Koniec wielkich narracji w polityce

 |  Written by grzechg  |  4
To już nie będzie tak jak jeszcze pięć, czy siedem lat temu, że można było uruchomić jakąś narrację (pozytywną lub negatywną) i stosując ją umiejętnie, utrzymywać stabilne poparcie społeczne. Narracja ma oczywiście niewiele wspólnego z rzetelną informacją, ale nie jest też czystą propagandą. Prawu i Sprawiedliwości udało się trzy lata temu przekonać wyborców do polityki bliskiej zwykłemu obywatelowi, szanującej jego często niewielkie potrzeby i marzenia, które zdaniem Bronisława Komorowskiego można było zaspokoić poprzez zaciągnięcie kredytu. I choć nic w tej narracji się nie zmieniło, a co więcej, PiS znowu po nią sięga proponując nowe programy socjalne i ulgi dla przedsiębiorców, to ta strategia nie wytrzyma już tak długiej próby czasu. I to nie tylko dlatego, że opozycja użyła wpadki z nagrodami do stworzenia swojej własnej narracji, która jest lustrzanym odbiciem tej, jaką partia Jarosława Kaczyńskiego stosowała wobec Platformy Obywatelskiej: afery, korupcja, nepotyzm, kasa, kasa, kasa. To już się tak potoczy i nikt tego nie zatrzyma. Doniesienie do prokuratury na Prezesa PiS złożone przez Nowoczesną można uznać za obrzydliwe, ale to jest początek batalii o być albo nie być praktycznie całej tak zwanej opozycji totalnej. Albo atak, albo zostanie po niej tylko kurz i pył. Kasa stała się orężem tych, którym jej z pewnością nie brakuje, za to cała kampania kierowana jest do tych wyborców, którzy są wyczuleni na przywileje władzy. Czysty populizm w użyciu nowoczesnych liberałów, o ile przyjmiemy, że tacy politycy jak posłowie Piotr Misiło i Joanna Scheuring – Wielgus mogą być za takowych uznani.
 
 
Wyciągnięta zostanie każda nagroda, każda premia, wszystko zostanie zsumowane i podliczone, bo ten strzał okazał się celny: tąpnęło Prawu i Sprawiedliwości, więc ani PO, ani Nowoczesna nie odpuszczą tego tematu nawet na chwilę. Jak nie nagrody to Gawłowski, a potem wrócimy do Czartoryskich. Lament niektórych polityków PiS, że to jest wysoce niesprawiedliwe, bo tak ciężko pracują, jest nieporozumieniem i dowodem na to, że zlekceważyli opozycję, uznając, chwilami może i słusznie, że zachowuje się głupio donosząc na Polskę, atakując 500+ albo broniąc wybitnie ociężałego wymiaru sprawiedliwości. Ostatnia deska ratunku, jak na razie przynosząca efekty sondażowe, to wykazanie wszem i wobec, że Prawo Sprawiedliwość jest jeszcze gorsze niż Platforma Obywatelska. Bo ta przynajmniej nie kryła wcale z kim trzyma, czyli z sytymi i zadowolonymi, którzy na afery PO machali ręką, a nawet patrzyli z zazdrością, że taką kasę ktoś wyprowadził. Dziś sytuacja zmieniła się diametralnie. Rządzą ci, którzy cała swoją filozofię władzy budowali na skromności i uczciwości.
 
 
Nawet jeśli wysyp kolejnych „afer” z nagrodami w różnych resortach i agencjach się wyczerpie, pozostanie po nich trwały ślad. Co więcej, kumulację pozytywnej  energii związanej z rządami PiS mamy już za sobą. I jest jeszcze coś, co umyka chyba nie tylko rządzącym, o czym wspomniałem na początku tekstu. Narracje, które skutecznie oddziaływują na wyborców nie trwają już tak długo jak jeszcze kilka lat temu. Choćby były znakomicie dopracowane, trafiające do wielkich grup społecznych, choćby przynosiły wymierne efekty, nie są w stanie utrzymać poparcia społecznego przez całe lata. Wystarczy na moment przykuć uwagę odbiorcy kwotą półtora miliona złotych przyznanych sobie przez rząd i czar 500+ nagle mija, już coś zaczyna zgrzytać, a jeśli do tego ma się dominującą pozycję na rynku medialnym, a w tle jeszcze poważne spory rządu na arenie międzynarodowej, to efekt niemal murowany. Owszem, można powiedzieć, że PiS na krótki czas pozamiatał, narzucił swoją narrację, pokazując, że chce nadal transferować środki publiczne do mniej zamożnych Polaków, ale nie będzie już efektu nawet zbliżonego do roku 2015. Po prostu, walka polityczna nabiera tempa i życie nabiera tempa, przez co nikt nie ma czasu się zatrzymać choćby na chwilę i pomyśleć o co w tym wszystkim chodzi, co było kiedyś, co było tydzień czy rok temu.
 
