Minęło już 20 lat od czasów, gdy aborcja była głównym tematem w polskiej polityce. Kiedy w 1993 roku zaostrzono przepisy antyaborcyjne, doszło do potężnej aktywizacji społecznej środowisk lewicowych i centrolewicowych. Politycy, ludzie kultury, artyści wzywali do przeprowadzenia referendum, w którym Polacy mieliby wypowiedzieć się w sprawie legalności przerywania ciąży. Zespoły rockowe nagrywały piosenki o katolickiej hipokryzji i restrykcyjnych przepisach, ukazywały się też kasety z udziałem czołowych wykonawców tamtego okresu, z których dochód wspierać miał kampanię na rzecz referendum. Do parlamentu złożono wreszcie wniosek o jego przeprowadzenie, pod którym podpisało się 1,7 miliona osób, nie został on jednak rozpatrzony. Ówczesna większość sejmowa po obaleniu rządu Jana Olszewskiego i zablokowaniu lustracji w inny sposób wykazać musiała w oczach wyborców swą przynależność do centroprawicy i prawicy oraz przywiązanie do chrześcijańskich wartości.
Z referendalnego pospolitego ruszenia nie powstał jednak żaden ruch społeczny. Kolejne związane z nim ważne postacie życia politycznego stopniowo łagodziły swoje stanowisko, lub przestawały interesować się tematem. W 1995 roku Aleksander Kwaśniewski w kampanii wyborczej deklarował poparcie dla dopuszczenia aborcji z tzw. względów społecznych, jednak jako prezydent ograniczył się do deklarowania przywiązania do kompromisu aborcyjnego, czyli zapisanego w ustawie z 1993 roku zakazu z trzema wyjątkami, by w 2004 roku zapowiedzieć wręcz zawetowanie ewentualnego rozszerzenia listy wyjątków o przyczyny społeczne. Po drodze jednak, w 1996 roku, postkomuniści zliberalizowali ustawę antyaborcyjną, dopuszczając jako wystarczający powód zabicia dziecka ciężką sytuację materialną rodziny. Zmiana ta została jednak zakwestionowana przez Trybunał Konstytucyjny. Później SLD dyskusja o aborcji nie była już na rękę, lewica potrzebowała bowiem poparcia Kościoła w sprawie wejścia Polski do Unii Europejskiej. Wreszcie przyszedł rok 2005 – wielkie narodowe rekolekcje po śmierci Jana Pawła II i wielka wyborcza wygrana partii, które deklarowały przynależność do obozu prawicy. Od tamtej pory, nie licząc coraz bardziej wyalienowanych i coraz mniej poważnie traktowanych feministek, nie zgłaszano już właściwie postulatu zmian przepisów w kierunku szerszej dopuszczalności przerywania ciąży.
O ile jeszcze w roku 1993 liberałowie mogli liczyć na wygraną (jakkowiek zapewne niewielką przewagą głosów) w referendum dotyczącym dopuszczalności zabijania dzieci nienarodzonych, o tyle w późniejszych latach spadło społeczne przyzwolenie dla aborcji. Choć większa część społeczeństwa według różnych badań akceptuje wyjątki zawarte w obowiązujących przepisach (zwłaszcza te dotyczące zdrowia i życia matki), coraz więcej osób podpisuje się pod zdaniem, że w każdym przypadku aborcja jest absolutnym złem. Wreszcie – zapewne dzięki nagłośnieniu tego tematu – coraz więcej osób przeciwna jest pozbawianiu życia dzieci, które mogą urodzić się chore. Tendencja jest wyraźna, podkreśla ją dodatkowo fakt większego konserwatyzmu obyczajowego młodszego pokolenia, które ma większą od swoich rodziców czy dziadków świadomość moralnego wymiaru przerywania ciąży. Nie zapominajmy o tym, że w czasach PRL, zwłaszcza przed pontyfikatem Jana Pawła II, przyzwolenie społeczne dla aborcji było o wiele większe, niż obecnie i ślad tego myślenia znajdziemy w poglądach części starszych respondentów.
