Dementi

 |  Written by  |  22

Wiele razy spotykałem się na łamach NP, a potem B&R z tezami o skurwionym narodzie. Zawsze starałem się z nimi polemizować. Nie gasić ducha, krzepić serca... Choćby argumentami statystycznymi: w XIX wiecznych powstaniach narodowo-wyzwoleńczych brała czynny udział mniejszość narodu (czy społeczeństwa). Tak samo było w przypadku zbrojnego czynu niepodległościowego u zarania II RP, tak samo było podczas okupacyjnej konspiracji. I potem... Porównajcie sobie ilość zaprzysiężonych członków tej konspiracji z ilością podpisujących volkslistę. A potem tych wstępujących do tzw. partii. Zresztą nie potępiam ich w czambuł, bo zbyt łatwo być Katonem czasu (względnego) pokoju...

 

Ale byłem chyba takim mini-katonem. Nie zapisałem się. Nie skorzystałem na pierwszym roku studiów z oferty stypendium w Moskwie, ani z oferty odbycia służby wojskowej w SOR w Legionowie (dla nieznających realiów dodam, że był to SOR WSW). Potem jeszcze z paru innych ofert też nie skorzystałem... To był po prostu wybór, niekiedy czysto instynktowny, nie żadne bohaterstwo...

 

Potem były inne wybory... Golę się od bardzo dawna na ślepo, ale gdybym musiał używać lustra, to nie miałbym problemów.

 

Nie narzekam, nie żałuję, ale … straciłem nadzieję.

 

Straciłem nadzieję z powodu zebrania mojej wspólnoty mieszkaniowej, które odbyło się wczoraj wieczorem.

 

Byli tam starzy i młodzi. Tzw. inteligenci, tzw. ludzie interesu, urzędnicy, ludzie z tzw. dobrych rodzin, ludzie z rodzin resortowych, jeden Żyd nawet, prawdziwi warszawiacy, warszawiacy powojenni, słoiki... Jednym słowem – przekrój. Może niekompletny, ale przekrój.

 

Poziom skorumpowania intelektualnego tych ludzi jest przerażający. Poziom ich głupoty lub hipokryzji jest przerażający. Poziom ich moralności jest przerażający. W mojej kamienicy nie ma człowieka, który byłby jednocześnie mądry, uczciwy i moralny. Wliczając w to mnie samego. Bo ja jestem głupi. I zasadniczy. A to gorzej niż głupota, to błąd. Za który zapewne wkrótce bardzo, bardzo drogo zapłacę.

 

Chociaż są nieliczni, których określiłbym mianem przyzwoitych. Siebie tym mianem nie określę, bo nie do mnie należy ocena. Ale nadal – przynajmniej czasami – nadal potrafię przedłożyć coś ponad swój własny interes

 

Straciłem nadzieję. Nawet jeśli będę pisał broniąc nadziei, to bez wiary, a tylko z powodu zasad. Zawsze można coś zrobić, nawet ginąc.

 

Czasem przegrana, a nawet śmierć jest dementi. Mam na myśli dementi, o którym pisał Vercors w opowiadaniu pod tym właśnie tytułem. Niestety, aby to zrozumieć, trzeba opowiadanie przeczytać.

 

PS. Szanowni Moderatorzy! Gdybyście, co nie daj Boże, chcieli to „powiesić”, to proszę – bez ilustracji.
PPS. Tekst tytułowego opowiadania Vercorsa udało mi się znależć w sieci tylko w formie audiobooka: http://docs5.chomikuj.pl/1650852579,PL,0,1,!opis-ksi%C4%85%C5%BCki.txt

5
5 (8)

22 Comments

polfic's picture

polfic
To chyba Eska pisała na salonie o tym, że straciliśmy nadzieję. Mam też coś z tego co piszesz, czyli obrona za wszelką cenę. I tu też będę bronił.
To jest coś takiego jak samospełniająca się przepowiednia. Zauważyłem na przykład, że wszyscy, wszyscy mówią przed wyjazdem za granicę: Uważaj na Polaków, bo Cię okradną, oszukają. Ja jeździłem wiele i nie ma czegoś takiego, zawsze uzyskałem pomoc, współpracę, nie było żadnych problemów. I tak jest w wielu sprawach. Po prostu trzeba przekonywać, że tacy nie jesteśmy.
BTW1: Jednym z najlepszych ruchów rządu Kaczyńskiego było wyrzucenie Gombrowicza z kanonu lektur przez Giertycha. Nie mam nic przeciwko Gombrowiczowi ale w sytuacji przeraźliwego zakompleksienia społeczeństwa takich książek NIE MOŻNA polecać dzieciom.
BTW2: To co piszesz jest kolejnym potwierdzeniem, że jeżeli PiS ma wygrać, MUSI wziąć na liderów regionów kogoś kto za młodu, bez powiązań z otoczeniem, za pieniądze partyjne pojechał na studia za granicę oraz przeszedł praktyki w tamtejszej administracji.

