Kieżun, Honor i Ojczyzna

 |  Written by Jan Bogatko  |  45
Czy Bohater może się mylić? Może. Ale nie może udawać, że nie wie, o co chodzi.

Po jakże bolesnej publikacji w „Do Rzeczy” nie chciałem poświęcać tej kwestii felietonu. Zmieniłem zdanie, kiedy Bohater, w rozmowie na łamach Rzepy – cytuję za onet.pl - powiedział: „Pytany, dlaczego poszedł na spotkanie z oficerem SB, choć nie dostał wezwania, odpowiada: „Skoro funkcjonariusz

do mnie dzwoni

to nie ulega wątpliwości, że mi wydaje polecenie (...). To były czasy przed opozycją, wszyscy szli na przesłuchania, więc i ja poszedłem”. Otóż „wszyscy” to żaden argument. Nie jestem wprawdzie bohaterem, ale z SB rozmawiałem wiele razy. Za każdym razem po otrzymaniu wezwania. Byłem szczeniakiem,

ale nie na tyle

naiwnym, by wierzyć (?) w dobrą wolę czerwonego gestapo. Postępowałem następująco: po otrzymaniu wezwania szedłem do Pałacu Mostowskich, zgłaszałem się na dyżurce, mówiąc, że wezwano mnie na godzinę taką czy siaką. - ”Proszę wezwanie” – żądał dyżurny. – „Nie mam ze sobą” –

odpowiadałem milicjantowi

w dyżurce. –„Jak to – nie mam?! – grzmiał milicjant.-„No trudno, to idę do domu” – mówiłem, po czym oczywiście prowadzono mnie na górę. Wezwanie chowałem, a znajomym opowiadałem o terminie, żeby wiedzieli, dokąd poszedłem i z kim rozmawiam. Zatem nie wszyscy szli „na wydane polecenie”.

Post scriptum: oglądając wczoraj w kinie film Miasto 44 myślałem o Bohaterze. A także o TW Bolku, czy moim szefie, TW Zapalniczka. O ludzkich błędach i o ludzkim strachu. I o ambicjach. Czasem przesadnych. I o bezwzględnej potrzebie kontynuacji zaniechanej lustracji. Tylko proces lustracyjny może odpowiedzieć na pytanie, czy taki straszny zarzut to potwarz. Czy informacja.

 
5
5 (12)

45 Comments

Obrazek użytkownika wicenigga

wicenigga
Wydaje się, że i prof. Kieżun, i wcześniej kilka osób z aureolami, które "podejmowały grę" jakoby dla Polski, miały wystarczająco dużo czasu, żeby się takim chlubnym czynem pochwalić. A jednak wolały ukryć ten fakt.

Wspinanie się na szczyty, z taką plamą w życiorysie, świadczy albo o marnych umiejętnościach gracza, albo o świadomym kontynuowaniu jakiejś gry. I jedno i drugie nie pozostawia obserwatorowi wyboru w ocenianiu takiej osoby.
Obrazek użytkownika Jan Bogatko

Jan Bogatko
...dla mnie to bardzo smutny przypadek,

pozdrawiam,
Obrazek użytkownika Krzysztof Karnkowski

Krzysztof Karnkowski
abstrahujac od tego, jak powinien zachować się sam Kieżun (tu zgadzam się, że powinien sam ujawnić wszystko dawno temu, bo takie rzeczy, nieujawnione, mszczą się okrutnie), nie mogę zgodzić się na porównanie Kieżuna i Wałęsy. Cała droga życiowa Wałęsy i jego decyzje polityczne motywowane były strachem przed ujawnieniem jednej rzeczy, z której mógł się tanim kosztem wyplątać, a się nie wyplątał. Nie mam poczucia, aby działaniami prof. Kieżuna po upadku PRL kierowały takie motywacje.
Obrazek użytkownika Jan Bogatko

Jan Bogatko
...porównanie to dotyczyło jedynie skutków - naturalnie różnice są większe, niż podobieństwa. Ale dlatego ta sprawa jest bolesna.

Pozdrawiam,
Obrazek użytkownika ro

ro
Też się początkowo zarzekłem, że o profesorze Kieżunie ni będę dyskutował, ale...

