Święto świni, bandzior, senator i ksiądz

 |  Written by Krzysztof Karnkowski  |  18
W kwietniu tego roku, podążając atrakcyjnym najwyraźniej tropem Jerzego Urbana, senator Jan Filip Libicki zaapelował na swoim blogasku, by zrobić porządek z księdzem Małkowskim. Gdy podobny apel, dotyczący błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki wygłosił Urban, jego realizacją zajęła się ubecja. Do dziś nie wiemy, przez kogo dokładnie kierowana, ponieważ na wyjaśnieniu sprawy z przyczyn oczywistych nie zależy stronie zamieszanej, a z przyczyn, których możemy się jedynie domyślać – również kościelnej i postsolidarnościowej. Sprawę do dziś dzień drąży właściwie tylko Wojciech Sumliński, zresztą – przyjaciel księdza Stanisława Małkowskiego, który znowuż przyjaźnił się z księdzem Popiełuszką.

Bywam człowiekiem małej wiary i również w tym przypadku nie uwierzę, aby senator Libicki nie znał tych faktów i nie zdawał sobie sprawy z tego, jak zabrzmiał jego kwietniowy apel. Dziś, gdy jesteśmy kilka dni po napadzie na ks. Małkowskiego, od skojarzeń tym bardziej uciec się  nie da.

Niby wszystko jest jasne, a napastnik – znany. Były więzień, jak się okazuje jednak cały czas bandyta, któremu kapłan pomagał. Pomógł mu również w sobotę, dając drobną kwotę i ubrania. Pan Andrzej, zamiast wyjść i podziękować, księdza zwyzywał, pobił, zabrał pieniądze i telefon, a na koniec zagroził, że go spali, jeśli ten pójdzie na policję.  Od pożaru zginął już jeden ksiądz, zajmujący się pamięcią ks. Popiełuszki. To ksiądz Suchowolec, jeden z księży zdradzonych przez śpieszącą się do podpisania porozumień z komunistami solidarnościową opozycję.

Oczywiście pan Andrzej mógł zadziałać czysto spontanicznie, impulsywnie, kto wie, co takiemu facetowi w głowie siedzi. Ot, tak się wygodnie dla władzy złożyło, że jakiś bandzior napadł na niewygodnego księdza, twardego krytyka jej poczynań. I tak nigdy się nie dowiemy, czy był to przypadek, czy ostrzeżenie, więc na to ostatnie będzie wyglądać. Dla księdza Małkowskiego, a może i dla jego kolegi, który się za bardzo różnymi sprawami interesuje i za dużo książek pisze?

W Rosji na urodziny prezydenta nieznani sprawcy mordują nielubianą przez niego dziennikarkę. W Polsce senator świętuje na swoim Twitterze święto świni, a ktoś, kto pewnie nie jest stałym czytelnikiem jego bloga, robi porządek z księdzem, z którym chciał rozprawić się nasz pan polityk na wózku, obsługiwany poza kolejnością. Cywilizacja. Zupełnie inna.

http://niezalezna.pl/54072-senator-platformy-obywatelskiej-pora-zrobic-porzadek-z-ksiedzem-malkowskim
http://www.fronda.pl/a/ks-stanislaw-malkowski-pobity-i-okradziony,40991.html   
 
ed. img. SG
5
5 (9)

18 Comments

Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Oczywiście pan Andrzej mógł zadziałać czysto spontanicznie, impulsywnie, kto wie, co takiemu facetowi w głowie siedzi.


Oni wszyscy działają czysto spontanicznie i spontanicznie starają się spełniać życzenia swoich mocodawców. Z Cybą włącznie.
Libicki to wyjątkowo odrażająca postać. Cyniczne, pozbawione nawet śladowego sumienia, podłe indywiduum.
Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
To się chyba nazywa: "umieć sensownie zagospodarować drzemiący w nich potencjał".
Obrazek użytkownika ciociababcia

ciociababcia
Z relacji Księdza Małkowskiego wynika, że początkowo zachowywał się spokojnie (Andrzej bywał wcześniej w domu Księdza),  a dopiero przy wyjściu zmienił zachowanie. Tak jakby zdecydował się wykonać polecenie...

http://blog-n-roll.pl/pl/ks-stanis%C5%82aw-ma%C5%82kowski-pobity-i-okradziony-%E2%80%9Ejak-dasz-zna%C4%87-policji-ci%C4%99-zabij%C4%99-i-spal%C4%99%E2%80%9D-niezaleznapl#.U_yMJ6NhCy8

_________________
Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków

Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
dopiero przy wyjściu zmienił zachowanie. Tak jakby zdecydował się wykonać polecenie...