Przekaz jest tak uproszczony, podany w tak gigantycznej porcji informacji, że trafiają do nas jedynie proste komunikaty -  nie prawda, nie informacja, tylko hasła, skojarzenia, na których budujemy sobie obraz rzeczywistości. PiS kradnie, PiS kłamie, PiS coś ukrywa, oni też tak jak PO żyją na bogato. Zbędne są jakieś analizy, opracowania, dogłębne wyjaśniania. Tak się dzieje przed wszystkim z wielkimi społecznościami w dużych miastach. Nie tylko w Polsce. Narracje przykuwają uwagę na krótko, muszą być ciągle modyfikowane i podawane w nowym opakowaniu, inaczej znikają razem z ich nadawcami. Także w polityce. Emmanuel Macron zawładnął umysłami Francuzów na krótko, ale jednak wygrał wybory. Teraz ma nie lada kłopot, bo czym ma przykuć uwagę swoich wyborców? Na przykład wielką Francją. Sięga więc po hasła prawicy, bo nie ma dziś już znaczenia, z którego pudełka wyciągnie czekoladkę. Ma być smaczna tu i teraz – dla większości wyborców. W Polsce jest trochę inaczej, Polska jest rzeczywiście bardziej konserwatywna i tradycyjna, szczególnie poza wielkimi aglomeracjami, łatwiej można się odwołać do patriotyzmu i narodowych wartości. Tam jednak czas płynie wolniej, tam lepiej widać pozytywne efekty 500+, tam kilkusetzłotowy wzrost płacy przekłada się na zmianę standardu życia. Powstało więc trwałe przekonanie, że tak jak teraz jest dobrze, ale z drugiej strony to już nie jest tak, że PiS jest czysty jak łza. No i dalej mamy trwającą już trzy dekady politykę wstydu. Chyba najpiękniejszym jej przejawem pozostanie od środy, 18 kwietnia 2018 roku, cudowne wyznanie Jerzego Stuhra w TVN 24, że on zawsze chciał być Europejczykiem – modelowy  przykład kompleksu wobec Zachodu i modelowy przykład poczucia niższości wobec innych zmieszany z poczuciem wyższości wobec swoich rodaków. Długo by można o tym, ale po co...
 
 
Prawo i Sprawiedliwość jest na wojnie. Wojnie informacyjnej, wojnie na narracje, wojnie na wpadki, haki, wojnie na wyniszczenie. Jeśli polityka rządu zostanie zakrzyczana, zarzucona kolejnymi wyliczeniami, manipulacjami i kłamstwami, jeśli to przykuje uwagę wyborców, może nastąpić trwały spadek poparcia społecznego. Jeszcze nie teraz. Trzeba naprawdę mocno przechylić na swoją stronę elektoraty wielkich miast, te, które też tak jak Jerzy Stuhr, chcą być Europejczykami, a PiS im na to nie pozwala, przeszkadza. 500+ był i pozostanie najlepszym przekazem tej dekady, nic tak nie trafiło do wyborców jak ten jeden slogan, to jedno hasło. Nie do podważenia. Dlatego Prawo i Sprawiedliwość musi produkować mniejsze narracje, wprowadzać drobne programy, krok po kroku, jeśli chce z powodzeniem wygrać cztery batalie wyborcze. I musiało, chcąc nie chcąc, tak wcześnie rozpocząć rajd po Polsce, żeby zatrzymać na chwilę ludzi i przekonać ich, by nie ulegali narracji przeciwnika politycznego. Dobre i to, choć komunikacji społecznej z prawdziwego zdarzenia, tej z dnia na dzień, z godziny na godzinę, jak nie było tak nie ma.          


ilustracja z:https://static.polityka.pl/_resource/res/path/41/77/417720ea-ec04-4952-a...
Hun
5
5 (5)