Od przynależności do PZPR, a wcześniej PPR (i PPS, o której już prawie zapomnieliśmy, a jak ktoś się w tym miejscu obruszy, to przypomnę, że panna PPS nie za bardzo się opierała) do przynależności do podobnie egalitarnego grona TW nie dzieliły znowu aż takie lata świetlne. 
Oczywiście nie mam zamiaru stawiać znaku równości! JW (jawny współpracownik) to inny ciężar gatunkowy, niż TW. Ale fakt pozostaje faktem, że grali w jednej drużynie. 

Jednak dzisiaj jeżeli chodzi o naszych (zwracam uwagę, że słowo naszych piszę bez cudzysłowu) potrafimy machnąć ręką na przeszłość, gdy chodzi o przynależność do partii, a nawet sekretarzowanie w POPach,  i nie żądamy, by się z tego powodu kajali. 
Nie przeszkadza nam (tak myślę), że milczą. Lub - jeżeli już ktoś poruszy ten temat, zbywają "błędy swojej młodości" żartem. Ba! Potrafimy skoczyć do gardła, gdy ktoś z tamtej strony wytknie jednemu, czy drugiemu z naszych dawną partyjną przeszłość.
Ważnie też, że dość łatwo i stosunkowo skutecznie nauczyliśmy się rozróżniać dobrych i złych Mzimu, choć jedni i drudzy nosili na sercu taką samą legitymację i niegdyś mówili do siebie "towarzyszu".
Czasem bywa tak, że ze zdumieniem dowiadujemy się o dawnych "partyjnych sprawkach" ludzi, których od zawsze uważaliśmy za gorących patriotów. I co? I nic. 

TW różnił się od JW. 
W dziejach ludzkości donosiciel, nawet jeśli działał w słusznej sprawie, zawsze był i jest postrzegany jakoś tak... bezkręgowo.   
Ale partyjność też chyba nie jest czymś, co tygrysy lubią najbardziej. Gdy byłem  w Stanach, znajomy mówiąc o pewnym dżentelmenie, powiedział "on należy do partii". Już nie pamiętam, czy chodziło o Demokratów, czy o GOP, ale pamiętam, że owo stwierdzenie nie brzmiało w jego ustach szczególnie sympatycznie. Zresztą, Słownik Łacińsko - Polski słowo veritas tłumaczy jako prawda, ale też dodaje: szczerość, uczciwość, bezpartyjność.

Nie chodzi mi, by przykładać tę samą miarę do byłych TW i JW, ale obawiam się, że po takich doświadczeniach, jak z profesorem Kieżunem chyba będziemy musieli powiedzieć sobie szczerze, że lustracji w Polsce już nie będzie i trochę "po partyjnemu" przyjrzeć się zagadnieniu tajnych współpracowników bezpieki.
Zechcą powiedzieć o swojej przeszłości? Dobrze. 
Milczą? Patrzmy na dzisiejszą przydatność. 
Wyjdzie na jaw? Nauczmy się wzruszać ramionami. Może wtedy podatność innych na ewentualne sterowanie będzie mniejsza.
Minęło ćwierć wieku...

No i warto pamiętać, że były Jawny Współpracownik "wchodząc na szczyty",  też może kontynuować jakąś grę...
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Warto stać za swoimi murem. Warto ufać ludziom, którym warto zaufac.
Obrazek użytkownika wicenigga

wicenigga
Nawet sznurek w kieszeni jest prosty, tylko trzeba go wyjąć, złapać za jeden koniec i strzepnąć :) Wyjąć! Ujawnić! Nie kisić w zaduchu i w ciemności!

Sorka, białe jest białe, czarne wiadomo, a szara to jest zużyta .. ee tkanina podłogowa.

 
Obrazek użytkownika ro

ro
ale ja nie pisałem, żeby napisać, co w tytule.

Ale skoro... To takim razie weź ten sznurek - taka sama dobra miarka, jak każda, strzepnij go i przyłóż do byłych TW i do byłych JW.
Zobaczymy, co Ci z tych pomiarów wyjdzie!
 
Obrazek użytkownika wicenigga

wicenigga
własną miarkę, własny krzyż i własne Westerplatte. Nie wszyscy muszą być zwycięzcami.  A zwłaszcza ci przegrani.
Obrazek użytkownika Jan Bogatko

Jan Bogatko
...to nie jest proste, ale właśnie z uwagi na higienę polityczną lustracja jest niezbędna. Albo powiedzmy pwprost, że to jest II PRL o czym piszę!) i nie zawracajny sobie (ani innym ) głowy.

