Spin doktor Skwieciński

 |  Written by Waldemar Żyszkiewicz  |  12
Zbrodnia w Jedwabnem, o której z całą odpowiedzialnością można powiedzieć, że na terytorium pod jurysdykcją III Rzeszy Niemieckiej zginęła nieustalona dotąd grupa polskich obywateli narodowości żydowskiej, była w III RP przedmiotem debaty przez blisko dekadę.

Debata, do której impuls dała nienaukowa książka Jana Tomasza Grossa, postulująca nierealistyczną liczbę ofiar, była wprawdzie publiczna, ale niemerytoryczna, choćby dlatego, że prowadzono ją przed ustaleniem prawdy materialnej. Nie dość wnikliwe śledztwo IPN, arbitralnie przerwana ekshumacja, abstrahowanie od różnych niewygodnych faktów (popiersie Lenina, złote kosztowności, łuski), ignorowanie żyjących jeszcze naocznych świadków zdarzeń, powiększenie obrysu stodoły Śleszyńskiego w odsłoniętym pomniku – to wszystko sprawia, że sprawy mordu w Jedwabnem nie można dziś zamknąć użytym przez Bronisława Komorowskiego, a wygodnym dla wielu powiedzeniem, że „Polacy są także narodem sprawców”.
   
Prawda o bohaterskiej rodzinie Ulmów długo nie miała wzięcia w III RP. Owszem, kilku dziennikarzy okazjonalnie coś o tym napisało, powstały bodaj dwa filmy dokumentalne. Niszowe portale starały się upowszechniać wiedzę o szlachetnym małżeństwie z podrzeszowskiej wsi Markowa, które dla ratowania żydowskich sąsiadów, nie wahało się zaryzykować (i w konsekwencji poświęcić) życia własnego oraz szóstki swych małych dzieci. Ale proste porównanie zasięgu wiedzy o ‘Ulmach z Markowej’ z wiedzą o ‘pogromie w Jedwabnem’ nie pozostawia wątpliwości. Niewiedza o Ulmach, znaczna nawet w Polsce, rośnie wręcz wykładniczo zagranicą. Co zresztą, nie jest wcale oskarżeniem tamtejszej opinii publicznej, lecz raczej wskazaniem na rażące zaniedbania w zakresie polityki historycznej prowadzonej przez niemal wszystkie kolejne rządy III RP.

Niedawne uroczyste otwarcie muzeum w Markowej, z udziałem prezydenta RP Andrzeja Dudy i naczelnego rabina kraju Michaela Schudricha, miało przynajmniej w jakiejś części tamte wieloletnie zaniedbania nadrobić i niekorzystne dla wiedzy o Polsce i Polakach wyobrażenia zmienić. I tak się chyba po trosze stało. Ale nie na długo. Bo oto historyk i publicysta Piotr Skwieciński, były dyrektor Polskiej Agencji Prasowej, postanowił ‘zapomniane Jedwabne’ reaktywować. Co tam Markowa i Ulmowie, co tam Żegota i Kossak-Szczucka, co tam Sendlerowa i Bartoszewski. Co tam wyroki na szmalcowników wydawane i egzekwowane przez agendy polskiego państwa podziemnego. Co tam wreszcie stu uratowanych przez sąsiadów Żydów z Jedwabnego...

Piotr Skwieciński uznał widocznie, że dość już tego nasładzania się nad Ulmami i Markową. Poza tym zbliża się Wielkanoc, największe święto katolickich fundamentalistów, więc chyba czas najwyższy, żeby przypomnieć mało znane fakty ze stodoły Śleszyńskiego. W tym jednym spin doktor Skwieciński ma rację. Trzeba jak najszybciej dokończyć ekshumacji w Jedwabnem.
 
5
5 (2)

12 Comments

Obrazek użytkownika tł

Choć nie zalinkowałeś konkretnego tekstu Skwiecińskiego, rozumiem że chodzi Ci o ten:
http://wpolityce.pl/historia/285715-i-markowa-i-niestety-jedwabne-nie-pr...

I nie rozumiem dlaczego jesteś tak napastliwy wobec jego wyważonych opinii. Nawiasem mówiąc, tekst ten jest polemiką z przywołanym w nim artykułem Marzeny Nykiel, która w sposób dość bezkrytyczny cytuje relacje (np. sprawa kommando Ajars).

Pzdr.
Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
Nie, to nie jest reakcja na linkowany przez Ciebie tekst, choć zarzucania przez Skwiecińskiego głoszenia nieprawdy biskupowi miejsca, który w przeciwieństwie do Ignatiewa, Kieresa oraz IPN zadał sobie trud zebrania świadectw żyjących wciąż świadków zdarzenia, nie nazwałbym wyważonym stanowiskiem. Przypomniałbym też stanowisko w sprawie Jedwabnego prof. Tomasza Strzembosza.

