Da się zauważyć, że spora część blogosfery nie potrafi zgodzić się z oceną faktów historycznych, dotyczących historii Polski. Na portalu Fronda.pl natknąłem się na wpis pana Artura Leśniodorskiego, który w notatce Pokłon słoika przed zbójeckim prawem, wyraża poglądy sporej części blogerów i pisze m.in. tak:
Krew burzy mi świadomość, że rachunek za Powstanie Warszawskie wystawia się nieprawdopodobnie prawym ludziom, zasługującym na wieczyste uznanie i rozważa alianse z patologicznymi zabójcami, którzy powinni być wdeptani w glebę niepamięci.
Los Warszawy, miasta zamordowanego przez azjatów z RONA (ros. Русская освободительная народная армия) oraz ich towarzyszy broni w mundurach feldgrau (Wehrmacht), bądź skrojonych przez Hugo Bossa AG (SS) został przesądzony już w 1939 roku w tzw. Planie Pabsta, co powinien wiedzieć każdy, średnio wykształcony badacz dziejów stolicy.
Plan Pabsta, był planem nazistowskich architektów, którzy przewidzieli wyburzenie większości zabudowy i budowę prowincjonalnego miasta służącego Niemcom jako węzeł komunikacyjny i "sypialnia" dla niemieckich urzędników i funkcjonariuszy.
Plan powstał istotnie około 1939 roku, ale zniszczenie miasta zostało przesądzone trochę wcześniej. Zniszczenie miasta zostało przesądzone w chwili, w której polski rząd, a szczególnie odpowiadający za polityką zagraniczną minister Józef Beck, wbrew zdrowemu rozsądkowi, wbrew wiedzy wynikającej z działań wywiadu, który całkiem dokładnie informował polski rząd o dysproporcji sił, pomiędzy naszą i niemiecką armią, wbrew elementarnym zasadom prowadzenia wojny, które Beck - będący dyplomowanym pułkownikiem artylerii musiał znać, a które nie mogły pozostawiać złudzeń, że otoczona z trzech stron przez Niemców i z czwartej strony przez sowietów Polska obronić sie nie może, prowadził politykę nieulegania presji Hitlera. Nie mówię wcale o sojuszu z Niemcami, tylko o prawidłowym rozpoznaniu, kiedy walczyć, a kiedy nie walczyć. Mówię o zwykłym rozsądku, realiźmie politycznym i militarnym. O zdawaniu sobie sprawy, jak bardzo alianci robią nas na szaro i jak niewielkie mamy szanse, by oprzeć się atakowi z czterech stron. Mówię o mądrości...
Argument o tym, że nie można było wchodzić w sojusze z największym zbrodniarzem świata, czyli z Hitlerem jest podwójnie logicznie nieprawdziwy. Dlaczego podwójnie?
Po pierwsze dlatego, że w tym czasie, w 1939 roku Hitler nie był wcale - na tle ówczesnej Europy i świata specjalnie wielkim zbrodniarzem. Hitler w ogóle nie był największym zbrodniarzem w historii ludzkości, bo to miano, ten tytuł dzierży niewątpliwie inny kat Polaków, Józef Wisarionowicz Stalin!! Dziś wiemy, jakim zbrodniarzem był Hitler, ale ani Beck, ani Rydz, ani nikt w 1939 roku tego wiedzieć nie mógł. Natomiast wszyscy wtedy wiedzieli, kim był Stalin!
Całe nasze nieszczęście wzięło się stąd, że z jednej strony był szaleniec i megaloman z małym wąsikiem, z drugiej acyzbrodniarz z dużym wąsem, a między nimi pułkownik dyplomowany artylerii, minister spraw zagranicznych, Józef Beck...
Po drugie, argument o niedopuszczalnym wchodzeniu w sojusze jest chybiony dlatego, że Polska do marca 1939 roku była praktycznie uważana za sojusznika Hitlera. Byliśmy jednym z trzech państw, obok Włoch i Japonii, które uznało zajęcie Czechosłowacji. Ponieważ byliśmy uznawani za sojuszników Niemiec, nie mieliśmy szans na przykład na uzyskanie pożyczek, ani pomocy militarnej od Francji i Anglii, przed 1939 rokiem, a zmiana polityki wobec Niemiec nastąpiła dopiero, gdy Beck dał się nabrać (!) Brytyjczykom na czcze obietnice, które były obliczone tylko na to, byśmy dali się wmanewrować i zostali rzuceni na pastwę nazistom i komunistom, a w tym czasie nasi zdradzieccy sojusznicy mieli czas na wzmocnienie sił. Oni ani przez moment nie mieli zamiaru "ginąć za Gdańsk" i Beck o tym doskonale wiedział! Anglicy i Francuzi w bezpośrednich rozmowach z Sowietami dali im wolną ręką i pozwolenie na to, by ci wkroczyli na tereny Rzeczpospolitej jeśli uznają to za słuszne i wtedy, kiedy uznają to za konieczne!