Pozdrawiam,
Obrazek użytkownika wicenigga

wicenigga
dość nagle i nie tak dawno. Mocno mnie zastanawiały te gwałtowne a powszechne hołdy wobec niego. Być może była to zagrywka propagandowa. Z ujawnienia teczki jakiegoś tam Kieżuna nie mieliby pożytku. Ale z upadku Kieżuna wywindowanego na szczyty chwały PW'44 już tak.

Czy nie podobnie było ze sławnym Filozofem?
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Przepraszam. Ale to już zmierza ku gabinetom luster. To co piszesz świadczyłoby już, że prawie wszyscy byliby agentami.
Obrazek użytkownika wicenigga

wicenigga
 Np. co to za piorun trzasł w TV Republika? Komu "zawierzymy", tym co zostali, czy tym co odeszli. Przypomnę, że w poprzednich takich przypadkach niektórzy wypowiadali alianse, a potem je stanowczo reaktywowali i do dziś mają się świetnie. To im taki prof. Kieżun spadł jak dar niebios i wpasował się  w ich układankę dla ubogich. A właściwie sami go sobie strącili.

Przy okazji - veritas z polska to saverit'/zawierzyć :)
Obrazek użytkownika polfic

polfic
A kim oni są, żeby się zastanawiać czy im wierzyć czy nie? To niech oni się o to martwią :)
Obrazek użytkownika wicenigga

wicenigga
I się martwił. A teraz kociokwik mamy "my", cokolwiek to znaczy, bo w tej kwestii też tracę rozeznanie. Podobno "chcemy" utworzyć Armię Krajową II, Bis, czy coś tam.
Norrmalnie liście mnie opadajom.
 
Obrazek użytkownika ro

ro
Tak, z tym nagłym rozbłyskiem przyznaję Ci rację, też mnie to swego czasu zdziwiło, że wcześniej jakoś nie było o kimś takim głośno.
Ale mimo wszystko wolę szukać najpierw innego rozwiązania, bo na drugim końcu ulicy stoi słynne:
-My z synowcem na koń siędziem i jakoś to będzie.

Albo jeszcze gorzej: splendit isolation. Bez synowca.
Ja tam mam ten komfort, że:
1. Nie byłem TW.
2. Nie byłem JW.
3. Nigdzie się nie wspinam.

No i już tyle lat przeżyłem bez wolnej Polski, że tych parę jeszcze jakoś sobie dam radę.
 
Obrazek użytkownika fritz

fritz
co sie nagle pojawil.
Pojawil sie na dwoch scenach:
1. ekonomicznej: jest w swojej dziedzinie wybitnym ekspertem. Wlaczyl sie do dyskusji transformacji (wlasnie wchodzaca w faze koncowa niszczenia wszystkiego co polskie) i stwierdzil, ze byla katastrofa. Ksiazka: Patalogia Transformacji, 2012, ISBN 9788375611502.
Goraco polecam.

2, historycznej w zwiazku atakiem srodowisk proniemieckich dazacych do likwidacji Polski, do przylaczenia Polski do Niemiec w charakterze kolonii zarzadzanej wlasnie przez Niemcy. Bardzo jasno wyjasnia to tutaj Ziemkiewicz: 
Polityka realna – czyli jaka
http://www.rp.pl/artykul/368872.html

Rozpetaly przy tym nieprawdopadobna kampanie antypolskosci, anihilalacji wszystko co wazne, kampanie defetyzmu i dezintegracji narodu uzywajac do tego miedzy innymi Powstania Warszawskiego.
Prof. Kiezun zaprotestowal i udala mu sie rzecz nieprawdopodbna. Praktycznie samemu udalo mu sie nie tylko zatrzymac, zneutralizowac ta antypolska, defacto noenazistowska kampanie ale rowniez przywrocic Polakom dume z Powstania i chec walki o Polske suwerenna.

Dlatego stal sie dla tych pro niemieckich, Polske likwidujacych i tym samym Polakow unicestwiajacych srodowisk nie do zniesienia.