Mimo tego, wśród sporej części prawicy, przez lata żywa pozostawała obawa przed ruszeniem kompromisu z 2003 roku. Charakterystyczna dla tego sposobu myślenia była wypowiedź Jarosława Gowina, wówczas jeszcze ministra sprawiedliwości w rządzie Platformy Obywatelskiej, z 2012 roku – „Nie można nikogo zmuszać do heroizmu; jeśli w tej kadencji wahadło wychyliłoby w prawo, to w następnej poszłoby radykalnie w lewo”. Nawet w 2007 roku, w ostatnich miesiącach rządów Prawa i Sprawiedliwości, nie udało się wpisać do konstytucji zapisu i ochronie życia od poczęcia. Już wówczas przeciwko takiej zmianie była większość posłów Platformy Obywatelskiej.
Niecały rok temu media, przede wszystkim tygodnik „Wprost” piórem Magdaleny Rigamonti, rozpętały nagonkę na dyrektora warszawskiego szpitala im. Świętej Rodziny, Bogdana Chazana, który, powołując się na klauzulę sumienia, odmówił wykonania aborcji. Chazan, jak dziś wiemy, z naruszeniem przepisów stracił stanowisko, zaś w przyjaznym dotąd życiu szpitalu znów zaczęto przerywać ciąże. W marcu doszło tam do szeroko opisywanego dramatu: w wyniku nieudanej aborcji na świat przyszło żywe dziecko, któremu nie udzielono pomocy, przez co zmarło w męczarniach. Sprawa zbulwersowała opinię publiczną, trwają procedury kontrolne, zaś kościół ustami kardynała Nycza zakwestionował zasadność utrzymywania patronatu św. Rodziny nad placówką. W tych dramatycznych okolicznościach powraca dyskusja o prawie do życia dzieci chorych. „(…)nie ma żadnego powodu, aby zabijać dziecko, które jest chore. Przeciwnie, wymaga z naszej strony większej pomocy. Także nie ma powodu, by zabijać dziecko chorej matki – mówił w TVP Bogdan Chazan. – Nie może funkcjonować samodzielnie poza organizmem matki, ale to nie oznacza, że matka jest panem życia i śmierci tego dziecka.”
Oficjalnie Prawo i Sprawiedliwość zapowiada zajęcie się społecznym projektem ustawy całkowicie zakazującym aborcji, zgłoszonym przez obrońców życia, nieoficjalnie jednak słyszy się, że rządząca partia obawia się potencjalnego sporu wokół tego tematu i próbuje doprowadzić do wycofania inicjatywy. Nie rozstrzygając, ile prawdy jest w tych informacjach, warto napisać, że obawy te wydają się dziś niezrozumiałe. Klimat społeczny sprzyja zmianie, zwłaszcza, jeśli zachowane zostaną te elementy dotychczasowych rozwiązań, które nie budzą większych zastrzeżeń, czyli ograniczenia dotyczące zagrożenia życia matki. Zajęcie jasnego stanowiska przeciw zakazowi aborcji nie będzie na rękę ani zawsze lawirującej w tej sprawie Platformie Obywatelskiej, ani też, z podobnych powodów, działaczom KOD, choć być może część z nich włączy proaborcyjną retorykę w swoje działania. Co więcej, w dzisiejszym sejmie całkiem możliwe wydaje się zebranie większości konstytucyjnej, która zapisze w ustawie zasadniczej to, czego nie udało się do niej dodać 9 lat temu. Może więc warto zaryzykować?
Ryzyko, którego w swoim czasie tak mocno obawiał się Gowin, dziś wydaje się znikome. Chociaż Adrian Zandberg z Partii Razem na Twitterze pisze „Zmuszanie kobiet do rodzenia ciężko upośledzonych płodów to barbarzyństwo. Włos się jeży na głowie, że min zdrowia jest rozważający to talib”, nic nie wskazuje na to, by w ciągu najbliższych kilku lat lewica, stara lub młoda, uzyskała w Polsce władzę. Nie sprzyjają temu ani nastroje społeczne, ani sytuacja w Europie. Kryzys imigracyjny i zagrożenie terroryzmem nie wyniosą do władzy partii, które jedynej recepty upatrują w jeszcze większym brnięciu w niesprawdzone i skompromitowane rozwiązania, multikulturowość i polityczną poprawność. Jeżeli zaś kiedyś doczekamy się triumfalnego powrotu do władzy zwolenników mordowania „ciężko upośledzonych płodów”, na ich działania ustawodawcze utrzymywanie bądź zaostrzanie dzisiejszych przepisów nie będzie miało wpływu. Do tego czasu można jednak uratować niejedno życie.