Niezależnie od sytuacji na froncie zachodnim, na wschodzie, sojusznicy Polski dali Stalinowi wolną rękę!
Moim zdaniem jest jeszcze trzeci argument, obalający "zasadę" niewspółpracowania z łajdakami.
Jak wiemy z historii, z naszego punktu widzenia równie wielkim łajdakiem, pozbawionym zasad i honoru, był Churchill. Człowiek dbający wyłącznie o interesy Wielkiej Brytanii, który już w czasie wojny dał liczne dowody na to, jak mało poważa Polaków i jak głęboko gdzieś ma nasze interesy.
Nie był wcale lepszy od Stalina i Hitlera. A może nawet gorszy pod niektórymi względami, skoro potrafił nas tak bezwstydnie wykorzystać i oszukać. Gdy byliśmy potrzebni, jako żołnierze ginący w obronie Anglii, dobrze wiedząc, jaki los nas czeka, dowódcy brytyjscy nie mieli żadnych skrupułów, by posyłać Polaków na front.
Marszałek Piłsudski mówił kiedyś do swych współpracowników, że owszem, potrzebny jest plan wojny z Niemcami i jak najbardziej, potrzebny jest plan wojny z Sowietami, ale zupełnie nie ma potrzeby pisania planów wojny z jednymi i drugimi na raz... Twierdził, że w tej sytuacji dla ocalenia honoru oficerowie ( nie cały naród!) powinni do ostatka bronić szablami Belwederu... Co by powiedział, gdyby przyszło mu na myśl, że jeszcze na dodatek, będziemy mieć takich "sojuszników"?
Mając za plecami najgorszego zbrodniarza w historii ludzkości, a z pozostałych trzech stron będąc otoczonym przez państwo niemieckie, mając świadomość, że Francja nie ruszy swych wojsk zza linii Maginota, wiedząc, że Anglia, która przez całe dwudziestolecie międzywojenne miała nas głęboko gdzieś, nie ma armii zdolnej ruszyć nam z pomocą nawet, gdyby tego chciała ( a nie chciała!!), wiedząc to wszystko, polskie władze jednocześnie wmawiały Polakom, że jesteśmy potęgą, ale z drugiej nic nie robiły w sprawie wzmocnienia obronności, fabryki pracowały na pół gwizdka, brakowało dobrych planów, łączności, uzbrojenia, zaniedbano tak wielu spraw, że nie ma tu miejsca, by wszystkie opisać...
Naszą sytuację można by porównać do kobiety, która wchodzi sama w ciemny zaułek, w którym została napadnięta. Jest oczywiste i bezdyskusyjne, że winę za napaść ponosi napastnik! To, że ktoś mu się pcha w łapy, w ciemnościach i w krótkiej spódniczce, nijak, w najmniejszym stopniu, nie umniejsza winy bandyty i opowiadanie światu o tym wydarzeniu nie ma na celu obarczania winą napadniętej kobiety, a tylko uświadomienie innym kobietom, czym grozi wchodzenie w nocy do ciemnych zaułków!
Szanowni Państwo. Nikt nie zarzuca ludziom, którzy odpowiedzialni są za wywołanie Powstania, że nie są prawi. Może nawet się okazać, że decyzja, którą podjęli, jest efektem "podpowiedzi" naszych pseudoaliantów, którym mogło być na rękę zarówno osłabienie wojsk niemieckich, związanie ich walką, jak też przewidywane zatrzymanie Armii Czerwonej na linii Wisły i to oni znów, jak w 39-tym popchnęli nas do beznadziejnej walki! To jest możliwe. Jest również więcej niż pewne, że przed wojną w Polsce działały agentury zarówno brytyjskie i francuskie, jak i niemieckie oraz sowieckie, które w imię swoich interesów wprowadzały nas w błąd. Niemniej jednak, bycie człowiekiem prawym nie wyklucza ani bycia naiwnym, ani zadufanym w sobie, ani bycia normalnie głupim.