Szerszy kontekst sprobowalem tutaj omowic:
http://blog-n-roll.pl/pl/kurek-cenckiewicz?page=1#comment-433836

 
Obrazek użytkownika wicenigga

wicenigga
"Praktycznie samemu udalo mu sie nie tylko zatrzymac..."

A co miał w dorobku prof. Kieżun przed inicjatywą Lecha Kaczyńskiego w tej kwestii?

Jeśli niewiele, to nie przypisujmy Kieżunowi dokonań Kaczyńskiego.
Obrazek użytkownika fritz

fritz
Mieszasz wydarzenia.
Muzeum PW to jest Lech Kaczynski a prof. Kiezun nie ma z tym nic wspolnego.

Mowimy teraz o czyms zupelnie innym, o extremalnie antypolskiej kampani stronnictwa pruskiego pod pewnymi wzgledami nie rozniacego sie do neonazistow.

W pewnym sensie startem antypolskiej kamapania stronnictwa pruskiego jest artykul ziemkiewicza z  26-09-2009 (Ziemkiewicz: Polityka realna – czyli jaka  
http://www.rp.pl/artykul/368872.html) w ktorym odmawia Polakom prawa do wlasnego panstwa i zada przylaczania Polski do Niemiec, poddania sie niemieckiej administracji.
To jest antypolski nazizm w czystej formie.

Nieco ponad 6 miesiecy pozniej prezydent Lech Kaczynski ginie w zamachu.

Kampania zaczela sie rozkrecac od 2011 w formie kwestionowania i osmieszania walki Polakow o niepodleglosc, bohaterstwa Polakow. 
Forma kulminacyjna bylo promocja pronazistowskiej polityki wyrazajacej sie w formie "urealniania historii" i narzucajaca Polakom merytorycznie idiotyczna koncepcja przylaczenia sie do Niemcow nazistowskich, kwestionujaca w rownie idiotyczny sposob sens Powstania Warszawskiego. Ksiazki Zychowicza i Ziemkiewicza byly ukoronowaniem tej kampani. Glosza oni, ze jakakowiek forma  walki byla  bez sensu i bedzie bez sensu, Polska nie ma elit i jedynym wyjsciem jest wlasnie rezygnacja z Polski i wmaszerowanie do niemieckiej komory gazowej, znaczy przylaczenie sie do Niemiec, czego zada Ziemkiewicz..
Prasa niepodleglosciowa i srodowiska patriotyczne staly calkowicie bezradne wobec tej kampani defetyzmu i dezintragracji. 
Dokladnie w tym momencie wlaczyl sie Prof. Kiezun i odwrocli vektor.
Zarazil Polakow Virusem Polskosci.
JEST Virusem Polskosci.

PS. Cytujesz Kanie. Kania dala sie wypuscic w pokrzywy. Nie czytala dokumentacji, oparla sie na tym, co jej znajomi powiedzieli jak w artykule na niezaleznej napisala.
Obrazek użytkownika Jan Bogatko

Jan Bogatko
Też o tym myślałem. Ale nie podejrzewam ich (może błędnie) o taką przewrotność),

pozdrawiam,
Obrazek użytkownika fritz

fritz
spotkanie.. " po czym oczywiście prowadzono mnie na górę."

*** A wiec bylem na spotkaniu, maszerowalem na spotkanie.

Warto pamietac, ze opozyjca wtedy skladala sie z wscieklych stalinistow, a wiec ludzi systemu, ktorzy w pewnym momencie chcieli nieco system zreformowac, a wiec nic de facto nic im nie grozilo.

Prof. Kiezun mial nieco inna przeszlosc niz autor, nieprawdaz i jest okolo 30 lat starszy i nalezy do tych co pieklo zydobolszewickie pieklo przezyli.
http://www.historia.uwazamrze.pl/artykul/942699.html

Ubecja zdajac sobie sprawe z integralnosci moralnej Prof.  robila wszystko, zeby mial wrazenie, ze jest czescia wielkiego projektu dla Polski.
Co do wiary: patriota wierzy w to, ze pomimo systemu byli w nim ludzie, ktorzy chca dobra Polski, ze dobro Polski traktowali jako wartosci nadrzedna. Oficer ubecji, ktory pomagal Solidarnosci, jest tego przykladem i ktorego szpitzel Bolek wystawil do odstrzalu kiedy mogl sie odwdzieczyc.