Tekst ukazał się we wczorajszym wydaniu Gazety Polskiej Codziennie. W wydaniu prasowym omyłkowo przypisałem słowa Bogdana Chazana ministrowi zdrowia Konstantemu Radziwiłłowi.
PS. Sama informacja, ze napisałem tekst, w którym namawiam posłów do "zamachu na kompromis aborcyjny" wywołała na Twitterze lawinę uwag krytycznych. W większości dotyczą spraw, które poruszam w tekście. Cóż, już wiem, że całkiem sporo osób jest skłonne warunkowo zawiesić funkcjonowanie piątego przykazania, gdyż to zły moment, a potem przyjdą straszni lewacy. Jak napisałem w tekście - nie wierzę, by ludzie w zamian za większy dostęp do aborcji wybrali partie proimigranckie. Ja niestety, poza jednym przypadkiem uwzględnionym również w projekcie społecznym - nie widzę pola do negocjacji. Niestety - lub jak kto woli, na szczęście, nie ja będę głosował nad tą ustawą. Mam natomiast prawo i obowiązek wypowiadać się na ten temat zgodnie ze swoim sumieniem.
PS2. Na zdjęciu osoby, zbierające się przed protestem na przeciwko szpitala na Madalińskiego.
Z referendalnego pospolitego ruszenia nie powstał jednak żaden ruch społeczny. Kolejne związane z nim ważne postacie życia politycznego stopniowo łagodziły swoje stanowisko, lub przestawały interesować się tematem. W 1995 roku Aleksander Kwaśniewski w kampanii wyborczej deklarował poparcie dla dopuszczenia aborcji z tzw. względów społecznych, jednak jako prezydent ograniczył się do deklarowania przywiązania do kompromisu aborcyjnego, czyli zapisanego w ustawie z 1993 roku zakazu z trzema wyjątkami, by w 2004 roku zapowiedzieć wręcz zawetowanie ewentualnego rozszerzenia listy wyjątków o przyczyny społeczne. Po drodze jednak, w 1996 roku, postkomuniści zliberalizowali ustawę antyaborcyjną, dopuszczając jako wystarczający powód zabicia dziecka ciężką sytuację materialną rodziny. Zmiana ta została jednak zakwestionowana przez Trybunał Konstytucyjny. Później SLD dyskusja o aborcji nie była już na rękę, lewica potrzebowała bowiem poparcia Kościoła w sprawie wejścia Polski do Unii Europejskiej. Wreszcie przyszedł rok 2005 – wielkie narodowe rekolekcje po śmierci Jana Pawła II i wielka wyborcza wygrana partii, które deklarowały przynależność do obozu prawicy. Od tamtej pory, nie licząc coraz bardziej wyalienowanych i coraz mniej poważnie traktowanych feministek, nie zgłaszano już właściwie postulatu zmian przepisów w kierunku szerszej dopuszczalności przerywania ciąży.
O ile jeszcze w roku 1993 liberałowie mogli liczyć na wygraną (jakkowiek zapewne niewielką przewagą głosów) w referendum dotyczącym dopuszczalności zabijania dzieci nienarodzonych, o tyle w późniejszych latach spadło społeczne przyzwolenie dla aborcji. Choć większa część społeczeństwa według różnych badań akceptuje wyjątki zawarte w obowiązujących przepisach (zwłaszcza te dotyczące zdrowia i życia matki), coraz więcej osób podpisuje się pod zdaniem, że w każdym przypadku aborcja jest absolutnym złem. Wreszcie – zapewne dzięki nagłośnieniu tego tematu – coraz więcej osób przeciwna jest pozbawianiu życia dzieci, które mogą urodzić się chore. Tendencja jest wyraźna, podkreśla ją dodatkowo fakt większego konserwatyzmu obyczajowego młodszego pokolenia, które ma większą od swoich rodziców czy dziadków świadomość moralnego wymiaru przerywania ciąży. Nie zapominajmy o tym, że w czasach PRL, zwłaszcza przed pontyfikatem Jana Pawła II, przyzwolenie społeczne dla aborcji było o wiele większe, niż obecnie i ślad tego myślenia znajdziemy w poglądach części starszych respondentów.