To, co robią "odbrązawiacze" historii, powinno służyć - i moim zdaniem służy - przede wszystkim nauce, wyciąganiu wniosków. Jak na dłoni widać dzisiaj, że nasza sytuacja przypomina sytuację sprzed wojny, przy oczywistych różnicach ( na przykład nijak nie da się porównać obecnej postawy władz, których działania bynajmniej nie wynikają z głupoty...). Tak jak wtedy, tak i teraz mamy pozornych aliantów, którzy mają nas dużo poniżej przełyku i ani mogą, ani chcą nam pomagać. Tak teraz jak i wtedy, władza - choć z różnych pobudek - wmawia ludziom piramidalne głupstwa, na temat naszej roli w świecie, siły gospodarczej i militarnej, sytuacji międzynarodowej i bezpieczeństwa państwa! Trzeba wyciągnąć wnioski z historii!
z poważaniem
Losek
Krew burzy mi świadomość, że rachunek za Powstanie Warszawskie wystawia się nieprawdopodobnie prawym ludziom, zasługującym na wieczyste uznanie i rozważa alianse z patologicznymi zabójcami, którzy powinni być wdeptani w glebę niepamięci.
Los Warszawy, miasta zamordowanego przez azjatów z RONA (ros. Русская освободительная народная армия) oraz ich towarzyszy broni w mundurach feldgrau (Wehrmacht), bądź skrojonych przez Hugo Bossa AG (SS) został przesądzony już w 1939 roku w tzw. Planie Pabsta, co powinien wiedzieć każdy, średnio wykształcony badacz dziejów stolicy.
Plan Pabsta, był planem nazistowskich architektów, którzy przewidzieli wyburzenie większości zabudowy i budowę prowincjonalnego miasta służącego Niemcom jako węzeł komunikacyjny i "sypialnia" dla niemieckich urzędników i funkcjonariuszy.
Plan powstał istotnie około 1939 roku, ale zniszczenie miasta zostało przesądzone trochę wcześniej. Zniszczenie miasta zostało przesądzone w chwili, w której polski rząd, a szczególnie odpowiadający za polityką zagraniczną minister Józef Beck, wbrew zdrowemu rozsądkowi, wbrew wiedzy wynikającej z działań wywiadu, który całkiem dokładnie informował polski rząd o dysproporcji sił, pomiędzy naszą i niemiecką armią, wbrew elementarnym zasadom prowadzenia wojny, które Beck - będący dyplomowanym pułkownikiem artylerii musiał znać, a które nie mogły pozostawiać złudzeń, że otoczona z trzech stron przez Niemców i z czwartej strony przez sowietów Polska obronić sie nie może, prowadził politykę nieulegania presji Hitlera. Nie mówię wcale o sojuszu z Niemcami, tylko o prawidłowym rozpoznaniu, kiedy walczyć, a kiedy nie walczyć. Mówię o zwykłym rozsądku, realiźmie politycznym i militarnym. O zdawaniu sobie sprawy, jak bardzo alianci robią nas na szaro i jak niewielkie mamy szanse, by oprzeć się atakowi z czterech stron. Mówię o mądrości...
Argument o tym, że nie można było wchodzić w sojusze z największym zbrodniarzem świata, czyli z Hitlerem jest podwójnie logicznie nieprawdziwy. Dlaczego podwójnie?
Po pierwsze dlatego, że w tym czasie, w 1939 roku Hitler nie był wcale - na tle ówczesnej Europy i świata specjalnie wielkim zbrodniarzem. Hitler w ogóle nie był największym zbrodniarzem w historii ludzkości, bo to miano, ten tytuł dzierży niewątpliwie inny kat Polaków, Józef Wisarionowicz Stalin!! Dziś wiemy, jakim zbrodniarzem był Hitler, ale ani Beck, ani Rydz, ani nikt w 1939 roku tego wiedzieć nie mógł. Natomiast wszyscy wtedy wiedzieli, kim był Stalin!
Całe nasze nieszczęście wzięło się stąd, że z jednej strony był szaleniec i megaloman z małym wąsikiem, z drugiej acyzbrodniarz z dużym wąsem, a między nimi pułkownik dyplomowany artylerii, minister spraw zagranicznych, Józef Beck...
Po drugie, argument o niedopuszczalnym wchodzeniu w sojusze jest chybiony dlatego, że Polska do marca 1939 roku była praktycznie uważana za sojusznika Hitlera. Byliśmy jednym z trzech państw, obok Włoch i Japonii, które uznało zajęcie Czechosłowacji. Ponieważ byliśmy uznawani za sojuszników Niemiec, nie mieliśmy szans na przykład na uzyskanie pożyczek, ani pomocy militarnej od Francji i Anglii, przed 1939 rokiem, a zmiana polityki wobec Niemiec nastąpiła dopiero, gdy Beck dał się nabrać (!) Brytyjczykom na czcze obietnice, które były obliczone tylko na to, byśmy dali się wmanewrować i zostali rzuceni na pastwę nazistom i komunistom, a w tym czasie nasi zdradzieccy sojusznicy mieli czas na wzmocnienie sił. Oni ani przez moment nie mieli zamiaru "ginąć za Gdańsk" i Beck o tym doskonale wiedział! Anglicy i Francuzi w bezpośrednich rozmowach z Sowietami dali im wolną ręką i pozwolenie na to, by ci wkroczyli na tereny Rzeczpospolitej jeśli uznają to za słuszne i wtedy, kiedy uznają to za konieczne!