Ciekawe, jakich meterialow dostarczyl ubecji, ktore pozwaliy prof. Chrzanowskiego zwerbowac?
Czy tylko te materialy pozwolily to zrobic?
Jakie byly materialy dotyczace polskich naukowcow za granica.


PS. Z innej beczki, co sadzisz o filmie Miasto 44?
Obrazek użytkownika Jan Bogatko

Jan Bogatko
...nie bardzo zrozumiałem:


*** A wiec bylem na spotkaniu, maszerowalem na spotkanie

Byłem wezwany, za niestawiennictwo grodziły kary. Mogłem uciek do lasu i utworzyć jednosobowy oddział partyzancki. (to żart!).

Miasto 44 spełni dobrą rolę, jak dotrze do młodzieży. Trochę przesadne sceny z berlingowcami. Ale pokazuje Powstanie, a świat wiedział dotąd (prawie) jedynie o powstaniu w Gettcie. Każdy film o Powstanu będzie kontrowersyjny.
Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Czy ktoś z tutaj dyskutujących próbował zapoznać się z dokumentacją  dotyczącą profesora Kieżuna - z jego teczką personalną oraz teczkami pracy? Jestem po zapoznaniu się z niespełna 500 stronami (jeszcze trochę zostało mi do przejrzenia) i jedno nie budzi wątpliwości - profesor Kieżuń faktycznie był TW. Natomiast muszę przyznać, że (na podstawie tego, co zdołałam przejrzeć do tej pory), pierwszy raz w życiu widzę podobne donosy. Są to filozoficzne dywagacje o wyższości jednego systemu nad drugim, relacje z otwartych sympozjów i konferencji, informacje o dorobku naukowym badaczy w Polsce i poza jej granicami, do sprawdzenia w byle bibliotece naukowej, rózne powszechnie znane informacje. Jesli Kieżuń pisze o kimś bardziej szczegółowo ( w sensie przytaczania jego drogi zyciowej czy zainteresowań), to podkreśla zawsze albo jego życzliwy stosunek do przemian w PRL, albo jego uznanie dla ZSRR. Jakże to odmienne choćby od dołączonych do akt donosów na samego Kieżuna, pozyskanych od TW Maska i TW Waldemar.
Większość materiałów to notatki służbowe wykonane przez oficerów SB (napisane maszynowo). Co bardzo dziwne, część informacji pochodzących jakby od Kieżuna (pisane ręcznym pismem), opisuje samego Kieżuna w 3 osobie. Trudno to zrozumieć.  Te najwcześniejsze bowiem, jak jego własne CV czy opis wcześniejszych wyjazdów zagranicznych, podpisane jego własnym imieniem i nazwiskiem, są pisane odmiennym charakterem pisma niż te z podpisami "Tamiza", w tym te pisane o nim jako o 3 osobie.


Co do spotkań z SB, to z mojego doświadczenia wynika, że  bywały one różne.
Autora SB wzywało, a moje pierwsze spotkanie ze sobą SB urządziło mi w moim własnym mieszkaniu, najpierw robiąc tzw. przeszukanie, co polegało, mówiąc skrótowo, na zdemolowaniu wnętrza. Samo przesłuchiwanie mnie i mojego męża przez oficera SB natomiast odbyło się przy moim własnym stole.

Nie ma jednego obowiązującego schematu postępowania SB. Od moich przyjaciół wiem, że czasem przesłuchanie miało sprawiać wrązenie pogawędki przy herbacie, a czasem kończyło się zatrzymaniem na 48h i "ścieżką zdrowia". Podobnie, dziś, w szczególności osoby, które znają lata 70 i 80. tylko z opowiadań i filmów takich, jak "300 mil do nieba", upierają się, że jeśli ktoś wyjeżdzał za granicę, to musiał być donosicielem. Otóż nieprawda. W tym czasie kilkunastokrotnie wyjeżdżałam na paszport służbowy tzw. wielokrotny, z zespołem. Natomiast ani razu nie udało mi się uzyskać paszportu prywatnego - zawsze otrzymywałam odmowę z najczęstszą w owych czasach adnotacją: "odmowa z innych ważnych przyczyn społecznych". :) Jednoczesnie znam ludzi, którzy zostali rozdzieleni na 8 lat. On wyjechał na paszport służbowy w roku 1974 i po prostu nie wrócił. Ona została tutaj z małym dzieckiem. On próbował sprowadzic rodzinę. Na darmo. Nie dawano im paszportów. Dostali je dopiero jesienią 1982 roku - czyli wtedy, gdy masowo wydawano paszporty w jedną stronę. Wyjechanie więc było z całą pewnością trudne. Nie można jednak powiedzieć, że skoro ktoś wyjechał, to pewne, że był kanalią.
 
