Profesor Kik nie skumał

 |  Written by Krzysztof Karnkowski  |  2
Dziś na Twitterze przeczytałem, że w pierwszym programie radia trwa rozmowa z Piotrem Glińskim. Włączyłem, jednak zamiast Glińskiego usłyszałem jakiegoś starszego pana o głosie wskazującym na pochodzenie z dość odległego w czasie awansu społecznego. Bez widoku twarzy pewnie bym nie skojarzył, jednak za chwilę padło nazwisko. Był to niezastąpiony profesor Kazimierz Kik. Kiedyś kojarzony z SLD, dziś zaś robiący za słabszą wersję Tomasza Nałęcza. Profesorów łączy zresztą ta sama klamra czasowa – członkostwo w PZPR od roku 1970 do końca. Ku mojej nieustannej irytacji Kik, chyba z przyzwyczajenia, zapraszany jest często do Telewizji Republika, gdzie razem z Januszem Rolickim współtworzy dwuosobowe muzeum komunizmu. Dziś jednak słuchałem go z pewną przyjemnością – tyle, że dość specyficzną.

Oto bowiem usłyszałem właściwie to, co słyszę zawsze, odkąd w ogóle tego wszystkiego słucham. Na Andrzej Dudę głosowali ludzie niewykształceni, biedni, ze wsi i najmniejszych miasteczek. Z Polski wschodniej. Z tych miejsc, gdzie wciąż uważniej słucha się księdza, niż telewizora. Cóż, wszystko to na swój sposób prawda, jednak to jedynie fragment obrazka. Pokazuje się go nam od lat. Czasami, by wzbudzić pogardę do wyborców PiS i podbudować morale elektoratu Platformy, czasami – i tak chyba miało być dzisiaj, by wywołać coś w rodzaju litości i pobłażania. My, wykształceni, bogatsi, miastowi, choć już nie „Młodzi Wykształceni z Wielkich Miast”, bo młodzież z tych ram uciekła zbyt masowo, by udawać, że nic się nie zmieniło. My, botatsi, mądrzejsi kontra tamci. Ciemni, biedni, ledwo potrafią się podpisać, gdy przyjdą po niedzielnej mszy na głosowanie. „Inteligentni na Komorowskiego” – pisała po pierwszej turze „Rzeczpospolita”. Opłacani przez władzę politolodzy powtarzali, to, co władza chciała usłyszeć. Władza zaczęła wierzyć w te kosztowne analizy, teraz zaś pyta tych samych specjalistów, czemu przegrała wybory. A ci odpowiadają tym samym, co zawsze. Profesor Kik nie zrozumiał niczego.

Przede wszystkim zaś tego, że 55 to wcale nie to samo, co 100, a gdzieś w okolicach 55 % właśnie zamykają się te wszystkie grupy zadowolonych, bogatych i wykształconych z miast. Coraz liczniejsza jest inna grupa, którą pan Kik wypycha kolanem na wieś, a która głosuję na Dudę, czy przynajmniej przeciwko Komorowskiemu. Nie rozumieją tego naukowcy (oczywiście nie wszyscy), nie rozumie tego władza i właśnie tym niezrozumieniem i idącą za nim pogardą przegrywa kolejne procenty poparcia wśród tych, którzy nigdy nie byli w całości jej zwolennikami, a których poparcie wydawało się dane raz na zawsze, nieodwołalnie.

Jak widać wnioski z porażki kolejny raz nie zostały wyciągnięte, w związku z tym apeluję, by serwować słuchaczom jak najwięcej analiz profesora Kika, przy czym z apelu tego wyłączam oczywiście Republikę. Ten napuszony i nic nie rozumiejący przedstawiciel PRL-owskiej nauki jest bardzo cennym sojusznikiem w walce o jeszcze niezdecydowany elektorat miejski. Skoro udało się odzyskać młodzież, być może i w innych grupach da się coś ugrać. Nie rozumiejący kompletnie sytuacji przedstawiciel świata władzy i jego mądrości będą w tym pomocne.
Kazimierz Kik, poza namalowaniem wizerunku wyborcy Dudy błysnął również stwierdzeniem, ze dla jakości demokracji byłoby lepiej, by kolejnego rządu nie tworzył PiS, władza bowiem nie powinna być skoncentrowana w rękach jednej partii. Ku mojemu zdziwieniu nie wytrzymał tego nawet prowadzący, który stwierdził, że nie kojarzy, by podobne uwagi Kik formułował przez cały okres, gdy ośrodek prezydencki i rząd tworzyli ludzie Platformy Obywatelskiej.

Dla porządku dodam, że w audycji poza Kikiem wypowiadał się profesor Piotr Gliński, którego analizy patologii III RP, którymi dziś tłumaczył również wynik wyborów, są zapewne wszystkim czytelnikom znane i mogę cieszyć się tylko, że dotarły również do większego grona radiosłuchaczy. Skład uzupełniał dr Robert Sobiech, którego poglądy plasowały się gdzieś pomiędzy Kikiem i Glińskim, jednak mówił na tyle rozsądnie (szukał przyczyn wygranej Dudy w szerszym, międzynarodowym trendzie wzrostu popularności partii protestu), że nie mam się tu do czego przyczepić. Zresztą wzruszyłem się, bo dr Sobiech był moim pierwszym nauczycielem socjologii, wspominam go dość dobrze, choć on pewnie mnie wspominałby gorzej, gdyby pamiętał wszystkich swoich studentów. Cóż, takie to były czasy.
Więcej ode mnie o przyczynach porażki prezydenta i elit III RP w jutrzejszej GPC.
5
5 (3)

2 Comments

Obrazek użytkownika Animela

Animela
powiedział w Tok Fm, że jest to "inteligenckie radio dla ludzi myślących". Cenię dobry dowcip, więc kolportuję, gdzie mogę :)
A tak serio: Żakowski, Michnik, Wróbel, Paradowska itd. przed pierwszą turą wyborów twierdzili, że Komorowski wygra w pietwszej turze, bo jest na to skazany ... Przed turą drugą, spanikowani, założyli nieformalny sztab wyborczy Komorowskiego i doradzili mu, przede wszystkim, granie rodziną.
No ja bardzo proszę: to są dziennikarze inteligentni? ... Przecież to jest właśnie poziom niepiśmiennych chłopków z zabitej prowincji!
Muszę też przyznać, że znam kilku profesorów o intelekcie tak miernym, że słynny polski hydraulik, postrach Francji, zagiąłby ich na dowolny temat - łącznie z ich specjalnością zawodową ...

Więcej notek tego samego Autora:

=>>