Niezależnie od sytuacji na froncie zachodnim, na wschodzie, sojusznicy Polski dali Stalinowi wolną rękę!
Moim zdaniem jest jeszcze trzeci argument, obalający "zasadę" niewspółpracowania z łajdakami.
Jak wiemy z historii, z naszego punktu widzenia równie wielkim łajdakiem, pozbawionym zasad i honoru, był Churchill. Człowiek dbający wyłącznie o interesy Wielkiej Brytanii, który już w czasie wojny dał liczne dowody na to, jak mało poważa Polaków i jak głęboko gdzieś ma nasze interesy.
Nie był wcale lepszy od Stalina i Hitlera. A może nawet gorszy pod niektórymi względami, skoro potrafił nas tak bezwstydnie wykorzystać i oszukać. Gdy byliśmy potrzebni, jako żołnierze ginący w obronie Anglii, dobrze wiedząc, jaki los nas czeka, dowódcy brytyjscy nie mieli żadnych skrupułów, by posyłać Polaków na front.
Marszałek Piłsudski mówił kiedyś do swych współpracowników, że owszem, potrzebny jest plan wojny z Niemcami i jak najbardziej, potrzebny jest plan wojny z Sowietami, ale zupełnie nie ma potrzeby pisania planów wojny z jednymi i drugimi na raz... Twierdził, że w tej sytuacji dla ocalenia honoru oficerowie ( nie cały naród!) powinni do ostatka bronić szablami Belwederu... Co by powiedział, gdyby przyszło mu na myśl, że jeszcze na dodatek, będziemy mieć takich "sojuszników"?
Mając za plecami najgorszego zbrodniarza w historii ludzkości, a z pozostałych trzech stron będąc otoczonym przez państwo niemieckie, mając świadomość, że Francja nie ruszy swych wojsk zza linii Maginota, wiedząc, że Anglia, która przez całe dwudziestolecie międzywojenne miała nas głęboko gdzieś, nie ma armii zdolnej ruszyć nam z pomocą nawet, gdyby tego chciała ( a nie chciała!!), wiedząc to wszystko, polskie władze jednocześnie wmawiały Polakom, że jesteśmy potęgą, ale z drugiej nic nie robiły w sprawie wzmocnienia obronności, fabryki pracowały na pół gwizdka, brakowało dobrych planów, łączności, uzbrojenia, zaniedbano tak wielu spraw, że nie ma tu miejsca, by wszystkie opisać...
Naszą sytuację można by porównać do kobiety, która wchodzi sama w ciemny zaułek, w którym została napadnięta. Jest oczywiste i bezdyskusyjne, że winę za napaść ponosi napastnik! To, że ktoś mu się pcha w łapy, w ciemnościach i w krótkiej spódniczce, nijak, w najmniejszym stopniu, nie umniejsza winy bandyty i opowiadanie światu o tym wydarzeniu nie ma na celu obarczania winą napadniętej kobiety, a tylko uświadomienie innym kobietom, czym grozi wchodzenie w nocy do ciemnych zaułków!
Szanowni Państwo. Nikt nie zarzuca ludziom, którzy odpowiedzialni są za wywołanie Powstania, że nie są prawi. Może nawet się okazać, że decyzja, którą podjęli, jest efektem "podpowiedzi" naszych pseudoaliantów, którym mogło być na rękę zarówno osłabienie wojsk niemieckich, związanie ich walką, jak też przewidywane zatrzymanie Armii Czerwonej na linii Wisły i to oni znów, jak w 39-tym popchnęli nas do beznadziejnej walki! To jest możliwe. Jest również więcej niż pewne, że przed wojną w Polsce działały agentury zarówno brytyjskie i francuskie, jak i niemieckie oraz sowieckie, które w imię swoich interesów wprowadzały nas w błąd. Niemniej jednak, bycie człowiekiem prawym nie wyklucza ani bycia naiwnym, ani zadufanym w sobie, ani bycia normalnie głupim.
