God's not dead 3. Światło w kinie?

 |  Written by Krzysztof Karnkowski  |  3
„Bóg nie umarł”, amerykańska seria filmów, których głównym założeniem jest obrona obecności Boga i chrześcijaństwa w dzisiejszym świecie, doczekał się swojej trzeciej części. Kto widział obie poprzedniczki, lub przynajmniej pierwszy lub drugi film, mniej więcej wie, czego się spodziewać. Przypomnijmy – w otwierającym cykl filmie młody chrześcijanin zderzał się ze zlaicyzowanym, lewicującym po amerykańsku środowiskiem akademickim. Nauczyciel filozofii, główny bohater negatywny, na pierwszych zajęciach każe uczniom napisać na kartce słowa „God is dead”. Ma to być fundament porozumienia, pierwsza zasada, którą przyjąć mają wszyscy, by na niej opierać dalszą dyskusję i naukę. Odmawia tylko główny bohater, który od tej pory prowadzić ma na sali wykładowej para-sądową obronę Boga. Pewny siebie profesor spodziewa się, że z łatwością upokorzy i zniszczy chłopaka (a że lubi upokarzać ludzi, widzimy po jego relacjach z narzeczoną-chrześcijanką, moim zdaniem zresztą najciekawiej ukazanej warstwie tego filmu), ten jednak nie daje za wygraną. Po trzech „rozprawach” udaje mu się przekonać kolegów i tu niestety przechodzimy do pewnej słabości filmu – choć oczywiście kibicujemy bohaterowi, by tak się to właśnie skończyło, wszystko rozwiązuje się trochę zbyt naiwnie, brak choćby jednego wątpiącego, może tak ma być w protestanckiej broszurce… O tym, że film był jednak potrzebny, świadczy jednak choćby to,. Co dzieje się w dyskusji na jego temat na Filmwebie. Recenzja portalu to jedna wielka antychrześcijańska plwocina, lecz dyskusja poniżej to już przeniesienie się w klimat prawie jak z pokazanej w „God’s not dead” sali wykładowej. Co ciekawe, oceny polskich użytkowników są wyższe, niż na ogólnoświatowych portalach. Być może polski, wierzący widz, jest zwyczajnie wygłodzony, nie mając do dyspozycji krajowych produkcji na podobnym poziomie. Do tej sfery trudno się bowiem przyczepić, mamy tu i pieniądze, i przyzwoite aktorstwo, i porządną realizację.
W drugiej części spór o Boga przenosi się już do prawdziwego sądu, przed którym staje nauczycielka, która miała naruszyć religijną neutralność szkoły, mówiąc o Jezusie na lekcji o Gandhim. Jej obrońcą, jest, co ciekawe, ateista, który jednak walczy dzielnie, kontrowersyjnie i (spojler nie będzie chyba dramatem, bo zakończenie może być tylko jedno) wygrywa. Mamy tu podbity religijnie dramat sądowy, z obrazem narastającego szaleństwa antychrześcijańskiej politycznej poprawności w tle. Przy czym tym razem udaje się uniknąć mielizn jedynki, tu wiarygodna jest linia obrony, zachowanie oskarżenia, przebojowość obrońcy i zwątpienie podsądnej. Ta część wydaje mi się najlepsza z całej trójki.
Na polskie ekrany wchodzi właśnie część trzecia, która łączy w sobie na swój sposób wątki z obu poprzednich filmów. Pastor, przewijający się przez pierwsze części, tym razem musi bronić swojego kościoła. Jego budynek znajduje się na terenie coraz bardziej ateistycznej uczelni, zaczyna wiec przeszkadzać. Pożar, w którym ginie afrykański misjonarz, przyjaciel pastora, staje się pretekstem do ostatecznego wyrzucenia świątyni z terenu uczelni, która planuje wybudować w tym miejscu duży dom kultury dla studentów. Zaczyna się proces, w którym znów pojawi się obrońca-ateista, tym arzem brat głównego bohatera, postać budząca zresztą najwięcej sympatii. Sam pastor będzie zmagał się z własnymi wątpliwościami, może nawet kryzysem wiary i póki trwać będzie ten kryzys, będzie znów całkiem ciekawie i wiarygodnie. Niestety dobry efekt zepsuje zakończenie. Nie chcę go zdradzać, napiszę tylko, że mnie osobiście w pierwszej chwili wzburzyło, ponieważ z punktu widzenia polskiego katolika tym razem doszło do daleko posuniętego kompromisu ze światem. Być może jednak wynika on z amerykańskiej, protestanckiej mentalności, nam jednak obcej i dla autorów takie zakończenie wpisuje się w cały przekaz cyklu. Dla mnie niekoniecznie, co jednak nie znaczy, że na seans nie namawiam. To wciąż kino, mówiące o problemach i dylematach chrześcijanina we współczesnym świecie. A że w Polsce wyglądałoby to pewnie inaczej, to już zupełnie inna sprawa.
Tytuł filmu: Bóg nie umarł. Światło w ciemności.   
Reżyser: Michael Mason
Produkcja: USA 2018    
Dystrybutor: Monolith Films    
Gatunek: Dramat
Czas projekcji: 102 minut
 
 
5
5 (2)

3 Comments

karlin's picture

karlin
Dla mnie to nie jest obrona chrześcijaństwa, a raczej, bardzo zręcznie przeprowadzana, stopniowa i delikatna próba "przyswojenia" chrześcijaństwa współczesnej, politycznej poprawności. Spece od PP już zauważyli, że brutalny, frontalny atak co prawda dość skutecznie niszczy fasady i statystyczne dekoracje, ale tworzy grunt pod "twarde jądro", z którego całość może się w przyszłości odrodzić. Idąc więc śladem "mądrości" Franciszka, moim zdaniem, sięgnięto do znanej tradycji Imperium Rzymskiego. Rzymianie nie niszczyli religii podbitych narodów, ale ją kooptowali do panteonu dotychczasowych, swoich bogów. Przyjacielska gromadka bóstw, w równym, braterskim szeregu. Aż do czasów chrześcijaństwa, z ich Jedynym. No i stoczyli z Nim zażartą walkę, którą przegrali. Konstantyn nie miał wyboru. Nie chcą popełniać starych błędów, to popełnią - razem ze schizoidalnym i schizmatycznym papieżem - nowe.

 
Krzysztof Karnkowski's picture

Krzysztof Karnkowski
Czekaj, tak napisałeś pierwsze zdanie, że nie wiem, czy chodzi Ci o to, by chrześcijaństwo przyswoiło sobie polityczną poprawność, czy polityczna poprawność - chrześcijaństwo. Jeśli to pierwsze, to w przypadku dwóch pierwszych części filmu nie miałem takiego wrażenia, wręcz przeciwnie, co do trzeciej zaś nie jestem pewien przez to zakończenie.
karlin's picture

karlin
czyli PP oswaja, chce zasymilować i wykorzystać chrześcijaństwo. Choć biorąc pod uwagę to, co robi Franciszek, niektórzy będą mieli problem. Ale tylko pozorny. Obu stronom bardziej bowiem zależy na PP, niż na chrześcijaństwie. "Dobrzy ludzie", uprawiający PP, zniosą nawet metafizykę, jakąś tam formę Dekalogu i Prawa Kanonicznego. A Franek już się postara, żeby tych archaicznych rudymentów nie było zbyt wiele.

 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>