Pozdrawiam
tł's picture

Oczywiście moje doświadczenie nie uprawnia do uogólnień, ale mam przemożne wrażenie, że z pokoleniem dzieci stanu wojennego (umownie, roczniki od `75 począwszy) coś się stało. Nie wiem nawet kiedy, czy jeszcze za ancient regime`u, czy już po `89...

Polacy za granicą mnie nie interesują - rozumiem motywy ich decyzji, choć niekoniecznie je podzielam, a każdy przypadek jest odrębny - a nie interesują mnie dlatego, że przeważająca większość z nich do Polski na stałe nie wróci. Najwyżej, przez jedno lub dwa pokolenia, będą oni i ich dzieci "przetrwalnikiem" narodowej pamięci...

Wiesz, wbrew pozorom nie jestem fanatycznym zwolennikiem PIS. Krytykowałbym mocno te partię, gdybym był jej członkiem. Ale jestem tylko wyborcą, który upatruje w niej ostatnią szansę. Krytykowanie nadziei wydaje mi się bezsensowne i... nielogiczne ;-)

Pozdrawiam
alchymista's picture

alchymista
Urodziłem się w roku 1975 i potwierdzam: to jest pokolenie dobrze odżywione i umysłowo obezwładnione.
Mały przykład z roku 1988, gdy wybuchły strajki. Byłem wtedy na wakacjach w ośrodku ZAIKS w Zakopanem. Dzieciaki wszystkie z rodzin artystycznych, twórczych i inteligenckich. Wszystkie dzieciaki były przerażone, że Jaruzelski "znowu" wprowadzi stan wojenny.
Jako że dzieci mówią to, co słysza od rodziców, śmiem sądzić, że dzieci idiotów nie mogą być mędrcami.
tł's picture

Sam już nie wiem, czy to przetrącony kręgosłup dzieci, czy rodziców. Dziedzicznie?

Pozdrawiam
alchymista's picture

alchymista
Rodziców i dziadków. Biorąc pod uwagę tak zwaną "repatriację" oraz masową ucieczkę na Ziemie Zachodnie ludzi, którzy rozpaczliwie chcieli się gdzieś ukryć i zamaskować, dodając do tego bimbrownictwo i zwykły bandytyzm - ogólna rozpierducha społeczna. Ci, którzy pozostali przy życiu i zachowali slady dawnego statusu społecznego weszli w struktury nowego reżimu. I albo przekazali dzieciom konformizm, albo (mniejsza część) dawali im do zrozumienia, by tego wszystkiego nie traktować zbyt poważnie... Pradziadkowi-ziemianinowi UB obiło nerki. Dziadek miał to szczęście, że jako ofiara skandalu rodzinnego nie wychował się na dworze, tylko na Powiślu, znał bandyterkę, miał przyjaciół wśród komunistów, więc go nie ruszali i mógł wychować swoje dzieci w atmosferze przedwojennej. PRL jest pełny takich dziwnych kombinacji. Polskość przetrwała także dzięki temu...
srogibogi's picture

srogibogi
Nadzieja pozostaje choćbyśmy nie widzieli przesłanek... Pewne pokolenie chciało być wielkie przez Solidarnośc, Papieża Polaka... wydawało mu się , że jest wielkie przez miłosierdzie, dla którego poswięcono sprawiedliwość ,,, Okazało się tylko społeczeństwem oszukiwanym.
Rozgoryczenie, rozczarowanie, marazm ? .. a   jednak próba zmian udolnych, nieudolnych ... nie ja , nie my .. kiedyś! 
Wspólnota jest tylko symbolem tego jak mało znamy innych ...jak nas mało i ile jest jeszcze do zrobienia.
I cholera cieszę się , że jestem Polakiem i śpiewam i modlę się w tym języku o jak najwięcej nadziei.
Pozdrawiam.
 
tł's picture

W tym konkretnym przypadku owa wspólnota jest raczej symbolem bezwolności. Oczywiście, ludzi można kupić za pieniądze, władzę, czy seks. Ale najtaniej wychodzi kupowanie ich za obietnice "świętego spokoju"...

Pozdrawiam
srogibogi's picture

srogibogi
Kupowanie ludzi... jest ryzykowne.. środki płatnicze ulegają dewaluacji. zaczynają nudzić czy wygasają w sposób naturalny. "Święty spokój" zaś bardzo blisko od bardziej groźniejszego "świętego gniewu". Zawsze może także znaleźć się jakiś Archimedes, który z bezwolnością sobie poradzi.
Pozdrawiam
tł's picture

Kupowanie ludzi jest ryzykowne, ale wspomniane środki płatnicze wcale się nie dewaulują. Sądzę, że nie doceniasz nieprzemijającej atrakcyjności "świętego spokoju". Wiesz, "niech na całym świecie wojna..", "moja chata z kraja", etc. ;-). 