Z lektury relacji odniosłem takie samo wrażenie. Albo 1) sprawca pokonał wreszcie wewnętrzny opór przed skrzywdzeniem kogoś, kto był dla niego dobry, albo 2) wychodząc, uprzytomnił sobie konsekwencje swego nieposłuszeństwa wobec zleceniodawcy, albo 3) (wersja hi-tec) dostał jakiś sygnał ponaglający. 

Pozdrawiam,  

Waldemar Żyszkiewicz

Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
nasz pan polityk na wózku, obsługiwany poza kolejnością.

Jan Filip Libicki całą swoją polityczno-blogerską działalnością potwierdza zdroworozsądkową regułę, iż osoby niepełnosprawne z zasady nie nadają się do pełnienia ważnych funkcji publicznych. I mam tu na myśli bynajmniej nie jakieś, modne dziś, względy wizerunkowe, lecz wysoce prawdopodobne deficyty mentalne, osobowościowe, charakterologiczne lub emocjonalne. To samo zresztą odnosi się do przedstawicieli wszelkich mniejszości, którzy zazwyczaj nie potrafią przekroczyć progu solidarności wewnątrzgrupowej. I są przez to skłonni do nieuzasadnionego faworyzowania przedstawicieli własnego środowiska.

Oczywiście, od tej reguły (jak od każdej innej) zdarzają się wyjątki, ale casus Jana Filipa Libickiego z pewnością do nich nie należy.
 

Waldemar Żyszkiewicz

Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Faworyzowanie przedstawicieli własnego srodowiska? O Libickim, który występuje przeciwko osobom pokrzywdzonym przez los, odbierając im możliwość zaopatrywania się w bezpłatne leki i pouczającym rodziców niepełnosprawnych dzieci, że skoro im brakuje pieniędzy, to nikt im nie broni robić kariery w polityce, ostatnie chyba, co można powiedzieć, to - że faworyzuje przedstawicieli własnego środowiska.
Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
...wykłucza sama niepełnosprawność, a nie zbyt mocna identyfikacja z niepełnosprawnymi. Dla senatora z Poznania grupą odniesienia są najwyraźniej politycy PO, może senatorowie, może ludzie sukcesu. Na pewno nie ludzie na granicy ubóstwa, upośledzeni, chorzy czy pokrzywdzeni przez los. Przecież jego samego los (przynajmniej w wymiarze społecznym) raczej faworyzuje.

PS są przez to skłonni do nieuzasadnionego faworyzowania przedstawicieli własnego środowiska.

Faworyzowanie przedstawicieli swego środowiska, to całkiem coś innego niż faworyzowanie swego środowiska in gremio. Feministki, wbrew nazwie oraz głoszonej ideologii, nie faworyzują wcale kobiet jako takich, lecz pod egidą feminizmu swoim kumpelom załatwiają synekury.

Pozdrawiam,

Waldemar Żyszkiewicz

Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Nie tylko nie jestem w stanie zgodzić się z Pańską karkołomną tezą, iż " osoby niepełnosprawne z zasady nie nadają się do pełnienia ważnych funkcji publicznych" ... z uwagi na "wysoce prawdopodobne deficyty mentalne, osobowościowe, charakterologiczne lub emocjonalne", ale stanowczo protestuję przeciwko opinii tak krzywdzącej i pozbawionej wszelkich sensownych podstaw.
Absurdem jest twierdzić, że kalectwo fizyczne musi iść w parze z deficytami natury psychicznej.
Skąd Pan powział takie przekonanie? Z iloma niepełnosprawnymi ma Pan na co dzień kontakt?
Nie zna Pan ludzi niepełnosprawnych, a jednak utalentowanych, pełnych radości zycia, działających społecznie, pomagających innym?

Pomijając już wysoce nieetyczną wymowę tego Pańskiego stwierdzenia, stosując taki tok myślenia, jaki zaprezentował Pan wobec "własnych środowisk", powinniśmy dojść do wniosku, że ważnych funkcji nie powinni pełnić także lekarze, prawnicy,  działacze społeczni i cała masa innych zawodów (bo będą działać wyłącznie w interesie własnych środowisk, a nie w interesie pacjentów, klientów czy podopiecznych). To chyba niezupełnie tak? Każdy zna najlepiej  własne środowisko i jeśli może wpływac na polepszenie jego sytuacji, to najpewniej będzie to robił, ale funkcje publiczne obligują także do przyjęcia szerszej perspektywy. W czym niby osoba niepełnosprawna miałaby być gorsza od lekarza, prawnika czy działacza społecznego?

