Wszystkie dzieci są nasze!

 |  Written by  |  4

Był taki czas w PRL, gdy mawiano, że wszystkie dzieci są nasze. Nic więc dziwnego, że w PRL bis nasze resortowe dzieci wywołują tyle emocji. Książki nie kupiłem i nie czytałem. Ale ponieważ znam jednego z jej autorów i paru bohaterów, to postanowiłem dołożyć swoje trzy grosze. A ponieważ jestem leniwy, będą to trzy grosze wyciągnięte ze skarbonki. A ponieważ skarbonkę straciłem, to muszę sięgać po swoje do cudzej ;-)))!

 

Tekst oryginalny opublikowany na NP 18 stycznia 2013

Tekst poniżej: http://wzzw.wordpress.com/2013/01/20/rodzina-sedziego-i-inne-w-aspekcie-...

 

 

Rodzina sędziego – i inne – w aspekcie naukowym


 

Ujawnienie przez Cezarego Gmyza informacji o rodzinie sędziego Tuleyi spowodowało kolejny atak furii jasnopolaków.

Autorytetom moralnym dziamgającym z zapałem o tym, że nie można, nie wolno i nie wypada, chciałbym przypomnieć o istnieniu metody naukowej zwanej prozopografią.

Metoda, stosowana głównie w takich naukach społecznych jak historia i socjologia, jest prawdopodobnie tak stara, jak stare jest zainteresowanie ludzi historią i społeczeństwem. Stosowano ją zapewne od zarania dziejów… w sposób amatorski ;-).  Niemniej jednak termin ten – choć metody używano już wcześniej w nauce – pojawił się dopiero w 1971 roku w artykule wybitnego brytyjskiego historyka, Lawrence`a Stone`a.

W największym skrócie prozopografia jest metodą badawczą, która poprzez badanie pochodzenia, wykształcenia, statusu majątkowego, karier, zawieranych związków małżeńskich, etc. członków określonych grup społecznych, politycznych, zawodowych, etc. pozwala na wnioskowanie o ich cechach wspólnych, wzajemnych powiązaniach, typowych modelach karier…

Prozopografka – przepraszam za słowo ;-) – brytyjska, Katherine Rohan-Keates tak określiła stosowaną przez siebie metodę i jej cele badawcze:

“Prosopography is about what the analysis of the sum of data about many individuals can tell us about the different types of connection between them, and hence about how they operated within and upon the institutions—social, political, legal, economic, intellectual—of their time.”
(W swobodnym przekładzie: Prozopogrfia, zajmując się analizą sumy danych o wielu osobach, może nam powiedzieć o rożnych typach związków pomiędzy nimi, a w rezultacie o tym,  jak w swoich czasach działali oni w    instytucjach społecznych, politycznych, prawnych, ekonomicznych, intelektualnych oraz jak na nie oddziaływali)

Prozopografia jest metodą badawczą z powodzeniem stosowaną przez naukowców na cały świecie, także w Polsce. Za jej pomocą opisywano rozmaite grupy społeczne i zawodowe w różnych epokach historycznych. Dlaczego więc wszelkie, nawet amatorskie próby i przyczynki prozopograficzne dotyczące rodzimej „grupy trzymającej władzę” spotykają się z tak ogromnym oporem?

Ano chyba dlatego, że wnioski mogłyby być dla owej grupy wstrząsające. I brzemienne w skutki.
_____________________________________________________________________________

 

I jeszcze post scriptum: Nawet gdyby „Resortowe dzieci” były nienagannym warsztatowo i metodologicznie studium prozopograficznym środowiska, reakcja mainstreamu byłaby taka sama. Nie wątpię, że Jurek Targalski, który zaczynał karierę naukową od historii starożytnej, mógłby z powodzeniem zastosować naukową metodologię, ale nie mam zamiaru wytykać jemu i współautorom jej braku. Publicystyka ma swoje prawa. Zresztą Paweł Zyzak był do przesady naukowy w swojej „magisterskiej” biografii Wałęsy , a i tak mu to nie pomogło ;-)! Niemniej jednak na miejscu Autorów opatrzyłbym całość wstępem zawierającym ich własne życiorysy. Też by nie pomogło, ale przynajmniej wywiad Mazurka z Kanią wyglądałby inaczej ;-)!

 

A oburzonemu Jackowi Żakowskiemu przypomnę, że dzieci adoptowane to też resortowe dzieci ;-)!

5
5 (5)

4 Comments

Obrazek użytkownika krisp

krisp
Dobre stwierdzenie o tych adoptowanych (lub dokooptowanych skądkolwiekbądź) resortowych dzieciach.

Wlazły między wrony? Kraczą jako ony? (to "ony" to dla rymu)  Należą do tej samej bandy!

Wot i wsio, jak mawiali starożytni Rosjanie. wink

Pozdrawiam Blog'n rollowo

krisp
Obrazek użytkownika tł

Takiego np. Wojciecha Czuchnowskiego, czy Sylwestra Latkowskiego trudno nazwać naturalnymi dziećmi resortowymi, ale już adoptowanym, czemu nie, prawda ;-)?

Pozdrawiam

 
Obrazek użytkownika Tomasz A S

Tomasz A S
Przeczytałem podpis pod rysunkiem Krauzego
sędzia na Kulczyk.
Ad tekst:
Niektórzy sami pchają się w adopcję!
Obrazek użytkownika tł

Też mi to "freudowskie" przejęzyczenie chodziło po głowie ;-)! Ale po namyśle doszedłem do wniosku, że znaczna część polskich sędziów jest zarówno "na kluczyk", jak i "na kulczyk" ;-)))!

Jak w domu rodzinnym panowała bieda (duchowa) to adopcja mogła się wydawać świetnym rozwiązaniem...

Pozdrawiam 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>