Obrazek użytkownika ro

ro
To co piszesz o wyjazdach, to oczywista oczywistość - nie wiem, jak można mieć wątpliwości.

Pamiętam, że w tym samym czasie dwóch moich kolegow z akademika wyjechało "w celach turystycznych". Na miesiąc. Paszport, wizy i dewizy - i pojechali. Jeden do Szwecji, a drugi bodajże do Austrii. Jeden w latach 90-tych był przez jakiś czas prezesem jednej z największych spółek Skarbu Państwa, a drugi był przez jakiś czas nauczycielem angielskiego w szkole. A potem został rencistą. 

 
Obrazek użytkownika fritz

fritz
Z tego co napisalas wynika, ze Prof. pisal laurki o tych, o ktorych pisal.
To nie byly donosy tylko oczywista ochrona znajomych.
Donosy szkodza, niszcza.
On robil dokladnie cos odwrotnego, prowadzil gre z ubecja.

Podobno jest cos "strasznego" na Chrzanowskiego?
Z tego wynika, nie na pierwszych 500 stronach, ktore przeczytalas.

Jeszcze nie zaczelem lektury.

Autorzy nie podali indeksu do rzeczywistych donosow Prof, a wiec nr. strony i informacja.
Z tego co napisalas wynika, ze nie mogli go podac, bo nie istnieje.
 
Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Jest tak, jak napisałam w komentarzy do Wicennigi - trochę niżej.
Nie natrafiłam na klasyczny donos.
Może poza jednym - Kiezun podaje nazwiska kolegów swojego syna, którzy używają narkotyków.
Ponoć w tym czasie zauważył, że młody zaczyna wpadać w nalóg narkowtykowy.
Jednak i tutaj sprawa jest nie do końca taka znów jasna. Niemal wszystkie nazwiska, prócz bodaj dwóch, to dane osób, których nalóg nie stanowił tajemnicy - wszyscy byli kierowani już wcześniej na leczenie odwykowe.

Nie doczytałam jeszcze do końca, więc nie mogę twierdzić, że tam na pewno nic nie ma. Może jest dalej.
Na razie na temat Chrzanowskiego dowiedziałam się jedynie tego,  że na swoich imieninach odnosił się do Kieżuna i jego żony inaczej niz zwykł był to robić wczesniej - jednym słowem, niebyt przyjemnie. Kieżun uznał to za grubiaństwo i wraz z żoną opuscili przyjęcie wcześniej niż zamierzali.
Poza tym doszukałam się jedynie takiej opinii o Chrznowskim, że "choć ulega ewolucji, to nadal myśli i zyje kategoriami obcymi socjalistycznym przeobrażeniom". Wątpię aby było to jakieś epokowe dla SB odkkrycie.
Ponadto  jest jedynie informacja, że stara się o wystawienie pomn ikaz poległym z ugrupowania "Harnaś", z wyraźnym zaznaczeniem, że "robi to wszystko w ramach obowiązujących przepisów administracyjnych i za wiedzą oraz zgodą ZBOWiD".
Obrazek użytkownika Jan Bogatko

Jan Bogatko
...doączam się do podziękowań,

pozdrawiam.

