Nie tak dawno czytałem artykuł Igora Zalewskiego, w którym felietonista stwierdził, że starość zaczyna się wtedy, gdy człowiek przestaje przyjmować do wiadomości muzykę młodszego pokolenia. Cóż, być może jest to całkiem dobra definicja, jednak jako muzyk będę musiał znaleźć inną. Wciąż bowiem znajduję nowe rzeczy, choć coraz więcej płyt, których słucham nagrywają moi bliżsi lub dalsi znajomi. Tak jest w przypadku sporej części płyt polskich. Jednak zachwalam je nie tylko po znajomości, po prostu tak się składa, ze produkcje znajomych czasem bardziej trafiają w moje potrzeby. Zwłaszcza, ze często właśnie dzięk muzyce stali się moimi znajomymi. Poniżej kilka subiektywnie wybranych nagrań i teledysków z 2013 roku. Poza nielicznymi wyjątkami – mocno niszowych. Większość utworów prezentowałem już w swojej audycji w Niepoprawnym Radio.
5 Litrów Czerwieni. Koledzy, z których dwóch grało przez kilka lat również ze mną, wydali w mijającym roku swoją drugą płytę „Miasto dzieci”. Można ją kupić w empikach, można bezpośrednio od nich. W tym drugim przypadku jest szansa, że będą mniej stratni, jak to przy wydaniu w Polsce płyty poza wielką wytwórnią.
Budzy i Trupia Czaszka. Dawno, dawno temu wydali z inspiracji Frondy płytę z tekstami księdza Baki, zaopatrzonymi w punkowe kawałki mocno osadzone w stylu The Exploited. Potem zespół pojawiał się i znikał. W zupełnie nowym składzie przypomniał o sobie w tym roku najpierw mocną, lecz wciąż jeszcze punk rockową małą płytą z tekstami Józefa Szczepańskiego „Ziutka”, a następnie ekstremalną, trudną do przyporządkowania gatunkowego płytą „Mor”.
De Press płyt ostatnio wydaje dużo, niestety nie przekłada się to na ich jakość. Ostatnią płytą, która zrobiła na mnie duże wrażenie, były, ilustrujące wiersze Norwida „Gromy i pyłki”. Nowa płyta, „Sex spod Tater” zła nie jest, ale nie znalazło się na niej nic, co by mnie porwało, jak to się zdarzało De Press w przeszłości. Wrzucone powyżej „Jare żytko” też nie porywa, niemniej ma w sobie chyba najwięcej „tego czegoś”.
Kolejną płytę wydał też w mijającym roku Kult. I cóż, fanów, którzy uważają, że zespół Kazika definitywnie skończył się gdzieś w okolicach „Ostatecznego krachu…” i ta płyta raczej nie przekonała, mi natomiast przypadła do gustu i słuchałem jej w całości dość często. Dzięki współpracy z autorami „Układu zamkniętego” zespół dorobił się naprawdę mocnego teledysku, moim zdaniem mocniejszego, niż sam film. Reszta płyty jest trochę spokojniejsza, ale to nie znaczy, że słaba.
Whitman – kapela ze Śląska, z którą w swoim czasie graliśmy swój pierwszy poważny koncert i jakoś udaje nam się wciąż utrzymywać przyjacielskie relacje pomimo pewnych, nie tak znów wielkich, różnic ideowych. Jeden z tych punkowych zespołów, którym jeszcze o coś chodzi. Teledysk też zrobili sobie bardzo punkowy. Słowo „promuje” byłoby chyba nie na miejscu, w każdym razie powstał do tytułowego kawałka ich trzeciej, bardzo dobrej płyty „Miasto Masa Marketing”
Wątek punkowy zamkniemy zespołem Ampótacja. Muzyka młodzieżowa, pytania stawiane przez zespół również – aż miło posłuchać. Numer pochodzi z płyty „To Polska”, a zespół jest z Głogowa.
Punk w Polsce od kilku lat znów ma się całkiem nieźle, ale i rzeczy, które można zakwalifikować jako post-punk czasem się pojawiają. Chyba najciekawszym (w miarę) nowym zespołem tego nurtu są Wieże Fabryk, którym w 2013 znakomicie udała się druga płyta i poprzedzający ją teledysk
Zawsze było tak, że słuchałem trochę więcej muzyki polskiej, niż zagranicznej, w 2013 roku nie było inaczej. Kilka płyt zwróciło moją uwagę, zwłaszcza z kategorii „nowe płyty zespołów, których słucham”. Mieści się niej od dawna oczekiwana „Target Earth” kanadyjskiego Voivod. Płyta o tyle ważna dla kapeli, że pierwsza, nagrana bez czerpania z dorobku gitarzysty Piggiego, który osierocił kapelę umierając na raka. W spadku zostawił po sobie dużo nagranych partii gitarowych i pomysłów, które starczyły kolegom na dwie, całkiem niezłe płyty. Nową wybijają się na samodzielność i, co tu mówić, udaje im się. Do tego teledysk – mistrzowski.
Na koniec zestawienia jedno z moich tegorocznych odkryć z Japonii. Japończycy biorą sobie muzykę z zachodu, rwą na kawałki, mieszają, szarpią, wywracają na lewą stronę, po czym składają po swojemu i wychodzi im to bardzo dobrze. Dazzle Vision (w tym roku wydali składankę „Shocking loud voice”) to jeden z tych zespołów, które i tak są jeszcze w miarę „zachodnie” – słychać silne inspiracje Guano Apes, a śpiewajaca dziewczyna nie ma aż tak wysokiego głosu, jakim potrafią niechcący skrzywdzić odbiorcę z innych części świata japońskie wokalistki. Polecam zwłaszcza fanom dziewczyn, które wyglądają uroczo, ale ich zdolności wokalne na słodkim śpiewie się nie kończą.</div>
5 Litrów Czerwieni. Koledzy, z których dwóch grało przez kilka lat również ze mną, wydali w mijającym roku swoją drugą płytę „Miasto dzieci”. Można ją kupić w empikach, można bezpośrednio od nich. W tym drugim przypadku jest szansa, że będą mniej stratni, jak to przy wydaniu w Polsce płyty poza wielką wytwórnią.