Wzajemnie :-)

 
Szary Kot's picture

Szary Kot
Bardzo to gorzkie....
Wprawdzie żyję krócej niż Ty (chyba ;)) ale też dokonałam w życiu takich wyborów, że zamiast posiadania profitów mogę spokojnie spojrzeć w lustro. Mój mąż tak samo. Jest skromniej, nie ma odcinania kuponów, więcej harówki, opinia, że naiwni...
Rodzice podobnie. Pamiętam naprawdę ubogie dzieciństwo. Mama, która miała zapisane w papierach, że jest jednostką aspołeczną, no bo zamiast partii, msza św. w każdą niedzielę. I tak można by długo...
Widząc wokół siebie różnych ludzi, dawno pozbyłam się złudzeń, ale to lustro ma swoją wartość.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
tł's picture

Tak, lustro ma swoją wartość. Osobistą. Społeczeństwa nie golą się przed lustrami. A jeśli już, są to krzywe zwierciadła ;-).

Pozdrawiam
JaN's picture

JaN

Im więcej lat przybywa to tym bardziej nadzieję kieruję w inną stronę niż dobra ziemskie. Był czas walki o godność i dobro, potem czas harówki żeby sobie i innym zapewnić godną przyszłość a teraz chyba tylko czas refleksji nad tym co się źle zrobiło i ile złych decyzji podjęło w życiu. 
Praktycznie do samego końca mogłem zawrócić i iść z komunistami, gdy parę lat temu wychodziłem z imprezy motoryzacyjnej spotkałem na parkingu mojego byłego dyrektora, spojrzał na moje sfatygowane autko i na swojego wypasionego mercedesa, uśmiechnął się i powiedział: „nie chciałeś być z nami a też byś jeździł takim samochodem, a co dała ci ta twoja opozycja?”. Trzeba przyznać że oni zadbali o wszystkich swoich i dbają o nich do dzisiaj.

W lustro patrzę co dzień przy goleniu i widzę że z każdym miesiącem wyglądam na coraz starszego. Wczoraj znów ledwo rozpoznała mnie znajoma na ulicy. Czy mam być z czego dumny? Chyba tylko z tego że na lustrze nie potrzebuję wycieraczek ale marna to pociecha frown.  

Szary Kot's picture

Szary Kot
Myśle, że to nie jest marna pociecha, to JEST powód do dumy i co najważniejsze, spokojnego sumienia. Nie tego lecowego, nieużywanego, ale prawdziwie spokojnego.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
tł's picture

Co tu dodać? Ja miałem chyba nawet więcej szczęścia, bo bez konieczności kompromisów miałem przez parę lat lepsze autka niż komuszki ;-))).

Ja nie szukam pociechy, a jak powiedziałem, golę się na pamięć. Ale  lustra  w domu są. Niezasłaniane ;-).
JaN's picture

JaN
Ja nigdy nie lubowałem się w lusksusowych autach więc nawet jak miałem w domu pięć samochodów to nie były to jakieś wypasione limuzyny. Pieniądze pakowałem raczej w rozwój firmy i to był błąd bo wrócili komuniści z ukrycia i przejęli moją firmę mnie wypłacając jakieś marne grosze w stosunku do jej wartości. Mając dziś tylko ten teren i halę na Pradze prawie w centrum W-wy bym był dziś milionerem. Woleli zniszczyć firmę a ludzi wysłać na bruk byle niepoprawny opozycjonista nie mógł pokazać że ktoś uczciwie prowadzi biznes sad 
tł's picture

"Układ zamknięty".
Tomasz A S's picture

Tomasz A S
Że nie plujecie w lustro?
Ja się uśmiecham do lustra, gdy pomyślę przy goleniu, jakie muszą mieć ci ludzie wymówki od swoich "partnerek":
Już byś o tym przestał myśleć, całą noc nie śpisz, wiercisz się,
żadnego pożytku z ciebie nie mam,

a do tego ciągle te lustro zaplute!!!
 
tł's picture

Smutkiem napawa konstatacja, że gorsze wygrywa z lepszym. Nie śmiem napisać, że dobro ze złem ;-)

A "lustrzane wymówki" to taki małoduszny powód do uśmiechu, nie Imienniku ;-)))?

Pozdrawiam
Tomasz A S's picture

Tomasz A S
Tak jak sam napisałeś na początku:

Nie gasić ducha, krzepić serca...
tł's picture

Tytuł "Dementi" nie jest przypadkowy i nawiązuje nie tylko do opowiadania. Wolałbyś tytuł "Autodementi" ? Taki nie pozwoliły tak gładko przejść do Vercorsa, a naprawdę chciałbym, żeby przynajmniej kilku moich Czytelników zapoznało się z tym jego tekstem ;-).   

Więcej notek tego samego Autora:

=>>