Ukraina, o czym jeszcze warto wiedzieć.

Gdy czytam zagraniczne depesze agencyjne w sprawie konfliktu na Ukrainie, a tym bardziej wpisy, czy komentarze lokalnych gamoni na różnych forach dyskusyjnych, mam świadomość, że wszyscy albo udają, albo naprawdę nie mają pojęcia co się dzieje w tle aktualnych wydarzeń tego konfliktu.

Podczas, gdy trwają zmagania ukraińskich sił rządowych dających odpór najemnym separatystom na wschodzie Ukrainy, trwa - a może już właśnie szczęśliwie się zakończyła - akcja ewakuacji z terenu Ukrainy ukraińskich Żydów i wszystkich tych, co się za nich podają. Oczywiście nie piszą o tym, ani nie mówią światowe media, bo jest to akcja tajna, czyli nie kwalifikująca się do nagłośnienia, między innymi z tego względu, że jeśli nie wszyscy, to zdecydowana większość ukraińskich Żydów jest i zawsze była prorosyjska. Niestety taka jest prawda, a cały z nią problem polega na tym, że jest to obecnie prawda bardzo wstydliwa.

Jeśli ktoś dotarł do zapisu ostatnich porozumień w Genewie, jakoś niechętnie publikowanych in extenso, to może zauważył na pozór dziwaczny fragment tekstu porozumienia potępiający wszelkie objawy antysemityzmu oraz współbrzmiącą z nim wypowiedź sekretarza stanu USA Johna Kerry, krytykującego wprowadzony przez ukraińskie władze obowiązek potwierdzenia zameldowania, który dotknął przede wszystkim członków społeczności żydowskiej na Ukrainie.

Taka drobna informacja, która raczej nie ma bezpośredniego znaczenia w kontekście tego, co aktualnie dzieje się na Ukrainie, ale warto ją znać, aby zrozumieć czasami niezrozumiałe posunięcia i deklaracje przywódców państw zachodnich, ale również naszych polskich.

Ponadto w polskich newsach ostatnio wyczytałem, że premier Tusk nagle zmienił optykę, albo optyka, który mu podpowiedział, że trzeba się zabrać za modernizację polskiej armii. Wprawdzie jeszcze kilka miesięcy temu urzędujący w Belwederze prezydent "z bulem" podpisał zmniejszenie wydatków na cele wojskowe, ale wobec zadymy na Ukrainie nawet Tusk prawidłowo skojarzył, że w naszych przyjacielskich stosunkach z Moskwą jednak lepiej byłoby mieć w Polsce jakieś wojsko, na jakimś poziomie. W tej całkiem nowej perspektywie jakiej projekcję zauważył rząd w Warszawie trafiłem na informację zapowiadającą zakup przez polskie MON tzw. dronów, czyli małych, bezzałogowych samolocików naszpikowanych elektroniką.. Pisała o tym na przykład Gazeta Wyborcza kilka dni temu: Drony bojowe w Polsce już w 2016 roku

W tym momencie przypomniała mi się kolejna poufna informacja dotycząca owych dronów, które to swego czasu zakupiła terroryzowana przez Rosję Gruzja od producenta w Izraelu i jak się wkrótce okazało bardzo kiepsko na tym wyszła. Izraelska firma ochoczo sprzedała Gruzji drony i równie ochoczo, kilka tygodni później, sprzedała Rosjanom kody dostępu do tych dronów (sic!)

A piszę o tym wszystkim, gdyż nie mam pewności, czy nasze Ministerstwo Obrony Narodowej zna ten niefortunny przypadek. Wprawdzie nie wiem czy już wybrało dostawcę, ale na wszelki wypadek informację o gruzińskim przypadku przekazuję. Tym bardziej, że Gazeta Wyborcza nie wspomina ani słowem o ewentualnym dostawcy nowego sprzętu dla polskiej armii ;-)

Na szczęście znalazłem również informację i to z 2011 roku, że Polacy zbudują szpiegowski supersamolot, polskie drony. Powietrznego szpiega zamierzają wspólnie zbudować WB Electronics z Ożarowa, gdyński Radmor i gliwicki Flytronic - donosi rp.pl.
Samolot zwiadowczy wyposażony w najnowocześniejszy sprzęt elektroniczny miałby zasięg 300 km. Plany polskich firm zbrojeniowych oznaczają złamanie dotychczaso­we­go monopolu USA oraz Izraela na dostarczanie tego typu sprzętu polskiej armii.

Tak pisano w 2011 roku, a jakie obecnie są trendy nie wiadomo. Natomiast przynajmniej z grubsza wiadomo czego się można spodziewać po ekipie rządzącej w Polsce.