Mimo tego, wśród sporej części prawicy, przez lata żywa pozostawała obawa przed ruszeniem kompromisu z 2003 roku. Charakterystyczna dla tego sposobu myślenia była wypowiedź Jarosława Gowina, wówczas jeszcze ministra sprawiedliwości w rządzie Platformy Obywatelskiej, z 2012 roku – „Nie można nikogo zmuszać do heroizmu; jeśli w tej kadencji wahadło wychyliłoby w prawo, to w następnej poszłoby radykalnie w lewo”. Nawet w 2007 roku, w ostatnich miesiącach rządów Prawa i Sprawiedliwości, nie udało się wpisać do konstytucji zapisu i ochronie życia od poczęcia. Już wówczas przeciwko takiej zmianie była większość posłów Platformy Obywatelskiej.
Niecały rok temu media, przede wszystkim tygodnik „Wprost” piórem Magdaleny Rigamonti, rozpętały nagonkę na dyrektora warszawskiego szpitala im. Świętej Rodziny, Bogdana Chazana, który, powołując się na klauzulę sumienia, odmówił wykonania aborcji. Chazan, jak dziś wiemy, z naruszeniem przepisów stracił stanowisko, zaś w przyjaznym dotąd życiu szpitalu znów zaczęto przerywać ciąże. W marcu doszło tam do szeroko opisywanego dramatu: w wyniku nieudanej aborcji na świat przyszło żywe dziecko, któremu nie udzielono pomocy, przez co zmarło w męczarniach. Sprawa zbulwersowała opinię publiczną, trwają procedury kontrolne, zaś kościół ustami kardynała Nycza zakwestionował zasadność utrzymywania patronatu św. Rodziny nad placówką. W tych dramatycznych okolicznościach powraca dyskusja o prawie do życia dzieci chorych. „(…)nie ma żadnego powodu, aby zabijać dziecko, które jest chore. Przeciwnie, wymaga z naszej strony większej pomocy. Także nie ma powodu, by zabijać dziecko chorej matki – mówił w TVP Bogdan Chazan. – Nie może funkcjonować samodzielnie poza organizmem matki, ale to nie oznacza, że matka jest panem życia i śmierci tego dziecka.”
Oficjalnie Prawo i Sprawiedliwość zapowiada zajęcie się społecznym projektem ustawy całkowicie zakazującym aborcji, zgłoszonym przez obrońców życia, nieoficjalnie jednak słyszy się, że rządząca partia obawia się potencjalnego sporu wokół tego tematu i próbuje doprowadzić do wycofania inicjatywy. Nie rozstrzygając, ile prawdy jest w tych informacjach, warto napisać, że obawy te wydają się dziś niezrozumiałe. Klimat społeczny sprzyja zmianie, zwłaszcza, jeśli zachowane zostaną te elementy dotychczasowych rozwiązań, które nie budzą większych zastrzeżeń, czyli ograniczenia dotyczące zagrożenia życia matki. Zajęcie jasnego stanowiska przeciw zakazowi aborcji nie będzie na rękę ani zawsze lawirującej w tej sprawie Platformie Obywatelskiej, ani też, z podobnych powodów, działaczom KOD, choć być może część z nich włączy proaborcyjną retorykę w swoje działania. Co więcej, w dzisiejszym sejmie całkiem możliwe wydaje się zebranie większości konstytucyjnej, która zapisze w ustawie zasadniczej to, czego nie udało się do niej dodać 9 lat temu. Może więc warto zaryzykować?
