Niebywała "troska" opozycji o 11 listopada

 |  Written by grzechg  |  4
 

Nie można powiedzieć, że w sprawie Święta Niepodległości wszystko jest dobrze, że całe zło tkwi w opozycji, która nie chce wziąć udziału we wspólnych uroczystościach. Antypisowskie media nakręcają histerię wokół 11 listopada w sposób niebywały. Że nic się nie dzieje, że będzie tylko złowrogi Marsz Niepodległości, który zostanie zdominowany przez faszyzujących demonstrantów, obraźliwe hasła i transparenty, czyli jak napisała GW, będzie to marsz „białej rasy”. Jest niepojęte, że cały obóz władzy został zepchnięty do defensywy, że nie ma żadnego jednolitego przekazu na ten wyjątkowy dzień. Co najmniej od grudnia 2016 roku było jasne, że Platforma i Nowoczesna nie zaakceptują żadnego wspólnego świętowania, że działanie na rzecz demontażu państwa jest ich głównym celem, który ma doprowadzić do upadku rządu Prawa i Sprawiedliwości. Doskonale było to widać także w kampanii samorządowej, która sprowadzała się do jednego hasła powtarzanego jak mantra, czyli „PiS jest antysamorządowy”, no i wyprowadzi Polskę z Unii.  

 

Realnie rzecz biorąc, Polska 2018 jest państwem sukcesu gospodarczego i krajem ludzi zadowolonych z życia. Potwierdzają to wszystkie badania, tak polskie jak i zagraniczne. Ale jednocześnie, z antypisowskich mediów płynie przekaz o zrujnowanym wizerunku Polski, o państwie i jego obywatelach nękanych przez PiS. Można powiedzieć, że takie stacje jak TVN czy TOK FM zatruwają życie swoim widzom i słuchaczom, wpajającym im, że Polska w przededniu setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości chyli się właśnie ku upadkowi, że cały świat patrzy ze zgrozą jak dogorywa u nas demokracja, jak budzą się straszne demony nacjonalizmu i ksenofobii. Że to jest bujda z chrzanem nie ma żadnego znaczenia. Zachodni odbiorca dostaje przekaz z gruntu fałszywy, ale najczęściej akceptuje go, bo niby dlaczego nie miałby wierzyć liberalnym mediom, które zajmują się jego poprawnym myśleniem od lat… 

 

Można się więc spodziewać za 10 dni kolejnej fali krytyki, albo wręcz histerii, że w Polsce znowu maszerowało kilkadziesiąt tysięcy faszystów, a opozycja krajowa będzie triumfować, że PiS w sprawie organizacji 11 listopada poniósł sromotną porażkę. Prawda jest taka, że przy tej niebywałej histerii zagranicy na temat Polski, przy ewidentnym działaniu opozycji na wywołanie w kraju chaosu, wspólne świętowanie jest niemożliwe. Ale to, o czym była już tutaj mowa, wiemy od dawna. Trudno też było liczyć na to, że Prezydentowi i rządowi uda się przejąć kontrolę nad Marszem Niepodległości. Jest on taki jaki jest, bardziej narodowy, więc nie wszystkim się podoba, i wystarczy jeden transparent, żeby Wyborcza wyła o faszyzmie.  

 

Wszyscy napinają więc mięśnie, wzajemnie się oskarżają, a przecież wiadomo już, że nie będzie tak jak powinno być. Jakie jest więc wyjście? Nie napinać się już, nie tłumaczyć się z niczego tylko zrobić to, co jest jeszcze możliwe, czyli zrealizować te plany obchodów, które są realne i od miesięcy przygotowywane. Będzie może zbyt  skromnie, ale był czas na to, żeby przynajmniej część oficjalną, z udziałem delegacji zagranicznych, zorganizować w sobotę 10 listopada, nawet z symboliczną paradą wojskową upamiętniającą polską drogę do niepodległości, a 11 listopada zostawić na świętowanie „w pododdziałach”…. Bez wezwań do jedności, której na dziś po prostu nie ma. Jednym marzy się silna i samodzielna Polska, inni marzą tylko o tym, żeby Zachód nas kochał tak bardzo i tak mocno jak za PO. Nie do pogodzenia.    

5
5 (1)

4 Comments

stronnik's picture

stronnik
Media, które urabiają Polaków od przynajmniej dekady, są w rękach ludzi conajmniej niezainteresowanych jakimkolwiek rodzimym sukcesem. Mamy pełnić rolę jaką nam przydzielono w ramach polityki i gospodarki światowej. Każda próba uniezależnienia się od dyktatu (skądkolwiek) będzie nam perswadowana  do skutku. Nawet jeśli dla nas ten skutek, będzie skutkiem opłakanym. Mnie intersuje coś innego. Jarosław Kaczyński, PiS i rząd wiedzą doskonale, że istnieje szantażująca nas grupa. Wpływowa i dająca się zidentyfikować. Na pewno, osoby na najwyższych szczeblach władzy doskonale wiedzą co jest grane i przez kogo. Słowem, musi istnieć jakaś zmowa, w której uczestniczą (chcący czy nie) rządzący. W innej sytuacji nie byłoby odwoływania Szydło, Macierewicza i Waszczykowskiego. Dlaczego rządzący jednak wyraźnie boją się rozbroić tej "bomby", zwyczajnie ogłaszając oficjalnie, co jest i przez kogo grane? Nie powinniśmy już chyba mieć złudzeń, że jeśli ta sytuacja będzie trwała dalej, rząd PiS upadnie, bo zakulisowe naciski już udowodniły co mogą. Odwlekanie zaś momemtu przesilenia, może być tragiczne, tak w jedną jak i w drugą stronę. Kto wie czy najbliższy Marsz Niepodległości nie będzie tą kropelką przelewającą kielich. I wszystko wskazuje, że raczej nie na naszą korzyść. 
PiS zaś wydaje się grać na zwłokę i tolerować coraz bezczelniejsze i ingerujące w nasze wewnętrzne sprawy zachowania zagranicy. Jak długo jeszcze? I jakim kosztem trwa zarządzanie kryzysem? Jestem pesymistą. A jeszcze niedawno... Za jakiś czas pojmiemy co dokładnie było przedmiotem ustaleń rządu z grupą nacisku jaka odbyła wizytę pod przywództwem Merkel. Będzie za późno, ale... Cóż. Ktoś podejmuje decyzje i nie potrafi, nie chce lub boi się mówić prostym tekstem: że czarne jest czarne, a białe jest białe. A może tamten lapsus, nie był wcale takim lapsusem? Oby nie.
Torpeda Wulkaniczna's picture

