
Pan Nigel Bryant postanowił napisać kontynuację „Folwarku zwierzęcego”, Fronda zaś, niedługo przed Bożym Narodzeniem, postanowiła to wydać. Trudno się dziwić, bo taka propozycja wydaje się być potencjalnym przebojem. Z drugiej strony kontynuacje dzieł znanych nie są wcale skazane na sukces. Pamięta ktoś „W ręku Boga” Andrzeja Stojowskiego? Ostatnio pewien pan napisał zaś „Córkę Wokulskiego”, ale to już niech sobie sami Państwo znajdą, jeśli ktoś odważny i ciekawy. Okładka nie zachęca. Wróćmy jednak do Bryanta.
Pewne nadzieje wiązałem z tym, że rekomenduje go polski tłumacz Orwella, Bartłomiej Zborski. Nie wiem jednak, na ile jego pozytywny odbiór był szczery, a na ile marketingowy, rzecz bowiem napisana jest na poziomie fanfika (czyli formy literackiej, pisanej przez fana, a częściej fankę, nawiązującą do dzieła literackiego bądź zjawiska popkulturowego) a do tego chwilami irytująco naiwna. Ot, angielski dżentelmen wyobraża sobie komunizm a potem, już naprawdę grubymi nićmi, opisuje historię Rosji po 89 roku i mało subtelnie wpisuje wydarzenia w rodzaju wojny z oligarchami czy zabójstwa Litwinienki w historię Folwarku.
Geniusz Orwella polegał m.in. na przewidywaniu pewnych zjawisk, ostrzeganiu przed nimi za pomocą metafory. Bryant wykonuje pracę odwrotną, ale brak mu subtelności działających w ramach ustroju komunistycznego pisarzy w rodzaju Zajdla. Czasem też sam zaczyna być propagandystą, jak wtedy, gdy opisuje historię skazania członkiń zespołu „Śpiewające Kureczki”. Niestety, nie żartuję. A żeby nie było tak, że ktoś przypadkiem nie zrozumiał, trzeba grubszą nitką – i choć wszystkie zwierzęta w książce imiona mają angielskie, to akurat kurki – rosyjskie. Tylko śpiewają o „tradycyjnych wartościach”, co nie podoba się świniom, więc je prześladują. Być może ktoś uzna, że to wgniatanie kolanem rzeczywistych wydarzeń w Folwarkowe ramy jest zabawne, jednak mi do takiej konstatacji daleko. Owszem, czasami rzecz zaczyna płynąć w miarę wartko i już, już wydaje się, że Bryant się rozkręcił (całkiem udane są rozdziały o bitwie gospodarczej czy hodowli czempionów – tu nawiązania do NRD), jednak większość czasu czytelnikowi towarzyszy wrażenie, że czyta dość rozwlekłe opracowanie lektury szkolnej. Ot, we wstępie autor opowiada po krótce „Folwark zwierzęcy” i pozostaje już w takiej manierze, jakby opowiadał nam inną książkę.
Niestety więc – rozczarowanie. Tym razem nie polecam.
Nigel Bryant, Folwark Zwierzęcy. Reaktywacja, tłum. Bartłomiej Zborski, Fronda, 2014
Pewne nadzieje wiązałem z tym, że rekomenduje go polski tłumacz Orwella, Bartłomiej Zborski. Nie wiem jednak, na ile jego pozytywny odbiór był szczery, a na ile marketingowy, rzecz bowiem napisana jest na poziomie fanfika (czyli formy literackiej, pisanej przez fana, a częściej fankę, nawiązującą do dzieła literackiego bądź zjawiska popkulturowego) a do tego chwilami irytująco naiwna. Ot, angielski dżentelmen wyobraża sobie komunizm a potem, już naprawdę grubymi nićmi, opisuje historię Rosji po 89 roku i mało subtelnie wpisuje wydarzenia w rodzaju wojny z oligarchami czy zabójstwa Litwinienki w historię Folwarku.
Geniusz Orwella polegał m.in. na przewidywaniu pewnych zjawisk, ostrzeganiu przed nimi za pomocą metafory. Bryant wykonuje pracę odwrotną, ale brak mu subtelności działających w ramach ustroju komunistycznego pisarzy w rodzaju Zajdla. Czasem też sam zaczyna być propagandystą, jak wtedy, gdy opisuje historię skazania członkiń zespołu „Śpiewające Kureczki”. Niestety, nie żartuję. A żeby nie było tak, że ktoś przypadkiem nie zrozumiał, trzeba grubszą nitką – i choć wszystkie zwierzęta w książce imiona mają angielskie, to akurat kurki – rosyjskie. Tylko śpiewają o „tradycyjnych wartościach”, co nie podoba się świniom, więc je prześladują. Być może ktoś uzna, że to wgniatanie kolanem rzeczywistych wydarzeń w Folwarkowe ramy jest zabawne, jednak mi do takiej konstatacji daleko. Owszem, czasami rzecz zaczyna płynąć w miarę wartko i już, już wydaje się, że Bryant się rozkręcił (całkiem udane są rozdziały o bitwie gospodarczej czy hodowli czempionów – tu nawiązania do NRD), jednak większość czasu czytelnikowi towarzyszy wrażenie, że czyta dość rozwlekłe opracowanie lektury szkolnej. Ot, we wstępie autor opowiada po krótce „Folwark zwierzęcy” i pozostaje już w takiej manierze, jakby opowiadał nam inną książkę.
Niestety więc – rozczarowanie. Tym razem nie polecam.
Nigel Bryant, Folwark Zwierzęcy. Reaktywacja, tłum. Bartłomiej Zborski, Fronda, 2014
(2)
1 Comments
@Budyń
23 December, 2014 - 22:24
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles