
Dlaczego organizatorem wizyty przedstawicieli władz izraelskich w Auschwitz jest jakaś zewnętrzna fundacja?
I. Wątpliwości i mgła tajemnicy
Domniemana sesja Knesetu w obozie w Auschwitz, przypadająca 27.01.2014, w 69 rocznicę zajęcia obozu przez sowietów, wywołała małą burzę – głównie za sprawą tajemniczej mgiełki, która towarzyszy temu wydarzeniu. Według jednych (Michalkiewicz) miało to być regularne posiedzenie izraelskiego parlamentu przy udziale połowy jego członków, wedle drugich (Terlikowski) – posiedzenie międzyparlamentarne. Jeszcze inni (Biuro Prasowe Sejmu, Jarosław Sellin) twierdzili z kolei, iż będzie to zwykła delegacja, tyle że bardziej rozbudowana, z okazji Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holocaustu podczas którego odbędzie się sesja międzyparlamentarna delegatów z kilkunastu krajów. Do zamętu przyczynił się niewątpliwie fakt podniesiony m.in. przez poseł Krystynę Pawłowicz, że nie podano do publicznej wiadomości jaki jest status prawnomiędzynarodowy wizyty izraelskich parlamentarzystów, kto jest organizatorem zebrania, ani z czyjej inicjatywy ma ono nastąpić – czy zaproszenie wystosował polski rząd lub parlament, czy też może to Kneset oznajmił, iż zamierza zebrać się Oświęcimiu, a nasze władze po prostu przyjęły to oświadczenie do wiadomości.
Kolejnym punktem zapalnym jest obecność izraelskich sił specjalnych - jak można domniemywać, w dość znacznej liczbie – które mają zabezpieczać wizytę, co zbiegło się z uchwaleniem przez Sejm ustawy legalizującej działania na terytorium Polski obcych formacji mundurowych. Według „GW” i TVN24.pl, zabezpieczenie wizyty ma być porównywalne z wizytą Putina w Polsce w 2009 roku – z czasowym zamykaniem przestrzeni powietrznej nad Oświęcimiem i Krakowem, blokadą ulic i snajperami na dachach włącznie. I znowu wątpliwości – kto tu będzie komu podlegał? Czy polska policja formalnie zawiadująca akcją będzie w rzeczywistości tylko wykonawcą zaleceń Mossadu?
II. Quasi-konspiracja
Czytając różne doniesienia nie sposób oprzeć się wrażeniu, że mamy tu do czynienia z jakąś groteskową quasi-konspiracją. Nawet polsko-izraelska grupa parlamentarna, która jak wynika z wypowiedzi jednego z jej wiceprzewodniczących, Jarosława Sellina, dla Fronda.pl, była jakoś tam poinformowana, plącze się w zeznaniach. Wspomniany wiceprzewodniczący Sellin mówi o 50 członkach Knesetu (ze 120) i 10 ministrach izraelskiego rządu. Z kolei przewodnicząca grupy parlamentarnej, poseł Beata Małecka-Libera, twierdzi na swojej stronie, iż parlamentarzystów z Izraela będzie 70, do tego 10 ministrów i 40 ocalonych. No to, ilu ich w końcu będzie? Bo Sellin uspokajał, że nawet jakby co, to nie będzie quorum...
Ze strony polskiej w uroczystościach weźmie udział m.in. polsko-izraelska grupa parlamentarna oraz marszałek (Ewa Kopacz) i wicemarszałek (Cezary Grabarczyk) Sejmu RP. Do tego delegaci z wielu innych krajów. Wynikałoby z tego, że nie będzie to formalnie sesja Knesetu, tylko spotkanie międzynarodowe parlamentarzystów przypadające w 70 rocznicę rozpoczęcia wywózki do Auschwitz węgierskich Żydów. Uroczystość z udziałem delegacji różnych krajów odbędzie się na terenie obozu, zaś spotkanie międzyparlamentarne o 17:30 w Krakowie. Patronat honorowy sprawuje prezydent RP Bronisław Komorowski.
Powyższe nie brzmi zbyt alarmująco – jednak, by ustalić te podstawowe dane, trzeba się przekopać przez „milion pincet” artykułów i mozolnie sobie to wszystko zrekonstruować – znów ta „konspiracja”... Zwróćmy uwagę – informacji o planach uroczystości nie mieli ani parlamentarzyści (na co zwróciła uwagę prof. Pawłowicz), ani dziennikarze, bo taki Terlikowski musiał zasłaniać się formułą „z wszystkich informacji, jakie do mnie docierają(...)”, podkreślając zresztą skwapliwie, że nawet gdyby były to obrady Knesetu, to on oczywiście cały jest za i w ogóle – podobnie jak cały chór innych pożytecznych dialogistów.
Nie dziwi więc, że na wieść o tak licznej wizycie przedstawicieli Knesetu można było wysnuć wniosek, że oto parlament obcego kraju będzie sobie u nas, na uzurpatorskiej, eksterytorialnej zasadzie, obradował w asyście własnych sił zbrojnych, podejmując jakieś uchwały. Zresztą, o czym za chwilę, te podejrzenia mimo wszystko nie muszą być wcale tak dalekie od prawdy.
Co ciekawe, oliwy do ognia dolał tu portal gazeta.pl tytułując swój tekst „Obrady Knesetu w Auschwitz. Mobilizacja policji i Mosadu”. Tu mała uwaga – tekst „gazety” pochodzi z października 2013 – czyżby pierwotnie faktycznie miała odbyć się owa „sesja”, a dopiero później ktoś ochłonął z zachwytu i zdał sobie sprawę z potencjalnych reperkusji?
III. From the Depths
No dobrze, ale kto jest pomysłodawcą tego całego zamieszania? Oto okazuje się, że nie były to władze ani Polski, ani Izraela. Jak podaje portal oświęcimskiego muzeum, inicjatorem przyjazdu przedstawicieli Knesetu do Polski jest fundacja „From the Depths” („Z głębin”), którą kieruje niejaki Jonny Daniels.
Spójrzmy – do umówienia spotkania nie wystarczyła polska bilateralna grupa parlamentarna i jej odpowiednik w Knesecie (zakładając, że takowy istnieje), potrzebna do tego była jakaś zewnętrzna fundacja... No więc wszedłem sobie na stronę tej instytucji – stronę zresztą ubożuchną w konfrontacji z wpływami, które jak się okazuje, fundacja posiada. Zakładka „O nas” raczy na ogólnikami – ot, że organizacja została założona przez spadkobierców (charakterystyczne - właśnie „spadkobierców”, nie „potomków”) ocalonych z Holocaustu, że pielęgnuje pamięć, że współpracuje z żydowskimi społecznościami ze szczególnym uwzględnieniem Europy Wschodniej, a także, że organizuje „przełomowe wydarzenia i inicjatywy na całym świecie”.
Ciekawiej zaczyna się robić, gdy zerkniemy do działu „Nasz zespół” i przeczytamy zamieszczone tam biogramy głównych postaci fundacji „Z głębin”. Interesujące to figury.
Urodzony w 1986 r w Londynie założyciel i dyrektor wykonawczy Johny Daniels jest wziętym piarowcem („działa w obszarze Public Relations i doradztwa strategicznego”) z bogatą przeszłością. Najpierw studia w Londynie przerwane wyjazdem do Izraela, gdzie najpierw uczy się w szkole talmudycznej, by następnie wstąpić do izraelskiej armii. W wojsku jest komandosem („elitarny oddział spadochroniarzy”), służbę kończy jako sierżant sztabowy, po czym zostaje „strategicznym doradcą sztabu rzecznika armii izraelskiej, specjalizując się w kwestiach związanych z nowymi mediami”. Następnie pracuje „na stanowisku Starszego Doradcy Zastępcy Rzecznika rządu izraelskiego Danny’ego Dannona” , później współpracuje „z wieloma politykami z Izraela, Wielkiej Brytanii, Szwecji i Stanów Zjednoczonych” oraz doradza firmom zagranicznym i izraelskim w interesach.
