Wariant drogi do Polski - bez ustalonego miejsca pobytu.

 |  Written by Kazimierz Suszyński  |  7

Borys Kiwenko - "Znachor"

 W Niedzielę Palmową 30.03.1947 został odstrzelony na swoim szlaku do Polski, Polak z wyboru, obywatel ZSRS niepogodzony z sowieckim systemem, lekarz, żołnierz 27. WDP AK na Wołyniu; ppor. armii berlingowskiej. Ścigany przez Smiersz schronił się jako żołnierz oddziału WiN - "P-8".
Wspaniały człowiek i kompan - zabity przez KBW, zgubiony przez ludzką bezmyślność.

Tekst zamieszczam rocznicowo - to poprawiona wersja artykułu sprzed 5 lat, publikowanego pod tym samym tytułem na innych portalach.

z raportu sytuacyjnego Woj.Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Białymstoku:
 
(…) 30.III.1947r otrzymaliśmy materiały od ujawniającego się członka „P8” Xxxxxxxx Xxxxx ps. „Xxxxx”, że banda „Smutnego” w składzie 7 osób kwateruje w (…) Natychmiast zorganizowaliśmy operację w wyniku czego bandę „Smutnego” napotkaliśmy na kol. Orzędnik i w czasie walki zabito dwóch członków bandy (…)
 

          Pewne jest że Borys pochodził z terenów należących przed wojną do Ukraińskiej Republiki ZSRS. Podczas niedługiego życia miał dostateczne powody, aby zatajać lub przeinaczać swoje dane. Zetknąłem się z różnymi przekazami co do czasu i miejsca jego narodzin  Odtajnione dokumenty armii czerwonej wskazywałyby na rok 1919 i miejscowość Taraszcza w okolicach Korsunia w obwodzie Czerkaskim. Gdy dorósł dano mu "sowiecki paszport" - został obywatelem ZSRS. Studiował stomatologię, a po napaści ZSRS na Polskę, jesienią 1940 roku, wysłano go na  tereny Rzeczpospolitej, do Kowla, jako dentystę w poliklinice czerwonej armii okupacyjnej.

          W postrzeganej rzeczywistości „biełopaliaki”, "palskije jasniepany", z bliska, wcale nie wypadają odrażająco – wręcz przeciwnie. Natomiast coraz straszniej wygląda, w konfrontacji ze światem realnym, i tak niekochana, sowiecka rzeczywistość. W 1941 roku, kiedy Wołyń zagarniają Niemcy, Borys pozostaje na tych terenach. Usuwa się na wieś, unika zarówno Niemców jak i ludności ukraińskiej - ta w warunkach budzącego się szowinizmu stanowiła dla niego ogromne zagrożenie. Wykorzystuje nabyte umiejętności medyczne przynosząc ulgę wielu cierpiącym. Gdzieś na przełomie 1942 i 43 roku atmosfera stężała na tyle, że włączył się w działania tutejszej samoobrony i polskiej partyzantki. Ukrywając się po wsiach i lasach z bronią wespół z innymi chroni Polaków zagrożonych mordami ze strony ukraińskich riezunów z OUN-UPA. Radząc sobie w skrajnie trudnych warunkach, mając za sobą doświadczenia przeżytego Wielkiego Głodu, rozwija i uczy wielu umiejętności, które za kilka lat miały tak bardzo zadziwiać kolegów.

          W 1942 roku w Kowlu tworzy się kierowniczy ośrodek powstających struktur AK. Do miasta przyjeżdżają z Kielc siostry Jasińskie. Obie włączają się w konspirację, młodsza z nich – Natalia - zostaje łączniczką. Dowództwo, chcąc skoordynować opór, poprzez łączników nawiązuje kontakty ze spontanicznie powstałymi formacjami samoobrony. Rok 1943 - trwa scalanie struktur w warunkach narastającej trwogi i  rozkręcającej się rzezi wołyńskiej. Wśród tego zagrożenia łączniczka Natalia przemieszcza się między dowództwem a oddziałami w terenie. Tak poznaje Borysa – są młodzi, napięta atmosfera i buzująca krew. Wobec postępującej pożogi pragną kogoś bliskiego i odnajdują w sobie nawzajem,

