A co, jeśli Niemcy powiedzą „nie”?

 |  Written by Gadający Grzyb  |  6

Lepiej nie poruszać kontrowersyjnych spraw, bo jeszcze Niemcy się nie zgodzą – i co wtedy?

„Minister nowego prezydenta pręży muskuły. A co, jeśli Niemcy powiedzą »nie«? - taką zajawką na stronach „Wyborczej” opatrzony jest felieton Bartosza T. Wielińskiego dotyczący postulatu Krzysztofa Szczerskiego sformułowanego w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, że nasza polityka względem Niemiec powinna ulec pewnemu przewartościowaniu. Generalnie, wypowiedź przyszłego ministra w kancelarii Andrzeja Dudy można sprowadzić do oczywistej konstatacji, iż w ostatnich latach stosunki polsko-niemieckie były rażąco niesymetryczne i polegały zasadniczo na podżyrowywaniu polityki Berlina przy jednoczesnym unikaniu jakichkolwiek kwestii spornych. A kwestie te istnieją jak najbardziej realnie i w tym kontekście Szczerski wymienia takie sprawy jak przestrzeganie praw Polaków w Niemczech, poszerzenie „formatu normandzkiego” o Polskę, blokowanie przez Berlin powstania u nas baz NATO oraz potrzebę uwzględnienia w polityce klimatycznej i energetycznej specyfiki naszej bazy surowcowej – czyli węgla. Wydawałoby się, nic nadzwyczajnego – ot, jest kilka problemów do rozwiązania i prezydencki minister zapowiedział ich podjęcie. Zwróćmy ponadto uwagę, że nie ma tu uderzenia w żadne radykalne tony. Polska nie dąży do konfliktu z sąsiadem, co więcej – Szczerski zapowiada, że prawdopodobnie Andrzej Duda ze swoją pierwszą wizytą uda się do Berlina, co wydaje się logiczne, bo z powyższego wynika, iż jest o czym rozmawiać.

Ale nawet te wyważone zapowiedzi wywołują u publicysty „Wyborczej” nerwowy dygot. Zresztą, nie zaprzątałbym tym Państwa uwagi, gdyby nie fakt, że mamy tu do czynienia z bardzo charakterystycznym dla elit III RP i jej mediów przejawem neokolonialnej mentalności. Tym, którzy nie śledzą aktywności Bartosza T. Wielińskiego śpieszę donieść, iż dziennikarz ten – były korespondent „GW” w Berlinie – w niemal wszystkich sprawach spornych konsekwentnie stawał po stronie Niemiec, włącznie z kłamliwym usprawiedliwianiem używania w niemieckich mediach terminu „polskie obozy koncentracyjne” (jakoby chodziło jedynie o „geograficzną lokalizację”), bagatelizowaniem wymowy filmu „Nasze matki, nasi ojcowie”, czy wybielaniem germanizacyjnej działalności Jugendamtów w stosunku do dzieci z mieszanych małżeństw. Krótko mówiąc – wszystko co płynie zza Odry jest w prezentowanej przezeń optyce z zasady bardziej wartościowe i nam pozostaje jedynie dostosowywanie się do oczekiwań Berlina. Podobnie i w przywoływanym tu artykule – lepiej nie poruszać kontrowersyjnych spraw, bo jeszcze Niemcy się nie zgodzą – i co wtedy?

Jak się okazuje, sformułowana przez zmarłego niedawno Władysława Bartoszewskiego doktryna „brzydkiej, nieposażnej panny na wydaniu” wciąż stanowi myślowy dogmat, w imię którego powinniśmy zrezygnować z jakiegokolwiek upodmiotowienia Polski na arenie międzynarodowej, gdyż może to skutkować pomrukami niezadowolenia ze strony naszych „strategicznych partnerów”. Wedle tego podejścia tragedią jest nieprzychylny artykuł w niemieckiej prasie, karykatura prezydenta w jakiejś gazetce to „ośmieszenie” Polski, zaś nieprzychylne sygnały ze świata niemieckiej polityki jawią się jako geopolityczna katastrofa. Ten kompleks parweniusza zaszczepiany był przez ostatnie 25 lat Polakom, którym kazano ekscytować się poklepywaniem po plecach przez niemieckich kanclerzy naszych, pożal się Boże, przywódców, czerpać dumę z wręczanych polskim politykom zagranicznych nagród i medali, zaś okazjonalne przemówienie Bartoszewskiego w Bundestagu miało być szczytem dyplomatycznego sukcesu. Pytanie, jaką cenę płaci nasz kraj za owe błyskotki, oraz co realnie dla nas z tego wszystkiego wynika – wzbronione. Pozostawanie w „głównym nurcie” ma nas satysfakcjonować samo w sobie.