Sądzę, że wielu głosujących na Libickiego liczyło na to, że osoba, kóra sama jest doświadczona przez los, ma lepszą orientację w kwestii barier i ograniczeń, na jakie napotykają ludzie starzy, chorzy i niepełnosprawni. W tym sensie dobrze byłoby, gdyby mieli oni swego przedstawiciela
upominającego się o ich prawa. Stara to bowiem prawda, że zdrowy chorego, a syty głodnego nie zrozumie. Okazuje się, że głosowali niewłasciwie. Czy sposób istnienia Libickiego mówi coś o niepełnosprawnych? Nie. On mówi wyłącznie o samym Libickim.
Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
ależ wolno się Pani nie zgadzać ze mną. Mam nadzieję, że wolno i mnie nie zgadzać się z Panią.
Chyba jednak nie, bo Pani stanowczo protestuje. Ale to sformułowanie o "stanowczym proteście" przeciwko jakimś moim opiniom, choćby i nietrafnym, pachnie trochę nietolerancją, nie uważa Pani?

Oczywiście, mogę się mylić i mogę kompletnie nie mieć racji. Ale jeśli to Pani nie ma racji? Bierze Pani pod uwagę taki wariant?

Obawiam się, że mimowolnie i bezwiednie ulega Pani propagandowym tezom politpoprawności, które zamiast "niepełnosprawny" (a broń Boże, kaleka) nakazują używać terminu "sprawny inaczej".
Ale prosta denominacja (bo to jest tylko denominacja) nie zmieni cech, nie doda walorów, nie przysporzy atutów. Niepełnosprawny - znaczy pozbawiony jakichś właściwych znacznej większości przymiotów. A tradycyjna mądrość ludzkich społeczeństw sprawy ogółu nakazywała powierzać w najlepsze ręce.

Być może jednak Pani oburzenie ma źródła po drugiej stronie ideowego continuum. Więc żeby krótko rzecz załatwić: kapłanem (w Kościele katolickim) może zostać mężczyzna bez defektów. Co znów nie daje pełnych gwarancji (pominę aktualne kazusy), ale wynika z zaleceń tzw. postawy ostrożnościowej. Przy wszelkich możliwych uczuciowych i duchowych walorach takich osób, nie wyobrażam sobie jednak np. wysokiego hierarchy (biskupa, kardynała czy papieża) z poważnym upośledzeniem umysłowym. Pani sobie wyobraża?

Ellenai, pisze Pani: Absurdem jest twierdzić, że kalectwo fizyczne musi iść w parze z deficytami natury psychicznej. Jasne, że to absurd, bo nie musi. Ale ja napisałem coś innego: mam tu na myśli bynajmniej nie jakieś, modne dziś, względy wizerunkowe, lecz wysoce prawdopodobne deficyty mentalne, osobowościowe, charakterologiczne lub emocjonalne. A więc coś innego niż Pani mi przypisuje.

Pani pyta, ilu znam niepełnosprawnych... Liczba znanych przypadków (w jedną czy drugą stronę) nie jest argumentem rozstrzygającym. Postawa ostrożnościowa (wypraktykowana przez ludzkość w ciągu stuleci) nakazuje po prostu unikać zbędnego ryzyka. Jest wielu niepełnosprawnych szczęśliwych (choćby podopieczni ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego), ale przecież nikt nie widzi w nich kandydatów do senatu RP.

Myślę, że przeczytała Pani mój komentarz zbyt emocjonalnie. Mówiąc o mniejszościach, nie miałem na myśli środowisk zawodowych, lecz mniejszości etniczne, a przede wszystkim tak lansowane dziś mniejszości dewiacyjne. Przy próbach kształtowania rzeczywistości społecznej, trzeba odróżniać szlachetne wizje (jak być powinno) od realności, która skrzeczy. Nie należy obrażać się na prawdę. Oprócz Libickiego, jest jeszcze chyba ze dwóch niepełnosprawnych w sejmie, do których ich własne środowiska mają poważne pretensje. Kiedyś o tym pisałem.