Budzy i Trupia Czaszka. Dawno, dawno temu wydali z inspiracji Frondy płytę z tekstami księdza Baki, zaopatrzonymi w punkowe kawałki mocno osadzone w stylu The Exploited. Potem zespół pojawiał się i znikał. W zupełnie nowym składzie przypomniał o sobie w tym roku najpierw mocną, lecz wciąż jeszcze punk rockową małą płytą z tekstami Józefa Szczepańskiego „Ziutka”, a następnie ekstremalną, trudną do przyporządkowania gatunkowego płytą „Mor”.
De Press płyt ostatnio wydaje dużo, niestety nie przekłada się to na ich jakość. Ostatnią płytą, która zrobiła na mnie duże wrażenie, były, ilustrujące wiersze Norwida „Gromy i pyłki”. Nowa płyta, „Sex spod Tater” zła nie jest, ale nie znalazło się na niej nic, co by mnie porwało, jak to się zdarzało De Press w przeszłości. Wrzucone powyżej „Jare żytko” też nie porywa, niemniej ma w sobie chyba najwięcej „tego czegoś”.
Kolejną płytę wydał też w mijającym roku Kult. I cóż, fanów, którzy uważają, że zespół Kazika definitywnie skończył się gdzieś w okolicach „Ostatecznego krachu…” i ta płyta raczej nie przekonała, mi natomiast przypadła do gustu i słuchałem jej w całości dość często. Dzięki współpracy z autorami „Układu zamkniętego” zespół dorobił się naprawdę mocnego teledysku, moim zdaniem mocniejszego, niż sam film. Reszta płyty jest trochę spokojniejsza, ale to nie znaczy, że słaba.
Whitman – kapela ze Śląska, z którą w swoim czasie graliśmy swój pierwszy poważny koncert i jakoś udaje nam się wciąż utrzymywać przyjacielskie relacje pomimo pewnych, nie tak znów wielkich, różnic ideowych. Jeden z tych punkowych zespołów, którym jeszcze o coś chodzi. Teledysk też zrobili sobie bardzo punkowy. Słowo „promuje” byłoby chyba nie na miejscu, w każdym razie powstał do tytułowego kawałka ich trzeciej, bardzo dobrej płyty „Miasto Masa Marketing”
Wątek punkowy zamkniemy zespołem Ampótacja. Muzyka młodzieżowa, pytania stawiane przez zespół również – aż miło posłuchać. Numer pochodzi z płyty „To Polska”, a zespół jest z Głogowa.
Punk w Polsce od kilku lat znów ma się całkiem nieźle, ale i rzeczy, które można zakwalifikować jako post-punk czasem się pojawiają. Chyba najciekawszym (w miarę) nowym zespołem tego nurtu są Wieże Fabryk, którym w 2013 znakomicie udała się druga płyta i poprzedzający ją teledysk
Zawsze było tak, że słuchałem trochę więcej muzyki polskiej, niż zagranicznej, w 2013 roku nie było inaczej. Kilka płyt zwróciło moją uwagę, zwłaszcza z kategorii „nowe płyty zespołów, których słucham”. Mieści się niej od dawna oczekiwana „Target Earth” kanadyjskiego Voivod. Płyta o tyle ważna dla kapeli, że pierwsza, nagrana bez czerpania z dorobku gitarzysty Piggiego, który osierocił kapelę umierając na raka. W spadku zostawił po sobie dużo nagranych partii gitarowych i pomysłów, które starczyły kolegom na dwie, całkiem niezłe płyty. Nową wybijają się na samodzielność i, co tu mówić, udaje im się. Do tego teledysk – mistrzowski.
Na koniec zestawienia jedno z moich tegorocznych odkryć z Japonii. Japończycy biorą sobie muzykę z zachodu, rwą na kawałki, mieszają, szarpią, wywracają na lewą stronę, po czym składają po swojemu i wychodzi im to bardzo dobrze. Dazzle Vision (w tym roku wydali składankę „Shocking loud voice”) to jeden z tych zespołów, które i tak są jeszcze w miarę „zachodnie” – słychać silne inspiracje Guano Apes, a śpiewajaca dziewczyna nie ma aż tak wysokiego głosu, jakim potrafią niechcący skrzywdzić odbiorcę z innych części świata japońskie wokalistki. Polecam zwłaszcza fanom dziewczyn, które wyglądają uroczo, ale ich zdolności wokalne na słodkim śpiewie się nie kończą.</div>
(2)
6 Comments
Horytnica
31 December, 2013 - 10:03
"Rewolucje przerażają, ale kampanie wyborcze wzbudzają obrzydzenie."
coś stestuję... czyli dodawanie tytułu..
01 January, 2014 - 02:27
Pzdr z Nowym R
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
uprzedzam tylko, że płyty są
01 January, 2014 - 22:22
A to ciekawe połączenie
01 January, 2014 - 23:26
"Rewolucje przerażają, ale kampanie wyborcze wzbudzają obrzydzenie."
a my nawet kiedyś graliśmy z
06 January, 2014 - 17:29
a, no to dlatego...
02 January, 2014 - 10:43
Pzdr,
Hun
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."