Polemika Skwieciński-Nykiel trwała dalej, i choć Skwiet potrafi zręczniej uprawdopodobniać poszlaki i na ukwalifikowanym czytelniku może zrobić lepsze wrażenie niż Marzena Nykiel, to po prostu w mojej ocenie nie ma racji co do meritum, poza uwagą o konieczności dokończenia ekshumacji.

http://wpolityce.pl/historia/285774-nie-powielajmy-klamstw-o-jedwabnem-swiadkowie-i-fakty-czekaja-na-prawde-w-odpowiedzi-piotrowi-skwiecinskiemu-wideo

http://wpolityce.pl/polityka/285853-nie-walczmy-z-pedagogika-wstydu-poprzez-zaprzeczanie-faktom-to-droga-donikad

http://waldemar-zyszkiewicz.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=184&Itemid=32

http://waldemar-zyszkiewicz.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=119&Itemid=44

Obecność niemieckiego einsatzkommando nie pozostawia żadnych wątpliwości, brak jedynie pewności, czy było to akurat komando Schappera czy jakieś inne, bo GKBZHwP z karygodną dezynwolturą przekazała oryginały stosownej dokumentacji Bundesrepublice. Zatem np.  sformułowanie typu: Innymi słowy – Niemcy zapewne nakłaniali do zbrodni i podżegali do niej, ale niestety wykonawstwo należało do grupy Polaków, którzy nie byli do tego przez Niemców zmuszeni, lecz co najwyżej – namówieni, na jakie w zapale kontrargumentowania koleżance z portalu pozwala sobie Skwieciński, w świetle wiedzy o stosunkach na terenach okupowanych, wydaje się nie tylko absolutnie niedopuszczalne, ale wskazuje na jego zaangażowanie po określonej stronie sporu.

Podobnie jak zdumiewające dywagacje o gniazdach karabinów maszynowych i posiewie łusek... Niezamieszczenie z konieczności cząstkowego raportu prof. Andrzeja Koli, podważa z kolei obiektywizm dwutomowej publikacji IPN.

Do zabrania głosu skłonił mnie ostatecznie znamienny, skutkujący natychmiastowym wygaszeniem sprawy Muzeum w Markowej timing walki Skwiecińskiego o Jedwabne, które bez dostatecznego zbadania prawdy materialnej i tak od 15 lat bywa wciąż używane do walki przeciwko polskiej racji stanu.

Sądziłem, że udało mi się wyraźnie napisać o tym w krytykowanym przez Ciebie tekście, ale chyba się pomyliłem.

PS Nie dawałem linków, bo pisałem to do portalu wPolityce, który wszakże nie podjął decyzji o publikacji mego tekstu, co stanowić może ciekawy przyczynek do wiedzy o sytuacji w redakcji portalu.

Waldemar Żyszkiewicz

Obrazek użytkownika fritz

fritz
Bardzo dobry tekst.
Skwiecinski ma olbrzymie problemy z akceptowaniem Polskich Swiadkow naocznych, nie ma zadnych z swiadkami zydowskimi, ktorych w Jedwabnym nie bylo.

Jakosc badan IPN Kieresa niczymi nie rozni sie od jakosci badan Zamachu Smolenskiego przez komisja Millera.
Podobienstwa siega nawet dalej: Rosja nie chce wydac samolotu a Zydzi blokuja ekshumacje.

Argumenty Skwiecinskiego sa argumentami Millera o brzozie na ktorej samolot sie rozbil.


Cytat: " ... który wszakże nie podjął decyzji o publikacji mego tekstu, co stanowić może ciekawy przyczynek do wiedzy o sytuacji w redakcji portalu."

*** W wPolityce sa dwie redakcje: jedna polska z Nykiel, Karnowskimi i paroma innymi i druga, antypolska z Adamskimi, Fijolkami i wieloma innymi. To jest jeszcze jedno potwierdzenie.
Obrazek użytkownika fritz

fritz
Dzieki.
Wloczylem sie troche po swiecie.
;)

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika tł

Po prostu uważam, że potraktowanie Skwiecińskiego jako - pars pro toto - przedstawiciela pedagogiki wstydu  jest bardzo nie fair.

Drobiazgi: Einsatzkommanda to zupełnie coś innego niż Ajars Kommando.
                  