Wie Pani, są ludzie jak Janina Ochojska, ale są też inni jak Oscar Pistorius, olimpijczyk. I co, zrobimy go senatorem?

Pisze Pani: Czy sposób istnienia Libickiego mówi coś o niepełnosprawnych? Nie. On mówi wyłącznie o samym Libickim. Odpowiem: Libicki jest, jaki jest, pełen kompensacyjnej pychy,
urazów i tupetu, dlatego że jest niepełnosprawny. Nie mówimy, że wszyscy są tacy, ale że tacy się często zdarzają, dlatego zbiorowość ma prawo bronić się przed oddaniem władzy w niewłaściwe ręce.

Pozdrawiam,

Waldemar Żyszkiewicz

Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Proszę mi nie opowiadać o mądrości ludzkich społeczeństw. One bardzo często za te - jak Pan to określa - najlepsze ręce, uważały ludzi wcale nie młodych i najbardziej sprawnych fizycznie, ale starców, mniej sprawnych fizycznie, ale za to wyposażonych w mądrość i doświadczenie życiowe. Proszę nie tworzyć fikcji na potrzeby argumentowania niepoważnych tez.
Przykład z hierarchą kościelnym kompletnie nietrafiony. Nie postulowałam powierzania odpowiedzialnych funkcji osobom upośledzonym umysłowo, podobnie jak nie oczekuję od nich wykonywania zawodu lekarza czy prawnika albo gry na skrzypcach od osoby, która postradała ręce.
Nie widzę natomiast żadnego powodu, by osoba bez rąk nie mogła być np. politykiem.
Bądźmy poważni. Nie na ten temat toczymy spór, ale - PRZYPOMINAM - na temat Pańskiej tezy, że kalectwo fizyczne łączy się z niedostatkami charakterologicznymi, osobowościowymi etc.


Wie Pani, są ludzie jak Janina Ochojska, ale są też inni jak Oscar Pistorius, olimpijczyk. I co, zrobimy go senatorem?
Dokładnie o to mi chodziło. Własnie dlatego, że są takie osoby jak Ochojska, a ja sama znam takich osob jeszcze co najmniej kilka, uważam, że Pańskie generalizacje są nie tylko krzywdzące takie osoby, ale i pozbawione oparcia w rzeczywistości. A Pistorius…  nie sądzę, by  miał lepszy charakter, gdyby mu odrosły nogi.


Odpowiem: Libicki jest, jaki jest, pełen kompensacyjnej pychy,
urazów i tupetu, dlatego że jest niepełnosprawny.

Tego Pan nie może wiedzieć czy powodem jego paskudnego charakteru jest kalectwo. Całkiem prawdopodobne, że jako osoba w pełni sprawna fizycznie, miałby taki sam charakter.
Mało Pan widzi wokół w pełni sprawnych fizycznie kanalii?
 
Przepraszam, ale nie będę dalej ciągnąć już tej rozmowy. Dokładnie czuję, że Pana nie przekonam.
Pozostaje mi życzyć Panu zawsze pełni zdrowia.
 
Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
...ale nie mogę się zgodzić na przypisywanie mi poglądów, których nie podzielam.

Owszem, przywódcami bywali zwykle najbardziej doświadczeni starcy, jednak starości nie traktowano jako niepełnosprawności. I ja jej tak nie traktuję, więc całkiem nietrafnie przypisuje mi Pani utożsamianie "najlepszych rąk" z ludźmi młodymi. Nb. Libicki junior jest akurat dość młody.

Proszę mi nie opowiadać o mądrości ludzkich społeczeństw (...) Proszę nie tworzyć fikcji na potrzeby argumentowania niepoważnych tez...

Proszę wybaczyć, ale ani to grzeczna, ani przekonująca formuła polemiczna.

Przykład z hierarchą kościelnym kompletnie nietrafiony. Nie postulowałam powierzania odpowiedzialnych funkcji osobom upośledzonym umysłowo,

Nie rozumiem, dlaczego pojęcie niepełnosprawności zawęża Pani tylko do fizycznego
kalectwa. Ale właśnie nawet fizyczne kalectwo uniemożliwia wyświęcenie na kapłana.
I nie ja ustalałem te reguły, tylko je przypominam.

Nie widzę natomiast żadnego powodu, by osoba bez rąk nie mogła być np. politykiem.
Bądźmy poważni.


