Jesteśmy bezpieczni

 |  Written by alchymista  |  0
Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna… Niestety obecna sytuacja na granicy polsko-ZbiRowskiej pokazuje wyraźnie, jak bardzo mylili się ci, którzy głosili wszem i wobec, że „majdan to nie nasza sprawa”, „nie powinniśmy się wtrącać do wojny ukraińsko-rosyjskiej” i tak dalej – w różnych odmianach. Nawet teraz, na tym portalu, jakoś nie widzę tekstów o sytuacji na granicy, natomiast o szczepionkach i owszem...
Nie mnie dociekać, czy polski rząd w jakikolwiek sposób maczał palce w ostatniej rewolucji na Białorusi, ale maczać palce powinien i to bardzo aktywnie. Zagrożenie rosyjskie trzeba odsunąć jak najdalej od naszych granic. Chodziły jakieś fake-news, że zamiast Ukraińców w Donbasie walczą w rzeczywistości polscy żołnierze, ale dość szybko ucichły wobec całej ich absurdalności. Nie, w 2014 roku „polski” rząd Donalda T. nie wysyłał wojska do Donbasu, choć sojusznika (jedynego poważnego w regionie, poza zdradliwą Rumunią) Polska powinna była wspierać, także jutro, pojutrze i kiedykolwiek. Traktat ryski to wstydliwie skrywana hańba narodowa, lukrowana przez niektórych historyków aby nie psuć nam poczucia, że po prostu „byliśmy świetni”, a Zachód nas zdradził. Dla Ukrainy Zachód to Polska.
Zresztą, popatrzmy na rzecz racjonalnie i bez emocji. Na skutek oddania Ukrainy w łapy Lenina a potem Stalina, Polska straciła szansę na długie trwanie i budowę prawdziwej siły. Mieliśmy najlepszą armię w naszej historii i największy budżet wojskowy. Na granicy stale stróżował ogromny Korpus Ochrony Pogranicza – formacja wyspecjalizowana w zwalczaniu sowieckiej dywersji. Kolosalny wysiłek i wiele wyrzeczeń opłaciły się przynajmniej o tyle, że Stalin nie wymazał nas z mapy Europy. A przecież mogło być lepiej. Mogliśmy wspólnie z Ukraińcami utworzyć KOP na linii Dniepru. Też nie dawałby on gwarancji bezpieczeństwa, ale zawszeć to dalej od linii Wisły i Bugu… Poza tym siła ekonomiczna kraju w związku z Ukrainą znacznie by wzrosła. Moglibyśmy może utworzyć jeszcze lepsze siły zbrojne...
Polacy to naród pokojowy, nade wszystko pragnący pokoju i spokoju. Sąsiaduje jednak z Rosjanami, którzy należą do zupełnie innej cywilizacji. Dla nich pokój oznacza dekadencję i implozję. Podobnie jak rekin, który bez pęcherza pławnego po prostu by utonął pod własnym ciężarem i musi się ciągle ruszać, a żeby się ruszać – musi jeść, Rosja – pozbawiona ducha – musi ciągle atakować i szarpać. Nie mając duszy, tonie; agresja zapewnia jej cel istnienia. Jej głównym organem zmysłu, poprzez który rozpoznaje rzeczy, są zęby. Na tym jednak kończy się prymitywizm Rosjan. Są oni ludźmi przebiegłymi i inteligentnymi. Aby realizować swój główny cel – ekspansję – Rosja utrzymuje ogromny aparat, który nie spocznie, dopóki czegoś w końcu nie pożre. Może być Krym. Może być przesmyk suwalski. A jak by się udało zdemoralizować Polaków, to jakże rozkosznie byłoby żerować na kraju przywiślańskim, wysysać zeń wszystkie siły żywotne, pchać na Syberię i do Peterburka, by tam Polakami będąc, zamienili się w Rosjan.
Nie łudźmy się, że jak rzucimy Ukrainę na pożarcie, Białoruś zostawimy jej własnemu losowi, to Rosjanie wreszcie się najedzą do syta i dadzą nam spokój.
Dzisiaj mamy niepowtarzalną być może szansę naprawy historycznych błędów. Przede wszystkim, uprzedzając eskalację ze strony Łukaszenki, Polska mogłaby zasugerować Ukraińcom wysłanie do Donbasu wojska i pomocy Ukraińcom w odzyskaniu Doniecka i Łuhańska. A w każdym razie – stworzyć ewentualność takiego scenariusza. Może i Turcja się przyłączy do wspólnej akcji? Jeśli rząd ukraiński się na to nie zgodzi – ha, trudno. Chcieliśmy dobrze, ukraiński sojusznik się przestraszył reakcji mocarstw. To taka propozycja do rozważenia.
Inny scenariusz jest zdecydowanie gorszy. Jak długo można utrzymać stan wyjątkowy? Jak długo można stać na straży granicy z bronią u nogi? Rosjanie nie przestaną nas nękać, skoro raz już zaczęli. Nie udało się im obalić rządu Prawa i Sprawiedliwości innymi metodami, liczą więc na to, że polscy wyborcy się przestraszą i obalą rząd. Ale to tylko cel doraźny, usunięcie niewygodnej ekipy u steru władzy. Długofalowo będą nas grillować i grillować bez końca, jak Ukraińców, do momentu, gdy się wreszcie poddamy, rozłożymy ręce bezradnie i pójdziemy (ci „lepsi”) na służbę tyrana. Nieliczni dostaną dobre pensje, reszta będzie musiała zapracować na spleśniały kawałek czerstwego chleba.

Jakub Brodacki
5
5 (1)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>