4 Comments

boldandcharm's picture

boldandcharm
Rozumiem tak. Koniec prawdy, sprawiedliwości i odpowiedzialności przestępców.
Czas na małe gierki i okadzanie elektoratu. Elektorat to zbiór wykastrowanych z inteligencji i wyższych wartości baranów który trzeba nauczyc się prowadzać po hali. Nawiasem mówiąc z takim warsztatem
w dziedzinie naciągania  i wykrzywiania semantyki, nadaje sie Pan na dziennikarza mediów publicznych. Zabieg z wydzieleniem siebie poza krąg manipulowanych baranów i ustanowieniem siebie jako stojącego z boku, wszechwuedzacego komentatora - marny. 
 Wystarczyło powiedzieć tym, których uważa Pan za bezmyślnych baranów, aby domagali sie wyłącznie prawdy, sprawiedliwości i odwagi od swoich przedstawicieli. reszta to marność i pole do manipulacji.
karlin's picture

karlin
że PIS (to PIS, na które głosowaliśmy i które mamiło nas swoim, nie ograniczającym się do socjalnej Kasy+, a obecnie już praktycznie zupełnie zarzuconym, programem) po prostu nie chce tej batalii wygrać, bo nie po to przyszło (zostało dopuszczone) do władzy, żeby przy niej zostawać? 

Czy wtedy wszystkie klocki nie wskakują na swoje miejsce, a cała układanka nie staje się prostsza i bardziej przejrzysta?

No bo jak inaczej wytłumaczyć na przykład całkowitą impotencję, wręcz niechęć do walki o odzyskanie znajdujących się już nie tyle w rękach wrogów PIS, ale po prostu wrogów Polski, mediów?

Małe czy wielkie narracje - w sytuacji, gdy piszczy je mały, kryjący się w bramie, i zagłuszany przez uliczne szczekaczki, knypek - ten dylemat nie ma już najmniejszego znaczenia.

  

 
Docent zza morza's picture

Docent zza morza
A mi się wydaje, że cała ta gadka-szmatka o "końcu wielkich narracji", będąca przecież fundamentem postmodernizmu - miała po prostu na celu staranne ukrycie raka marksizmu kulturowego, powoli zżerającego nas i całą naszą cywilizację od środka.

No bo, jeśli już nie ma "wielkich narracji" - a przecież największą z nich był marksizm klasyczny z walką klas, dyktaturą proletariatu, gułagami i niewyobrażalnym zamordyzmem itd - to nie ma co się dopatrywać "drugiego dna" w pozornie niezwiązanych ze sobą kolejnych krokach tej nowej mutacji marksizmu (feminizm, genderyzm, LGBT, europeizm, multikulturalizm, poprawność polityczna itd.), precyzyjnie, krok po kroczku nakładających nam nowe kajdany, wedle planu z lat 20. ub. wieku (Szkoła Frankfurcka + Coudenhove-Kalergi).

Sprytnie to sobie chłopaki wykombinowały... devil
Pozdrawiam.
krisp's picture

krisp
PiS w swojej naiwności wierzył zapewne, że prawda sama się obroni, a ludzie, zobaczywszy jaki jest koń (że prawy i sprawiedliwy), będą popierać rządowe działania. A tu ZONK. Prawda mało kogo interesuje (bo cóż to jest prawda, że pojadę Piłatem), a karty rozdają ci, którzy potrafią nieźle namieszać w głowch coraz to nowymi pierdułami, na które maluczcy-niedouczeni-nieświadomi-niezainteresowani, tak naprawdę się nabierają. 

​Odwojowanie mediów, dobra codzienna narracja i szybkie wprowadzenie programu Cela+, żeby były namacalne dowody skuteczności PiS, to program na teraz, tak myślę. A z drugiej strony, pewnie nie wszystko do tej pory szło, jak sobie PiS zaplanował, ze względu na wewnętrznych wrogów w nadzwyczajnej kaście, przeżartych czerwoną zarazą sądów, bez których trudno programy naprawy Rzeczpospolitej wprowadzać, czego świadkami byliśmy nie raz, skoro niesiemy na sztandarach demokrację i wiążą nam ręce różne "procedury" i "zobowiązania międzynarodowe" (czytaj: brukselskie lewactwo). 

​Mam nadzieję, że teraz, gdy ruszyła wreszcie KRS, dalsze zmiany systemowe da się przyspieszyć, choć na plecach wciąż będziemy mieli oddech brukselskiej sitwy, która wciąż trzyma nas w szachu. Łatwiej byłoby reformować Polskę po wyjściu z eurokołchozu, ale mądrość etapu każe PiS-owi kombinować i próbować pogodzić ogień z wodą. 

Pozdrawiam

krisp
 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>