To, co robią "odbrązawiacze" historii, powinno służyć - i moim zdaniem służy - przede wszystkim nauce, wyciąganiu wniosków. Jak na dłoni widać dzisiaj, że nasza sytuacja przypomina sytuację sprzed wojny, przy oczywistych różnicach ( na przykład nijak nie da się porównać obecnej postawy władz, których działania bynajmniej nie wynikają z głupoty...). Tak jak wtedy, tak i teraz mamy pozornych aliantów, którzy mają nas dużo poniżej przełyku i ani mogą, ani chcą nam pomagać. Tak teraz jak i wtedy, władza - choć z różnych pobudek - wmawia ludziom piramidalne głupstwa, na temat naszej roli w świecie, siły gospodarczej i militarnej, sytuacji międzynarodowej i bezpieczeństwa państwa! Trzeba wyciągnąć wnioski z historii!
z poważaniem
Losek
(5)
27 Comments
@Losek
02 October, 2014 - 07:05
1. To wszystko prawda, że wyciągać wnioski z historii. Że trzeba unikać sytuacji z dwoma wrogami itd itd,
2. Natomiast nie można wchodzić w rozważania typu "lepiej było z Hitlerem". Dlatego właśnie, że my już wiemy kim był Hitler. To zostanie wykorzystane natychmiast w przypinaniu nam łatki z napisem choćby "antysemityzm". No nie można tak. Moim zdaniem idiotyczne jest mówienie światu jacy głupi bylismy czy coś takiego. My mamy mówić jacy bohaterscy byliśmy,
Co tu dużo szukać: tak robią inni, ci przez Ciebie zachwalani: Niemcy, Francuzi, Angole.
Nic, tylko wykorzystuję Twoje nauki przeciwko Tobie. Uwielbiam to :)
Pozdrawiam :)
Nie można mówiće że Beck nie
02 October, 2014 - 07:36
@Losek
02 October, 2014 - 07:39
I jeszcze jedno: dyskutujmy jak uniknąć sytuacji, z której nie ma dobrego wyjścia. A nie okrzyki "Lepiej nam by było z Hitlerem". Nie tędy droga :)
No, to właśnie dyskutujemy.
02 October, 2014 - 17:58
Pozdrowienia.
@Losek
02 October, 2014 - 18:56
No, jasne, że po mieście nie
02 October, 2014 - 19:18
@Losek
02 October, 2014 - 21:49
To jakaś logika figurowa, jazda bez trzymanki.
02 October, 2014 - 12:27
Nie był wcale lepszy od Stalina i Hitlera. A może nawet gorszy pod niektórymi względami, skoro potrafił nas tak bezwstydnie wykorzystać i oszukać"
I to jest argument na co? Że z dużo większym za'wieńcem*, Hitlerem, sojusz zawrzeć należało?
No to doszło do takiego sojuszu, po '45, z ZSRR, i co, dobrze czy nie dobrze?
Wielu ludzi indywidualnie zawierało takie pakty z diabłem, daleko nie szukać - Kieżun. Dobrze, czy nie dobrze?
Tusk marzy o zregionalizowaniu Polski, wprowadzeniu do euro i zblatowaniu z Niemcami, dobrze czy nie dobrze?
Jak fantazjować, to na całego. Kilka słow poproszę uprzejmie, jak wyglądałaby nasza obecna sytuacja po sojuszu z Hitlerem, tu i teraz. Proszę się nie powstrzymywaać, popuścić... ee wodze :)
* ' - qoor
I to jest argument na co? Że
02 October, 2014 - 17:54
Jak fantazjować, to na całego. Kilka słow poproszę uprzejmie, jak wyglądałaby nasza obecna sytuacja po sojuszu z Hitlerem, tu i teraz. Proszę się nie powstrzymywaać, popuścić... ee wodze :)
To jest tak, że Beck wiedząc o Stalinie, jakimi jest arcydraniem, a nie wiedząc jeszcze jakim łotrem okaże się Hitler, powinien był sprzymierzyć się - z konieczności - z tym drugim, przeciw temu pierwszemu. A nawet nie tyle wejść w sojusz, ale przynajmniej mu nie przeszkadzać.
W najgorszym razie sytuacja różniłaby się tym, że hitlerowcy nie wymordowali by tak wielu z nas, i to tych najlepszych, najodważniejszych, gotowych na wszystko. Oczywiście są sytuacji, że trzeba być gotowym na wszystko, ale jednym ze sposobów na zwyciężanie, jest wiedzieć kiedy walczyć, a kiedy nie walczyć. Kiedy stać murem, a kiedy zrobić krok do tyłu.
Wielu ludzi indywidualnie zawierało takie pakty z diabłem, daleko nie szukać - Kieżun. Dobrze, czy nie dobrze?
Właśnie w tym rzecz, że widzę istotną różnicę, pomiędzy indywidualnymi wyborami, a racją stanu całego państwa.
Nie roszczę sobie pretensji do wszechwiedzy, ani nie uważam, żebym zawsze miał rację, ale tak uważam. Pchanie nas do wojny przez Anglików i Francuzów i Rosjan było nieetyczne, niemoralne, było po prostu sk....ństwem, ale danie się w to wmanewrować z naszej strony było głupie.
