KORONA: W sprawach zbóż i rzepaku, widać narastający problem i dramat

 |  Written by sprzeciw21  |  0

Rozmowa z byłym prezesem państwowej spółki zbożowej Elewarr Danielem Alain Koroną, który w latach 2018-2022 wyprowadził spółkę z finansowego dołka i doprowadził do rekordowych zysków, dziś współpracującego ze Związkiem Zawodowym Rolnictwa "Korona".
 

Rolnicy, izby rolnicze, agroUnia wiele mówią o zalewie zbożem ukraińskim. Jednak zdaniem resortu rolnictwa do tego nie doszło.
Do zalewu rynku nie doszło, ale z powodów logistycznych, i na ten czynnik wskazywałem już na początku lipca, ale także z powodu otwarcia korytarza zbożowego przez Morze Czarne. Ale import z Ukrainy wpłynął na rynek, zwłaszcza w południowo-wschodniej Polsce i zdestabilizował sytuację. Od 1 lipca do 20 listopada zaimportowano według danych celnych ok. 1,3 mln ton zbóż z czego prawie 1 mln ton kukurydzy. Mówimy zaimportowano, ale nie wiemy ile z tzw. tranzytu przez Polskę zostało w kraju. Odnośnie rzepaku zaimportowano już ponad 0,5 mln ton. I nie stanowiłoby to problemu, gdyby nie tegoroczne rekordowe zbiory. Ok. 3,6 do 3,8 mln ton rzepaku, ponad 27 mln ton zbóż podstawowych a razem z kukurydzą ok. 34-36 mln ton. Zapasy ubiegłoroczne wynosiły 3 mln ton zbóż (ministerstwo rolnictwa nawet mówiło o 5 mln ton) a import będzie rzędu 3 mln ton rocznie. Oznacza to, że przy obecnych trendach importowych, podaż wyniesie ponad 5 mln ton rzepaku i ok. 40-42 mln ton zbóż. Zużycie krajowe zaś to ok. 3,2 mln ton rzepaku i 25-27 mln ton zbóż. Eksport rzepaku jest minimalny, eksport zbóż według KOWRu 2,5 mln ton w ciągu 3 miesięcy. Najwyższy do tej pory eksport wynosił ok. 9 mln ton rocznie. Zatem można się spodziewać, że w przyszłym sezonie, będziemy mieli zapasy rzędu 1-1,5 mln ton rzepaku i nie mniej niż 6-8 mln ton zbóż, chyba że eksport nam wzrośnie, ale to jest problematyczne. Przy takiej nadpodaży, ceny skupowe muszą się obniżać, i to następuje. A w przyszłym roku, w żniwach przy takim stanie zapasów i dalszym imporcie, sytuacja może jeszcze bardziej pogorszyć się.

Czyli ceny będą się obniżać?
Mówiłem o krajowych czynnikach. Jednak cena krajowa jest pochodną czynników krajowych oraz cen giełdowych zagranicznych, a te są wynikiem wielu czynników, głównie oczekiwań w zakresie np. rozwoju gospodarczego w Chinach, cen ropy, cen soi i oleju palmowego w przypadku rzepaku, prognoz w zakresie produkcji, konsumpcji zbóż, oleistych itd. itd. Słowem bardzo wielu czynników. Stąd trudność jakiegokolwiek prognozowania, gdyż te czynniki są zmienne. Generalnie na dzień obecny, nie ma dużego potencjału wzrostu cenowego, choć wykluczyć go nie można. Obecnie obserwujemy jednak spadek cen rzepaku, pszenicy i kukurydzy.

W mediach rolniczych pojawiły się fragmenty wypowiedzi Ministra Rolnictwa z komisji sejmowej dotyczące rynku rzepaku, że import jest konieczny a cena wynosi 3245 zł/t.
Tak, minister rolnictwa Henryk Kowalczyk na komisji sejmowej 25 października, rozminął się delikatnie mówiąc z rzeczywistością. Import rzepaku, uwzględniając tegoroczne zbiory nie jest konieczny, a w owym czasie średnia cena kształtowała się jak podają cenyrolnicze.pl w granicach 2900 złotych tona. Dziś cena jest jeszcze niższa. Ceny zbóż też spadają. Przypominam, że nie kto inny jak minister rolnictwa apelował do rolników na początku żniw, by wstrzymywali się ze sprzedażą zbóż, bo ceny będą rosły. I gdzie był ten wzrost. Dziś rolnicy i firmy handlowe liczą straty.

To rzeczywiście problem. A co w tej sytuacji może zrobić minister rolnictwa?
Najważniejsze to nie chować głowy w piasek, mówić że wszystko jest w porządku, kiedy gołym okiem widać narastający problem i dramat. Nie chodzi też, jak proponowały izby rolnicze, by nakazać państwowej spółce Elewarr skup kukurydzy po znacznie wyższych cenach niż rynek, to byłoby krótkotrwałe i docelowo przeciwskuteczne. Elewarr nie jest dotowany z budżetu, działa w oparciu o własne środki i kredyt skupowy, musi mieć możliwość kształtowania swoich cen skupowych i wypracowania marży. Wraz z ZZR KORONA wystąpiłem do rządu o wprowadzenie kontroli fitosanitarnej także w przypadku deklarowania przeznaczenia technicznego przy imporcie zboża czy rzepaku. W ten sposób unikniemy zmianę przeznaczenia towaru już w trakcie lub po odprawie celnej. Po drugie występujemy, choć nie wiem jak odniosłaby się do tego Unia Europejska, o przywrócenie stawki VAT na zboże importowane. To nie zamyka drogi do importu, ale za to utrudnia płynność finansową przy imporcie. To najdelikatniejsze środki w celu zahamowania nadmiernego napływu zboża i rzepaku.

A może trzeba przestawić produkcję na ekologiczną? Ministerstwo Rolnictwa chce zachęcić rolników do tego.
Oczywiście, chciałbym by żywność była ekologiczna, bez chemii, o lepszej jakości, i jak najbardziej wspieram rozwój takiej produkcji. I oczywiście należy promować taką żywność. Ale szczerze, produkcja ekologiczna nie daje takich samych plonów jak tradycyjna, a ceny takiej żywności są wyższe. W warunkach inflacji i drożyzny, ludzie kupują co tańsze, bo zwyczajnie brakuje pieniędzy. Na razie zatem, to żadne rozwiązanie.

Dziękuje za rozmowę.

5
5 (1)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>