Choćby dlatego, że polityk musi podpisywać dokumenty. Właśnie, bądźmy poważni. Wyobraża sobie Pani skutecznego polityka, którego trzeba wspomagać w zakresie elementarnych czynności fizjologicznych?

Własnie dlatego, że są takie osoby jak Ochojska, a ja sama znam takich osob jeszcze co najmniej kilka, uważam, że Pańskie generalizacje...

Ale Pani generalizacje są uprawnione ze względu na znajomość kilku takich osób? A jeśli tych,
których Pani nie zna, jest więcej? Bądźmy poważni: indukcja nie jest dobrym sposobem argumentowania w sprawie przyjmowanych (lub odrzucanych) zasad. Poza tym, ja nie generalizuję, wiem, że są różne formy i stopnie upośledzenia. Przypominam jedynie, że strategia ostrożnościowa wymaga przyjrzenia się najsłabszemu ogniwu, najsłabszemu przęsłu...

Pistoriusowi wyrządzili krzywdę ci, którzy w ramach zacierania różnic dopuścili człowieka na hi-tec protezach do konkurowania w IO ze zwykłymi biegaczami. I chyba tego właśnie nie wytrzymał.

Pan nie może wiedzieć czy powodem jego [Libickiego] paskudnego charakteru jest kalectwo. Całkiem prawdopodobne, że jako osoba w pełni sprawna fizycznie, miałby taki sam charakter.
Mało Pan widzi wokół w pełni sprawnych fizycznie kanalii?


Sprawnych fizycznie kanalii jest oczywiście więcej, bo sprawnych fizycznie osób jest znacznie więcej (więc o tym przesądza rachunek prawdopodobieństwa). Czy sprawny Libicki miałby równie
paskudny charakter? Może, tyle że, pisząc o niepełnosprawności senatora JFL, wcale nie mam głównie na myśli faktu, że on porusza się na wózku inwalidzkim, ale raczej sposób rozumowania i widzenia świata, jaki ujawnia na swym blogu w S24.

Życzenia zdrowia w całej rozciągłości odwzajemniam,

Waldemar Żyszkiewicz

Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Reasumując - dla lepszego zrozumienia Pańskich poglądów:
1. osoby niepełnosprawne z zasady nie nadają się do pełnienia ważnych funkcji publicznych
2. osoby niepełnosprawne fizycznie z zasady posiadają też deficyty mentalne, osobowościowe, charakterologiczne lub emocjonalne
3. bywają nieliczne wyjątki od tej zasady, które jej jednak nie zmieniają, w myśl powiedzenia, że wyjątek potwierdza regułę
4. osoby upośledzone ruchowo oraz osoby upośledzone intelektualnie należy traktować identycznie - jako nie nadające się  do pełnienia żadnych publicznych funkcji

Wniosek nie sformułowany wprost, ale wynikający z powyższych: jeśli osoba niepełnosprawna posiada jakieś deficyty mentalne, osobowościowe, charakterologiczne lub emocjonalne, to są one wynikiem własnie jej niepełnosprawności, natomiast tylko w przypadku osób z pełną fizyczną sprawnością analogiczne deficyty wynikają z innych przyczyn.
Ergo - Libicki jest klasycznym, niejako wzorcowym przypadkiem człowieka niepełnosprawnego, a Ochojska jest rzadkim odstępstwem od tej normy.
 
pisząc o niepełnosprawności senatora JFL, wcale nie mam głównie na myśli faktu, że on porusza się na wózku inwalidzkim, ale raczej sposób rozumowania i widzenia świata, jaki ujawnia na swym blogu
Błąd logiczny.  Zgodnie z Pana stwierdzeniem - patrz pkt.2, sposób rozumowania i widzenia świata JFL wynika bezpośrednio z faktu poruszania się na wózku inwalidzkim.