Tusk marzy o zregionalizowaniu Polski, wprowadzeniu do euro i zblatowaniu z Niemcami, dobrze czy nie dobrze?
To niełatwe pytanie. By na nie odpowiedzieć logicznie, trzeba by mieć dostęp np. do danych wywiadu. Niemcy mówią jaką to mają słabą armię. Trzeba zadać sobie pytanie po co to mówią, czemu akurat teraz?
Jeśli czytali Sun Tzu i hołdują jego zasadom, które m.in, mówią, żeby pokazywać siłę, gdy się jest słąbym i okazywać słabość, gdy się jest silnym, udawać że się cofamy, gdy chcemy atakować i odwrotnie, słowem oszukiwać cały czas... Nie bądźmy znów naiwni, nie dajmy się nabierać.
:) co przypadek , to inna figura.
02 October, 2014 - 18:41
Czyli - okazał się jasnowidzem, czyli plus dla Becka, ale zaś duży. Polityk przewidujący trafnie przyszłośc to skarb.
"widzę istotną różnicę, pomiędzy indywidualnymi wyborami, a racją stanu całego państwa"
Więc to nie jest zasada. Zasada z definicji działa zawsze, a wyjątki tylko ją potwierdzają :)
"słowem oszukiwać cały czas... Nie bądźmy znów naiwni, nie dajmy się nabierać"
Wspomniałem o Niemcach licząc na prostą odpowiedź, tak czy nie, przecie i Tusk i Sikorski złożyli Niemcom hołd. To dobrze, czy nie?
Jeśli o wydarzeniach sprzed dziesiątek lat perorujemy bez skrupułów, to o wydarzeniach bieżących jest chyba łatwiej powiedzieć i je ocenić. Dobrze czy nie, że ciążymy ku Niemcom i narzucamy się im?
A Rosja teraz nas oszukuje, czy zgraża? Bo jeśli oszukuje, to II AK jest niepotrzebna! A jeśli zagraża, to do kogo uderzyć z umizgami, do niej samej?
Rzecz jasna czego byśmy nie zrobili, to i tak będziemy w sytuacji o niebo gorszej niż w '39. O dwa nieba!
Czyli - okazał się
02 October, 2014 - 19:15
Moim zdaniem raczej głupcem...
Wspomniałem o Niemcach licząc na prostą odpowiedź, tak czy nie?
A Rosja teraz nas oszukuje, czy zgraża?
Ani jednym, ani drugim nie należy ufać. Rosja jest niewątpliwie groźna, ale im głośniej krzyczy, tym mniej się jej boję. Niemcy z kolei są zagrożeniem, ale chyba bardziej pod względem gospodarczym, niż militarnym, choć też nie wiem, czemu nagłaśniają swoje braki w zdolności bojowej. Może coś kombinują.
Korzystając z tego, że mamy jeszcze trochę czasu, trzeba rozbić wszystko, by wzmacniać się gospodarczo, uzbroić się ( nie byłoby od rzeczy rozwijać różne formy uzbrojenia, do broni atomowej włącznie ) i obserwować bacznie jednych i drugich. Mówić jedno, ale robić drugie. Nie można też zapomnieć, że dla nas powżnym zagrożeniem jest islam, który już zdobył duże wpływy w Europie Zachodniej.
Nie całkiem zgadzam się, że łatwiej mówić, czy pisać o czasach współczesnych niż o historii, jeśli nie ma się dostępu na przykład do danych wywiadowczych, tajnych, a z kolei co do przeszłości, to wiele faktów kiedyś objętych tajemnicą, dostępnych tylko rządom, wywiadom wojskowym i cywilnym, dziś jest ogólnie znanych.
Zrozumiałem z tego, że Sun Tzu
02 October, 2014 - 19:29
Będzie mądrzej niż to zrobił ten głupiec Beck.
Nie wiem skąd te wnioski...
02 October, 2014 - 19:36
Wydaje się, że Sun Tzu i dziś się sprawdza. Na przykład takie coś:
: „Poznaj dobrze wroga i poznaj dobrze siebie,
a w stu bitwach nie doznasz klęski”.
Czyli na pytanie co zrobić dziś
02 October, 2014 - 20:44
No i to właśnie jest nasz
02 October, 2014 - 20:50
Losku,
02 October, 2014 - 19:49
- istniał obóz w Dachau, od 1933 r., gdzie osadzano przeciwników politycznych, duchownych i Żydów,
- z opozycją polityczna rozprawiono się przy pomocy morderstw - noc długich noży, 1934 r.