          Wytrwałe zabiegi dowództwa, doprowadziły do utworzenia 27.Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK.  Podobnie jak inni członkowie formacji samoobrony, Borys staje się jednym z tysięcy ofiarnych żołnierzy tej formacji. Do lata 1944r. toczą ciężkie walki z Niemcami i Ukraińcami, którymi 27. WDP AK, w ramach akcji "Burza", ofiarnie wspomaga sowieckie wojska w drodze na zachód.
          Podczas wołyńskiej kampanii Borysa, w marcu 1944 ,Natalia wydaje na świat ich syna – Włodzimierza - i przenosi się do względnie bezpiecznego Krakowa.
          W środku lata, po miesiącach krwawych zmagań i wyparciu wroga, część oddziałów 27/ WDP AK dociera aż na Lubelszczyznę, gdzie dochodzi do podstępnego rozbrojenia i aresztowania dowódców przez NKWD. Internowany Borys, świadomy tego z kim ma do czynienia, nie chełpi się „sowieckim paszportem” lecz, jako Polak, i to Polak z wyboru, daje się wcielić do wojska berlingowskiego. W tym okresie, na użytek wojskowych kancelarii posługuje się imieniem Bolesław. Jesienią 1944 roku przydzielają go do  4. zapasowego pułku piechoty - w ten sposób dostaje się do Białegostoku w "Polsce lubelskiej", gdzie zostaje pułkowym dentystą.
           Jednostka, do której został przydzielony, miała pełnić rolę pacyfikatora nastrojów. Wyższą kadrę dowódczą i polityczną  stanowili Rosjanie oraz importowani z ZSRS komuniści. Oficerami niższego szczebla oraz żołnierzami byli tam, wcieleni z AK, partyzanci oraz młodzi z rejonu stacjonowania. Raczkująca informacja wojskowa, pomimo licznych aresztowań w obrębie pułku, jeszcze nie panowała nad całością nastrojów. Kolportowana była Odezwa Mścisława - dowódcy okręgu Armii Krajowej Obywateli  (AKO) i inne ulotki. W obliczu represji, w obawie przed aresztowaniami i infiltracją, wielu żołnierzy opuszczało szeregi. Pułk trwał we względnej spójności tylko za sprawą obecności milionowej armii ZSRS, zatrzymanej na Podlasiu. Gdy wiosną 1945r. odeszły masy sowieckiego wojska, pozostawienie większej jednostki złożonej z ideologicznie niepewnych żołnierzy stawało się problemem. Ludzie mieli świadomość z kim mają do czynienia. Podlasie to obszar gdzie, w ciągu ostatniego ćwierćwiecza, już dwukrotnie, w 1920 i 1939 roku, instalowała się władza bolszewików. W lasach odradzają się oddziały partyzanckie zasilane dodatkowo przybyszami doświadczonymi świeżymi przeżyciami zza Niemna. Gdy Europa świętuje zwycięstwo nad Niemcami - 9 maja, z położonego tuż obok siedziby jednostki, więzienia ucieka ponad 100 więzionych przez UBP. W maju 1945r., chcąc uniknąć zagrożenia jakim mogło być przejście całego pułku na stronę AK - AKO, komuniści decydują się przerzucić jednostkę do Gdańska.

          Wraz z 4. pułkiem. przenoszony jest wojskowy dentysta - porucznik Borys Kiwenko. Niedługo potem, w Gdańsku, zmieniają mu przydział na 41. pułk artylerii lekkiej. Jest rok 1946 i informacja wojskowa, pod kierownictwem sowieckim, sięga coraz głębiej - wkrótce okazuje się, że pomimo zawarcia małżeństwa i urodzonego z tego związku dziecka, Borysowi grozi deportacja do ZSRS - a tam łagier albo śmierć.