To, co miałam na ten temat do powiedzenia, wlaściwie już powiedziałam. Tutaj jedynie chcę dodać niejako aneks do moich wcześniejszych wypowiedzi:

Homer - niewidomy
Ludwig van Beethoven - utrata słuchu
Henri de Toulouse-Lautrec  - karłowatość, deformacja głowy, trudności z poruszaniem się
Ray Charles, Stevie Wonder i Andrea Bocelli - niewidomi
Stephen William Hawking – słynny brytyjski naukowiec (astrofizyk,  kosmolog,  fizyk teoretyk),  całkowicie sparaliżowany, porozumiewający się  przez syntezator mowy
David Blunkett - minister spraw wewnętrznych w rządzie Tony'ego Blaira, niewidomy
Admirał Nelson  - bez prawej ręki, niewidomy na jedno oko
Prezydent Franklin Delano Roosevelt  -  kaleka poruszający się na wózku inwalidzkim
John F. Kennedy - cierpiący na  chorobę Addisona, po kilku operacjach kręgosłupa, nosił gorset ortopedyczny, codziennie musiał zazywać silne srodki przeciwbólowe
Jan Paweł II - Po zamachu w 1981 roku nie był już w pełni sprawny, przeszedł kilka trudnych operacji, do tego doszła postępująca choroba Parkinsona (przebieg choroby wieloletni i postępujący, mimo skrupulatnego leczenia  doprowadza do inwalidztwa). Od 2003 roku jego stan nie pozwolił mu już poruszać się w pozycji stojącej, więc pokazywał się publicznie wyłącznie siedząc. Już od roku 2000 pojawiły się głosy, że powinien zrezygnowac z pontyfikatu. Niektóre z nich brzmią jeszcze dzisiaj. Na przykład Charles J. Reid , profesor prawa kanonicznego i prawa cywilnego na Katolickim Uniwersytecie Ameryki w Waszyngtonieuważa, że powinno się to stać już około  1995 roku.

Nie wiem - być może dokonuje Pan jakiegoś dodatkowego rozgraniczenia pomiedzy osobami niepełnosprawnymi od urodzenia, a osobami, które nabyły tę niepełnosprawność później. Trudno jednak jest się tego domyślić z Pańskich dotychczas postawionych tez.

Na sam koniec dodam, że gdyby Pan ograniczył się wyłącznie do przypadku JFL, a nie dokonywał nieuprawnionych generalizacji, najpewniej bym się z Panem zgodziła. Libicki bowiem jest niepełnosprawny skutkiem porażenia mózgowego, a ta choroba w różny sposób uszkadza mózg, powodując nie tylko zaburzenia ruchowe, ale także - nie zawsze, acz często - zaburzenia w rozwoju umysłowym i w zachowaniach, a jej objawy mogą być częściowo powiązane także z autyzmem, który wszak upośledza interakcje społeczne i komunikację. Być może więc w jego przypadku choroba nałożyła się lub wręcz wygenerowała niedostatki mentalne, charakterologiczne i emocjonalne.
 
Natomiast co do oceny solidarności wewnątrzgrupowej mniejszości, po Pana doprecyzowaniu, iż chodzi o mniejszości etniczne oraz  w szczególności mniejszości nazwane przez Pana dewiacyjnymi, to nasze zdania są podobne.
 
Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
...postawienia na swoim. Dlaczego chce mnie Pani przekonywać do swoich opinii, zamiast pozostać przy własnych i mnie pozwolić na to samo?

Niby Pani czyta, co piszę, niby cytuje, a potem z pełną dezynwolturą (cztery punkty dla lepszego zrozumienia) interpretuje po swojemu moje słowa, żeby zakrzyknąć z tryumfem: O, błąd logiczny! Po czym, kilkadziesiąt zdań później (dziękuję za przypomnienie Beethovena:) pisze Pani o Libickim to samo, co ja, ale oczywiście już bez błędu logicznego. (Bo ostatecznie okazuje się, że to jednak porażenie mózgowe odpowiada za różne niedobory JFL, a nie po prostu zły charakter, jak Pani pisała uprzednio). 

Próbowała Pani z bezrękim politykiem... I co? Teraz o nim ani słowa, za to zachodzi mnie Pani od Bocellego i Kennedyego... Proszę sobie darować, bo będę musiał znowu zauważyć, że miesza Pani upośledzenia i kalectwa wrodzone lub nabyte we wczesnym dzieciństwie, które w dużej mierze wpływają na całe doświadczenie osobnicze i często deformują, tj. czynią innymi od innych ludzi, takie jednostki. Ubytek sprawności w ciągu długiego życia, spowodowany wypadkami, wiekiem, schorowaniem etc. to jest, choć nie chce Pani tego dostrzec, całkiem inna kategoria.
 
A już porównywanie kazusu Libickiego z JP2 po postrzale Agcy to naprawdę jakieś horrendum. I po co to? Żeby postawić na swoim? Nie spodziewałbym się tego po Pani.

gdyby Pan ograniczył się wyłącznie do przypadku JFL, a nie dokonywał nieuprawnionych generalizacji, najpewniej bym się z Panem zgodziła.