Tymczasem, mamy problem z niesymetrycznym statusem polskiej mniejszości w Niemczech, które notorycznie uchylają się od spełnienia postanowień polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie z 1991 roku, forsowana przez Niemcy polityka klimatyczna grozi „wygaszeniem” polskiego górnictwa, zaś sprzeciw wobec NATO-wskich baz jest celową grą na ograniczanie naszego znaczenia w ramach Sojuszu i swoistym serwitutem na rzecz obecnych i przyszłych stosunków z Rosją dokonanym naszym kosztem. Typowe, że dla Wielińskiego Berlin jedynie „skąpi pieniędzy” na naukę polskiego w szkołach (my na naukę niemieckiego jakoś „nie skąpimy”), Ewa Kopacz w kwestii klimatu wynegocjowała „dobry kompromis”, poszerzenie „formatu normandzkiego” nie ma sensu dopóki na Ukrainie trwa „rozejm” (jaki rozejm?!), zaś ekwiwalentem baz NATO ma być symboliczna „stała, rotacyjna obecność” amerykańskich jednostek realizowana obecnie. Wszystko co ponadto - to niepotrzebna „eskalacja żądań” i „prężenie muskułów”.

Doprawdy, warto czasem wczytać się w tego rodzaju głosy. Choćby po to, by docenić zmianę jaka ma szansę się dokonać w naszej pozycji międzynarodowej dzięki niedawnym - i mam nadzieję, że również jesiennym - wyborom.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Artykuł opublikowany w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 25 (19-25.06.2015)

5
5 (5)

6 Comments

polfic's picture

polfic
Tak poteoretyzujmy. Powiedzmy; są kwity na to, że Niemcy wiedzieli lub uczestniczyli w Smoleńsku. Na miejscu Prezydenta Dudy: Ujawniłbyś czy ich tym szantażował?
Ciekawa kwestia, nie?
fritz's picture

fritz
1. Tymczasem, mamy problem z niesymetrycznym statusem polskiej mniejszości w Niemczech..

*** Tak, demokratyczne Niemcy maja olbrzymi problem z uznaniem polskiej mniejszosci narodowej.

Natomiast z hilterem tego problemu nie bylo. hitler uznal w 1937 polska mniejszosc narodowa. Czy to wlasnie na tym polega roznica miedzy Niemiecam domokratycznymi a hitlerowskimi. A moze mamy przedziwny effekt "rasizmu demokratycznego", swoistego stosunku Niemcow do podludzi Polakow?

http://wpolityce.pl/polityka/241817-polska-mniejszosc-w-niemczech-nie-is...
druga grafika

2...forsowana przez Niemcy polityka klimatyczna grozi „wygaszeniem” polskiego górnictwa

*** Wygaszenie ma nastapic w podniesienia ceny produkcji pradu z wegla z powodu emisji CO2.

Celem UE jest redukcja emisji o 40% biorac za rok odniesie 1991, protokol z Koyoto.

Dowcip polega na tym, ze Polska to kryterium juz dawna spelnia.
Natomiast Niemcy zrobily dla Polski wyjatek dzieki herr Tuskowi, ktory dla Polski zgodzil sie na zmiane roku odniesienia z 1991 na 2005.
I to trzeba i mozna zmienic: dla Polski musi byc dokladnie ten sam rok odniesienia co dla Niemiec, wlasnie 1991.

3. ... zaś sprzeciw wobec NATO-wskich baz jest celową grą na ograniczanie naszego znaczenia w ramach Sojuszu i swoistym serwitutem na rzecz obecnych i przyszłych stosunków z Rosją dokonanym naszym kosztem

*** Gorzej. To jest przygotowanie do rozbioru Polski. Bo te bazy beda dzialac zarowno przeciwko Rosji jak i przeciwko Niemcom.
Polska powinna a wlasciwie musi starac sie zawrzec bilateralna umowe z USA a nie z NATO, o istnienie baz w Polsce i wspolnych oddzialow bojowych.

Dokladnie te amerykanskie, nie natowskie bazy, bada extremlanie wspomagac suwerennosci Polski zarowno przeciwko Rosji jak i Niemcom. Wystrczy uswiadomic sobie niemiecka subwersje na Slasku i Szczecinie.

4. Mamy z Niemcami konflikt graniczny. Niemcy przesunely granice na Zatoce Szczecinskiej. Lamia w ten sposob traktat 4+2 na podstawie ktorego zostaly  uwolnione z pod nadzoru USA

5. Niemcy lamia wszystkie prawa miedzynarodowe i unijne blokujac polskie porty rura baltycka. Ona musi zostac przelozona.