- Żydów pozbawiono praw publicznych i rozprawiano się z nimi przy pomocy pogromów, za przyzwoleniem i współudziałem władz - kryształowa noc, 1938 r.
- przyłączono do Rzeszy niezależne dotąd państwo - anschluss Austrii, wiosna 1938 r.
- podzielono i przyłączono do Rzeszy część innego niezależnego państwa, Czechosłowacji, jesień 1938 r.
- wysunięto żądania wobec Polski: przyłączenia Gdańska do Niemiec i utworzenie eksterytorialnego korytarza przez Pomorze Gdańskie - październik 1938, tuż po układzie monachijskim (wrzesień 38)
Czy wchodzenie w układy z państwem, które pod władzą dyktatorską prowadziło taką politykę mogło dobrze rokować na przyszłość?
Czy nie skończyłoby się jakimś brunatnym zamachem stanu w Warszawie?
Podziałem Polski i anschlussem części ziem do Rzeszy, a z reszty utworzeniem marionetkowego państwa, które musiałoby być gotowe do wystawiania zbrojnych oddziałów i walki w interesie Niemiec?
Czy Polacy nie musieliby walczyć pod Stalingradem, a potem być obwinianymi i rozliczanymi za wybuch wojny?
Czy elity, które sprzeciwiałyby się takiej roli Polski nie byłyby eksterminowane?
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Tak, ale w ówczesnym świecie
02 October, 2014 - 20:47
Czy wchodzenie w układy z państwem, które pod władzą dyktatorską prowadziło taką politykę mogło dobrze rokować na przyszłość?
Za to sojusz z "aliantami" okazał się strzałem w dziesiątkę....
Większość europejskich państw miała kolaboracyjne rządy. Ile procent Wegrów, Czechów, Rumunów... zostało przez nazistów wymordowanych. Ilu ich walczyło pod Stalingradem? Ilu potem obarczano winą za wybuch wojny?
Jakież to wielkie przykrości spotkały te państwa ze strony aliantów po wojnie? Czy przypadkiem nawet sojusznicze od samego początku Włochy po wojnie nie wyszły na tym lepiej niż my? Oczywiście Włochy nie trafiły w krąg oddziaływania Sowietów, ale po pierwsze trafiliśmy w sferę wpływów Stalina pomimo naszych zasług w wojnie za aliantów i u ich boku, a po drugie można przywołaćprzykład ewidentnie faszystowskich Chorwatów, którzy trafili w strefę komunistów i co?
Wszystkie te państwa, w odpowiedniej chwili po prostu zmieniły sojuszników i to starczyło, tak, czy nie?
Czy nie skończyłoby się jakimś brunatnym zamachem stanu w Warszawie?
A czy przypadkiem antyniemieckie nastroje w Polsce, nie były efektem rządowej propagandy?
Czy elity, które sprzeciwiałyby się takiej roli Polski nie byłyby eksterminowane?
A czy i tak nie były? A czy przeciwnicy sanacji nie byli eksteminowani? Polscy przedwojenni narodowcy jako pierwsi trafiali do niemieckich obozów zagłady...
Bereza
02 October, 2014 - 21:07
Rumunii czy Węgier nie można porównywać do Polski. My byliśmy kiedyś pod pruskim zaborem i Niemcy uważali część naszego terytorium za własne. Żądania z 1938 r. tylko to potwierdziły. Poza tym jesteśmy bezpośrednim sąsiadem, idealne miejsce na poszerzenia przestrzeni życiowej Niemców.
Hitler był zbrodniarzem i w 1939 r, było o tym wiadomo. Są granice konformizmu iwchodzenia w sojusze.
A może zaproponować, abyśmy sprzymierzyli się z Putinem. Istnieje wiele podobieństw między nim, a Hitlerem z 1938-39 roku.
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
A czemuż to nie można nas
02 October, 2014 - 21:15
Są granice konformizmu iwchodzenia w sojusze.
A pewnie, że tak! Podobnie jak są granice bohaterstwa i szaleństwa... Jest też coś takiego jak instynkt samozachowawczy.
Hitler był zbrodniarzem i w 1939 r, było o tym wiadomo.
Powtarzam to raz jeszcze, ale uważam, że to istotne - jak na ówczesne standardy, nie takim znowu wielkim...
Losek
02 October, 2014 - 21:26
Polacy byli rasa do zlikwidowania zawsze, rowniez za Bismarcka.
Prusy powstaly na terenach Polski.
Rumunii w zaden nie kolidowali z zywotnymi interesami Niemiec.
To jest zadziwiajace jak polscy podludzie nie pojmuja, wypieraja ze swojej swiadomosci, ze wlasnie podlludzmi do zlikwidowania byli..
Przypadkiem nie lodz sie, ze Polacy dzisiaj nie sa pewna forma podludzi.
