4 czerwca? Który 4 czerwca?

 |  Written by Rosemann  |  2
Dziś u mnie leje. A pamiętam, że 4 czerwca 1989 r. świeciło piękne słońce. Jeszcze piękniej zdawało się święcić dnia następnego, szczególnie w momencie, w którym wiadomo już było jak jest. Ale 5 czerwca, choć był bardziej radosny od 4, do historii nie przeszedł.

Ta dzisiejsza pogoda jest  trochę symbolem pamięci o tamtym czasie. Im później tym smutniej, by nie rzec parszywiej. I składa się na to nie jakiś gwałtowny a niezrozumiały w swych mechanizmach defekt pamięci,  a po prostu jej obrastanie. Obrastanie kontekstami, glosami, erratami i suplementami. Z 1990, z 1991, z 1992… I tak dalej.

Ale to moje pytanie, postawione w tytule to nie jest nawiązanie do tego, że wtedy słoneczko świeciło, radując serce, a dziś leje, odbierając znaczną część chęci do życia.

To, że skończyłem wcześniejszą wyliczankę kolejnych lat ma roku 1992 nie stało się przypadkiem. Właśnie tamten 4 czerwca miałem na myśli zestawiając go ze słonecznym i radosnym dniem wcześniejszym o trzy lata.

Tak, jak się nie da zaprzeczyć, że w 1989 r. zaczęła się kształtować III Rzeczpospolita, tak samo trudno przemilczeć, że 1992 rok nadał jej piętno, którego nie może się ona pozbyć do dziś. A może też nie chce?

W roku 1989 mogło się nam zdawać, że nasz świat jest dwubarwny, dwubiegunowy. I że jego magnetyzm odwraca się właśnie gwałtownie a  „Arktyka przegra”*. Że jesteśmy MY i są oni. I że teraz już oni nie muszą być pisani z dużej litery. Nareszcie…

W 1992 r., 4 czerwca, okazało się, że istnieje dodatkowo bardzo wiele odcieni szarości i że nie ma żadnych MY, a oni są liczniejsi niż nam się zdawało. I silniejsi niż byśmy chcieli.

Dziś, 4 czerwca A.D. 2014 wielu wydaje się, że Rzeczpospolita pękła 10 kwietnia 2010 r. Że dopiero od tego dnia istnieją „dwie Polski”, które patrzeć na siebie nie mogą. Być może wtedy akurat dotarliśmy do dna otchłani. Zbadaliśmy głębokość tego naszego własnego Rowu Mariańskiego.

Ale pękać zaczęło w 1992 r. Kiedy dość nagle odkryliśmy rysy tam, gdzie w żadnym wypadku ich się nie spodziewaliśmy.

Zrośnie się to, o ile jest to w ogóle możliwe, za kilka pokoleń, kiedy skończy się DLA WSZYSTKICH, ten nasz marsz ku Ziemi Obiecanej.

4 czerwca 1989 r. dał nam piękną iluzję demokracji. 4 czerwca 1992 r. jej nas pozbawił. Pokazując prawdziwe oblicze tego, co sami sobie w radosnym amoku sprawiliśmy.

W czerwcu 1992 r. okazało się, nawiązując do słów pewnego „miszcza” bon-motów, że stan zarybienia karpiami przekroczył wytrzymałość ekosystemu a karpie przegłosowały, że Wigilii nie będzie.
Usiłujemy dziś świętować to, że wygraliśmy. Wydarzenia roku 1992 sprawiają, że trudno teraz świętować bez zadawania sobie pytania, kto wygrał najbardziej. I jak to było możliwe.

W październiku 2012 r. byłem w moim mieście na koncercie Kultu. Kazik (niech mi wybaczy pan Kazimierz Staszewski tę poufałość, ale tak się go zwykło nazywać), przypomniał wtedy, że minęło 20 lat od zamachu stanu, który w tej naszej „wolnej Polsce” miał miejsce. To była zapowiedź piosenki, którą temu wydarzeniu poświęcił. A ja ją przypominam.**
 
*  polecam znakomity tekst G. Ciechowskiego i piosenkę „Republiki”
**
KULT - Panie Waldku [OFFICIAL VIDEO]


ilustracja pochodzi z: http://www.iceis.pl/nocna-zmiana/nocna-zmiana_nocnazmiana.jpg
Hun
5
5 (3)

2 Comments

Obrazek użytkownika Geolog1988

Geolog1988
4 czerwca 1987 roku urodził się mój starszy brat.
Przynajmniej on ma konkretny powód do świętowania tego dnia...

Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie! :-)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>