Jako, że mam spore doświadczenie w zbieraniu i krytyce żródłowej tzw. relacji pozostanę przy swoim, przypominając tylko, że nie dyskutuję z Tobą o Jedwabnem, ale o wpisaniu Skwiecińskiego w "poetykę" pedagogiki wstydu". Do jego niektorych, historycznych argumentów też mam zastrzeżenia.

PS. Portal wPolityce wielokroć nie publikował jednych moich tekstow, a publikował inne. Ich prawo i nie zamierzam o to kruszyć kopii. Tyle, że przestałem dla nich pisać ;-)))!
Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
...zalinkowane teksty :)

Jasne, że obaj mamy dobre prawo zostać przy swoich sądach i ocenach.
Ale Twoje twierdzenie, że wpisuję Skwiecińskiego w szeroki nurt 'pedagogiki
wstydu' jest nadinterpretacją. Po prostu, wskazuję na jego przegrzanie w temacie.
Już ten jeden argument o 'zapraszaniu' do urządzenia pogrzebu Lenina, jasno
wskazuje, że Skwiet nie zajmuje stanowiska poznawczo-neutralnego w tej sprawie.
Przeczytaj jego 'sążnisty esej", który zalinkowałem na Twoje życzenie. Tam jest
więcej różnych kwiatków.

Zauważę, że w ogóle nie pisałem o oddziale Łotysza, więc nie przypisuj mi
niedokładności argumentów Marzeny Nykiel. Idzie o spontaniczność akcji
mieszkańców Jedwabnego i lekceważenie jurysdykcji oraz zbrojnej obecności
niemieckiej w czasie zbrodni.

Oczywiście, Skwiet też ma prawo do swego stanowiska, ale wobec tego niech
nie przybiera pozy zdystansowanego obserwatora, bo neutralny z pewnością nie jest.
Nie tylko chyba w tej sprawie. Możesz znać go ze studiów, ja tylko raz rozmawiałem
z nim towarzysko: żadna polemika, ale i tak nie potrafił się przyznać do popełnionej,
powiedzmy, gafy w faktografii czy sformułowaniu. On po prostu tak ma. I będę Ci
wdzięczny za wskazanie mej napastliwości...

PS Co do portalu: i tak, i nie. Sami zaproponowali mi prowadzenia bloga. Rozumiem,
że nie muszą wszystkich proponowanych im tekstów akceptować. Wszystkiego im
nawet nie wysyłam, ale ostatnio decyzje wykazują przesadną ostrożność typu PC.
Opcję, którą zastosowałeś, również rozważam :)

Waldemar Żyszkiewicz

Obrazek użytkownika tł

Nie musiałem się przez nic przebijać. Sledzę "Jedwabne case" od 2001 roku.

Być może dokonuję nadinterpretacji. Być może dokonujesz jej Ty.

Nieco metaforycznie: moja Koleżanka z roku - 100% Polka z Poslasia - po studiach została dyrektorem muzeum  tykocińskiej synagodze. Postawiła je na nogi. Teraz jest na zasłużonej i zupełnie normalnej emeryturze. Ostatni raz widziałem ją na imprezie z okazji 30-lecia dyplomu (2006) i zapytałem o "Sąsiadów" Grossa. Odpowiedziała, że proponowano jej rozprowadzanie twej książki w muzeum. Odmówiła. 

Tak trzeba to robić.

Pzdr.
Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
...ilustrowały dalszy ciąg polemiki i tłumaczyły moje zabranie głosu.
Zresztą sam niejako się ich domagałeś :)

Ja też śledzę ten przypadek od roku 2000, tego m.in. dotyczyły dwa następne linki.
Widzę, że lubisz, żeby Twoje było jednak na wierzchu. 

Koleżanka z Podlasia jest OK, ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie.

Pozdro,

Waldemar Żyszkiewicz

Obrazek użytkownika tł

"Widzę, że lubisz, żeby Twoje było jednak na wierzchu. "

Tego typu stwierdzenie wyklucza możliwość dyskusji.

Pzdr.
Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
Ale jak pytałem, na czym polega moja
napastliwość, to nie chciałeś mi powiedzieć.

Dobrych Świąt, Tomaszu!

Waldemar Żyszkiewicz

Obrazek użytkownika tł

Na czym polega Twoja napastliwość wobec Skwiecińskiego, którego nota bene na oczy nie widziałem, wyłożyłem explicite w swoim komentarzu z 13.45. Skoro tego nie zauważyłeś, powtórzę:

"Po prostu uważam, że potraktowanie Skwiecińskiego jako - pars pro toto - przedstawiciela pedagogiki wstydu  jest bardzo nie fair."

Wzajemnie, Waldemarze.

Więcej notek tego samego Autora:

=>>