Szanse były jedynie w razie utworzenia silnych jednostek ukraińskich, które mogłyby faktycznie wesprzeć siły polskie.

Pozdrawiam

Więcej notek tego samego Autora:

=>>