Czy nie zabraknie nam rowerów?

 |  Written by Everyman  |  7

Spotkałem kiedyś pułkownika Ludowego Wojska Polskiego, którego kariera nie rozpoczęła się marszem na Berlin, lecz jakby – wprost przeciwnie. Jako młody chłopak został zesłany na roboty w Niemczech, a kiedy wojna miała się ku końcowi, wracał do domu pod prąd zwycięskiej ofensywy Armii Czerwonej. Zaintrygował mnie nie losem tułacza, co to z ziemi niemieckiej do polskiej powracał, lecz sposobem, którym udało mu się przetrwać i dotrzeć do celu podróży.

Ukradł w Niemczech, to znaczy zarekwirował, kilka rowerów. Już nie pamiętam, pięć albo sześć, mniejsza o to – rzecz w tym, że mu starczyło, aż do Kutna. A potem ciężko było, bo choć kolejny czerwonoarmiejec groził mu pepeszą, dało się jakoś wytłumaczyć, że „wiełosipeda niet, no jest czasy”...

 Czy my jesteśmy już gotowi? Nie ukrywam, że ja - nie. Po tych trzech dniach, według naszego generała, co będzie trzeba ruskim oddać? Może znów rower i zegarek?

 Takiego wała! Ja się nie zgadzam. Nie dlatego, że do roweru jestem nadmiernie przywiązany. Bez zegarka też jakoś przecież sobie poradzę. Nie o to chodzi. Chodzi o to, że mnie wkurzają te ich łapy wyciągnięte po moje i po nasze …

 Tym bardziej mnie wkurzają goście, którzy udają, że nie wiedzieli o co chodzi. Ci, co myśleli, że jak się przytulą do złodzieja, to im się złodziej w filantropa zmieni. Po co mi oni? Boją się przyznać, że się mylili. Kto z nich: Tusk, Komorowski, Sikorski, Kopacz choć jednym słowem się przyznali, że rację miał Prezydent Kaczyński? Kto z nich? Choćby jednym słowem …

 Szkoda gadać. Czy nam potrzebni rezonerzy ubrani w cudze piórka mężów stanu? Obejdę się bez nich wszystkich. Powiem więcej: ja się obawiam, że z ich zdolnością oceny naszej realnej sytuacji - może zabraknąć nam rowerów.

Edit foto SK źródło: http://ruscy.pl

5
5 (4)

7 Comments

Szary Kot's picture

Szary Kot
Zegarka nie noszę, a roweru nie dam! Gdzie, moja piękna, niebieska damka miałaby przejść w ruskie łapy? A w życiu!
A już na poważnie, przerażająca jest pazerność tej azjatyckiej dziczy i głupota, a może sprzedajność rządzących.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
stronnik's picture

stronnik
Romet może nawet by  nastarczył tych rowerów. Gorzej że oni nie tylko po te rowery łapy wyciągają. W jakimś sensie Rosjanie jako nacja, wzbudzją mój podziw. Podziw dla ich pazerności. Mają wielgachną i bogatą Syberię, mają/mieli bogate w pewnym sensie tereny południa, wszelkie kaukazy i gruzje, jednak ciągle wyciągają łapy po nasze. Nasze ziemie, nasze rzeczy i nasze życie. Zauważmy, co robią z tym zagrabionym dobrem? Gdyby tak umieli zająć i jeszcze sensownie wykorzystać... Można by to, może jakoś znieść. Tyle że po krótkim czasie, gdy już wyeksploatują, rozkradną, zawłaszczą, wypatroszą do cna, i w końcu zniszczą, zostawiają to wszystko co jeszcze zostało, na pastwę nieudolnej, głupiej i nadal rabunkowej gospodarki, którą zaprowadzają na podbitych terenach. I wtedy to już tylko zgroza, płacz i zgrzytanie zębami. Wszystko to "okraszone" nieludzkim terrorem, nieznaniem dnia ani godziny, gdy siepacze wpadną kolejny i kolejny raz zabrać to, czego jeszcze zabrać nie zdołali lub zapomnieli(!) a w końcu zabierają i życie. I to już przestaje być głupie lub starszne. To jest nieludzkie i zbrodnicze. I taki jest ten naród w swojej istocie. Zaborczy, prymitywny, głupi, zbrodniczy. Traktowanie zatem Putina i całej Rosji, jako poważnego partnera, dobrego do prowadzenia nawet interesów, jawi się więc jako nieludzka wręcz naiwność, głupota. To są barbarzyńcy XXI wieku, którzy nigdy nie wyszli z epoki prymitywu umysłowego i kulturowego. Niech nie zwodzą nas ich wspaniałe stacje metra i osiągnięcia techniki kosmicznej. To niczego nie zmienia, bo tą są jedynie narzędzia. Tak samo jak karabin Kałasznikowa.
Szary Kot's picture