Ryzyko, którego w swoim czasie tak mocno obawiał się Gowin, dziś wydaje się znikome. Chociaż Adrian Zandberg z Partii Razem na Twitterze pisze „Zmuszanie kobiet do rodzenia ciężko upośledzonych płodów to barbarzyństwo. Włos się jeży na głowie, że min zdrowia jest rozważający to talib”, nic nie wskazuje na to, by w ciągu najbliższych kilku lat lewica, stara lub młoda, uzyskała w Polsce władzę. Nie sprzyjają temu ani nastroje społeczne, ani sytuacja w Europie. Kryzys imigracyjny i zagrożenie terroryzmem nie wyniosą do władzy partii, które jedynej recepty upatrują w jeszcze większym brnięciu w niesprawdzone i skompromitowane rozwiązania, multikulturowość i polityczną poprawność. Jeżeli zaś kiedyś doczekamy się triumfalnego powrotu do władzy zwolenników mordowania „ciężko upośledzonych płodów”, na ich działania ustawodawcze utrzymywanie bądź zaostrzanie dzisiejszych przepisów nie będzie miało wpływu. Do tego czasu można jednak uratować niejedno życie.
Tekst ukazał się we wczorajszym wydaniu Gazety Polskiej Codziennie. W wydaniu prasowym omyłkowo przypisałem słowa Bogdana Chazana ministrowi zdrowia Konstantemu Radziwiłłowi.
PS. Sama informacja, ze napisałem tekst, w którym namawiam posłów do "zamachu na kompromis aborcyjny" wywołała na Twitterze lawinę uwag krytycznych. W większości dotyczą spraw, które poruszam w tekście. Cóż, już wiem, że całkiem sporo osób jest skłonne warunkowo zawiesić funkcjonowanie piątego przykazania, gdyż to zły moment, a potem przyjdą straszni lewacy. Jak napisałem w tekście - nie wierzę, by ludzie w zamian za większy dostęp do aborcji wybrali partie proimigranckie. Ja niestety, poza jednym przypadkiem uwzględnionym również w projekcie społecznym - nie widzę pola do negocjacji. Niestety - lub jak kto woli, na szczęście, nie ja będę głosował nad tą ustawą. Mam natomiast prawo i obowiązek wypowiadać się na ten temat zgodnie ze swoim sumieniem.
PS2. Na zdjęciu osoby, zbierające się przed protestem na przeciwko szpitala na Madalińskiego.
(2)
12 Comments
Myślę, że m.in. w tym należy upatrywać
01 April, 2016 - 21:19
"Do parlamentu złożono wreszcie wniosek o jego przeprowadzenie, pod którym podpisało się 1,7 miliona osób, nie został on jednak rozpatrzony"
To jest ciekawy wątek.
01 April, 2016 - 21:32
I to jest bardzo ciekawe spostrzeżenie.
01 April, 2016 - 22:03
I juz wówczas było wiadomo, kto jest predystynowany do rządzenia, a kogo otoczyć kordonem sanitarnym ...
nieoficjalnie jednak słyszy
01 April, 2016 - 22:19
Pomijając inne aspekty, wywlekanie w tym momencie kwestii aborcji przez PiS byłoby fatalnym błędem wizerunkowym.
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Każdego, kto wyciąga aborcję
02 April, 2016 - 16:05
@Traube
02 April, 2016 - 17:51
No, ale cóż... nie mamy wpływu na posunięcia PiS-u.
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
A ja się narażę jeszcze
02 April, 2016 - 18:50
Sprawa ustawy antyaborcyjnej powróciła, między innymi, za sprawą apelu Episkopatu.
Z uporem maniaka Kościół w Polsce dąży do przekształcenia przepisów prawa w narzędzia egzekwujące posłuszeństwo względem 10 przykazań.
Nie tędy droga.
Bogu co boskie, cesarzowi co cesarskie, czy biskupi jeszcze o tym pamiętają?
Czym innym są regulacje prawa świeckiego, czym innym nakazy wiary.
Cała sprawa zresztą to pic na wodę i fotomontaż. Napiszę brutalnie: kobiety, które zdecydują się na aborcję, dokonają jej tak czy tak, prawnie czy bezprawnie. Zadaniem Koscioła jest działać tak, aby skutecznie apelować do sumień, nie mieszać się w paragrafy.