6. Srodowiska zydowskie w Polsce sa extremalnie antypolskie. Ich politycznym celem jest likwidacja Polski, panstwo Polska jest niepotrzebne. Unia, co w przypadku Polski, Niemcy, sa nowa ojczyzna Polaka.

Obowiazkiem kazdego Polaka jest przeciwstawienie sie tym celom politycznym srodowisk zydowskich. Co znaczy, za kazdy Polak, zgodnie z definicja nowoczesnego antysemity, wlasnie antysemita jest.

Albo inaczej: Polak, ktory nie jest antysemita jest idiota.

 
stronnik's picture

stronnik
Amerykanie wiedzą swoje, niezależnie od tego kto aktualnie sprawuje urząd prezydenta. I odpowiednio do tego co wiedzą oraz co się dzieje, reagują. Stąd myślę wizyta i rozmowa kandydata republikanów, stąd coś czego nic nie zapowiadało - rozmieszczenie sprzętu do walki, co z pewnością jest jedynie zapowiedzią i sygnałem związanym z wyborem na prezydenta człowieka z którym Amerykanie mogą się sensownie porozumieć. Poza oczywistym syganłem dla Rosji. Te rzeczy idą w parze. Przynajmniej na tę chwilę tak to odbieram. Jakiś Wieliński jest już w tej chwili marginesem i odbieram to jako łabędzi krzyk. Następne kroki tak NATO jak i samych Amerykanów będą w dużej mierze zależały od tego, KOGO i JAK wybierzemy w jesiennych wyborach. To chyba staje się dość oczywiste.
Danz's picture

Danz
Niestety, ale polityka amerykańska w wydaniu Obamy to seria spektularnych porażek.  Tak na prawdę to Obama jest bardziej zainteresowany walką z rasizmem, "równouprawnieniem" dla gejów i "reformą" systemu zdrowotnego...
Rosja, a tym bardziej Polska pozostają na dalekim planie, no chyba, że w Polsce zmieni się rząd... Wtedy wszyscy raptem zaczną rozmawiać z prezydentem Dudą i premierem Szydło.
Tak, że aby pomóc sobie... to Polacy muszą sami sobie wywalczyć wolność, a łatwo nie będzie.
Mała dygresja, czy w sztabie PO pracują jacyś sabotażyści?  Kto wymyślił te idiotyczne hasło "kolej na Ewę"???
Embedded image permalink
Pozdrawiam.

 

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

stronnik's picture

stronnik
W tym duchu pisałem, może nieco mgliście... Ale odczytuję ostatnie nieśmiałe ruchy USA jako takie które świadczą że coś tam jednak drgnęło, że ktoś jednak obserwuje, myśli i rozważa jakieś scenariusze. Obama nie jest sam, i choć skupiony na sprawach wewnętrznych to instytucje państwowe USA działaja jednak według wytycznych, które nie zawsze są widoczne gołym okiem obserwatora z zewnątrz. Nie do końca zgodzę się że dla Stanów Rosja jest w dalekim planie. Świadczą o tym właśnie te nieznaczące ruchy. Wszak mamy Obamę (jeszcze). Coś jakby podskórne działania które zapowiadaja być może coś większego. Nie bez znaczniea jest mieć na uwadze i to, że działania poszczególnych agend rządowych są podyktowane również tym, jakie są perspektywy dla rządzących oraz jak silne naciski na nich wywołuje opozycja. To trochę inaczej niz u nas, gdzie PO wzięła wszystko oprócz odpowiedzialności. W USA jednak opozycja ma coś do gadania. Świadczy o tym wizyta kandydata Republikanów i rozmowa z Dudą. To ewidentny przykład działania w zakresie spraw zagranicznych, również. Nic tu nie jest dziełem przypadku.

P.S.  Ewa na kolej ! To byłoby bardziej adekwatne, bo mogłaby zostać jakąś dajmy na to bufetową w "Warsie", lub choćby na dworcu, na przykład. Choć podobno pozycja jednej bufetowej już obsodzona. ;-))
Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
A ja uważam, że USA wracają do gry w regionie - dogadały się z Niemcami, które zgodzily się na wysadzenie Platformy z siodła. I tylko od nas zależy, czy wciąż będziemy  "robić laskę" na przemian Niemcom, Ruskim, Amerykanom, czy zagramy o swoją stawkę. Koniunktura znów do nas wraca, tylko nie wolno jej przesrać.

@Danz
Obama? Bądźmy poważni. Ten człowiek o niczym nie decyduje. Teraz pozwalają mu się bawić postępactwem, lecz z naszego punktu widzenia ważniejsze jest co innego.
pozdr.
GG

Więcej notek tego samego Autora:

=>>