Dalia Itzik – honorowa przewodnicząca – to była izraelska minister wielu resortów i przewodnicząca Knesetu, dwukrotnie pełniła tymczasowo obowiązki prezydenta Izraela. Dalej - Rada Honorowa – Szewach Weiss, przedstawiać nie trzeba, chyba „daje tu twarz” na lokalny rynek. Joe Tankel – dyrektor – makler i pracownik jednej z głównych agencji zajmujących się licencjonowaniem marek. Jennifer Sutton – była Dyrektor ds. Stosunków Zewnętrznych i Sekretarza ds. Społecznych przy Ambasadorze Izraela w Waszyngtonie, doradczyni izraelskich dyplomatów, wcześniej odpowiadała za kontakty z diasporą żydowską w sztabie wyborczym Johna McCain'a. Sam Nunberg – dyrektor na Amerykę Północną – prawnik, zajmuje się m.in. kwestiami terroryzmu, współpracownik różnych agend („pracował na stanowisku Zastępcy Dyrektora ds. Rządowych w Amerykańskim Centrum Prawa i Sprawiedliwości. Był także delegatem ONZ z ramienia Europejskiego Centrum Prawa i Sprawiedliwości na Manhattanie w Nowym Jorku. Pełniąc tę funkcję zajmował się działaniami prawnymi i politycznymi w odniesieniu do Izraela i Międzynarodowego Trybunału Karnego, opowiadając się za sankcjami przeciwko Iranowi (...) ”).
Dla ozdoby mają jeszcze jakiegoś rabina z odpowiednimi tytułami, żeby nie było, że to jacyś-tacy fajansiarze, tylko prawdziwie zaangażowani Żydzi organizują „Jan 27 Event”. Właśnie tak - „Event” - tak to jest nazwane w anglojęzycznej wersji portalu fundacji From the Depths. Korporacyjny slang jak się masz.
IV. Cukierek dla Polaków
Zadziwiające, ci byli komandosi-piarowcy, politycy, prawnicy, dyplomaci, specjaliści od finansów - wszyscy buszujący na styku armii, polityki i wielkiego biznesu - zapragnęli nagle „upamiętniać ofiary” i bez ich udziału nie była możliwa organizacja izraelskiej wizyty w Polsce. Nasi parlamentarzyści dyskretnie milczą na temat rozmów z przedstawicielami fundacji „Z głębin”, a przecież jakieś rozmowy musiały być, prawda? Jak dla mnie, to mamy do czynienia z organizacją lobbystyczną, możliwe że agenturalną, działającą pod płaszczykiem fundacji non-profit, którą władze Izraela wynajęły sobie do kontaktów z Polakami. Przypominam ten nagłówek portalu gazeta.pl z października 2013 o „obradach Knesetu w Auschwitz” - możliwe, że to nie był wcale dziennikarski lapsus, tylko realizowano wtedy „plan maksimum” i do takich obrad faktycznie miało dojść. Prawdopodobnie postanowiono jednak unikać zbędnej ostentacji - lepiej będzie wyglądało, jeśli treść wizyty ubierze się w niekontrowersyjną formułę „spotkania międzyparlamentarnego”.
Na marginesie - znów pojawiają się nieścisłości. Na stronie „From the Depths” podana jest liczba 60 parlamentarzystów z Izraela, każdemu ma towarzyszyć jeden ocalały, a prócz tego... „wysocy rangą przedstawiciele Sił Obronnych Izraela”. Przypomnę, że poseł Jarosław Sellin mówił o 50 knesetczykach i 10 ministrach, zaś posłanka Beata Małecka-Libera o 70 knesetczykach plus 10 ministrów. O przedstawicielach „Sił Obronnych Izraela” oboje nie raczyli się zająknąć... albo nie zostali poinformowani.
