
Nie milkną echa ostatniej konferencji podkomisji smoleńskiej, tutaj zwrócę uwagę na dwa aspekty: duże tąpnięcie polityczne i kilka bardzo ciekawych informacji technicznych, choć w tym drugim aspekcie nie dowiedzieliśmy się wiele nowego.
Nie milkną echa ostatniej konferencji podkomisji smoleńskiej, tutaj zwrócę uwagę na dwa aspekty: duże tąpnięcie polityczne i kilka bardzo ciekawych informacji technicznych, choć w tym drugim aspekcie nie dowiedzieliśmy się wiele nowego.
Ujawnione niedawno informacje o dziwnych podróżach rejestratora szybkiego dostępu QAR-ATM "wywołały do tablicy" zarówno producenta tego urządzenia oraz Piotra Lipca członka komisji Millera. Ich wypowiedzi dla Onetu to standardowy zestaw bagatelizowania i tłumaczenia, że "przecież nic sie nie stało". [1] Tłumaczenia te przywoływano często już od momentu samej katastrofy by ukryć kolejne skandale, nieścisłości i sprzeczności.
Nowa podkomisja smoleńska pracuje około miesiąca ale już z analiz istniejącej materiałów dokumentacji dowiedzieliśmy się kilku ciekawych rzeczy. Tutaj zwrócę uwagę na dwie sprawy. Po pierwsze, komisja Millera postanowiła się nie chwalić, że - niedługo po katastrofie smoleńskiej - producent silników tupolewa zalecił ich kontrolę w celu wykluczenia możliwości wady fabrycznej lub zmęczenia materiału w dyskach wirnika. Takich badań dla szczątków Tu-154M zniszczonego w Smoleńsku nigdy nie wykonano.
Piątkowy incydent z wybuchem opony w samochodzie przewożącym prezydenta Adrzeja Dudę nasuwa oczywiste skojarzenia ze Smoleńskiem. Chyba jednak bardziej poprawną analogią byłaby ta z incydentem w Gruzji, gdzie w listopadzie 2008 roku ostrzelano kolumnę przewożącą m.in. śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Zdaniem wielu analityków ten moment - a ściślej reakcje na ten incydent w Polsce - zdeterminował dalszy rozwój wypadków z finałem w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r.
W jednym ze swoich wcześniejszych wpisów podałem zestawienie liczby fragmentów samolotu znajdowanych po katastrofach PanAm 103 nad Lockerbie, T
13 października br. Dutch Safety Board (DSB) opublikowała końcowy raport przedstawiający przyczyny katastrofy Boeinga 777 lot MH17. Patrząc na profesjonalizm działań, procedury sekcji i identyfikacji ofiar, szybkość śledztwa, jakość i wszechstronność analiz dowodów rzeczowych, zakres symulacji komputerowych a nawet estetykę rekonstrukcji wraku i prezentacji tez końcowego raportu od smutnych skojarzeń ze śledztwem smoleńskim nie ma ucieczki.
Z opinii biegłych udostępnioną przez Naczelną Prokuraturę Wojskową wynika, że nagranie z kabiny pilotów, które kopiował zespół biegłych nie jest nagraniem z lotu Tu-154M nr 101 zniszczonego w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r. Lub też jest to oryginalne nagranie zniekształcone lub spreparowane. Świadczą o tym następujące fakty udokumentowane w raporcie biegłych:
Obchody kolejnej rocznicy katastrofy smoleńskiej generalnie przebiegały w tym roku poważnie i godnie. To efekt oddolnych ruchów społecznych. Pomimo obojętności, a często wrogości centralnej władzy wobec tego typu inicjatyw powstają miejsca, gdzie upamiętnia się poległych w Smoleńsku. Z drugiej strony krzyże z puszek browaru Lech, skrupulatne sprzątanie pamiątkowych zniczy i kwatów, a nawet okrzyki „chcemy Barabasza!” zdecydowanie wyszły z mody.