Szary Kot
dobrzę, że o tym napisałeś - nie tylko zabierają cudze, ale też potrafią wszystko, co zabrali zmarnować, zniszczyć.
Babcia opowiadała, że gdy w 1945 r. przyszli do mojego rodzinnego miasteczka, oczywiście szukali różnych dóbr. Jeden z nich znalazł piękny kredensowy zegar. Rozłupał drewno  rozkręcił go i stwierdził, że z tego można zrobić kilka małych....
Dodaj do tego umiłowanie blichtru, tandety, kapiące od złota wnętrza, szyje i palce oraz cywilizację turańską. I mamy wzorzec barbarii.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
ro's picture

ro
No dobrze! A co z tymi, którzy zachwycają się rosyjską literaturą, muzyką? Z tymi wszystkimi och i achami nad Tołstojami, Dostojewskimi,  Czajkowskimi? Czy do nich dotrze, że to jest bezwartościowa, bo na ohydnym, zagrzybionym murze położona tapeta?
I co z nimi będzie, jeżeli dotrze? Co z tymi premierami, kreacjami, wiruozami?

Do mnie dotarło dawno temu (bo i mnie początkowo nie ominęła ta fascynacja). Dotarło poprzez muzykę. A konkretnie dzięki jednemu tytułowi... Ojciec mi wytłumaczył.
Czy ktoś wie, jak działa dziadek do orzechów?

Zabawka, powiada Czajkowski...
Zmyślna, choć prosta: figurka ma ruchomą połowę głowy, ciągnie się ją do góry lub odchyla lekko do tyłu i dziadek otwiera usta.
Wkłada się w te usta orzech i wali dziadka pięścią w łeb! 

Zaiste, wspaniała zabawka, rodem z Niemiec. W sam raz motyw na libretto do rosyjskiej opery.


 
Szary Kot's picture

Szary Kot
Gdy słyszę język rosyjski zaciskają mi się szczęki. To jest silniejsze ode mnie i nie potrafię tego zmienić,
Tołstoja czytałam, ale nie jest to coś, do czego koniecznie musiałabym wracać, Dostojewskiego nie i..... cóż, nie potrafię się przemóc. Jedynie Bułhakow, ale "Mistrza i Małgorzaty" nie można przecież nie lubić  smiley
Jeśli chodzi o Czajkowskiego, a konkretnie I Koncert fortepianowy... spotkałam się z ciekawą opinią. Kiedyś na wykładzie z historii powszechnej XIX wieku profesor stwierdził, że tytuł jednego z walców Straussa doskonale oddaje to, co lubią mężczyźni: "Wino, kobieta i śpiew".
I dodał, że w skrajnych przypadkach są to: słodkie wino, duża blondynka i I Koncert Czajkowskiego. Celne, prawda? laugh
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Sawicki Marek's picture

Sawicki Marek
Zrobię wymianę z kacapem,za rower i flaszkę,kałasz dla mnie,z magazynkami.

A tak na poważnie,Putin wie doskonale że gdy wcieli do Rosji Gruzję,Mołdawie,Ukrainę,to świat trochę pomarudzi potupie nużką,pogrozi paluszkiem,i na tym się skończy.

Niemcy już pokazują,że interesy z Putinem ważniejsze,jak tam te marne państwa,z których nie ma kożyści.

pozdrawiam

 
tł's picture

Mohairze, są pozytywne aspekty rowerowego problemu. Przypomnę Ci jak to Stasio Królak w 1956 roku za pomocą pompki "dał nam przykład, jak zwyciężać mamy" ;-)!

A pompka, to nie tylko świetna broń obuchowa. Na dowód fragment mojego tekstu sprzed ponad roku pt. "Do czego może służyć pompka rowerowa":

Ale najbardziej zabawne – wszak Brytyjczycy zawsze słynęli ze specyficznego, czarnego humoru – były rozmaite miny – pułapki i inne „rozryw-kowe” gadżety. We Francji żołnierz niemieccy nagminnie „rekwirowali” żabojadom rowery. Często tylko po to, aby przejechać kawałek drogi i porzucić wykorzystany jednoślad. Francuzi początkowo rewanżowali się zabieraniem pompek i spuszczaniem powietrza z kół. Ale z czasem SOE zaproponowało im lepszy sposób wyrównywania rachunków. Pompki wybuchowe. No i Niemcy znielubili francuskie rowery.

Pozdrawiam

Więcej notek tego samego Autora:

=>>