Wracając do tematu - zastanówmy się - jakaż może być treść spotkania połowy (plus-minus) Knesetu, dziesięciu ministrów, prócz tego jakichś prominentnych wojskowych - z przedstawicielami polskich władz? Szczególnie, tego popołudniowego spotkania w Krakowie, po oficjalnym „upamiętnieniu” pomordowanych? Nasze media nasładzają się informacją, że w okolicznościowej uchwale znajdzie się wezwanie, by nie używać terminu „polskie obozy śmierci”. Cóż, na stronie fundacji nie ma o tym ani słowa, jest za to cytat z przewodniczącego Knesetu Yuli Edelsteina gromiącego antysemityzm, który „zwłaszcza w Europie, osiągnął poziom niespotykany od czasów Holokaustu” i podkreślającego potrzebę „walki”, by „nic podobnego nie wydarzyło się w przyszłości w żadnym miejscu na świecie, szczególnie w odniesieniu do Żydów” (wobec innych nacji – mniej szczególnie?). Czyli standard, może tylko w bardziej wyrazistej formie.
Jeśli jednak delegacja będzie na tyle uprzejma, by ów passus ganiący termin „polskie obozy śmierci” jednak włączyć do uchwały, to powstaje pytanie – czy światowe media to odnotują, czy też potraktują tak, jak media niemieckie niedawny apel tamtejszego Związku Historyków? Przypomnę, że ów apel, postulujący by nie używać określenia „polskie obozy” (połączony „dla równowagi” z wezwaniem, by Polska zrezygnowała z penalizacji oszczerstw) został przez niemieckie media kompletnie zignorowany. Z rezonansem spotkał się jedynie w Polsce.
No i wreszcie – ile przyjdzie nam za ten cukierek zapłacić? Bo o odstąpieniu od roszczeń majątkowych oczywiście nie ma mowy, organizacja HEART stworzona przez izraelski rząd i Agencję Żydowską działa w najlepsze. I tu widzę faktyczną treść izraelskiej wizyty w Polsce, oraz główną przyczynę wynajęcia lobbystów z „From the Depths” oraz konspirację w jakiej toczyły się przygotowania – wraz z preselekcją kandydatów strony polskiej, którym dane będzie dostąpić spotkania z żydowskimi delegatami (zważmy, iż wyselekcjonowani parlamentarzyści „puścili parę” dopiero, gdy o sprawie zrobiło się głośno). Owa „treść”, to nacisk na przyśpieszenie „restytucji mienia”, najprawdopodobniej połączony z dogadaniem zakupów izraelskiego sprzętu bojowego (ci „wysocy rangą” wojskowi w delegacji!).
A poza tym, wychodzi na to, że mimo pozorów bilateralnej wzajemności, to jakaś fundacja działająca na zlecenie izraelskiego rządu miała głos decydujący w kwestii przebiegu wizyty. Innymi słowy - jeśli odrzucimy ładne formułki - to de facto władze Izraela będą gospodarzem wydarzenia na czas którego przestrzeń obozu w Auschwitz stanie się obszarem eksterytorialnym, niczym izraelska ambasada, zaś przedstawiciele innych państw, z Polską włącznie, będą gośćmi.
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
14 Comments
@Gadający Grzyb
25 January, 2014 - 21:23
Chciałbym też przypomnieć 50 rocznicę wyzwolenia, cytując tu fragment z tekstu nieocenionego Szewacha ;-).
