Węgierski rewizjonizm (4)

 |  Written by Godziemba  |  4
W latach 1940-1941 Węgry odzyskały kolejne ziemie utracone na mocy traktatu w Trianon.

 
      Jest sprawą mało znaną, że przed przejęciem Besarabii i północnej Bukowiny Moskwa, chcąc wyłuskać Budapeszt z sojuszu z III Rzeszą, a także uzasadnić dokonaną w końcu czerwca 1940 roku aneksję ziem rumuńskich, zaproponowała Budapesztowi wsparcie w odzyskaniu Siedmiogrodu. Wiaczesław Mołotow w rozmowie z węgierskim ambasadorem 11 lipca 1940 roku zadeklarował, że „rząd radziecki traktuje węgierskie roszczenia terytorialne wobec Rumunii jako uprawnione”.
 
 
       Władze węgierskie liczyły jednak przede wszystkim na wsparcie ze strony Niemiec i Włoch.

 
       Po wkroczeniu Sowietów do Rumunii w końcu czerwca 1940 roku Budapeszt wystąpił z postulatem, że jeśli Rumuni pójdą na ustępstwa terytorialne wobec ZSRS, to władze węgierskie uznają, że tym samym kwestie granic zostały otwarte.  27 czerwca szef sztabu armii, generał Henrik Werth doprowadził do zwołania Najwyższej Rady Wojskowej, która zdecydowała, by część węgierskich jednostek skierować na tereny przygraniczne z Rumunią.
 
 
      11 lipca 1940 roku Hitler w trakcie rozmowy  z premierem Pálem Telekim i ministrem Istvánem Csákym zaproponował Węgrom pośrednictwo niemiecko-włoskie w rozwiązaniu sporów terytorialnych z Rumunia. Teleki podkreślił, że pośród wszystkich węgierskich dążeń rewizjonistycznych odzyskanie Siedmiogrodu jest ważniejsze, niż jakiegokolwiek innego terytorium. „Odzyskanie Siedmiogrodu – zaznaczył - to dla Węgier kwesta życia i śmierci, ultima ratio. Nie możemy z tego zrezygnować. Naród węgierski przez 21 lat krzyczał „nie, nie, nigdy”, więc teraz nie można powiedzieć narodowi, by krzyczał „tak, tak, na wieki”.
 
 
      W odpowiedzi Hitler przestrzegł węgierskiego premiera, że  „Węgry ani pod względem wojskowym, ani z racji ilości posiadanego wojska nie mają przewagi nad Rumunią na tyle, by liczyć na pewną wygraną”. Przypomniał przy tym, że na terenie Siedmiogrodu mieszkają nie tylko Węgrzy, ale i Niemcy. Ostatecznie, mając na uwadze „utrzymanie pokoju na Bałkanach” oraz „stałe dostawy rumuńskiej ropy” do Rzeszy, zaproponował, by „węgierskie rewizjonistyczne roszczenia były spełniane stopniowo oraz drogą rozmów”, a nie jakiejkolwiek akcji zbrojnej.
 
 
      W ten sposób narodził się plan podziału ziem Siedmiogrodu, który został przedstawiony przez Hitlera w rozmowie przeprowadzonej 26 lipca z premierem Rumunii Ionem Gigurtu.  Intencją Hitlera było utrzymanie obu krajów w orbicie swych interesów oraz umiejętne rozgrywanie węgiersko-rumuńskie animozji do swych celów, działając według znanej i sprawdzonej zasady „dziel i rządź”.
 
 
      Efektem niemieckiej sugestii, jeśli nie nacisku, były węgiersko-rumuńskie rozmowy przeprowadzone w dniach 16–24 sierpnia 1940 roku w mieście Drobeta-Turnu Severin (Szörényvár), które zakończyły się całkowitym fiaskiem.  W ich trakcie gen. Werth zadecydował, iż w razie ich niepowodzenia 28 sierpnia wojska węgierskie rozpoczną działania na froncie rumuńskim.
 