ps ym bardziej nie rozumiem, dlaczego prof. Kieżun zaprzecza wspąłpracy, zamuiast wyjaśnić jej charakter i cel.
Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Ja też nie wiem  skąd to przekonanie, że wyjazd absolutnie nie był możliwy, choć oczywiście odmowa była najczęstszą praktyką. Studenci na przykład wyjeżdzali z Almaturem. Może ci, którzy rozpowszechniają takie brednie, kojarzą to z tym, że w tamtych czasach paszporty wydawała Milicja Obywatelska, a nie żaden Urząd Miasta?
A może...
Ostatnio zastanawialiśmy się oboje z mężem, jak to było z podpisywaniem zobowiązania, że w przypadku nawiązaniu za granicą kontaktu z osobami podejrzanymi dla władzy ludowej, relacja z tego zostanie zdana po powrocie odpowiednim czynnikom. Żadne z nas nie pamięta jak to brzmiało dokładnie i żadne nie jest w stanie przypomnieć sobie czy przypadkiem taka formułka nie była dołączona zawsze do formularza, na kórym podpisywało się odebranie paszportu. Jeśli tak, to niewątpliwie oboje musieliśmy coś takiego podpisać przy każdym z tych kilkunastu wyjazdów, na tej samej zasadzie, jak wypisuje się miejscowość, datę i pokwitowanie odbioru własnym podpisem, albo dziś podpisuje się umowę na dostawę jakichś usług, nie czytając jej dokładnie  lub korzysta z portalu, nie zaglądając do jego regulaminu, ale klikając, że się z nim zgadzamy.
Co nie zmienia faktu, że nikt do tego nie przykładał najmniejszej wagi i nie znam nikogo, kto by potem taką relację składał albo w ogóle był o to pytany.
Może dziś urosło to do rangi lojalki dla ludzi, kórzy nie znają tamtych realiów?
Czy Ty może kojarzysz taką formułkę?

 
Obrazek użytkownika Jan Bogatko

Jan Bogatko
...pracujłc w Głosie Pracy dostawałem paszport: nie przypominam sobie formułki lojalnościowej i nie przepytywano mnie na temat pobytu zagranicą. Faktycznie nadal jestem w podróży, do Maroka, w jaką udałem się w 1978 roku via Cieszym fiatem 126p., z której nie wróciłem.

Pozdrawiam,
Obrazek użytkownika ro

ro
Jakby to powiedzieć...

Przed rokiem 1994 za granicą byłem (legalnie, na dowód osobisty) trzy razy:
raz w Lipsku i Dreźnie na wycieczce, raz w Zgorzelcu - pół godziny, żeby podbić "książeczkę walutową", bo sprzedałem znajomemu marki i raz w Ostravie. 
Ponadto kilka razy byłem za pasem granicznym w Czechach, na grzybach (mieszkałem kilometr od granicy) ale to jeszcze było w podstawówce, za wczesnego Gomułki.
smiley
Paszport wyrobiłem sobie dopiero w 1994 roku, kiedy leciałem (służbowo) do Stanów.

Ale napiszę do tego kolegi, który jest rencistą, może on pamięta. Bo z tamtym drugim, który poszybował aż do Klubu Whisky & Cigars kontaktu nie mam (i raczej mieć nie chcę).
 
Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Spróbuj go wypytać na tę okoliczność. Będę wdzięczna.
Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
No właśnie. Komu? Może nikomu, ale po prostu samemu zapoznać sie z istniejącą dokumentacją?

tak jak napisałam, nie zdołałam przeczytać jeszcze wszystkiego, ale byłabym bardzo zobowiązana temu, któ wskazałby, na kórej konkretnie stronie mam szukać choćby tych "bezcennych dla bezpieki informacji na temat przebywających za granicą polskich naukowców" oraz informacji, "dzięki którym został rozpracowany Chrzanowski". Jak do tej pory zowiem w mojej lekturze na nic takiego nie natrafiłam.

Natrafiłam za to na kolejną ciekawostkę w teczce personalnej (to osobny plik).
Jest w niej pisemne sprawozdanie Kiezuna z jego zagranicznych kontaktów oraz osobna notatka służbowa z rzekomej rozmowy operacyjno-sondazowej na ten sam temat, napisana przez kapitana Szlubowskiego. W owej notatce możemy na przykład przeczytać, że profesor Jerzy Langrod mieszkający we Francji, jest autorem szeregu artykułów na tematy polskie, o wymowie negatywnej, opublikowanych w "Kulturze Paryskiej" i prawdopodobnie jest masonem. Jest także opinia o dr Frybesie z UW jako o bezideowcu łasym na kasę.