W oddziale (1946)-od lewej: Borys Kiwenko, Helena Drozdowicz -"Orlica", d-ca -"P-8"

          Postanowił schronić się wśród Polaków. Z czasów postoju w Białymstoku pozostały znajomości z kobietami, z tamtejszych okolicznych wsi, które zaopatrywały ich w żywność. Poprzez takie kontakty, ze wsi Kopiska w Puszczy Knyszyńskiej, dotarł do oddziału WiN - „P-8”. Na miejscu okazało się, że jest już kilkoro znajomych z 4.p.p., którzy nie czekając aż ich spacyfikują dowódcy i politrucy wstąpili do AK-AKO (Armia Krajowa Obywateli) a następnie do WiN. Obecność znajomych twarzy ułatwiła adaptację w oddziale. Nawykły do trudnego, leśnego życia "Znachor" lub "Boria" - jak go zaczęto nazywać - szybko stał się lubianym kolegą. Dał się poznać jako wspaniały człowiek, o dużej kulturze osobistej, ofiarny i wierny towarzysz niedoli i walki.

          W Niedzielę Palmową, 30.03.1947r. na patrol, z którego miał nigdy nie wrócić, zgłosił się na ochotnika. Nikt nie wiedział, że w przeddzień zaszło coś co nigdy wcześniej nie miało miejsca. Jeden z członków oddziału zgłosił się na UBP chcąc ujawnić się na własną rękę - poza oddziałem. Wskazał wszystkie, znane sobie miejsca, gdzie mogli pojawiać się członkowie oddziału. Jedna z rozesłanych natychmiast grup szturmowych UBP-KBW – pod dowództwem por. Doroty - natknęła się na kilkuosobowy patrol w którym był Borys. W nierównej walce, którą podjęli, zginął razem z kolegą – Józefem Jabłońskim „Janem” - tak podają materiały UBP-KBW. Tymczasem z akt śledztwa przeciwko  dowódcy oddziału ps."P-8"  wynika, że osobą, która zginęła wraz ze „Znachorem” był łącznik inspektoratu, członek komórki likwidacyjnej ps. "Gryszkin".

Drogę do Polski Borys Kiwenko zakończył w okolicach Czarnej Białostockiej - do dzisiaj nie znamy miejsca jego pochówku. Prawdopodobnie pogrzebano go razem z "Janem"-"Gryszkinem".

          Zwracam się do wszystkich, którzy mogą pomóc w odnalezieniu mogił, o kontakt ze mną poprzez adres perykles@wp.pl .  Ten sam apel kieruję do ludzi mogących udzielić informacji na temat poległego kolegi - "Jana".

          Borys był jedną z osób, które podobnie jak i dowódca nie zamierzały się ujawniać. Poważnie brany był pod uwagę wariant przedostania się przez Czechosłowację (wówczas jeszcze nominalnie niekomunistyczną) do zachodnich stref okupacyjnych. Polskę mieli przemierzać jako sowieccy bojcy - mundury były, upatrzono też samochód do tego celu. W kilka dni po śmierci "Znachora" i "Jana" ("Gryszkina") dowódca otrzymał kategoryczny rozkaz żądający ujawnienia całości oddziału. Czy Borys miał szansę skorzystać z tamtej amnestii? - raczej wykluczone. Jedyne co mogło nastąpić po powrocie do rodziny w Gdańsku to aresztowanie i przewiezienie bezpośrednio do ZSRS albo droga poprzez Legnicę. 

           Bliskich Borysa nigdy nie powiadomiono, że został zabity. Długi czas żyli w przekonaniu, że udało mu się przedostać do Szwecji albo w inne bezpieczne miejsce. W wyniku podjęcia prywatnych poszukiwań udało się dotrzeć do rodziny i, przekazać  co zaszło, dopiero  w styczniu 2008 roku - 61 lat po zdarzeniu, .

***

          Ponurym zakpieniem z rzeczywistości było dołożenie do aktu oskarżenia, wobec (ujawnionego, a jakże) dowódcy oddziału "P-8",  tego napadu KBW pod dowództwem por. Doroty, jako napaści "bandy" na oddział wojska.   Kwalifikacja: gwałtowny zamach na przejeżdżający oddział wojska. Zasłużył się tutaj osobiście funkcjonariusz WUBP w Białymstoku - Bolesław Miklaszewski, kanalia. Być może nie bił (tego dzisiaj nie mogę stwierdzić), wiem natomiast na pewno, że wielokrotnie sporządzał fałszywe przekazy na użytek sądu. Miał ładne, czytelne pismo - ot tylko taki gryzipiórek z urzędu (BP). 