 
      Na kryzys błyskawicznie zareagowała strona niemiecka -  po konsultacjach z Włochami, szefowie dyplomacji obu państw Joachim Ribbentrop i hrabia Galeazzo Ciano wezwali swoich odpowiedników z Węgier i Rumunii na rozmowy do Wiednia w dniu 29 sierpnia. Hitler zaakceptował propozycję podziału Siedmiogrodu, w myśl której Węgrom miano dać tylko północny Siedmiogród wraz z większością Krainy Seklerów, natomiast Siedmiogród południowy, w znacznej mierze zasiedlony przez niemieckojęzycznych Sasów, którzy opowiedzieli się za pozostaniem przy Rumunii, miał – zgodnie z ich wolą – pozostać przy Bukareszcie.
 
 
      W Wiedniu Ribbentrop i Ciano, realizując powyższe ustalenia, jednoznacznie wskazali obu zaproszonym delegacjom, iż nowy konflikt na Bałkanach w żadnej mierze nie leży w interesie Niemiec, a Rzym także chciałby mieć tam spokój. Równocześnie obu delegacjom dano  24-godzinne ultimatum na zaakceptowanie przedstawionej propozycji.
 
 
     Po rozmowach z Ribbentropem i Ciano szef dyplomacji węgierskiej István Csáky zadepeszował do szefa MSW w Budapeszcie Ferenca Keresztes-Fischera z prośbą, żeby rząd natychmiast przyjął podyktowane w Wiedniu stanowisko Berlina i Rzymu. W stolicy Węgier zwołano Radę Koronną, która 21 głosami za, przy 10 sprzeciwu i jednym wstrzymującym się, postanowiła przyjąć niemiecki dyktat.
 
 
     W rezultacie 30 sierpnia 1940 roku o trzeciej po południu w Złotej Sali pałacu Belweder w Wiedniu czterej ministrowie spraw zagranicznych podpisali uroczyście porozumienie, które weszło do historii jako tzw. drugi arbitraż wiedeński. Spełniło się, choć nie do końca, węgierskie marzenie. Znaczna część terytorium Siedmiogrodu „powróciła do Ojczyzny”.
 
 
     Węgrzy wpadli w euforię i nikt  słuchał premiera Telekiego, który radził odzyskiwać utracone ziemie własnym wysiłkiem wojskowym, a nie na podstawie decyzji Niemiec, gdyż „po wojnie trzeba je będzie oddać”.
 
 
     W specjalnym rozkazie regent Horthy podkreślił, iż „niesprawiedliwość z Trianon zyskała w tej nowej odsłonie zadośćuczynienie. Ruszamy, by znowu przejąć we władanie kolejną część naszego tysiącletniego dziedzictwa. Przynosimy wyzwolenie naszym braciom z Siedmiogrodu od 22 lat cierpiącym pod jarzmem niewoli (…)”.

 
     Wprowadzenie w życie ustaleń drugiego arbitrażu wiedeńskiego nie zostało uznane przez Wielką Brytanię oraz Stany Zjednoczone.
 
 
     Po zajęciu północnego Siedmiogrodu Węgrom pozostała jeszcze sprawa tzw.  Południowej Prowincji, znajdującej się w składzie Jugosławii.
 
 
     Po przewrocie antyniemieckim w Belgradzie oraz wylądowaniu wojsk brytyjskich w greckich portach  Hitler zadecydował o ataku na oba te państwa. Jednocześnie zażądał od Węgrów zgody na przemarsz swych wojsk.
 
 
     Na naradzie przywódców węgierskich zgodzono się na przejazd niemieckich wojsk przez węgierskie terytorium oraz udostępnienie Niemcom  kolei i lotnisk. Decyzję tę podjęto przy sprzeciwie premiera Telekiego, który zaoferował podanie się do dymisji, której jednakże regent nie przyjął.
 
 
      Na kolejnej naradzie zadecydowano o udziale wojsk węgierskich w niemieckiej operacji przeciwko Jugosławii.  Na wieść o tym Pál Teleki nad ranem 3 kwietnia 1941 roku strzelił sobie w głowę, a wcześniej napisał ten oto dramatyczny list skierowany do regenta,  w którym podkreślił, iż  „sprzeniewierzyliśmy się – z tchórzostwa – umowie o wiecznym pokoju, płynącej z przesłania Mohacza. Naród czuje, że skalaliśmy jego honor. Stanęliśmy po stronie łajdaków, albowiem żadne gwałty, o których mówimy, nie są prawdą! Ani te wymierzone w Węgrów, ani nawet te przeciwko Niemcom! Będziemy hienami cmentarnymi!”
 