A z tym pierwszym marnie idzie. Prestiż Kościoła maleje, coraz więcej wierzących (i praktykujących) katolików deklaruje, że z pewnymi wypowiedziami i poczynaniami niektórych hierarchów i zwykłych księży się nie zgadza. I trudno nie przyznać im racji.
Zróbcie porządki we własnych szeregach, najpierw. Dookoła pełno medialnych księży-celebrytów, w tym i piewców lewactwa, europejskości i nowoczesności. O gorszych sprawach, jak przesuwanie z parafii do parafii księży obwinianych o już zupełnie paskudne sprawy, nawet nie wspomnę.
Hipokryzja.
Proponuję jeszcze odpowiedni zapis w kodeksie w związku z przykazaniem VI i IX. I ósmym. Wtedy można bedzie kościoły otwierać jedynie na wielkie święta, a księża będą mieli mniej roboty.
Bo przecież prawo jest bardziej święte od przykazań, a prawa wszyscy przestrzegają, czyż nie?
W Belgii postanowili dawać imigrantom do podpisu papier, że akceptują "normy europejskie". To załatwi sprawę zamachów, sprawa oczywista. Tak samo zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej załatwi sprawę aborcji, z pewnością.
Hipokryzja, gra pozorów, teatrzyk, szopka.
*
PiS ma jedno dobre wyjście. Niech zrobią referendum. Co prawda, sądzę, że wynik byłby mocno zaskakujący dla aktywistów organizacji pro-life - ale jaki by nie był, pozwoli przerzucić odpowiedzialność za ewentualne rozstrzygnięcia na legendarnego "suwerena" czyli naród.
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Gdyby chodziło tylko o grzech...
02 April, 2016 - 23:49
Dzięlki Ro,
03 April, 2016 - 00:51
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
No tak, tutaj nie da się
03 April, 2016 - 09:35
Ale przecież ja nie o tym pisałem.
Pisałem o próbach ubogacenia przez Kościół prawa, tak aby paragrafy odpowiadały literalnie nakazom nauki Kościoła. I dlaczego uważam to za niewłaściwe.
*
A tak na marginesie: żadnego czynu nie da się do końca naprawić, ślad pozostaje na zawsze. Przeprosiny, szczere, mają udowodnić, że nie mieliśmy złych intencji (albo już ich nie mamy) i żałujemy; pomagają nam uzyskać przebaczenie. Ale nie jest tak, że skrucha wymazuje zły czyn albo zmniejsza jego wagę.
Jeżeli Max skłamie, w drobnej sprawie, a potem przyzna się i przeprosi i tak pozostaniecie z przekonaniam: Max może i potrafi kłamać.Alea acta est i pozamiatane, na zawsze. :)
Być może Bóg wybacza wszystko, natomiast ludzie pamiętają.
Wyrządzonej krzywdy nie zniweluje się żadną skruchą, pokutą i przeprosinami - bo niby jak.
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Ubogacenie?
03 April, 2016 - 10:47
Wprawdzie towar z recyklingu nie stanie się nowym produktem, ale da się z niego korzystać.
Kościół namawia, by nie kłamać, nie zdradzać, nie kraść, szanować rodziców, nie pracować w święto, ale nie żąda, by te zachowania dostały do pomocy paragraf (choć może robił to w przeszłości). Jedynym wyjątkiem jest sytuacja, gdy "recykling" nie jest możliwy.
Nie sądzę, żeby tu chodziło o "ubogacenie" (wzajemne). Może są ludzie Kościoła, którzy tak myślą, ale to nie oni są wyznacznikiem jego polityki, a w każdym razie nie powinni być.
Jednym z celów (lub środków) religii/cywilizacji jest narzucenie norm, które nie dla wszystkich konsumentów "dobrodziejstw" są oczywiste.
Niestety, brak mi w tej
03 April, 2016 - 19:07
Ale polecam tekst Matki Kurki, tym razem zgadzam się z nim całkowicie, a Mak, coż.. po prostu ma rację.
http://kontrowersje.net/dobrze_si_w_pis_zastan_wcie_zanim_dokonacie_abor...
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."