Torpeda Wulkaniczna
lepiej tego nie napisalbym.
Na pewno wulgarniej.
Wprawdzie nowela ustawy o IPN pokazała rzeczywistych "Masters of Puppets" w Polsce, jest to jednak - jak dla mnie osobiście  - jedyny plus tych rządów.

Obcy obcymi, przynajmniej mogliby nasi rządzący postawić się zdecydowanie  "puczowatymi" wypowiedziami i działaniami totalniaków.
Takimi zdecydowanymi, jak Jojo wobec wafelkowych faszystów...

Jestem pesymistą, widzę jakiś kierunek Brukseli, żeby spacyfikować Polskę.
I bezwaład, i potulność rządu i ciągłe zasłanianie się reforma sądów.

Weta sądowe Dudy docenimy już niedługo.
Jak już TSUE wprowadzi rękami Gersdorf zarząd komisaryczny mojego Kraju.

W ogóle, wetowiec gładki gdzieś znikł ;  trochę chyba mu wstyd po blamażu z Marszem Niepodległości.



 

<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>

stronnik's picture

stronnik
w przenośni i dosłownie. Jeszcze nigdy nie miałem tylu podbramkowych sytuacji w życiu, a przecież byłem jeszcze (w zasadzie powinienem napisać, nie spałem) w gminnej komisji wyborczej. Nie spałem, bo pilnowałem liczenie głosów. Poza mną w komisji były cztery panie z urzędu gminy i dwóch pozornie niemrawych, starszych jegomości, byłych członków ORMO, którzy od ponad trzydzistu lat zasiadają w tychże komisjach. No i była też jedna pani nauczycielka z liceum w którym te głosy liczyliśmy oraz dwóch młodszych jegomości, których znam biznesowo, że się tak wyrażę. Ale nic ponadto nie da się o nich powiedzieć. To znaczy, dla kogo ewentualnie te głosy liczyli. W sumie to byłem tam outsiderem, czyli nie kwalifikowałem się do żadnej grupy. Każda grupa liczących miała swój sposób porozumiewania się w sposób nie dający szansy zapoznać się z treścią rozmowy. Było tak, ja nie ufałem im, a oni mnie. Poza tym służbowe uprzejmości. Lokalnie jestem znany ze sprzyjania PiSowi.

Tuż po południu weszło dwóch panów wykazujących spożycie, ale nie ma możliwości sprawdzenia trzeźwości. Gdy wychodzili, zebrali się na odwagę i wykrzyczeli coś w rodzaju: kaczyści dostaną za swoje! Wziąłem to na klatę, ale i do siebie. Niektórzy głosujący odbierający karty do głosowania, uśmiechali się do mnie porozumiewawczo, a inni jakby mniej przyjemnie. Poza tym nie było żadnych incydentów.

Frekwencja niezbyt wysoka, bo 42%, a glosów nieważnych 7.5%. Było na kartach kilkanaście epitetów pod adresem PiS, a jeden dotyczył konkretnie mnie oraz sześć dopisķów jednakowych: "precz z komuną".

Wygrali na wszystkich listach obywatele KO z małą domieszką ZSL. ZSL, bo właściwie od ponad trzydzistu lat są tam te same twarze. Z dwoma wyjątkami, którymi są synowie twarzy, czyli dawnych towarzyszy z ZSL. PiS wystawił nieznanych nikomu (nawet mnie) ludzi, rezygnując w ostatniej chwili ze znannego, lokalnego polityka. Ponoć sam niezainteresowany nie chciał, bo ma inne plany. Za wysokie progi bym doszedł o co chodzi, ale spodziewam się, że za kilka tygodni wszyscy będą wiedzieli.

Na tle tego co napisałem wcześniej to, nie ma szału ani jakiejś straszliwej porażki. PiS dostał u nas w gminie to, na co zasłużył, czyli dwa miejsca w radzie gminy. To tyle, w miejscu do którego nikt z wielkich tego świata nie zajżał od chyba 15 lat. Miałem ochotę pojechać do sąsiedniej gminy i osobiście zaprosić pana Sasina, który się tam wybrał, ale musiałem ratować zamówienie dla mojej firmy. Praca u podstaw jaką prowadzę od ponad dzisięciu lat, nie dała żadnych efektów. Jestem tu prawie sam, a ci którzy jakoś sprzyjają prawicy, nadal są w mniejszości. Tuż po wyborach usłyszałem od znajomego, że jeszcze za wcześnie na zwycięstwo prawicy, bo wielu ludziom żyje się może niezbyt dobrze, ale przynajmniej wiedzą komu to zawdzięczają i że taka sytuacja będzie trwała, a każda większa zmiana oznacza, że wszystko staje się niepewne. Przyznałem mu rację.

Ktoś mówi że PiS wygrał wybory?

Więcej notek tego samego Autora:

=>>