 
     W dniu samobójstwa premiera  regent Miklós Horthy podpisał rozkaz wprowadzenia do akcji węgierskich oddziałów, w tym jednostek specjalnych oraz lotnictwa. Następnego dnia konwoje niemieckie ruszyły przez terytorium Węgier na południe, a dwa dni później rozpoczęło się zajmowanie Jugosławii.
 
 
     W nagrodę Węgry otrzymały obszar wielkości 11 475 km2 z ludnością liczącą nieco ponad milion, spośród której tylko 39 proc. stanowili Węgrzy.
 
 
     W ten sposób zakończyło się „odzyskiwanie utraconych ziem”.  Na mocy polityki rewizji i „scalania ziem Korony św. Stefana”, w tym dwóch arbitraży wiedeńskich oraz zajęcia części Ukrainy Zakarpackiej oraz Południowych Prowincji (Délvidék), łączna powierzchnia Węgier zwiększyła się z 93 073 km2 do 171 753 km2, a ludność kraju wzrosła z 9,319 mln do 14,683 mln (z czego 77,3 proc. stanowili rodowici Węgrzy, przed tym procesem stanowiący 92,9 proc. ludności kraju).
 
 
 
Wybrana literatura:
 
T. Kopyś – Polityka zagraniczna Węgier w latach 1867-1945
B. Góralczyk – Węgierski syndrom Trianon
W. Felczak – Historia Węgier
D. Deletant – Rumunia: Zapomniany sojusznik Hitlera
R. Moorhouse – Pakt diabłów. Sojusz Hitlera i Stalina
5
5 (2)

4 Comments

Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
jakby Polska do spółki z Putinem zabrała Ukrainie Lwów i potem się zdziwiła, że Niemcy zabrali jej Wrocław, Szczecin i Mazury. Niebywała wprost naiwność nacjonalistów.
Obrazek użytkownika Godziemba

Godziemba
Przyczyna tych perturbacji została sprokurowana przez aliantów w Trianon, gdzie pogwałcono wszelkie zasady prawa międzynarodowego oraz zasadę narodowościową, którą sami alianci uznali za istotną w ustalaniu granic międzypaństwowych.

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
To prawda, z małym zastrzeżeniem. Otóż jeśli ktoś Ci ukradnie samochód, to masz dwa wyjścia. Albo czekasz aż policja złapie złodzieja, albo sam go łapiesz i wymierzasz karę. Pytanie co się bardziej opłaca zależy od systemu prawnego. W tym wypadku Węgrzy powinni sobie zadać pytanie, czy bardziej opłaca się walczyć o skrawki terytorium (które i tak zostaną utracone po przegranej wojnie), czy może lepiej pogodzić się ze stratami terytorialnymi, ale wyjść z izolacji i wypracować strategię wywierania wpływu na kraje sąsiednie, wreszcie budowania własnej pozycji w tym sojuszu i odbudowania Królestwa pod inną nazwą i innymi metodami.
Ale do tego potrzebna jest chyba iskierka patriotyzmu, nie nacjonalizm.
Podobny dylemat mamy i my, cały czas. Co lepsze: zabrać Lwów (i utracić resztę Ukrainy, a w konsekwencji też własną Niepodległość), czy odpuścić Ukrainie Lwów, ale wejśc na rynek ukraiński z inwestycjami, z biznesem, z sojuszem wojskowym, związać Ukrainę więzami, które trudno rozerwać, ponieważ są korzystne i przynoszą podniesienie stopy życiowej Ukraińców, ułatwiać i promować małżeństwa polsko-ukraińskie, nie tylko w szeregach elity itp. 
Obrazek użytkownika Godziemba

Godziemba
W tym wypadku nie można mówić o skrawakach terytorium, ale o niemal 2/3 terytorium, z tego co najmniej 30% zamieszkałego przez większość węgierską.

Obecnie Polacy - poza okręgiem podwileńskim - nie stanowią takiej większości na ziemiach zagarniętych przez Stalina w 1944-1945.

Pozdrawiam

Więcej notek tego samego Autora:

=>>