W pisemnym sprawozdaniu Kiezuna natomiast, podpisanym przez niego, widzimy zupełnie inne opinie. O Frybesie nie ma ani słowa, nie ma też niczego o zaangażowaniu prof. Langroda w "Kulturę Paryską" ani o jego masoństwie, natomiast są m. in. takie stwierdzenia: "cieszy się on w Paryżu wielkim autorytetem, jest ekspertem ONZ, doradcą w wielu krajach", "propaguje szeroko naukę polską we Francji", "kontakty naukowe z nim są korzystne dla naszej nauki administracji", "sekretarz ambasady E.Kuc [...] stwierdził, ze ambasada (PRL - przyp. mój) pozytywnie ocenia postać prof. Langroda, który nigdy nie bierze udziału w żadnych atakach na Polskę Ludową. Podobną opinię słyszałem również z ust prof. Adama Łopatki dyr. INP PAN ".

Wnioski? Opis Langroda (Kultura Patyska, masoneria) to wykwit literackich umiejętności i radosna twórczość kapitana Szlubowskiego. Całkiem prawdopodobne zresztą,  że w publikacjach Langroda zakazanych w Polsce był duzo lepiej zorientowany, niźli sam Kieżun.

Zresztą sami sobie poczytajcie i porównajcie. Oba dokumenty są w teczce personalnej - notka słuzbowa na str. 51, a pisemne oświadczenie Kiezuna na str. 60.
Co zabawniejsze, pod pisemnym oswiadczeniem Kiezuna jest dopisek Szlubowskiego, iż informacje podane przez Kiezuna w oswiadczeniu "pokrywają się całkowicie z uzyskanymi wcześniej danymi".

Mam nieodparte wrażenie, że nazbyt wielu osobom nie chciało się dokładnie przyjrzeć tym dokumentom.
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Ja powiem, nie będę czytał tego. Bo dla mnie są to rzeczy bez znaczenia :)
Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Nie całkiem jednak bez znaczenia.
Dla mnie osobiście bez znaczenia dla mojego szacunku do profesora Kieżuna.
Jeśli na jednej szali połozymy jego bohaterstwo podczas PW, jego poświęcenie dla Ojczyzny i niezwykłą odwagę (jak choćby w sytuacji, gdy jednoosobowo zmusił do poddania się 14 Niemców) oraz to, co zrobił dla pamięci PW w czasach obecnych, to nie wiem jakie świństwo należałoby połozyć na drugiej szali, by przeważyło tę jego odsłonę. Musiałby być TW w rodzaju zdegenerowanego Maleszki albo płatnego Bolka.
Jednak chcę się dokładnie zapoznać z tymi dokumentami choćby dlatego, by z czystym sumieniem móc każdego, kto zechce bezmyślnie go do nich porównywać, uznać za zwykłego gnojka.
Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Przyznaję. Przesadziłam. Nadal jednak porównywać nie chcę. Kieżun miał przynajmniej taki czas, gdy ryzykował życiem dla Polski. Tamte dwa dupki dbały wyłącznie o siebie.
Obrazek użytkownika wicenigga

wicenigga
W tamtym czasie wielu opuściła nadzieja na zmiany, Związek Radziecki miał być niezniszczalny, wypadało się tylko dobrze usadowić i jakoś pchać ten wózek. To była powszechna postawa, Kowalczyków za wielu nie było, albo rozpaczliwie protestujących jak Siwiec.
Więc nie ma co zbyt stanowczo potępiać, ale i na sztandary też nie ma co wciągać.
 
Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
zastanawiam się, dlaczego nasi tropiciele TW nie wezmą się wreszcie za prawdziwych tuzów.
Za gnidy maleszkopodobne. Za konfidentów, którzy porobili wielkie kariery biznesowe i dziś są na najwyższych miejscach listy najbogatszych. Kulczyk, Czarnecki, Solorz, Starak... dlaczego tylko się o nich ogólnie coś bąka, zamiast udostępnić ich kompletne dossier? Czy są niby mniej publicznymi osobami niż profesor Kieżun? Gdzie opracowania dotyczące różnych szarych eminencji III RP?
Gdzie wreszcie opracowanie jasno i wyczerpująco pokazujące tych, którzy budowali kur...ski system i dzięki którym on się tak długo swietnie trzymał?
Mordercę chowamy z honorami na Powązkach, a 92-letniego powstańca warszawskiego będziemy bez sądu lustracyjnego wycierać po mediach. A najbardziej ochoczo rwą się do oceniania ci, kórzy SB znają wyłącznie z opowieści swojej cioci :((

Więcej notek tego samego Autora:

=>>