Porównujemy to, czy Rumuni,
02 October, 2014 - 21:28
Losek
02 October, 2014 - 21:44
A ona byla taka, ze Wegrzy jako samodzielny, rownouprawniony narod byli jego rodakami w cesarstwie austryjacko-wegierskim.
Byli ludzmi.
Polacy nie byl ludzmi, tylko podludzmi zajmujacymi niemiecka przestrzen zyciowa, lebensraum.
Nie przyjmujesz do wiadomosci prostego faktu, ze gdyby Polacy poparli hitlera wojna mialaby inny przebieg.
A wiec "po wojnie" rowniez by inaczej wygladalo.
A nawet gdyby Niemcy i Polska przegraly wojne, to Polacy byliby absolutnie inaczej traktowani przez zwyciezcow niz inne kraje. Inaczej traktuje sie waznego 35 millinowego sojusznika i zbrodniarza a zupelnia inaczej 3 mln Chorwacje.
Polacy byliby obarczeni zbrodniami niemieckimi.
Przeciez teraz sa juz nimi obarczani.
Szanowny w jednej wypowiedzi operuje trzema rzeczywistościami
03 October, 2014 - 05:11
Jeśli zawieramy sojusz z Hitlerem i pokonujemy Rosję oraz, co oczywiste, resztę Europy, to dalej jest atak, być może z Japonią, na Stany, które padają i dalej nie ma o czym gadać, albo bronią się skutecznie i atakują Niemców bronią atomową.
W którym momencie byłaby dla nas „odpowiednia chwila”, żeby wycofać się z „sojuszu” ?
Skąd to można wiedzieć, może tu wciąż tylko wiatr by gwizdał.
Losek
02 October, 2014 - 20:32
Bo gdybys znal, to wiedzialbys ze alternatywna historie Ziemkiewicza i Zychowicza sa totalnym, absurdalnym nonsensem.
Znam.
02 October, 2014 - 20:56
Ale nie wykluczam możliwości, że Ziemkiewicz, powołujący się na źródła historyczne, gdy twierdzi, że naziści,w odróżnieniu od poprzedników sprawujących władzę w Niemczech, jako pierwsi dopuszczali możliwość współdziałania z Polakami, wie co mówi....
Losek
02 October, 2014 - 21:27
Ja mowie o najwyzszym naziscie, hitlerze i jego doktrynie herrenrasse.
I o tym, ze herrenrasse potrzebuje lebensraum.
To byla A i O hitleryzmu.
Celem hitlera, celem dla ktorego prowadzil wojne, bylo wlasnie zdobycie lebensraumu.
Ten lebensraum byl nie we Francji, albo gdzies na zachodzie, tylko na wschodzie, na przestrzeni nazywanej Polska i zamieszkala przez polskich podludzi.
Marzeniem hitlera byl przepiekny teatr: o to polscy podludzie wyzynaja rosyjskich podludzi.
A potem wykrwawieni polscy podludzie zostaliby do konca wykrwawieni.
Zeby to osiagnac, mniej wiecej millinowa polska armie pognac przeciwko Rosji, byl gotow wszystko obiecac.
Wyobraz sobie jego dume; My, genialna herrenarasse potrafilismy tych zidiocialych podludzi wykorzystac do wymordowania siebie na wzajem nie tracac cennego zycia herrenrasse. Moglismy sie z calym spokojem przygladac temu widowisku.
Geniusz führera, geniusz herrenrasse, jej przewaga nad podludzmi zostal jeszcze raz zademonstrowany.
hitler wygralby wojne, gdyby Polska go poparla i nie przekazala Anglikom kodu Eingmy.
USA nie mialyby czasu na wybudowanie bomby atomowej, bylyby zaatkowane jednoczesnie przez Niemcy i Japonie.
USA rowniez nie mialyby czasu przestawienie gospodarki na gospodarke wojenna.
herrenrasse zlikwidowalaby najpierw Zydow, oczywiscie uzywajac do tego Polakow, znaczy resztki wojska, ktore przezyla a potem samych Polakow zostawiajac sobie troche pastuchow.
Jezeli dobrze sie wsluchasz to uslysz chichot hitlera czytajacego Ziemkiewicza i sluchajacego oglupialych podludzi belkocacych cos o zaszczycie przebywania z herrenrasse w wspolnym lebensraumie.
To jest obled, te idiotyzmy.
I sprytny atak folksdojczerow na polska tozsamosc, na polskosc, deprawujacych Polakow i odmawiajacych im prawa od wlasnego panstwa, niepodleglej Polski.
Losek - małe sprostowanie
04 October, 2014 - 13:28
Stalin zajmuje drugie miejsce.