A więc teraz marsz rakiem? Może należało zacząć od spokojnej lektury tego, co napisałem. Nie tracilibyśmy czasu na jałowe spory. Pisałem o Libickim, tylko o Libickim, nie posunąłem się do opisu etiologii jego problemów, wskazałem tylko, że można uzasadnienie mych słów znaleźć w jego zapisach blogowych. Sapienti sat.

Nie robiłem typologii upośledzeń i kalectw, wiadomo, przypadki bywają bardzo zróżnicowane, procesy egzystencjalnych następst niepełnosprawności są dynamiczne, często zaskakujące, praktycznie nieprzewidywalne. Dlatego zdrowy rozsądek - może lepiej common sense, czyli mądrość wielu ludzkich pokoleń, ucukrowana także w Kościele katolickim - przy decyzjach dotyczących dobra wspólnego nakazuje daleko posuniętą ostrożność, która m.in. wyrażała się w dyrektywie niepowierzania ważnych dla społeczności funkcji w ręce osób z utrudnieniami.

Taka była reguła, dziś przez postępowców (niekoniecznie w dobrej wierze) rugowana. Oczywiście, zdarzały się wyjątki, o czym też pisałem.

To wszystko - sformułowane lapidarniej, bo to portalik blogerski, nie katedra uniwersytecka - było w pierwszych dwóch komentarzach. Gdyby Pani tylko spokojnie je przeanalizowała, ewentualnie dopytała się o wykładnię, zamiast ostro protestować przeciwko nieetycznym poglądom, mielibyśmy oboje więcej czasu na pożyteczniejsze zajęcia niż to starcie.

Nie jest moją ambicją narzucenie komukolwiek moich opinii. Owszem, uzewnętrzniam je, próbuję argumentować i pozostawiam innym wolną wolę w zakresie ich uznawania będź nie. Nie lubię, gdy ktoś (nawet w dobrej wierze) próbuje mnie ustawić w roli czarnego luda, jeszcze zanim zadał sobie trud dotarcia do sensu moich słów.  

Łączę stosowne wyrazy,

Waldemar Żyszkiewicz

Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
A raczej nietrafnie interpretuje powody, dla których z Panem rozmawiam.
Zgodnie z Pańskim postulatem, by każde z nas mogło pozostać przy swojej opinii, rezygnuję z odpowiedzi na Pański ostatni komentarz.
Obrazek użytkownika JaN

JaN
Znałem wiele osób niepełnosprawnych i muszę przyznać że wiele razy spotkałem się z poglądem tych osób że z powodu inwalidztwa im się należy o wiele więcej przywilejów niż normalnym zdrowym osobom. Nie chodziło tu o wyrównanie szans ale o wyraźne przywileje ponad przeciętne. Przypominam że Libicki wywalczył sobie 6 tysięcy miesięcznie dodatku na opiekuna który ma go wozić na wózku. Nie martwi się natomiast że takie opiekunowie dorosłych osób niepełnosprawnych nie mogą dostać nawet grosza zasiłku jeśli ich dochód przekracza 623 zł/os. w rodzinie. W jego przypadku nawet określenie - bydlę jest obraźliwe (dla bydląt). 
Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
"Znałam wiele osób w pełni sprawnych i muszę przyznać, że wiele razy spotykałam sie z poglądami tych osób, że z różnych powodów należy im się o wiele więcej niż innym. Nie chodziło tu o wyrównanie szans, ale o wyraźne przywileje."

Niektórzy z nich uważali np. ze nie muszą ustępowac w tramwaju czy autobusie miejsca osobom starszym, ponieważ też kupują bilet (na ogół droższy, bo renciści czy emeryci maja prawo do zniżki) i w związku z tym mają pełne prawo zajmowac miejsca siedzące. Inni z kolei uważają, że emeryci i renciści pozostają na ich utrzymaniu i nie powinni narzekać na zbyt niskie świadczenia, a cieszyc się, że w ogóle je mają. Moim zdaniem Libicki - sprawny czy też niepełnosprawny - jest dokładnie takim samym - jak Pan to nazwał - bydlęciem.
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
zatacza coraz szersze kręgi i może dotknąć każdego z nas. Oby ksiądz Małkowski wytrwał!

Więcej notek tego samego Autora:

=>>