Bardzo poszukiwany człowiek. O książce, filmie i pułapkach ekranizacji

 |  Written by Krzysztof Karnkowski  |  0
W prezencie na niedawną rocznicę ślubu dostaliśmy między innymi książkę Johna  Le Carré „Bardzo poszukiwany człowiek”, na podstawie której nakręcono film, grany jeszcze w kinach. Z okazji filmu wznowiono zaś książkę i tak biznes się kręci, a kółko zamyka. Czytając, pomyślałem sobie, że już nabawiłem się choroby zawodowej i nawet, gdy jakąś książką zajmuję się wyłącznie dla przyjemności (a tę lektura niewątpliwie mi sprawiła, pomimo wysiłków tłumacza, o czym za chwilę) i tak już w głowie sobie układam przyszłą recenzję, której wcale nie mam w planach. Ponieważ jednak rzutem na taśmę wybraliśmy się do kina, jednak kilka słów o „Bardzo poszukiwanym człowieku” napiszę, pozwalając tym samym zwyciężyć instynktowi recenzenta.

Le Carré nie lubi za bardzo świata zachodu, a już zwłaszcza Ameryki, jest stary i zgorzkniały, a chyba jedyne, co budzi w nim jakieś ciepłe uczucia, poza oczywiście młodą, lewicującą bohaterką książki, to skrzywdzeni przez tych okropnych Amerykanów miłujący pokój muzułmanie. Trochę to naiwne, jeśli nie irytujące, niemniej książka ma swój interesujący, specyficzny klimat – cały czas czekamy, aż coś się wreszcie zacznie dziać a w sumie za wiele się nie dzieje. A jednak się to czyta. Jeśli wiemy swoje (a przecież wiemy), to nam „Bardzo poszukiwany człowiek” raczej uprzyjemni czas, niż zrobi wodę z mózgu czy zakłóci wizję świata.  Niemniej, książka Le Carré jest oskarżeniem – Amerykanie się wszędzie panoszą, nie przejmują się zdaniem partnerów, zamykają ludzi bez dowodów, wyłącznie na podstawie poszlak i własnego widzimisię. Niby główny podejrzany zrobił to, co miało być dowodem na jego złe intencje, ale jaki sąd uznałby taki dowód? Na końcu mamy zresztą informacje o prawdziwych faktach, które zainspirowały pisarza. Ok, niech i tak będzie.

Największym problemem jest jednak tłumacz, który być może zna angielski, ale z polskim ma wyraźny kłopot ("oglądnąć", litości...). Na tyle duży, że na początku miałem ochotę książkę odłożyć, niemniej jednak się przemogłem i nie żałuję.

Film nakręcili Amerykanie i oczywiście musieli swoje poprzestawiać, przede wszystkim zaś osłabili wymowę książki, nie dali np. informacji z końca książki, które powinny pojawić się przed końcowymi napisami. Całość stała się raczej opowieścią o sporze kompetencyjnym wywiadów i, taka to ironia losu, właściwie wobec wyjściowego tekstu zachowali się tak samo, jak amerykańscy agenci wobec niemieckich kolegów. Ci zresztą w filmie rozmawiają po angielsku.

Filmie udanym, to trzeba napisać, choć chwilami nudnawym, bo z książki wyrzucono kilka wątków nie po to, by akcję przyspieszyć, a po to, by kilka innych jeszcze trochę rozwlec. Niemniej tu też mamy intrygujący klimat, nawiązujący do kina szpiegowskiego lat 70. (ot, bohaterowie jeżdżą dość starymi samochodami, a gdy scena pościgu przenosi się do dyskoteki, tłum tańczy przy utworze D.A.F. „Der Mussolini”, oczywiście przyciętym tak, by nie pojawił się tytułowy bohater), dobrych aktorów (złą Amerykanką jest Robin Wright, czyli żona Franka Underwooda z „House of cards”) i ostatnią rolę Phillipa Seymoura Hoffmana, którego akurat zdążyłem zacząć kojarzyć i polubić, a tu umarł. Cóż, został „Bardzo poszukiwany człowiek” i dwie ostatnie części "Igrzysk śmierci", zwiastun pierwszej pojawił się zresztą w reklamach przed filmem).

Złagodzono nie tylko wymowę książki, ale i uładzono wspominaną główną żeńską bohaterkę (Rachel McAdams). Zabrano jej glany, dodano pewnego uroku, który książkowy pierwowzór bardzo starał się chować – trochę szkoda, moim zdaniem. U Le Carré zresztą i niemiecki agent, grany przez Hoffmana nie jest oczywistym głównym bohaterem, równie ważny jest podstarzały bankier, którego znaczenie tu znacznie ograniczono. Kilku wątków zresztą w związku z tym w ogóle zniknęło, tak, jak zniknęli z gry służb Anglicy. Zarośnięty Czeczen też jakiś mało czeczeński i choć inny gra go Rosjanin (bohater ma ojca – rosyjskiego generała-zbrodniarza i mafioso, tu przynajmniej pisarz nie miał złudzeń) to właściwie dowolny aktor z zachodu nie byłby mniej wiarygodny.

Skupiam się na drobiazgach, na które zwróciłem uwagę, listy zresztą nie wyczerpując, nie zmienia to jednak faktu, ze na film warto się przejść, zwłaszcza, jeśli się nie czytało wcześniej książki. A książkę przeczytać też można.
 


Bardzo poszukiwany człowiek, USA, Niemcy, Wielka Brytania, 2014, reż. Anton Corbijn
John Le Carré, Bardzo poszukiwany człowiek, Sonia Draga 2009, 2014
 
 
5
5 (1)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>