Agnieszka wprawdzie już tu nie mieszka, bo duszno, ale tworzy. Poza tym Agnieszka ma liczną rodzinę, która tu mimo duszności przemieszkuje i też tworzy. Między innymi stworzyli wspólnie serial wyborczy i serial historyczny.
Agnieszka, korzystając z doświadczeń własnych, rodziny oraz grona przyjaciół, powinna jak najszybciej zrealizować kolejny serial, historyczno-wyborczy pod roboczym tytułem „Nasze matki, ojcowie, babki, dziadowie, bracia, siostry oraz znajomi królika”. Byłaby to właściwa, artystyczna odpowiedz dla tych prawdziwych resortowych dzieci, które piszą o tych nieprawdziwych resortowych dzieciach.
Akcja mogłaby się zawiązać w młodości bohaterów, którzy poznają się jeszcze w liceum im. Klimenta Gotwalda (obecnie Staszica). Albo nawet wcześniej, gdy bawią się oni wspólnie na ulicy, a właściwie w alei (Przyjaciół). Albo na Krzywym Kole...
A potem introspekcje, retrospekcje i … inspekcje.
Oto nasz Ojciec walczy w latach `30 ub. stulecia na Kresach o wolność, równość i braterstwo, a siepacze z Dwójki wrabiają go w szpiegostwo. Oto nasza Matka, która w latach `40 ub. stulecia uszła cudem z rąk nazistowskich siepaczy, uczy w Dolinie Fregańskiej polskie dzieci, które też uszły i aż tam doszły dzięki bratniej pomocy sąsiada....
Oto nasz Brat (przyrodni) w latach `40 ub. stulecia porzuca wspaniale zapowiadającą się karierę laboranta i stolicę, aby w prowincjonalnym mieście Jeleniej Górze zdobywać wiedzę na wyższej uczelni Leona Duracza (to był taki nasz John Harvard).... Wiedzę, którą spożytkuje potem dla dobra Ojczyzny. Niestety, po latach dopadną go znowu siepacze i zmuszą do ucieczki kajakiem przez Bałtyk na emigracją...
Albo inny nasz Ojciec, co to wolał skoczyć z okna niż tłumaczyć się z błędów i wypaczeń Chruszczowa. Prześladowana córka zmuszona była do ucieczki do bratniej Czechosłowacji...
A tu nasz Przyjaciel, co (niemal) dzieckiem w kolebce Pierwszemu wręczał kwiaty, wyniesiony rękami rozentuzjazmowanego tłumu na wysokość trybuny. Honorowej.
Przyjaciele z liceum i alei spotykają się wciąż i przy różnych okazjach. A w tle Historia. A to poszukują sprzeczności w klubie, a to walczą z ormowcami na uniwerku, a to w kazamatach siedzą i tworzą, a to gazety różne zakładają i desygnują naszych i waszych premierów oraz prezydentów. A ich rodzice (w retrospekcjach), a to biegają z naganem na zebrania (raz aktywu, raz pasywu), a to ziemię dzielą, a to wrogów klasowych, a to piszą poematy, Dla dorosłych...
Albo wspaniały, ciągnący się latami wątek miłości, która rozkwita na Wschodzie; potem następuje rozłąka, epizod sądowo-milicyjny, aż w końcu Kochankowie przenoszą się na Zachód, gdzie w błogim szczęściu ich miłość rozkwita wśród wiekowych murów Oxfordu.
Materiału na fabułę jest tyle, że głowa mała. Nie śmiem już podpowiadać.
Oskara z tego nie będzie, ale może przynajmniej Nagroda Emmy? A nawet, jeśli nie, to pozostają tantiemy. I satysfakcja z wiekopomnych dokonań historycznych i artystycznych...
PS. Tytuł już jest. Wymyślił go Witold Jedlicki.
8 Comments
Tantiemy, satysfakcja oraz -
17 January, 2014 - 18:50
@Signa
17 January, 2014 - 18:54
Pozdrawiam
"Albo wspaniały, ciągnący się
17 January, 2014 - 19:28
Tu zapomniałeś dodać:
Oxfordu, gdzie wśród jego murów leżą teraz pod wspólną macewą, łączącą historię dwóch rodzin Danielaków i Zylberbergów skomplikowaną jak dzieje rodzin Montecchi i Capuleti. I tylko czasem zabłądzi tam czarnowłosy wędrowiec i wspomni ich mroczne życie, kładąc kamyki na tablicy.
@Tomasz A.S.
17 January, 2014 - 19:35
co to za ulica? wygląda
17 January, 2014 - 19:51
@Budyń78
17 January, 2014 - 19:57
Naprawdę nie poznałeś :-(???
Agnieszka
17 January, 2014 - 22:05
@Mohair Charamassa
17 January, 2014 - 22:08
Powyższe nie oznacza oczywiście, że jestem mądry :-)))!
Pozdrawiam