Komunikat o błędzie

User error: Failed to connect to memcache server: 127.0.0.1:11211 in dmemcache_object() (line 415 of /usr/share/nginx/www/blog-n-roll.pl/sites/all/modules/memcache/dmemcache.inc).

Troski niepokornych

 |  Written by Krzysztof Karnkowski  |  6
Mam wrażenie, że niektórzy ludzie mediów („naszych”, tamtymi dziś zajmować się nie zamierzam) tak bardzo uwierzyli we własne prognozy o byciu wieczną opozycją, że kompletnie nie radzą sobie po wygranych przez PiS wyborach. Za wszelką cenę chcą udowodnić bowiem wszystkim, że nie są nowymi reżimowymi dziennikarzami, Lisami, Pochanke i Kraśkami Prawa i Sprawiedliwości. Czy Państwo, jako ich czytelnicy, wejścia w taką rolę od nich wymagają? Być może myśli tak Łukasz Warzecha, ale ja tych obaw nie podzielam. Chciałbym poczytać rozsądne uwagi, komentarze i propozycje, ba, krytykę, jeśli coś będzie nie tak, a pewnie będzie, wcześniej, czy później, bo idealnych rządów nie ma – przynajmniej dla ludzi wolnych i chodzących własnymi drogami. Tymczasem jednak „nasi” dziennikarze próbują coś udowodnić, przede wszystkim swoim kolegom z innych redakcji, z którymi są w o wiele lepszych relacjach towarzyskich, niż by to wynikało z temperatury sporów ideowych i politycznych, jakie ze sobą prowadzą. Ba, zapewne nawet skłonni byliby bronić tego jako dowodu na zdrowy dystans, oddzielanie ludzi od przekonań, co kto lubi – na szczęście nie mam jeszcze takich problemów. Zresztą – konserwatywny dziennikarz prędzej tłumaczyć będzie się koleżance z „Gazety Wyborczej”, niż swojemu czytelnikowi.

Jak jednak udowodnić swój racjonalny, obiektywny krytycyzm wobec Prawa i Sprawiedliwości, otoczenia prezydenta czy powstającego rządu? Poza PJN-owskimi lękami i projekcjami, o których pisałem w poprzednim tekście (http://blog-n-roll.pl/pl/mi%C4%99dzy-przemys%C5%82em-pogardy-i-mitycznym...), a które da się streścić słowami „media dorobiły Macierewiczowi gębę, więc PiS musi schować Macierewicza” i apelami o ciągłe dopieszczanie elektoratu centrowego, czyli pracowników kilku redakcji. Nawet, jeśli miałoby się to dziać  kosztem setek tysięcy wyborców, którzy nie płakali po drodze za Kluzik-Rostkowską, nie drukowali erotycznych zwierzeń Migalskiego i w ogóle są mniej ciekawi. Możliwe, że nie znają się na winach i nie wiedzą nawet, co to jest fular. Ja nie wiem, po jaką cholerę (a może wiem i mi się to nie podobało) pani Szydło zapowiedziała, że Gowin jest najbardziej prawdopodobnym (co i tak nie znaczy „pewnym”) kandydatem na szefa MON. Owszem, jako sojusznik Jarosław Gowin zachowuje się przyzwoicie, co piszę jako jego dawny surowy krytyk. Niemniej pamiętam głosowanie w sprawie wraku i kilka spraw, o których tu w swoim czasie pisałem, przede wszystkim zbyt miękki sprzeciw wobec konwencji antyprzemocowej. Nie mam nic przeciwko temu, by znaleziono dziedzinę, w której mógłby pracować dla Polski, choćby miało być to stanowisko ministerialne – taka jest logika polityki, a Gowin, powtórzę raz jeszcze – jako sojusznik okazał się lojalnym i cennym partnerem. Niemniej MON w moim odczuciu potrzebuje kogoś bardziej wyrazistego, poważnego i twardego gracza i nie mam w związku z tym nic przeciwko temu, by funkcję tę objął Antoni Macierewicz. A jeśli ktoś pisze mi, że głosował na PiS licząc na to, że wiceprzewodniczący partii i jej kluczowy polityk będzie marginalizowany po wyborach, mogę powiedzieć jedynie, że bardzo mi przykro – ale powiem to bez specjalnego przekonania. Wycofując się, czy też zmiękczając deklarację o Gowinie PiS jedynie naprawia swój błąd z kampanii wyborczej.

Od kilku dni głównym problemem nie jest już nawet Macierewicz, a nieformalny szczyt unijny na Malcie. Dziennikarze niepokorni swą niepokorność udowadniają ostatnio zwykłym powielaniem narracji Platformy – dzieje się źle, prezydent nie upilnował, brak profesjonalizmu… No po prostu – „Szkoda Polski”. O co w tym wszystkim chodzi najlepiej chyba wyjaśnił u siebie na blogu Zbigniew Kuźmiuk we wpisie, który na Twitterze polecił swoim czytelnikom sam Andrzej Duda (http://kuzmiuk.blog.onet.pl/2015/11/07/a-moze-premier-kopacz-chodzi-o-ur...). Ja jednak czytam też cały czas, że można było inaczej, że to, że tamto… Jedna narracja zadowoliła dziś wszystkie media od prawej, do lewej strony. Bardzo pięknie, udowodniliście swój obiektywizm, jeszcze z wami koleżanki z Czerskiej zatańczą na kolejnym balu dziennikarza.