           Czytelnik mając świeżo za sobą lekturę powyższego tekstu może zapoznać się ze ściśle powiązanym materiałem zamieszczonym na tym samym portalu. To taki "metatekst" - jak z jakichś pourywanych sygnałów z różnych źródeł udało się odtworzyć postać i ciąg wydarzeń, które boleśnie wplątały "Znachora". Zachęcam. Wariant drogi do Polski. Ustalono miejsce zameldowania.

            Ponadto : kilka lat temu, jako zupełny amator, zrobiłem audycję radiową (w dwóch odcinkach) opartą na pierwotnej wersji tekstu. Realizacja dźwięku jest fatalna, ale jest trochę tła historycznego. Chętnym podaję linki (trzeba moment odczekać, w zależności od szybkości łącza po chwili, bez żadnych SMS-ów!, samoczynnie rozpocznie się odtwarzanie):
B.Kiwenko 1            B.Kiwenko 2

5
5 (9)

7 Comments

Obrazek użytkownika tł

Dziękuję za kolejny, bardzo wartościowy tekst. Mam nadzieję, że będziesz kontynuował ten cykl.

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika Kazimierz Suszyński

Kazimierz Suszyński
Na pewno kilka tekstów jeszcze zamieszczę - mam kilka gotowych - jedynie do korekty - i z czasem tutaj spróbuję umieścić. Jest kilka amatorskich audycji radiowych związanych z tymi wydarzeniami/postaciami. Być może szarpnę się na coś nowego - każdorazowo jest to cholerne wyzwanie i tylko dlatego, że czułem wewnętrzny nakaz, udawało mi się wybrnąć z podejmowanych tematów.
Dziękuję za zauważenie i pozdrawiam.
 
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
Jeśi dysponujesz materiałami na temat różnych losów Żołnierzy Wyklętych, proszę, pisz jak najwięcej. To trzeba ocalać od zapomnienia. Także o losach zbrodniarzy (członków KBW, śledczych, prokuratorów, sędziów). Większość z nich pewnie już nie żyje, ale niech "ziemia nie będzie im lekką".
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Kazimierz Suszyński

Kazimierz Suszyński
Nie jest to dla mnie łatwe, patrz poprzedni komentarz - to jest zgrywanie ze sobą dziesiątków sygnalnych przesłanek - potem sprawdzanie z dokumentami i innymi źródłami historycznymi. Mnóstwo informacji jest źle pamiętanych, źle sytuowanych w czasie, a nieraz i miejscu. Staram się jednak, przy całej misyjności - przepraszam za wielkie słowo, przekazywać prawdę.
Ponieważ mam bardzo wąski wycinek udokumentowany, ale jest to odcinek niemal nie zagospodarowany i nieznany, to jeszcze coś napiszę.  Pozdrawiam
Obrazek użytkownika tł

Dobrych tekstów trudno nie zauważyć.

Wybrnąłeś? To nie jest właściwe słowo ;-).
Obrazek użytkownika stronnik

stronnik
Takie notki są bezcenne. Bez tego te sprawy zostaną zapomniane, znikną. I pragnę zapewnić Cię, że Twoja praca, trudna, mrówcza, nie przynosząca wielkiej chwały, ale znacznie więcej wyrzeczeń i być może nawet kłopotów, jest nam wszystkim niezwykle potrzebna. Potrzebni są tacy jak Ty ludzie, aby prawda została odkryta i nie została zpomniana. Dziękuję bardzo i proszę, trwaj w tym co robisz tak dobrze.
Obrazek użytkownika MD

MD

Dziękuję za ten niezwykle wartościowy artykuł. Tak niestety wygląda żmudne odkrywanie prawdy. Niestety, okupanci tak nas sponiewierali, że ustalenie faktów sprzed kilkudziesięciu lat jest u nas trudniejsze niż tych ze starożytnej Grecji.
Pozdrawiam
MD

Więcej notek tego samego Autora:

=>>