Pozdrawiam
Jacyś Rosjanie mają ponoć być
25 January, 2014 - 22:06
Co d Weissa - tak się robi skuteczną politykę historyczną. Teraz jedynymi ofiarami Auschwitz w powszechnej świadomości są wyłącznie Żydzi. W planowanej uchwale pewnie też nie będzie nic o polskich ofiarach.
GG
@GG
25 January, 2014 - 22:09
Niemcy jednak będą
25 January, 2014 - 22:39
GG
@GG
25 January, 2014 - 22:56
cymesik
26 January, 2014 - 12:23
"Beata Małecka-Libera, przewodnicząca polsko-izraelskiej grupy parlamentarnej powiedziała, że chciałaby, aby było jasno zakodowane, że to nie są polskie obozy zagłady, tylko niemieckie na ziemiach polskich. Liczy na wspólny komunikat w tej sprawie. Czy usłyszymy coś takiego 27 stycznia?
- Najważniejszą deklaracją będzie to, że będziemy tam razem z polskim rządem. Żadna deklaracja nie zostanie wygłoszona, bo żadnej deklaracji nie ma potrzeby wygłaszać."
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/jonny-daniels-jest-cienka-grani...
To tyle, jesli chodzi o nadzieje naszych "dialogistów"
GG
@GG
26 January, 2014 - 12:37
"Słowo to jako jidyszyzm przeszło do języka polskiego jako określenie na coś bardzo smacznego. W ramach języka jidysz słowo cymes mogło też oznaczać, coś przyjemnego, co wymaga dużego zamieszania lub nakładu pracy."
;-)))!
Słówka "cymesik" użyłem w
26 January, 2014 - 12:42
GG
@GG
26 January, 2014 - 12:45
Ciekawa analiza, istotnie
26 January, 2014 - 15:01
Przewodnicący knesetu
26 January, 2014 - 15:13
ciociababcia
Sam żyd potrafi uczciwie
26 January, 2014 - 19:21
@Gadający Grzyb
26 January, 2014 - 19:58
Dodałabym jeszcze dwa interesujące mnie pytania:
1 Jak to się stało, że akurat Wawel stał się miejscem sesji? Kto i ile zapłaci, i komu?
2. Na twitterze rozpuszczono dziwną zajawkę do rozgrzania emocji Polaków: Podobno Zydzi roszczą sbie pretensje do posiadania Wawelu. Zajawka była tak absurdalna, że prawie nikt tematu nie podjął. Ale czyj to był pomysł i po co?
I może jeszcze jedno na marginesie. Na antenie niepoprawnego radia pl lecą odcinki Raportu Witolda. Tak się składa, że uczestniczę w nagraniach od strony technicznej.
Czasem rzucam wszystko, bo nie ptrafię słuchać nagrania. Normalny człowiek nie jest w stanie przyjąć do wiadomości tych informacji. Tak jest w przypadku obecnego z audycji 497 (niedzielnej) odcinka 27. dotyczącego zakończenia w obozie pacyfikacji wiosek Lubelszczyzny.
Piszę o tym, bo nie tylko z "polskim obozem" powinniśmy walczyć, ale również i z zakłamywaniem i uproszczeniem obrazu piekła na ziemi, jakim był Auschwitz - Birkenau.
Nie może być tak, że przemilczane albo półgębkiem są wspominane inne ofiary.
Jesteśmy to winni tym Ofiarom.
Pozdrawiam
Katarzyna
@ Katarzyna
28 January, 2014 - 18:56
Za wizytę płaciła w przeważającej części Polska jako "gospodarz", co do Wawelu - to jakaś głupia wrzutka i dobrze, że nikt jej nie podjął.
Jesli chodzi o "Raport" - czytałem go dawno temu, jeszcze w latach 90 kupiłem go sobie w księgarni przy obozie. Generalnie skandalem jest, że podczas takich uroczystości jak ta w poniedziałek przemilcza się nie-żydowskie ofiary Auschwitz (no, w prasie nadmieniano jeszcze o Cyganach).
GG