Na Malcie się jednak problemy nie kończą, bo oto kilku osobom świat nagle zamknął się wokół jednej sprawy – problemu frankowiczów. Maciej Pawlicki, który stał się rzecznikiem tej grupy, jedynie pod tym kątem rozlicza i prezydenta, i niepowołanego jeszcze ministra i wszystkie problemy gospodarki Polski sprowadza do spraw jednego lobby. Prace trwają tymczasem, racje są ponoć ważone i to wszystko, ale już to budzi niepokój, bo jedna grupa, która znalazła się w kłopotach nie uzyskała z dnia nadzień wszystkiego, czego chciała.

W swoim czasie śmiałem się, że zwolennicy PiS zapewne zadają sobie pytanie, jak to jest, że Mazurek z Zalewskim tak dowcipnie prowadzą rubrykę „Z życia koalicji”, równocześnie tak drętwo, mało zabawnie i czepiając się głupot jedynie uzupełniają ją o „Z życia opozycji”, zwolennicy PO zaś pewnie pytaliby o coś odwrotnego, gdyby oczywiście przeczytali dwie strony z „W Sieci”.  Potem sam zacząłem zadawać sobie to pytanie, biorąc jednak poprawkę na to, że być może faktycznie zdecydowane sympatie partyjne odbierają mi zdolność w pełni obiektywnej oceny. Ostatnio jednak przejrzałem sobie powyborczy quiz Mazurka i dotarłem do pytania, w którym mamy wskazać, która para weszła do sejmu. Jedną z opcji wyboru było „bracia Joanna Lichocka i Krzysztof Czabański”. Nie wiem, może wino było nietrafione, ale to jest żart na poziomie „Jarosława Kaczyńskiego z mężem” autorstwa Lecha Wałęsy.

Mam nadzieję, że konserwatywni dziennikarze otrząsną się jednak i odnajdą się w tej nowej sytuacji. Inaczej wszyscy będziemy mieli problem, gdy okaże się, że nowy rząd lub otoczenie prezydenta naprawdę skopało jakąś sprawę, zaś my, przyzwyczajeni do tego, że nie należy zbytnio przejmować się medialnym lamentem, zlekceważymy faktyczny problem.



 
5
5 (7)

6 Comments

Obrazek użytkownika fritz

fritz
"Mam wrażenie, że niektórzy ludzie mediów („naszych”, tamtymi dziś zajmować się nie zamierzam) tak bardzo uwierzyli we własne prognozy o byciu wieczną opozycją, że kompletnie nie radzą sobie po wygranych przez PiS wyborach."

*** Swietnie zauwazone.
Niebawem folksdojczery na prawicy zaczan PiS atakowac a maja gdzie sie proudukowac: w Do Rzeczy i w TV Republika.

PS. Z Pawlickim i frankowiczami to nie tak: Pawlicki jest ich rzecznik, sam jest frankowiczem i w tej roli wystepuje. Kanceleria PAD w sposob oczywisty nawalila, weszla na linie bankow. PAD kazal skorygowac. Zobaczymy co wyjdzie.
Bez frankowiczow nie byloby wygranej ani PAD ani PiS.

 
Obrazek użytkownika Max

Max
Trafione doskonale - choć ja gorzej prawicowe towarzystwo dziennikarskie widzę. Szczególnie w perspektywie dwóch ostatnich tygodni. 
Ale faktem jest, że "tematy" podrzucane z lewa podejmują. Kogo, na litośc boską, w normalnych warunkach, obchodziłby w ogóle jakiś szczyt na Malcie? Nieformalny, jeden z wielu...
Chciałbym jedengo - aby prawicowi dziennikarze zaczęli pracować nad własną narracją, aby mie przejmowali i nie komentowali wszystkiego co im "z lewa" ślą. Rolą dziennikarza - komentowanie, ale już wybór tematów jego własną sprawą.
Bo na chwilę obecną wrzucam takich Karnowskich do jednego kotła z Żakowskim. Dla słuchacza/czytelnika różnica - kosmetyczna.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Max

Max
Właśnie widzę.

We wszystkich tych przypadkach niechęć czytelników dotknęła publicystów o jasnych, jednoznacznie sprecyzowanych poglądach, których nawet przy największej dozie złej woli nie sposób uznać za sprzyjających poprzedniej władzy – o ile tylko zna się ich teksty i wypowiedzi. 

A oto, drogi Czytelniku, przykład tak zwanej autopromocji (parafrazując Bułhakowa). I to dość nachalnej - co zauważam ze smutkiem, acz i z pewną dozą rozbawienia. 

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Recenzent JM

Recenzent JM
Interesujący tekst dotyczący ciekawej sprawy.
Moim zdaniem, cała ta sytuacja jeszcze raz potwierdza, że wróg naszego wroga - niekoniecznie musi być naszym przyjacielem.

Serdecznie pozdrawiam

 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>